Dzień Wszystkich Świętych co roku wygląda podobnie. Co roku tłumy ludzi kłębią się u wejść na cmentarze i na samych cmentarzach. Na jeden z takich cmentarzy wybrała się zgrabna, trzydziestopięcioletnia kobieta – Joanna – wraz z mężem i dwunastoletnim synkiem. Tak jak wiele innych rodzin, pojechali odwiedzić groby swoich bliskich. Zajechali pod cmentarz. Po dłuższej chwili poszukiwania wolnego miejsca, w końcu zaparkowali. Joannie przy wysiadaniu z samochodu spódnica podwinęła się do góry odsłaniając jej zgrabne uda. Henryk z przyjemnością podziwiał ten widok. Zawsze tak robił, gdy żona wysiadała z samochodu będąc w spódnicy. Joanna po prostu nie opanowała sztuki zgrabnego wysiadania i uda odsłaniały jej się przy tej okazji za każdym razem. Jeszcze lepiej było latem, gdy nosiła krótkie, zwiewne sukienki. Wtedy, ktoś przechodzący właśnie obok samochodu miał okazję zobaczyć jej majtki w całej okazałości. Teraz, w listopadzie Joanna miała grubszą spódnicę do kolan majtki już się nie odsłaniały. Ale i tak zgrabne uda, które na moment rozchylały się niczym w lubieżnym geście zaproszenia, mogły przyprawić o przyspieszone bicie serca niejednego mężczyznę. I przyprawiły. W momencie, gdy Joanna wysiadała, obok samochodu przechodziła grupka czterech mężczyzn. Dwóch z nich spostrzegło jej uda. Przeszli parę kroków, po czym zatrzymali się obserwując kobietę.
- Fantastyczna dupcia - wymieniali uwagi między sobą.
- Boże, co za nogi. Prawie widziałem jej majtki.
- Wyobrażacie sobie pieścić te uda?
- A potem rozchylić... - poczuli wszyscy miłe podniecenie i łaskotanie w okolicy krocza.
Obserwowali jeszcze przez chwilę, jak Joanna z mężem i synem zabierają z bagażnika kwiaty i znicze. Podziwiali nadal nogi Joanny, choć miała je odsłonięte tylko od kolan w dół. Spódnica kończyła się nad kolanami. Tej samej długości był flauszowy płaszcz kobiety. Mimo to zgrabne kolana i łydki okryte delikatnie przyciemniającymi rajstopami, dla kogoś kto przed chwilą widział uda, były również podniecające. Cała rodzina skierowała się w stronę wejścia na cmentarz i zniknęła w tłumie. Minęły trzy godziny, gdy po odwiedzeniu wszystkich grobów cała rodzinka skierowała się w stronę wyjścia. Było już ciemno i na cmentarzu zaczynało się robić coraz luźniej. Było coraz mniej ludzi. Alejki z wolna pustoszały. Gdy doszli do samochodu, Joanna spostrzegła, że nie ma torebki.
- Musiałam ją zostawić przy którymś grobie.
- No to wracamy - zadecydował Henryk.
- Nie, nie musimy iść wszyscy - Joanna nie chciała przez swoje niedbalstwo skazywać ich na kolejną długą wędrówkę po zabłoconych alejkach.
- Właśnie, mnie bolą już nogi, poczekam w samochodzie - odezwał się syn. - Poczekajcie razem, przecież nie zginę - uśmiechnęła się do męża, który skinął przytwierdzająco głową i otworzył drzwiczki samochodu.
Joanna skierowała się z powrotem do wejścia na cmentarz. Teraz szła już o wiele szybciej. Opustoszałe alejki na to pozwalały. Joanna obchodziła po kolei wszystkie groby, które odwiedzili. Nie pamiętała przy którym zostawiła torebkę. Było coraz bardziej pusto. Poczuła się trochę nieswojo. Zapalone wszędzie lampki i znicze tworzyły co prawda miły, ciepły nastrój, ale był to bądź co bądź cmentarz. Zastanawiała się nawet, czy iść do najdalszego grobu. Zaczynała się bać. Odezwał się głęboko ukryty, pierwotny lęk przez nieznanym, przed duchami zmarłych. Zaczęły się jej przypominać wszystkie historie zasłyszane w dzieciństwie. Zauważyła jednak przed sobą cztery osoby.
- Dzięki Bogu, ktoś tu jeszcze jest - ucieszyła się.
Obecność innych ludzi dodała jej otuchy i ruszyła dalej do ostatniego grobu.
Minęła czterech ludzi nie zwracając na nich większej uwagi i podeszła do grobu babki Henryka. Zaczęła się rozglądać za torebką. Nie zdawała sobie sprawy, że właśnie minęła czterech mężczyzn, którzy trzy godziny temu podniecali się widokiem jej nóg przy samochodzie.
- Widzieliście? To ta dupcia! - zauważył jeden z nich.
- Ta z samochodu?
- Tak. To ona. - szeptali między sobą.
- Co tutaj robi o tej porze? Sama?
- Tak. Sama.
Może na tym by się skończyło, ale Joanna szukając torebki pochylała się raz za razem. Spódnica zawsze unosiła się jej przy tym do góry, odsłaniając nogi do połowy ud. Oświetlone ciepłym, migotliwym światłem zniczy i lampek wyglądały jeszcze bardziej podniecająco. Stali od niej w odległości jakichś dziesięciu metrów. Widzieli jeszcze jak przykucnęła zaglądając pod ławkę. Rozpięty płaszcz rozchylił się. Niesforna spódnica znowu zsunęła się z ud kobiety, odsłaniając je prawie w całości. Joanna w takie pozycji straciła równowagę i żeby nie upaść, podparła się ręką. Nieświadomie przy tym rozchyliła nogi. Mężczyźni wypatrywali oczy, że by ujrzeć jej majtki. Ale było na to zbyt ciemno. Sama świadomość jednak, że oto zaglądają jej pod spódnicę była wystarczająco podniecająca. Wtedy dopiero Joanna zauważyła, że się jej przyglądają. Zrobiło się jej gorąco. Wystraszyła się.
- Boże, jestem tu sama na końcu cmentarza, a czterech obcych mężczyzn zagląda mi pod spódnicę. Muszę stąd jak najszybciej iść.
Szybko wstała i poprawiła ubranie. Nie było innej drogi powrotu, jak ta, obok nich, którą przyszła. Opuściła głowę i ruszyła w ich stronę szybkim krokiem.
Nie było jej jednak dane przejść spokojnie.
- Doby wieczór. Przepraszam. - zaczęli grzecznie.
- Co taka kobieta robi tu o tej porze? Sama.
- Zgubiłam torebkę. Nie widzieliście gdzieś tu czarnej torebki? - usiłowała zachować spokój.
- Niestety nie. - zaczęli powoli się do niej zbliżać.
- Pójdę już. Do widzenia. Mąż na mnie czeka. - zaznaczyła jakby ich ostrzegając.
I to ją zgubiło. Nieświadomie poinformowała ich, że mąż jest daleko stąd na parkingu.
- Mąż czeka? Gdzie? W samochodzie?
- Puścił cię samą? Taką atrakcyjną kobietę?
- Nie powinnaś tu chodzić sama. - ciągle powoli do niej podchodzili.
Stała jak sparaliżowana. Nie wiedziała co zrobić. Wiedziała, że ucieczka nic nie da. W tych butach i spódnicy szybko nie pobiegnie. Jedyny sposób, to załatwić to dyplomatycznie. Rozmową. Otoczyli ją, zagradzając jej drogę z wszystkich stron.
- Mogę już iść dalej? - próbowała obrócić sytuację w żart.
- Chwileczkę. Najpierw coś dla nas musisz zrobić.
- Pozwolimy ci odejść, ale pokaż nam swoje nogi. Masz cudowne nogi. Chcemy je całe zobaczyć. Joannie znowu zrobiło się gorąco. Myślała gorączkowo, ale nie widziała innego wyjścia, jak spełnić ich żądanie. Może sobie popatrzą i ją puszczą. Rozsunęła płaszcz. Zobaczyli jej zgrabną, smukłą figurę w ciepłym, jasnym sweterku i spódnicy do kolan.
- No dalej, kotku - niecierpliwili się.
Joanna z ociąganiem pochyliła się i chwyciła materiał spódnicy na biodrach. Powoli zaczęła ją unosić do góry. Odsłoniła już połowę ud, powoli wyżej i wyżej. Już odsłoniła fragment, gdzie rajstopy przechodzą w inny kolor. Pożerali wzrokiem całe uda kobiety. Zatrzymała się.
- Wyżej, wyżej kotku - zaczęli się domagać po chwili ciszy.
- Miały być tylko nogi - upomniała się Joanna drżącym głosem.
- Powiedziałem wyżej - ostro warknął na nią najbliżej stojący - Chcę zobaczyć twoje majtki.
- Boże, nie - pomyślała Joanna, ale nie miała innego pomysłu.
Podciągała spódnicę jeszcze wyżej. Ich oczom ukazał się biały materiał majtek przyciemniony cienkimi rajstopami. Dokładnie opinał wzgórek łonowy kobiety, znikając wąskim paskiem między zwartymi jej udami. Podciągnęła jeszcze wyżej. Majtki opinały również dokładnie jej zgrabny, lekko uwypuklony brzuszek. Cały ten widok w migoczącym świetle zniczy był jeszcze bardziej podniecający, podszyty jakby perwersją.
- Jesteś cudowna. Zrób coś jeszcze, dotykaj się, pieść, chcę widzieć, jak się masturbujesz.
- Proszę, puśćcie mnie. Nie róbcie mi tego.
- Dalej suko - znowu warknął na nią stłumionym głosem, aby ktoś przechodzący przypadkowo jednak nie usłyszał - bo inaczej my to zrobimy. Tego Joanna nie chciała za nic w świecie. Wypuściła spódnicę z prawej ręki. Prawa strona opadła, ale nie na tyle, żeby zasłonić jej rozkoszny wzgórek łonowy. A tam właśnie skierowała wolną prawą rękę. Dotknęła się. Pomasowała swoje podbrzusze, ale wiedziała, że nie da się ich oszukać, a mogą się tylko bardziej wściec. Zsunęła dłoń niżej i zaczęła masować wzgórek. Robiła to powoli, umiarkowanym tempem. Widać było, że ma w tym wprawę. Pieściła się trzema środkowymi palcami, przy czym środkowy wsuwał się raz po raz głębiej między zwarte uda.
- O tak, kotku. Wspaniale - patrzyli na to zjawisko jak zaczarowani. Dwoje z nich poprawiło sobie rosnące męskości w spodniach.
- Teraz mocniej, mocniej, głębiej.
W wyniku tych pieszczot Joanna czuła rosnące powoli podniecenie. Dodatkowo podniecało ją to, że czterech obcych mężczyzn jej się przygląda. Zawsze chciała namówić męża, aby przyglądał jej się, jak się masturbuje, ale on nie chciał o tym słyszeć. To była jej nie spełniona fantazja. Nie przypuszczała tylko, że spełni się w tak niespodziewanych okolicznościach. Wiedziała, że sytuacja jest niebezpieczna, ale spełniła ich żądanie. Rozsunęła nieco uda. Jej ruch dłoni stał się dłuższy. Wsuwała teraz palce głęboko między uda. Prawdopodobnie aż do odbytu i wysuwała zupełnie na podbrzusze. Masowała się też mocniej, mocniej ugniatając delikatne, intymne kobiece okolice. Przymknęła oczy. Powoli czuła, jak robi się wilgotna. W pewnym momencie mimowolnie westchnęła. Stojący najbliżej mężczyzna czuł jej zapach. Cudowny zapach kobiety zmieszany z delikatną wonią dobrych perfum. Nie wytrzymał. Podszedł do niej i delikatnie położył dłoń na jej miękkim sweterku, w miejscu, gdzie uwypuklał się całkiem pokaźny biust kobiety.
- Nie, proszę nie - wystraszona otworzyła oczy i cofnęła się. Ale tylko pół kroku. Oparła się plecami o jakiś pomnik.
- Nie przerywaj. I bądź cicho.
Czuł jej delikatny, miękki biust w swojej dłoni. Zaczął go pieścić. Joanna odwróciła od niego głowę, ale nie przerywała masturbacji. Mężczyzna pieścił po chwili drugi biust, po czym chwycił u dołu brzeg jej sweterka i uniósł do góry. Sweterek wysunął się ze spódnicy. Pod spodem miała koszulkę. Ją również wysunął do góry odsłaniając kolegom jej nagi brzuszek. Nie przypuszczali, że widok nagiego pępka będzie w tej sytuacji tak podniecający. Mężczyzna wsunął dłoń pod koszulkę, sunąc po jej ciele w górę. Dotarł do biustonosza i chwycił jej dorodną pierś tym razem tylko przez stanik. Wyczuwał delikatną koronkę. Miał cudowną pierś tej kobiety w swojej dłoni. Czuł rosnącą erekcję w spodniach. Zaczął ją pieścić. Już po krótkiej chwili jej sutek stał się sztywny. Z drugiej strony podszedł do niej drugi mężczyzna i też wsunął dłoń pod bluzkę. Złapał ją za drugą pierś. Teraz razem ją pieścili. Próbowali ją pocałować w usta, ale broniła się ruchami głowy. Całowali więc jej szyję, kark. Wtulali twarz w jej włosy i chłonęli jej seksowny zapach. Przerwała masturbację, spódnica opadła zasłaniając jej matki i uda. Próbowała się uwolnić od ich rąk. Byli jednak silniejsi. Nie dawała rady. Wtedy trzeci facet podszedł od przodu i zadarł jej spódnicę znowu do góry. Wsunął dłoń między jej uda. Zwarła je mocno w geście obrony. Ale to nic nie pomogło. Dotykał już jej krocza. Pieścił ją, jej intymny klejnocik. Poczuł, jak jest delikatna, ale jednocześnie gorąca i wilgotna.
- Chcesz tego. Prawda? Chcesz twardego, dużego męskiego kutasa. Pragniesz go. Jesteś wilgotna.
- Nie, proszę. Nie chcę.
- Zaraz ci dogodzimy. Wszyscy mamy duże twarde kutasy. Pragniesz nas. Rozpalę cię. Rozpalę twoją cipkę do czerwoności. - to mówiąc pieścił ją coraz mocniej, brutalniej. Była coraz bardziej wilgotna. W końcu poczuł, że rozdarł paznokciem delikatny materiał rajstop. Miał teraz palce na jej majtkach. Dalej już się nie wahał. Dał spokój jej kroczu i poszukał zapięcia spódnicy. Rozpiął je, rozpiął suwak. Pozwolił, aby spódnica swobodnie osunęła się po zgrabnych nogach kobiety na ziemię. Teraz widzieli bez przeszkód jej zgrabne biodra, brzuch, majtki, uda...
- Chodźcie z nią tutaj - zakomenderował i poprowadził wszystkich kilka kroków w bok, pod ścianę dużego grobowca. Oparli Joannę plecami o ścianę. Dodatkowo obok rosła kępa jałowców, więc od większej części cmentarza byli osłonięci. Na wysokości bioder Joanny na ścianie dookoła grobowca biegł wystający gzyms. Opierała się o niego pupą, dzięki czemu biodra miała nieco wysunięte do przodu. Jakby w perwersyjnym geście zaproszenia. Jakby sama domagała się seksu. Tu, teraz, z nimi czterema. Ci, co pieścili dotychczas jej zsunęli teraz stanik do góry. Elastyczny, skurczył się i kłębił teraz gdzieś na wysokości jej dekoltu. Dwie dorodne półkule mieli w całej okazałości do dyspozycji. Jej sutki były już mocno sterczące i sztywne. Duże ciemne obwódki zapraszały do pieszczot. Zaczęli je pieścić, ssać. Facet z przodu bezceremonialnie rozpiął spodnie i wyjął sterczącego, czerwonego, olbrzymiego kutasa ze śliską, lśniącą od soków główką. Joanna już nie miała żadnych złudzeń. Wezmą ją tu. Zerżną ją. Czterech obcych facetów na ciemnym cmentarzu. Jej mąż i syn czekają w samochodzie niczego nie świadomi. Facet z nagim penisem rozwarł jej uda, rozerwał rajstopy do końca eksponując jej majtki i odsunął cienki pasek majtek na bok odsłaniając jej wilgotną, delikatną, różowiutką szparkę. Dotknął palcami jej nagiej cipki.
- Nieee, proszę, nieee. Zzzostawcie mnieee.
Ale teraz nic już nie mogło go powstrzymać. Wsunął do jej wnętrza jeden palec. Poczuł jej wilgoć, jej ciepło. Wysunął i wsunął dwa palce, po chwili trzy. Joanna zaczęła oddychać gwałtowniej, głębiej. Zaczął ją posuwać palcami. Dwaj pozostali ciągle pieścili jej wyeksponowane piersi. W pewnej chwili ten co pieścił jej cipkę przestał. Wyjął palce z jej rozpalonego wnętrza i chwycił w dłoń swojego penisa. Już nie mógł przedłużać tej orgii, czuł, że zaraz wytryśnie.
- Uwaga! Ktoś idzie! Zawołał nagle szeptem czwarty mężczyzna, stojący cały czas z boku i przyglądający się tym ekscesom.
Zauważył teraz dwie osoby zbliżające się alejką wolnym krokiem. Mężczyźni, którzy pieścili piersi Joanny Nagle przestali. Stanęli jakby nigdy nic, udając, że nic się nie dzieje. Facet, który chciał właśnie wejść w Joannę przytulił się do niej, zakrywając sobą i swoim długim płaszczem jej nagość i też zamierając w bezruchu. Jego wyprężony penis przyciśnięty był do brzucha kobiety. Ich twarze spotkały się blisko siebie.
- Zakryjcie ją dokładnie - polecił kolegom.
Poprawili płaszcz kolegi i Joanny tak, aby dokładnie zakryły jasne ciało kobiety. Teraz ktoś przechodzący obok widział tylko dwoje ludzi ubranych w płaszcze i wtulonych w siebie.
- Ani słowa - wyszeptał Joannie do ucha głosem nie znoszącym sprzeciwu - bądź cicho. Zbliżali się. Słychać było w ciszy ich kroki. Mężczyzna wtulony w Joannę czuł jej kobiece ciepło. Słyszał jej urywany, wystraszony oddech. Nie ruszała się. Nie wyrywała. Ta sytuacja jeszcze bardziej go podnieciła. Stał tyłem do nadchodzących, ale wiedział, że koledzy stoją za nim. Że go zasłaniają. Wszyscy mieli szerokie, długie płaszcze. Nadchodzącymi okazali się dwaj staruszkowie idący do wyjścia z cmentarza. Z daleka widzieli po prostu jakichś ludzi stojących przy grobowcu. nie było w tym nic dziwnego. Przeszliby obok, ale zauważyli spódnicę Joanny leżącą na chodniku. Starszy człowiek przyjrzał się dokładnie postaciom. Trzej rośli mężczyźni stoją i wpatrują się w niego. Za nimi, przy grobowcu stoi czwarty, przodem do ściany. I... Tam przed nim jest chyba kobieta. To chyba jej spódnica. O Boże. Co oni jej robią. Chciał interweniować. Zrobił krok w ich kierunku.
- Hej, dziadku! Zostawcie nas. Idźcie spokojnie w swoją stronę.
- Co tu się dzieje? Co robicie?
- Powiedziałem, że masz spierdalać!
Mężczyzna napierający na Joannę uspokoił się. Dwoje staruszków im nie zagrozi. Kumple się nimi zajmą. Mając tak cudowną kobietę nagą przy sobie nie czekał dłużej. Postanowił działać dalej. Pocałował kobietę w policzek. Zaczął ją delikatnie lizać po twarzy. Odwracała głowę, aby uciec od jego lubieżnego języka, ale na nic to się zdało. Odnalazł jej pełne usta i zatopił się w nich. Całował ją gorąco, uginając jednocześnie kolana i zsuwając się lekko w dół. W ten sposób przesunął w dół penisa. Otarł się o jej podbrzusze i dotarł do jej wilgotnych kobiecych fałdów. Poczuł, jak Joanna zaczyna szybciej oddychać. Teraz zaczął się powoli podnosić. Główka jego penisa naparła na jej cipkę. Przez chwilę czuł opór, po czym penis przesunął się nieco i odnalazłszy właściwą szparkę gładko wślizgnął się do jej wnętrza. Poczuł niesamowite uczucie. Czuł jej żar, jej wilgoć soków, równocześnie z bardzo ciasnymi, ale delikatnie miękkimi fałdami. Jej cipka obejmowała dokładnie i mocno jego wyprężonego kutasa na całej długości. Jednocześnie gorąca fala oddechu rżniętej kobiety zalała jego twarz. Wtłoczyła się w jego usta, w głąb, do płuc. Joanna czując jak jego ogromny, gorący, twardy kutas wdziera się w nią, jęknęła. Ogarnęła ją fala słabości. Poddała się zupełnie. Wszyscy słyszeli ten jęk. Jęk kobiety, w którą właśnie wtargnął męski członek. Dziadek wystraszył się. Zdał sobie sprawę, że nic nie pomoże, a może sam oberwać. On i jego żona. Spojrzał jeszcze raz w kierunku grobowca. Płaszcz Joanny odchylił się odsłaniając jej pełną, nagą pierś. Widział ją wyraźnie, jasną pod ciemnym płaszczem. Mężczyzna posuwający Joannę złapał ją ze tę pierś i zaczął ją pieścić. Mocno, brutalnie ugniatał tę delikatną półkulę. Jednocześnie zaczął ją posuwać. Staruszek widział, jak jego biodra pod płaszczem posuwają się rytmicznie. Jednocześnie kobieta zaczęła głośno oddychać. Raz po raz wydawała jeszcze z siebie rozkoszny, cichutki jęk. Staruszek odwrócił się, wziął żonę pod rękę i szybkim krokiem zaczął się oddalać.
- Nic tu po nas. Nie jestem w stanie jej pomóc.
Mężczyzna już rżnął Joannę na całego. Rozkoszował się jej cudowną, ciasną, ale niesamowicie wilgotną cipką. Jedną dłonią pieścił jej pierś, drugą trzymał na plecach kobiety i przyciągał ją do siebie. Cały czas namiętnie całował ją w usta. Językiem penetrował do głębi ich wnętrze. Wreszcie poczuł, że dochodzi. Przyspieszył ruchy by... wystrzelić w jej pochwę cały olbrzymi ładunek gorącej spermy. Kilkoma rytmicznymi wytryskami wypełnił jej ciasne wnętrze. Poczuła jak gorąco rozlewa się po jej ciele. Czuła ciarki w całym swoim kroczu, w swoich kobiecych wnętrznościach. Mięśnie jej mdlały. Osunęła by się, ale mężczyzna silnie ją podtrzymywał. Przeżyła coś w rodzaju wewnętrznego orgazmu. Czuła go we wszystkich swoich wewnętrznych narządach. Jej cipka była rozpalona do granic. Teraz pragnęła by ten męski pal świdrował w jej wnętrzu, mocno i szybko. Chciała przedłużać tę rozkosz. niestety facet wypompował swój ładunek i wysunął się z niej zaspokojony. Drugi jednak szybko do niej doskoczył. Przejął ją od kolegi. Poprowadził dwa kroki w lewo. Było tam wejście do grobowca. Po jego bokach dwa niskie murki. Podprowadził Joannę do jednego z nich i kazał się jej pochylić. Oparła ręce na murku. Odsunął na bok jej płaszcz i jego oczom ukazała się jej zgrabna pupcia, cały czas w delikatnych majtkach. Zerwał je jednym ruchem. Wydobył z rozpiętych spodni sterczącego kutasa i skierował go między rozwarte uda kobiety. Szybko odszukał wejście do jej szparki. Wszedł do jej gorącego wnętrza jednym pchnięciem. Zwilżona spermą poprzednika, była bardziej dostępna. Kobieta znowu wydała z siebie jęk. Te jej odgłosy dodatkowo ich podniecały. Zaczął ją posuwać. Dłońmi złapał jej zwisające swobodnie piersi. Rozkoszował się jej cudowną... Rżnął ją, dopóki nie poczuł nadchodzącej fali... Wpompował do jej wnętrza...Trzeci facet przejął słaniającą się Joannę i położył ją n murku, na plecach tak, biodra miała na jego skraju. Nogi zwisały już w dół poza murek. Rozsunął jej nogi i stanął między nimi. Chwilę przyglądał się jej wyeksponowanej, lśniącej od soków cipce. Wyjął swojego kutasa i nie czekając dłużej wtargnął do jej pełnego żaru wnętrza. Poczuł jej ciasne, delikatne fałdy. Czuł jej wilgoć zmieszaną z gorącą spermą kolegów. Zaczął ją rytmicznie posuwać, pieszcząc jednocześnie pełne, nagie piersi. Joanna nie odczuła nic przy drugim mężczyźnie. Teraz jednak jej kobiecość zaczęła się znów budzić ze zdwojoną siłą. Czuła w swoim wnętrzu męskiego kutasa, ślizgającego się wśród tej gorącej spermy. Wchodził bardzo głęboko. Do samego końca. Znowu czuła tę gorącą falę zalewającą jej krocze, jej pochwę, jej wnętrzności. Jakby chciała zalać ją całą nieustającym orgazmem. I te pieszczoty piersi. Czuła jak jej sutki wyprężone są do granic możliwości. Każdy jego dotyk jej nerwy odbierały teraz ze zwielokrotnioną siłą… Mdlała pod tym facetem. Wiedział, jak ją rozpalić. Wiedział, jak ją rżnąć, aby osiągnęła totalny odlot, aby prosiła, błagała o jeszcze. Była ideałem kobiecości. Kwint esencją tego co w seksie tak bardzo kobiece. Dzięki temu jego penetrujący penis urósł jeszcze bardziej. Był ogromny. Coraz ciaśniej się w niej poruszał. Czuła to. Czuła, że napiera jeszcze mocniej. Że jest jeszcze bardziej gorący. Od krwi tętniącej w jego wnętrzu i od ciągłego posuwania jej ciasnej cipki. To ją rozpalało jeszcze bardziej. Objęła jego biodra nogami. Przycisnęła go mocno do swojego rozwartego krocza. Uniosła się jej miednica. Dzięki temu wtargnął w nią jeszcze głębiej. Drażniąc jej pochwę jeszcze bardziej. Czuł to. To go podniecało. Oboje napędzali się nawzajem. Reakcja jednego potęgowała rozkosz drugiego. I tak dalej. I dalej. Rżnął ją mocno, szybko, brutalnie. Jęczała już za każdym razem gdy w nią wchodził. Gdy wdzierał się w swoim palem w jej ciasną cipkę. I dalej... I szybciej... I mocniej... I głośniej... Aż do megaorgazmu... Wytrysnął. Eksplodował... Zalał ją do końca... Wypełnił po brzegi wrzącym sokiem rozkoszy. Czując ten wrzątek we wnętrzu, Joanna też eksplodowała. Fala parzącej niemocy i osłabienia rozlała się od wnętrza jej pochwy poprzez inne narządy na całe jej ciało. Wydała z siebie ostatni przeciągły jęk... I zamarła... Trwała w tej ekstazie... w bezruchu... jej partner opadł na jej nagie ciało i wtulił się jak dziecko w matkę... szlochał... czuła jego bliskość... jego oddech na twarzy... odszukał ustami jej usta... pocałował namiętnie... wtoczył do jej płuc swój gorący oddech... pocałował jeszcze raz... Dwie wielkie łzy spłynęły jej z oka po policzku, na murek na którym leżała nieprzyzwoicie wyeksponowana... Czwarty mężczyzna z wyprężonym, czerwonym, lśniącym w świetle zniczy penisem zbliżał się do leżącej na murku nagiej kobiety... Szeroko rozłożone nogi ukazywały jej zbrukaną męskimi spermami, czerwoną, rozpaloną cipkę... chciała tego... teraz już chciała... była rządna seksu... seksu ostrego, perwersyjnego, brutalnego...- Gdzie ta mama poszła? - zapytał synek siedzącego za kierownicą, również niecierpliwiącego się tatę...