Paczka lukrowanych ciasteczek i herbata owocowa powinny być odpowiednie. Nie chciała iść do Doroty z pustymi rękoma, tym bardziej, że wyjdzie od niej najprawdopodobniej z sukienką.
Dzwonek. Przywitała ją w bieliźnie bardzo za to przepraszając, ale właśnie wróciła i dopiero co zdążyła wziąć prysznic. "Ma nie tylko piękną twarz". Krystyna nie wiedziała jak ma się zachować. W urodzie Doroty było coś co przykuwało spojrzenie, hipnotyzowało, coś czemu nie mogła się oprzeć. Jednocześnie wstydziła się, że tak bardzo podoba jej się inna kobieta. Dorota natomiast traktowała to zupełnie normalnie. Na powitanie pocałowała lekko spierzchnięte usta Krystyny. Obejmując w tali wprowadziła do pokoju, prosząc by poczekała.
Rozpakowały ciasteczka, zaparzyły herbatę, po pokoju rozszedł się zapach malin. Dorota przyniosła trzy sukienki, czerwoną krótką, zupełnie prostą wiązaną z tyłu, standardową małą czarną i seledynową, długą do samych kostek, z niewielkim wycięciem pod szyją, na szerokich ramiączkach. Nowo poznana przyjaciółka przymierzyła wszystkie trzy dokładnie im się przyglądając. Stwierdziła, że w tej ostatniej jest jej najlepiej. Dorota stojąc za nią uważnie przyglądała się sukience. Wsunęła dłonie pod jej swobodnie opadające ręce i jak gdyby chciała poprawić niewidoczną fałdkę, przesunęła je na biodra kierując na brzuch. Przyciągnęła ją do siebie. Krystyna poczuła przebiegający przez ciało dreszcz. Lekkie drżenie wywołał delikatny pocałunek w ramię.
- Wiesz, ja nie wiem czy ... ja nigdy ...
- Jesteś taka słodka - szeptała jej do ucha.
- Ale ...
- Przecież to jest przyjemne - podciągnęła sukienkę, przeciągnęła palcami po jej udach.
- Tak, ale ja nie mogę, przepraszam - odsunęła ją.
- Dobrze, poczekam - Dorota wiedziała, że musi się powstrzymać - to co napijemy się herbaty?
- Nie, dziękuję, muszę już iść - szybko przebrała się, zabrała torebkę i stanęła przy drzwiach. Chwytając za klamkę odwróciła się na chwilę.
- Sukienkę na pewno ci oddam.
- Wiem.
Zamknęła drzwi. "Jeszcze się nie zdeklarowała... jest taka piękna... to będzie jej życiowa decyzja. Niezależnie od tego co postanowi będzie miała przed sobą ciężką drogę".
"Co się ze mną dzieje, kim jestem, dlaczego ona mnie tak podnieca i kim jest dla mnie Marek. Czy jestem hetero, bi czy homo, o co chodzi. Nie, muszę to wszystko przemyśleć, uspokoić się, wyciszyć". Myśli biegły jak oszalałe, a ona nie mogła nad nimi zapanować. Postanowiła iść do domu pieszo, co z tego, że jest późno, ona musi się zastanowić. Umawiała się z wieloma chłopcami, czy ich kochała, kilku na pewno. Rafał, Paweł, Marcin, tak na pewno ich kochała. Więc jest hetero? Wszyscy trzej są jej przyjaciółmi do dziś, czy zawsze byli tylko przyjaciółmi. Każdy jest inny, zupełnie inny, trudno znaleźć ich cechy wspólne. Czyli ciągle szuka. Czy którykolwiek wywołał w niej reakcję taką jak Dorota. Poczuła ukłucie w piersiach, zrobiło się ciepło, a świat zaczął się lekko bujać. Nie, musiała się uspokoić. "Czy któryś mnie tak zafascynował, tak podniecił, że chciałam z nim pójść do łóżka. Nie. Głównie z tego powodu rozpadały się te związki. Może jednak jestem homo". Kiedyś szła z bratem ulicą. Zobaczyła kobietę po dwudziestce. Wskazała ją Tomkowi, mówiąc: "Spójrz jaka piękna". Popatrzył na nią zgorszony i oznajmił, że jest nienormalna. Co w tym było dziwnego, czy mężczyznom nie podobają się inni mężczyźni. Spytała kiedyś o to Rafała. Odpowiedział, że owszem, ale tylko pedałom. Zawsze większą uwagę poświęcała kobietom, w szkole podobały jej się koleżanki z klasy, z grona pedagogicznego wolała nauczycielki. Uwielbiała lekcje w-fu. Dziewczyny tak pięknie się poruszały, żadna z nich jednak nie wywoływała takich emocji. Czyli jest zboczona, nienormalna. Czy to możliwe by wszyscy mężczyźni w jej życiu włącznie z Markiem, byli tylko przykrywką, maską mającą zasłonić jej inne preferencje, bo tak to chyba się nazywa. Ale przecież ich kochała, czy była to tylko miłość przyjacielska. Czyli Krzysiek, który podrywa ją od lat, nie dlatego jej się nie podoba, że nie jest w jej typie, ale dlatego, że jest facetem. "To nie możliwe, jestem zmęczona, jest późno, wymyślam jakieś bzdury". Wiedziała, że chce uciec od tego problemu, czuła jednak, że jej się to nie uda.
Założyła seledynową sukienkę i znów poczuła jej dłonie. Strzepnęła je gwałtownym ruchem. Nie mogła sobie na to pozwolić, musi zrobić jeszcze makijaż. Wszystko leciało z rąk. Nawet on zauważył jej rozdrażnienie i bezczelnie spytał, czy nie ma okresu. Nie miała.
Do tego to zamieszanie. Tomek poszedł na spotkanie z kolegami, rodzice postanowili pojechać do ciotki na niedzielę. To jest ich wersja. Tak naprawdę jadą do motelu za miastem, by móc głośno pojęczeć przy orgazmach. Zawsze ich to ruszało. To ciekawe, że rodzice myślą, że dzieci o tym nie wiedzą. Wrócą jutro wieczorem, przynajmniej tak zapowiedzieli. Przyjadą zmęczeni, bo trzeba było pomóc zbierać truskawki, kopać ziemniaki, zaopiekować się mamą cioci albo Bóg wie co jeszcze.
Stół szwedzki zastawiony koreczkami, ciastami, paluszkami, pomiędzy wciśnięto sałatki i resztki po kanapkach. Wino, wódka, piwo i muzyka, za którą nie przepadała - wszystko to przyprawiało Krystynę o ból głowy. Marek poszedł flirtować z Rudą, a Krzysiek męczył ją swoim towarzystwem. Myślami była gdzie indziej, czuła jej usta i dłonie, tak bardzo chciała z nią porozmawiać, chciała rozumieć to co czuła od zawsze, a co było zabronione, brudne
i nienormalne.
- Odwieź mnie do domu - powiedziała do Marka tonem stanowczym i nie znoszącym sprzeciwu.
- Coś się stało?
- Jestem zmęczona i boli mnie głowa, a poza tym nie lubię, gdy mówisz innym dziewczynom, że mają ładne nogi - rzuciła znaczące spojrzenie Rudej.
Wstał bez słowa. Wsiedli do samochodu. Odwiózł ją pod dom.
- Wejść z tobą?
- Nie.
- Przyjdę rano zobaczyć jak się czujesz?
- Nie przychodź.
- To kiedy mogę wejść?
- Nigdy.
- O co ci chodzi, o Rudą? - był naprawdę zdenerwowany - Co ty sobie, do cholery, wyobrażasz. Ona chociaż chce się ze mną przespać.
- Tak masz rację, przepraszam, niech ci zrobi dobrze - wydawała się spokojną, uległą dziewczyną, ale czasami jej ostry języczek przypominał o swoim istnieniu.
Weszła do mieszkania, zdjęła sukienkę, powiesiła na wieszaku, wzięła prysznic, podniosła słuchawkę:
- Przyjedź do mnie tak szybko jak możesz. Wiesz gdzie mieszkam?
- Wiem - wiedziała też , że zadzwoni.
Włożyła sukienkę, zebrała kilka drobiazgów bezładnie porozkładanych po pokoju, poprawiła pościel. Dzwonek. Przyszła.
- Ciągle o tobie myślę… tęskniłam - czuła się taka słaba i rozbita. Nie potrafiła sobie sama z tym poradzić i dopiero teraz to zauważyła.
- Już dobrze - przytuliła ją - jestem z tobą.
Obejmowały się i obie w to nie wierzyły. Krystyna dobrze czuła się w ramionach kobiety. Dorota była szczęśliwa, bo spełniło się jej marzenie, dziewczyna, którą kocha chce z nią być w zdrowiu i chorobie, na dobre i na złe …
Był deszczowy ranek, leżały spokojnie oddychając.
- Krystyna - była zamyślona - to imię jest czyste i nieprzeniknione, jak kryształ. Podoba mi się i pasuje do ciebie. Pozwolisz, że nie będę go zdrabniać.
- O.K. - uśmiechnęły się do siebie.
Minęło jeszcze kilka chwil zanim wstały. Zrobiły śniadanie, aromat kawy rozniósł się po kuchni. Usiadły do ciepłych grzanek.
- Więc jestem lesbą.
- Nie mów tak, to najgorsze słowo jakie słyszałam, takie samo jak pedał. Jesteś po prostu sobą, kochasz i jesteś kochana, jesteś kobietą cudowną, piękną i naprawdę się cieszę, że mogę z tobą być.
- Czy to jest choroba? - Krystyna chciała wiedzieć kim jest.
- Widzę, że dużo czasu zajmie mi uświadamianie - zaczęła się śmiać - nie, to nie jest choroba. Tak naprawdę naukowcy do tej pory nie wiedzą jakie są przyczyny homoseksualizmu, z listy chorób został jednak wykreślony. Nasza orientacja seksualna kształtuje się najprawdopodobniej już w łonie matki. To nie my sobie ją wybieramy, to nie jest żadna nasza preferencja, po prostu tacy się rodzimy, jedni są hetero, inni homo, a jeszcze inni bi.
- Ale muszą być jakieś przyczyny?
- Mówi się o zaburzonym wpływie hormonów. Twierdzi się też, że mogą tu działać czynniki zewnętrzne typu silny stres, czy presja działająca na matkę podczas trwania ciąży. Niektórzy naukowcy właśnie tym tłumaczą nagły przyrost liczby homo w czasie rządów Hitlera.
- Ale przecież homoseksualizm występuje rzadko.
- Nie tak rzadko jak ci się wydaje. Szacuje się, że w populacji jest nas około dziesięciu procent. To sporo. Myślę, że bardziej widoczni są geje, niż lesbijki. Poza tym wielu z nas zakłada normalne rodziny, wierząc, że właśnie heteroseksualizm jest przepustką do szczęścia, chcą być normalni. Prawda jest taka, że niezależnie od tego jaką drogę wybierzemy - hetero, czy homo - zawsze będzie źle z jakiś tam powodów.
- Jeżeli hetero to będziemy nieszczęśliwi, bo będziemy w klatce swojego seksu, a jak homo?
- Trochę sloganowo, ale nieźle ujęte. W każdym przypadku jest inaczej, tracisz bardzo wiele, ale to co zyskasz często jest ważniejsze - nie chciała mówić, musi przez to sama przejść. Bała się, że gdyby jej powiedziała być może by odeszła.
- Ej, co jest, co tak owijasz w bawełnę - czuła, że Dorota coś ukrywa -chcę wiedzieć co mnie czeka, chyba mam prawo, w końcu jestem lesbijką.
- Jesteś tego pewna?
- A w łóżku to byłam z facetem?
- Słuchaj, to nie tylko seks.
- Wiem, dlatego mówię, że jestem homoseksualistką.
Dorota patrzyła na nią i nie wiedziała czy ma się śmiać czy płakać. Krystyna się zdeklarowała, więc takie noce się powtórzą, będą razem, będzie czuła jej zapach. Ona jest taka naiwna, myśli, że będzie słodko i bez bólu.
- Stracisz przyjaciół, będziesz nie mile widziana w różnych miejscach, nie wiem jak przyjmie to twoja rodzina.
- Nie powiem im - tego na pewno nie zrobi.
- Będziesz musiała.
- Nie, nie i koniec - zamilkła na chwilę - a jak twoi rodzice to przyjęli?
Ktoś zapukał do drzwi.
- O kurczę, już jedenasta. Tomek wraca - do tej pory siedziały przy stole w bieliźnie.
Krystyna była przerażona. Dorota chwyciła jej rękę:
- Być może to dobry moment.
Wzięła głęboki oddech. Otworzyła drzwi.
- Cześć, jak było?
- Fajnie - był od niej starszy, ale potrafiła go przejrzeć na wskroś. To nie było spotkanie z kumplami, ale upojna noc z Anią - masz coś do jedzenia?
Wchodząc do kuchni zobaczył Dorotę, cofnął się, przez uchylone drzwi do pokoju Krystyny zauważył pościel na łóżku, cofnął się dalej, w jego pokoju i sypialni rodziców łóżka były zaścielone. Rzucił siostrze znaczące spojrzenie. Ta udała, że tego nie widzi.
- To jest Dorota, poznałyśmy się u Krzyśka. Okazało się, że mamy kilka wspólnych tematów. Po imprezie przyszłyśmy tu je obgadać do końca - wiedziała, że jej nie wierzył.
Dorota wstała, zebrała swoje ubrania i weszła do łazienki.
- Dlatego pewnie spałyście w jednym łóżku?
- Nie spałyśmy, rozmawiałyśmy. Trudno, żebyśmy urządzały konwersacje przez ścianę - była coraz bardziej zdenerwowana.
Zrobił sobie herbatę. Dorota weszła do kuchni oznajmiając, że musi już iść. Krystyna poszła odprowadzić ją do drzwi.
- To jedna z wielu nieprzyjemnych konsekwencji twojej decyzji - pocałowała ją wsuwając język do samego gardła. Znowu zrobiło się różowo.
- Dlaczego to zrobiłaś? - patrzyła z wyrzutem, czuła, że Tomek je obserwuje.
- On musi wiedzieć. Cześć.
Przekręciła zamek.
- To co robiłyście przy drzwiach też pewnie było tą waszą konwersacją - nie mógł na to patrzeć - spotkały się dwie dziury.
Dziewczyny widywały się prawie codziennie w kawiarniach, pubach, ale najczęściej w mieszkaniu Doroty. Mogły tam swobodnie rozmawiać, poznawać siebie. Dorota dowiedziała się, że Krystyna studiowała biologię przez dwa lata, potem przeniosła się na ekonomię. Teraz miała dwadzieścia pięć lat i zostały jej jeszcze dwa lata studiów. Krystyna opowiedziała jej też o swoich chłopcach i przyjaciołach. Wspomniała również o leczeniu ginekologicznym. Gdy miała dwadzieścia lat okazało się, że jest bezpłodna. Jej kochanka była o dwa lata młodsza i też była na trzecim roku z tą różnicą, że na anglistyce. Powiedziała Krystynie o swoim poprzednim związku z kobietą. Trwał pół roku i zakończył się trzy miesiące temu. Dlaczego? Eks-kochanka nie wytrzymała presji społeczeństwa, postanowiła być normalna. Dorota zwierzyła się, że była w podobnej sytuacji co Krystyna, gdy zrozumiała, że tak naprawdę jest homo. Miała chłopaka, był porywczy i czasem agresywny. Powiedziała mu o swojej orientacji w kilka dni po poinformowaniu rodziców. Pobił ją. Nie pamięta jak trafiła do szpitala. Podobno uciekła, a z ulicy zabrał ją przypadkowy kierowca. Po kilku miesiącach postanowiła się wyprowadzić od rodziców, ojciec załatwił jej pracę sekretarki u kolegi, przeniosła się na studia zaoczne i zamieszkała sama. Rodzice do tej pory wspomagają ją finansowo.
Dorota tłumaczyła swojej przyjaciółce, że powinna zacząć się ujawniać. Powinna powiedzieć swoim rodzicom.
- Oni muszą wiedzieć. Tylko wtedy mogą cię pokochać całą. Daj im szansę zrozumieć.
- Nie, nie znasz ich. Twoi są tolerancyjni, chcieli cię wysłuchać, dali ci szansę.
- Ale dlatego się wyprowadziłam, myślę, że nie czuli by się najlepiej widząc chociażby nas całujące się na "dzień dobry". Myślisz, wszystko pięknie, twoi rodzice są cudowni, ale musiałam im na tę cudowność dać szansę i czas. Twoi są konserwatywni, może będzie trwać to rok, a może kilka lat, ale musisz im powiedzieć.
- Dlaczego muszę?
- Jak powiesz, będziesz wiedziała.
- Chciałabym, żebyście wiedzieli - odważyła się to zrobić po pół roku znajomości z Dorotą - chciałam wam powiedzieć ... - drżała na całym ciele, słowa ledwie przechodziły jej przez gardło.
- Możesz się pospieszyć, zaraz będzie dobry film - ojciec rzadko kiedy miał ochotę na rozmowę.
- Na pewno wiecie, że mam nową przyjaciółkę...
- Nie trudno zauważyć, ciągle nie ma cię w domu - mama miała o to do niej pretensje, czy czuła się zazdrosna.
- Tylko, że ona nie tak do końca jest moją przyjaciółką.
- Nie rozumiem - ojciec był rozdrażniony i niespokojny.
- To znaczy nie wiem jak to powiedzieć ... Ona jest bardzo mądrą i piękną kobietą - oboje dziwnie wykrzywili się na słowo "piękna" - jest zdolna, inteligentna, ma dobry gust, dobre wyczucie estetyki - Krystyna wiedziała, jak ważne są dla nich te cechy - jest przedsiębiorcza, zaradna, niezależna ...
- Po co te wyliczanki - starała się bardzo dokładnie przygotować do tej wypowiedzi, a jednak nie docenili tego.
- Dorota, chciałam wam powiedzieć, że Dorota jest moją dziewczyną, kochamy się i jesteśmy ze sobą naprawdę szczęśliwe.
Ojciec usiadł, mama oparła się o krzesło. Kuchnia wydawała się teraz ciasna i przytłaczająca, zrobiło się duszno. Krystyna czekała, teraz była kolej na ich ruch. Cisza.
- Co ci strzeliło do głowy? - mama ocknęła się pierwsza. Zaczęła robić wszystkim herbatę, jej lek na wszystko.
- Mamo to prawda - to co teraz czuła wydawało jej się co najmniej dziwne. Wiedziała, że jest na przegranej pozycji, a jednak wzlatywała nad miastem, unosiła się nad łąkami, kwiatami.
- Żartujesz? - matka liczyła jeszcze na cud.
- Nie.
- Jesteś, no tą ...
- Jestem lesbijką - powiedziała.
- Ale to niemożliwe, przecież umawiałaś się z chłopcami, zostawałaś z nimi na noc.
- Ale z żadnym się nie przespałam.
- Licz się ze słowami - warknął ojciec. Zapomniała, że tu słowo seks i wszystko co się do niego odnosi jest zabronione.
- Krystyna, zmiłuj się, przecież to nie powód by myśleć, że się jest taką ...
- Mamo mężczyźni nie są moją mocną stroną, nigdy mnie nie pociągali i nigdy nie podniecali - przestała się dla niej liczyć seksualna zmowa milczenia, musi im powiedzieć - Ja i Dorota, my nie rozmawiamy w nocy, my się kochamy, nie rozumiecie.
- Dość tego, wynoś się z tego domu. Masz czas do poniedziałku, potem wystawiam walizki za drzwi. Ja kurwy w domu nie będę trzymał!
- Tato, trudno być kurwą, gdy się jest lesbą - zmroziła go spojrzeniem. Podejrzewała, że rozmowa może być nieprzyjemna, ale on wyraźnie przesadził. Wyszła z kuchni. Nie liczyło się, że dziś była niedziela.
- Krystyna! - więc matka jest bardziej jej przyjazna, zawsze tak było, poczuła przypływ ciepła. Nawet w tak ciężkiej dla niej chwili jest po stronie swojej córeczki. Cofnęła się, spojrzała jej z ufnością w oczy.
- Krystyna, oddaj pierścionek.
- Słucham - pięciokilowy młot spadł na głowę.
- Oddaj pierścionek.
Zsuwała go z palca. Wręczyła go jej na osiemnaste urodziny ze słowami: "Dostałam go od mojej matki, a ona od swojej. Dasz go swojej córce w dniu jej osiemnastych urodzin. Szanuj go i dbaj o niego. On chroni nasze rodziny". Podała go matce. Ta spuściła wzrok.
- Nie zasłużyłaś na niego.
Krystyna poszła do swojego pokoju. Wyjęła plecak z górnej szafki regału i zaczęła pakować najpotrzebniejsze rzeczy, bieliznę kilka ciuchów, kosmetyki. Do pokoju wszedł brat, zawsze od niej mądrzejszy, lepszy, z przewagą zalet nad brakiem wad.
- Gdzie się wyprowadzisz? - cała rozmowę wolał przeczekać w swoim pokoju.
- Jak najdalej od was.
- Gdzie?
- Troskliwy braciszek zaczął interesować się swoją młodszą siostrzyczką. Jak się wzruszyłam - została odrzucona, nic nie czuła, poza tępym bólem głowy.
- Chcę wiedzieć.
- Po co? Zresztą wy wszystko wiecie najlepiej.
- Mogę cię odwieźć - pozwoli jej wsiąść do swojego samochodu i nie będzie musiała go myć w podziękowaniu, jakby mogła z tego nie skorzystać.
- Lepiej zamów mi taksówkę.
Wrócił po chwili.
- Będzie za pięć minut. Pomogę ci - skoro tak bardzo chciał, to czemu nie. Dała mu plecak i dwie reklamówki drobiazgów. Nałożyła całą biżuterię na siebie, otworzyła szafę i wszystkie ubrania razem z wieszakami przekładała przez rękę. "A co tam chociaż wieszaki należą mi się od życia". Stwierdziła, że nie chce tu wracać. Przed wyjściem Tomek sprawdził czy ma kluczyki w kieszeni.
Śmiała się i płakała na przemian. Była zrozpaczona, straciła rodziców, a ciągle żyli. Chyba wolałaby, żeby umarli, a przynajmniej teraz tak czuła. Bawiły ją ich miny, przerażona twarz matki i pełna nienawiści ojca, no i jeszcze braciszek.
Dorota, gdy ją zobaczyła zrozumiała wszystko. Posadziła Krystynę na krześle, wniosła rzeczy, rozesłała łóżko, rozebrała ją i położyła. Poszukała tabletek nasennych, podała je razem ze szklanką wody. Ułożyła się koło niej obejmując ramieniem, przełożyła nogę przez jej ciało przyciągając do siebie. Poczekała aż zaśnie. Potem wstała, rozwiesiła ubrania w szafie, rozpakowała torby i plecak, biżuterię włożyła do ich wspólnej teraz szkatułki. Wyszła do sklepu, kupiła lody truskawkowe. Krystyna obudzi się dopiero jutro po południu, być może będzie miała na nie ochotę.
Po dwóch tygodniach Krystyna znalazła pracę. Było to pół etatu w małej firmie. Nienormowany czas pracy pozwalał jej na wykonywanie zadań przed lub po zajęciach. Musiała tylko wywiązać się z określonej pracy w terminie. Trudno było znaleźć lepszą. Jej się udało, być może zaczęło uśmiechać się do niej szczęście. Szef ją lubił, a ona szefa. Dobrze się tam czuła.
Mijały kolejne miesiące. Przyjaciele, których do tej pory miała zostawili ją. Nie było jej żal. " Nie zasłużyli na to bym była z nimi" - tak to sobie tłumaczyła. Znalazła innych wśród homo i hetero, którzy ją rozumieli. Z Dorotą urządziły dla nich nawet kilka imprez.
Obie stworzyły przytulny ciepły dom. Był w nim czas na pracę, naukę, sprzątanie, na rozmowy, miłość i seks. Otwarty dla przyjaciół i nowych znajomych, dla rodziców Doroty i brata Krystyny. Jej rodzice natomiast pogodzili się z tą myślą, teraz musieli ją zaakceptować. Na tym polu wiele zdziałał Tomek. Zaprosili ją nawet do siebie, ale samą. Podziękowała im i powiedziała, że jeżeli nie może przyjść z Dorotą to rezygnuje. To była jedyna możliwość by zmusić ich do pełnej akceptacji. Gdyby się zgodziła najprawdopodobniej nigdy nie uznali by Doroty.
Praca nie dawała jej wielkiej satysfakcji, ale za to przynosiła pieniądze i to nie najgorsze. Szef lubił przebywać w jej towarzystwie, czasem miał humory i był nieprzyjemny, ale zwykle udawało jej się rozładować ciężki nastrój i znów było dobrze. Dwa razy zaprosił ją na kawę, ale grzecznie odmówiła. Jest lesbijką i tak już zostanie, a on nie musi o tym wiedzieć.
Dorota kończyła właśnie obiad, ziemniaki, schabowy i surówka z pory. W telewizji leciał głupkowaty serial, przeglądała gazetę. Usłyszała przekręcany klucz w drzwiach. Ucieszyła się. Już w pracy nie mogła się skoncentrować, marzyła by był wieczór, żeby każda miał swój dzień
z wszystkimi sprawami i problemami za sobą, i żeby mogły gdzieś razem zaszaleć. Wiedziała, że jutro będzie miała okres, a zawsze dzień przed jej napięcie wzrastało do maksimum.
Drzwi otworzyły się, zamknęły i cisza. Minęła dłuższa chwila. Krystyna weszła do pokoju, ciężko usiadła na krześle. Dorota wstała, zebrała naczynia:
- Widzę, że źle się czujesz.
- Nie - odpowiedziała dziwnie stanowczo.
- Chcesz herbaty, może obiad.
Kiwnęła przecząco głową. Dorota zaniosła naczynia do kuchni. Wróciła z dwoma szklankami soku. Postawiła je na stole. Podeszła do Krystyny i zaczęła bawić się jej włosami.
- Jesteś taka blada, coś się stało? - tak naprawdę nie chciała słuchać, zresztą co w tym momencie mogło być ważniejsze od jej potrzeb.
- Zostaw - była szorstka jak nigdy dotąd, ale Dorota tego zauważyła.
- Kochanie, wiesz na co mam ochotę - stawała się coraz bardziej natarczywa - seks jest dobry na wszystko, a jak poprawia humor - przysunęła się do niej, zaczęła rozpinać guziki bluzki. Trochę ją zdziwiło, że dwa były urwane. Krystyna gwałtownie odsunęła się.
- Nie dotykaj mnie - warknęła tak ostro, że Dorota w końcu się obudziła.
- O co chodzi, coś jest nie tak, prawda?
- Nic.
- Krystyna, co się stało? - potrząsnęła nią, jednak ta milczała. Minęła dłuższa chwila zanim się odezwała.
- Zmusił mnie do tego - w zastygłej twarzy poruszały się nieznacznie tylko usta.
- Kto? Do czego? - zniecierpliwienie Doroty rosło.
- On, wiesz nie ma pracy... ja nie mogłam...przecież muszę za coś żyć... - mówiła bezładnie, trudno było coś z tego zrozumieć.
- Co się stało? Krystyna, odpowiedz mi? - teraz była pewna, że wydarzyło się coś strasznego.
- Zamknął drzwi, powiedział, że dowiedział się i że mnie zwolni, bo... - głos jej się urywał - bo lesby w swojej firmie nie potrzebuje.
Dorota milczała.
- Zrobił to na biurku, a potem... po wszystkim, no wiesz - niestety wiedziała - powiedział, że mnie zwalnia.
Dorocie trudno było zrozumieć całe to zdarzenie. Zadawała wiele pytań, kiedy Krystyna uspokoiła się i była w stanie na nie odpowiadać. Okazało się, że była tak zszokowana całą sytuacją, że nie potrafiła się bronić, stała się bezwładna i odrętwiała, a wtedy on mógł zrobić co chciał.
Prosiła ją by poszła do ginekologa, ale ta stwierdziła, że nie czuje się źle, bo poza tym, że ją zgwałcił, to nic jej nie zrobił. O zgłoszeniu tego na policję też nie było mowy. Krystyna nie zgodziła się.
Dorota była stale przy niej. Przez pierwszy tydzień nie opuszczała jej na krok. Wzięła urlop, bo wiedziała, że musi jej jakoś zorganizować czas. Zmuszała do wychodzenia z domu, do codziennych obowiązków, nie mogła dopuścić by rozpamiętywała tamte chwile. Namawiała ją by chodziła na uczelnię, tam miała kontakt z różnymi ludźmi, musiała myśleć, pracować i starać się normalnie funkcjonować. Znały się już od ponad roku. Wiedziała, że to jedyny sposób by Krystyna wróciła do rzeczywistości, ale czuła, że upłynie jeszcze wiele wody zanim to się stanie.
Na wieść o tym zdarzeniu natychmiast pojawili się je rodzice. Tragedia pozwoliła na zrozumienie i akceptację. To właśnie dzięki nim dochodziła szybko do siebie. Odzyskała ich, a to pozwoliło na odnalezienie harmonii. Teraz miała oparcie nie tylko w Dorocie, jej rodzicach, nie tylko w bracie, swoich przyjaciołach, ale także w mamie i tacie. Pierścionek nie znalazł się jeszcze na jej palcu, ale wiedziała, że to kwestia czasu.
Miesiąc trwało nim Krystyna zaczęła myśleć o pracy. Nie chciała mieć nad sobą szefów. Zdecydowała, że utrzymywać się będzie z korepetycji. Dała ogłoszenie do gazety, dostała kilka zgłoszeń, przyszło kilku kolegów Adasia. Na początku nie były to wielkie pieniądze, ale dało się za nie przeżyć, tym bardziej, że teraz pomagali jej rodzice.
Siedziały w cukierni zajadając ciastka z kremem. Krystyna zadzwoniła do Doroty
i poprosiła by spotkały się jeszcze dzisiaj, właśnie tutaj. Na pytanie dlaczego, odpowiedziała "mam ochotę na ciastka". Gadały o wszystkim i niczym, o tym jak minął dzień, o znajomych i o nieprzyjemnej sprawie zawodowej ciągnącej się od tygodnia, której Dorota jest przyczyną.
- Byłam u lekarza - Dorota spojrzała na nią badawczo, bała się, że znów coś się stało.
- A źle się czujesz?
- Nie, badanie kontrolne.
- A, rozumiem. Mam nadzieję, że nie masz żadnych nadżerek.
- Nie, żadnych - jej głos był spokojny i ciepły.
- To całe szczęście - Dorota odetchnęła z ulgą.
- Jestem w ciąży - cicho dodała - lekarz stwierdził, że to cud.