Nie dokończyła, wyprężyła się cała, napięła i zaczęła podrygiwać w spazmach ogarniającego ją orgazmu. Jan opuścił ciepłą norkę, przytulił się do kochanki, zaczął całować i pieścić jej piersi ze sterczącymi sutkami, ręką drażnił łechtaczkę. Szał Elizy pomału mijał, oddech stawał się regularny, ciało uspokoiło się, pojękiwała tylko cichutko, kiedy podrażniał językiem nabrzmiały guziczek między wargami sromowymi. Szukała ręką penisa; kiedy go znalazła oplotła wokół niego palce i zaczęła go masturbować. Jan patrzył na nieskazitelnie białe ciało, gładkie jak alabaster, jedynie owal twarzy wskazywał, że jednak przebywała na słońcu. Eliza podniosła się, przesunęła w stronę jego krocza, oparła na łokciu i zbliżyła usta do czerwonej, pulsującej głowicy kutasa. Zaczęła zachłannie ssać ciągle twardy instrument, pomagała sobie dłonią. Jeszcze bardziej stwardniał, jeszcze odrobinę urósł do rozmiarów do tej pory nieznanych gołej zakonnicy. Nie wiedziała, czy bardziej go podziwiać, czy bać się takiego wałka w sobie, choć już go miała i było jej bardzo przyjemnie. Poczuła na swej cipce szorstki i ciepły język, wylizujący jej wnętrze. Jan lizał pipkę, ssał delikatne płatki warg wewnętrznych, całował łechtaczkę. Niepostrzeżenie jego język wylądował na kakaowej dziurce. Ewa odruchowo odsunęła się od mężczyzny i popatrzyła na niego zdziwiona.
Tam nie chcę, nie lubię – wyszeptała
Nie lubisz? A kochałaś się już w pupę? - Jan też szeptał do jej ucha. - Miałaś w tyłeczku penisa?
Nie, nigdy! - w głosie dziewczyny słychać było zdziwienie i oburzenie. - Tym bardziej takiego, jak twój.. Chcesz mnie rozerwać?
No to skąd wiesz, że nie lubisz? Ja tam bardzo lubię każdą ciasną dupkę, choć twoja pipka jest ciasna jak u dziewicy; widzę, że naprawdę bardzo dawno nie była używana - nie przestawał palcować pupy Elizy – Nie rozerwę cię, możesz mi zaufać, nawet nie wiesz, do czego pupa kobiety jest zdolna!
Bardzo, bardzo dawno, kilka razy tylko pobudzałam się w pupie palcami i to płytko – westchnęła, bo naśliniony palec Jana ciągle wsuwał się i wysuwał z odbytu.
Boli? - poruszał nim jeszcze kilka razy w obie strony.
Nie, nie! Nie boli... Oooch, to nawet przyjemne! Nie zrobisz mi krzywdy, prawda?
Prędzej bym sobie tego kutasa obciął, niż ciebie skrzywdził! - wsunął drugi palec – Tak dobrze?
Tak, to bardzo przyjemne... Tak, nie przestawaj... tak,tak... Ooooo, tak...
Nie wiedział, czym się nasmarować, żeby nie bolało wdzieranie się jego wielkiej pały w ciasną i dziewiczą pupę. Nie miał w domu żadnego żelu, ani olejku intymnego, ale przypomniał sobie film z Marlonem Brando. Jak z procy wyskoczył z łóżka, wpadł do kuchni, zabrał ze stołu maselniczkę i wrócił do sypialni. Ułożył Ewę na brzuchu, pod biodra włożył zwiniętą poduszkę, żeby pupa była wyżej, nabrał masła na palce i posmarował ją. Dziewczyna obejrzała się zdziwiona i uśmiechnęła szeroko.
Nie jestem tak urodziwa, jak Maria Schneider, ale za to ty jesteś przystojniejszy od Marlona Brando.
Znasz ten film? - Jan nie krył zaskoczenia, nakierował kutasa na ciemną dziurkę w zgrabnej dupce.
Oczywiście, przecież nie byłam całe życie zakonnicą. Auć!
Zabolało? Przepraszam, będę...
Nie, wszystko w porządku – przerwała tłumaczenie Jana – to było bardziej z zaskoczenia, niż z bólu. Ale proszę wkładaj go pomalutku, boję się jego rozmiarów!
Siostrzyczko, on już cały jest w twojej dupci!
Żartujesz? Rozdziewiczyłeś mnie, nikt tam przed tobą nie był. ..
Jan wsuwał się i wychodził ze szczupłej pupci Elizy, za każdym razem dociskając coraz mocniej, w końcu rżnął ją tak, jakby całe życie dawała w dupę. Eliza - Marcjanna tylko posapywała i pojękiwała, aż nadszedł kolejny orgazm. Targał całym jej ciałem, rzucała się, podrygiwała i wyła w poduszkę. Gdyby Jan nie leżał na niej i nie przyciskał jej do materaca – niechybnie spadła by z łóżka. Uspokoiła się w końcu, ale znowu zaczęła stękać, gdyż Jan już był w pulsującej pipce. Teraz nie zważał na dziewczynę, chciał wreszcie sam dojść do orgazmu, bolały go już jądra i bał się o swego przyjaciela. Położył się w typowej misjonarskiej pozycji na Elizie, jedną ręką objął jej ramiona, drugą biodra i przycisnął do siebie, oparty na łokciach, żeby nie zgnieść kochanki. Ta objęła nogami uda mężczyzny i poddawała się rytmowi jego uderzeń. Zwiększył tempo, w sypialni słychać było klaskanie o siebie nagich, spoconych ciał, mlaskanie ciężkich jąder odbijających się od pupy, sapanie Jana i wrzaski Elizy. Doszli oboje. Jan, jak zwykle zawył jak bawół, wytrysnął lawiną spermy w cipkę, kilka razy rzucił biodrami i bezsilny upadł na pościel obok łkającej dziewczyny. Odpoczywali, patrząc sobie w oczy. Eliza dotknęła pupy, popatrzyła w świetle nocnej lampki na dłoń mokrą od jego spermy i swoich soków.
Dużo tego, - zauważyła.
Oj, tak, będąc z taką dziewczyną w łóżku moje jądra produkują naprawdę dużo spermy.
A ja chcę od tyłu...
Nie widzę problemu, uklęknij proszę i podeprzyj się rękami – Jan chętnie instruował swą kochankę – masz fajną tę dupcię – stwierdził.
Nachylił się do wypiętej pupy, polizał cipkę i wsunął w nią swego drągala, który już osiągnął gotowość do działania. Zaczął znowu pracować biodrami, trzymając mocno dziewczynę, ale za chwilkę zmienił pozycję. Objął dłońmi jej zgrabne piersi, podniósł ją, tak, że mając w pipce twardego kutasa – klęcząc, opierała się plecami o jego piersi. Jan trzymał cały czas piękny biust, ruchał ją z szybkością błyskawicy. Nagle wyskoczył z cipki i wbił się w pupę. Jedyną reakcją Elizy na zmianę dziurki było głośne westchnienie i jęk rozkoszy. Zerżnął więc znowu jej dupsko, spuścił się w nią chwilę po tym, kiedy osiągnęła orgazm. Z wrzaskiem upadli na pościel, dysząc ciężko. Pogłaskał śliczną buzię, spoconą po miłosnych zapasach, znowu patrzyli sobie w oczy.
Dość na dzisiaj, - wysapał w końcu Jan – jeszcze jeden taki numer i odjadę na serce, wykończysz mnie.
To będę cię reanimowała, mam w tym wprawę.
Dość, gaszę światło i śpimy. Albo śpisz obok mnie, miejsca jest dość; albo zmykaj do swego pokoju
Naga zakonnica przytuliła się do jego torsu, położyła głowę na piersi i zamknęła oczy.
Śpię tutaj. -zdecydowała
Choć usypiali nie tak znowu późno, bo ledwo dwie godziny temu minęła północ – Janowi nie było dane wypocząć. Jeszcze dwa razy budziło go ssanie Elizy, która jakoś nie miała dość jego penisa. To ssała go namiętnie, pomagając sobie dłońmi, brandzlowała go, aż się spuścił w jej piękne usteczka, albo dosiadała go jak rumaka i cwałowała do swego orgazmu.
Rankiem odwiózł dziewczynę do domu. Spotkał się z nią jeszcze raz, w szpitalu, kiedy przyjechał na kontrolę. Ucieszyła się na jego widok.
Muszę się przed tobą wytłumaczyć – zaczęła rozmowę.
Nie musisz, gdybyśmy oboje tego nie chcieli …
Nie, to nie to. - przerwała - Myślałam wtedy, w nocy, bardzo długo, co ze sobą zrobić. Z jednej strony chciałam zostać w Zgromadzeniu, z drugiej ciągnęło mnie jednak do świata. Postanowiłam więc zrobić test. Jesteś fantastycznym mężczyzną, naprawdę niesamowitym kochankiem, co kilkakrotnie mi udowodniłeś tamtej nocy. Postanowiłam oddać się tobie cała, żebyś kochał się ze mną jak z normalną kobietą, żebyś mnie po prostu mocno – wybacz słowo – zerżnął. Jeśli po tym nocnym szaleństwie z najlepszym kochankiem pod słońcem nadal będę myśleć o habicie – wracam tam. Jeśli ponownie zauroczą mnie radości życia codziennego – zostaję. No i wiesz co? Rano, kiedy się obudziłam koło ciebie, nie myślałam już jak dziewczyna po upojnej nocy spędzonej z kochankiem, tylko zastanawiałam się, czy ten mądry ksiądz, o którym tobie wspominałam, zechce mnie wysłuchać i da rozgrzeszenie. Wyobraź sobie, że opowiedziałam mu wszystko, oczywiście bez szczegółów, a on… popłakał się. Nie z żalu nad mym występkiem, tylko z radości, że wróciłam. Teraz wiesz, dlaczego pragnęłam wtedy seksu z tobą, musiałam przeżyć taki wstrząs, choć nie ukrywam, że był on bardzo przyjemny. A niedługo przenoszą mnie do innego miasta, też do szpitala, ale nie powiem tobie gdzie. Nie pytaj o mnie, nie szukaj mnie, proszę. Mamy swoją wspólną tajemnicę, mamy swoje piękne wspomnienia. Żegnaj więc, panie Janku.
To był ostatni raz, kiedy widział siostrę Marcjannę, lub – jak kto woli – Elizę, jego namiętną, ognistą kochankę, która wybrała swoją drogę do przyszłości. Przyjął do wiadomości słowa pięknej kobiety w habicie i uszanował jej decyzję...
Nastała na dobre era internetu i różnych portali społecznościowych i randkowych. Jan wreszcie mógł bez wychodzenia z domu, czy z pracy, szukać kolejnych zdobyczy. Obserwował różne nicki, różne dane, wreszcie wyuczona i ugruntowana na różnych kursach umiejętność prowadzenia rozmowy stwarzały nieograniczone wręcz możliwości. Do tego poznał ułatwienia, jakie dają telefony komórkowe. W czasach jego młodości telefon był, ale na cały blok mieszkalny przypadał jeden, niekiedy dwa aparaty. Żeby z kimś porozmawiać chodziło się do sąsiadów, dlatego dzwoniło się w naprawdę ważnych sprawach. A teraz? Budkę telefoniczną każdy miał w kieszeni, albo w torebce...