Opowiadania erotyczne :: Romans z szwagierką - Początek

Historia jest prawdziwa i takie też będę tu zamieszczał.

Historia wydarzyła się pod koniec 2019 miałem wtedy 31 moja szwagierka Marta o której mowa 32 natomiast moja żona 29. Jest też młodsza siostra o 3 lata od mojej Baśki

Swoja przyszłą żonę poznałem w 2017 roku i po kilku spotkaniach zostaliśmy parą. Jej starsza siostra od zawsze mnie pociągała, nie wiem czy to charakter czy świadomość, że lubi sex. Po tym jak zerwała ze swoim pierwszym poważnym facetem pod sam koniec liceum to naliczyłem że w ciągu wakacji spotykała się z 5 facetami i jestem pewny że każdemu dawała a miała wtedy 18 lat - raz podsłuchałem, że młodsza siostra kiedy poszła ją przyprowadzić nawaloną z ogniska zobaczyła że ma całą bluzkę i włosy obspermione.
Marta była typem dziewczyny, która chciała znaleźć bogatego faceta który ją będzie utrzymywał a ona będzie gwiazdą. Przez tą właśnie zachłanność najpierw zaczęła spotykać się z facetem który był przeciwieństwem ideału (tzn. muskularny wysoki, słowem przystojniak). Michał był jej wzrostu chudy i w ogóle mało o siebie dbał ale za to jego rodzice mieli kilka komisów samochodowych więc co chwila woził się inną bryką i miał opinie dzianego.
Wzięli ślub i czar prysł bo rodzice powiedzieli, że ma swoją rodzinę i powinien sam o siebie zadbać a nie brać od rodziców jak dotąd więc łapał się jakiś prac ale dochody nie były takie jak Marta wyobrażała sobie przed ślubem.
Tyle słowem wstępu.
Po paru latach małżeństwa wybudowali mały dom na wsi i żeby zaoszczędzić na fachowcach prosili znajomych o pomoc jeśli umieli czy to położyć płytki czy coś za co musieli by zapłacić. Jako, że mojej żonie było jej szkoda to zasugerowała że mogę pomalować pokoje bo szwagier pracuje nawet i w soboty i nie ma kto tego zrobić.
Przyjechaliśmy w jakąś sobotę rano i zabrałem się do roboty, moja żona w tym czasie zabrała dzieci szwagierki żeby nie wdychały oparów i pojechała do miasta.
Szwagierka w przerwie zrobiła kawie i tak od słowa do słowa zaczęliśmy wspominać wcześniejsze czasy kiedy do cały weekend się imprezowało a nie zajmowało domem czy innymi obowiązkami, w trakcie rozmowy wspominając rzuciła że z dawnych czasów jeśli by mogła to teraz do czegoś wrócić chciała by znów poczuć wyluzowanie i euforie po koksie - prawie się udławiłem kawą bo nie przypuszczałem że ona miała z tym styczność - wódka, trawka tak ale proszki - szok.

Jako, że z moją żona lubimy podkręcić w ten sposób atmosferę, rzuciłem że mam trochę odłożone towaru na czarna godzinę i mogę ja poratować, bez zastanowienia powiedziała ze bardzo chętnie. Skoczyłem szybko do domu i przywiozłem i wręczyłem jej 2g.

Zabrałem się za dalsze malowanie będąc w lekkim szoku który pogłębił widok Marty wychodzącej z łazienki i pociągającej nosem - przez myśl mi nie przeszło, że od razu będzie niuchać.
Od razu zrobiła się wesoła i pobudzona a do tego zaczęła mnie namawiać , ja nie bardzo chciałem się zgodzić bo robota i w ogóle ale pomyślałem że jeden niuch i koniec.

Ona wtedy wciągnęła już 2gą kreskę po czym jej się faza wkręciła. Zaczęła narzekać na męża, że jej nie stara się, że, ona jest więcej warta i że jakby nie dzieci to by znalazła sobie dzianego sponsora który by jej kupował, co tylko zechce a szwagier nie dość że nie zaradny w życiu to i kiepski w łóżku i jej zaspokaja przez co musi przeważnie kończyć wibratorem itp.
Ja będą już też trochę podkręcony starałem się opanować jednocześnie wyobrażając sobie ją z dildem.
Krytycznym dla mnie był moment kiedy, zaczęła gadać, że zazdrości Baśce (mojej żonie) i że ona wie jakiego mam kutasa bo widziała nasze zdjęcia w telefonie żony. Aż w końcu rzuciła wprost, że chciała by go zobaczyć i sprawdzić czy jest naprawdę duży czy tylko z takiej perspektywy zdjęcia były robione i to złudzenie. Mój kutas choć nie jest jakiś monstrum i ma około 18 cm to nigdy nie przywiązywałem większego znaczenia do rozmiaru bo uważałem, że nie rozmiar ważny a to technika i wyczucie kobiety.

Dałem się namówić i wyciągnąłem go ze spodni a, że wiadomo jak kutasy reagują na koks to pomimo podniecenia nie stał ale za to był napompowany do blisko maksymalnego rozmiaru. Zaczęła się droczyć, że co on taki smutny wisi rzucając cwaniacko, że by go w 5 min do pionu postawiła.

Wyobrażenie mojego kutasa w jej buzi i świadomość jej napalenia a także to, że nie rzadko o niej fantazjowałem przeczuwając jej puszczalski charakter sprawiło, że puściły mi hamulce i wylądowaliśmy w sypialni.

Ruchaliśmy się kilka godzin wciągając kreski. Dawno nie miałem tak napalonej kobiety, która po kilku chwilach ruchania cipki zapragnęła mieć mnie w tyłku i przez resztę zabawy nie wracałem do cipki zajeżdżając jej dupę.
Pod koniec usłyszałem pierwszy raz w życiu "wejdź w moją dupę ostro bez żelu na sucho"!!! niedługo po tym zlałem jej się do tyłka.

Po powrocie mojej musiałem się tłumaczyć co tam mało jest pomalowane ale udało się to zrzucić na słabej jakości farbę, którą musiałem malować 4 razy.

Romans Martą trwał jakieś 2 mc i poza ostrym ruchaniem, zdradziła mi wiele ciekawych sekretów - jak to na fazie.
20%
25088
Dodał cichawoda 28.01.2021 21:18
Zagłosuj

Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany.

Podobne opowiadania

Weekend u cioci

Nigdy nie lubiłam weekendów u mojej ciotki, zawsze byłby to sztuczne spotkania ociekające fałszywymi komplementami. Gdy moi rodzice pojechali na rocznicowy weekend do Karpacza po drodze wyrzucili mnie na wsi u cioci Krystyny, czułam, że to będzie najgorszy weekend mojego życia, jednak się myliłam. Gdy już przywitałam się z ciotką i jej mężem- alkoholikiem, postanowiliśmy zjeść śniadanie i iść pomóc sołtysowi przy krowach, jak to na wsi, każdy żyje z każdym więc nie miałam... Przeczytaj więcej...

Basia

Historia przydarzyła mi się kilka lat temu. Byłem po rozwodzie. Sytuacja ta nie wpływała dobrze na mój nastrój, jednak powoli, powoli życie moje "uspokajało " się. Miałem pracę, miałem gdzie mieszkać, o kobietach nie myślałem. Prowadziłem kawalerskie życie, spokojne, wolne itp. Pewnego razu (była sobota) wybrałem się na zakupy. W perspektywie był wolny weekend, więc niezbędne zakupy typu piwo itp. trzeba było zrobić. Mimo tego , że podejście do sklepu zajęłoby mi jakieś... Przeczytaj więcej...

Przypadek Michała cz.XI

**** Czas płynie nieubłaganie. Ani się obejrzałem i minęła połowa listopada. Przez ten czas nic z Wiktorią nie wskóraliśmy w sprawie Anity Grześkowiak i wybranych przez nią uczennic. Nie pchnęliśmy jej ani o krok. Moja kochliwa blogerka wierząc, że obserwacja anglistki da wymierny rezultat, przekonała się jedynie, że głęboka jesień to słaby czas na inwigilację. Skutkiem było zapalenie gardła i tydzień zwolnienia. Ja natomiast liczyłem, że przeplatając namowy z gorącymi... Przeczytaj więcej...