Był początek lipca. Z Poznania wyjechałem wcześnie rano. Chciałem kilka dni odpocząć po dosyć trudnej sesji egzaminacyjnej. Parę słów o sobie. Na imię mam Wojtek i mam 23 lata. Studiuję na polibudzie, którą za rok mam skończyć. Częsty basen i siłownia dosyć ładnie wyprofilowały moje mięśnie, które przy wzroście 190 cm powodowały, że uchodziłem za przystojnego faceta. Miałem dosyć duże powodzenie u lasek ale po rozpadzie mojego związku z Magdą, która wyjechała na studia do Stanów i nagle przysłała mi lakonicznego SMS-a, że poznała jakiegoś Mulata i takie tam bla, bla, bla, traktowałem je czysto instrumentalnie, tzn wyruchałem i już patrzyłem za następną. Jak już pisałem, miałem dosyć duże powodzenie i na brak pracy mojego kutasa nie mogłem narzekać. Zresztą miałem i czym dogodzić dziewczynom. Mój rączy rumak miał prawie dwadzieścia cm długości i ok. 4 cm średnicy. Po ściągnięciu napletka ukazywała się dosyć duża głowica w kształcie grzyba, która mocno drażniła wnętrze kobiet lub dziewczyn, które ruchałem. Jeśli dołożyć do tego lekkie pałąkowate wygięcie, to daje to obraz XL rumaka, który był bardzo chętnie dosiadany przez płeć przeciwną.No ale dobra. Wracajmy do ostatniej mojej przygody. Po ciężkiej sesji postanowiłem wybrać się na Mazury. Miałem upatrzone małe, dzikie jeziorko zaraz za Miłomłynem. Było naprawdę małe i dlatego może bardzo rzadko odwiedzane. Dojazd do niego był tylko z jednej, południowej strony i to wąską dróżką przez las. nagle kończyła się ona i przechodziła w małą polankę schodzącą coraz niżej do tafli właśnie tego małego akwenu. Brzegi jeziora porośnięte były dookoła wysokim lasem a w wodę wrzynała się szeroka obwódka tataraku. Tylko w miejscu "mojej" polanki, sitowie gwałtownie się rozstępowało i powstawała szeroka na kilkanaście metrów aleja umożliwiająca wypłynięcie na środek tego kilkunasto hektarowego akweniku. Odkryłem to miejsce jak byłem jeszcze w liceum i przyjeżdżałem w te okolice w odwiedziny do swojej kuzynki, mieszkającej w Miłomłynie. Co roku wpadałem tu chociaż na kilka dni.
Ustawiłem samochód tak żeby był ciągle w cieniu i szybko rozbiłem swój 3 osobowy namiot. Później szybko zrobiłem prowizoryczną chłodziarkę - mały dół wyłożony darniną, trzymający temperaturę nawet do 10 st. Włożyłem do niego swój prowiant na kilka dni dwie flaszki wódki i jedną słodkiego wina. Stwierdziłem, że nie zabrałem pompki i musiałem posłużyć się własnymi płucami do napompowania szerokiego materaca.
Był piękny, słoneczny dzień. Temperatura tak około 30 st. Po upakowaniu w samochodzie i namiocie bagażu postanowiłem wskoczyć do wody. Wiedziałem, że jestem sam i dlatego wskoczyłem całkowicie na golasa. Kraulem popłynąłem w kierunku drugiego brzegu a wróciłem delfinem. Wytarłem się w ręcznik i założyłem tylko slipy. Ledwo to zrobiłem a nad przeciwnym brzegiem pojawiła się ciemna gruba chmura. Wiedziałem, że przy tym upale nieunikniona jest burza. Szybko nazbierałem gałęzi na ognisko i schowałem do namiotu. Ledwo to zrobiłem a z oddali dały się słyszeć odgłosy grzmotów. Rozsiadłem się wygodnie w samochodzie i obserwowałem rozwój wydarzeń. Od głównej chmury oderwała się mniejsza i dużą prędkością poruszała się w moim kierunku. Za nią majestatycznie postępowała burza. Robiło się coraz ciemniej i nad horyzontem przeciwległego brzegu było doskonale widać oślepiające błyskawice. Zerwał się mocny wiatr. Teraz od drugiego brzegu w moim kierunku wędrowała dosłownie ściana deszczu. To był naprawdę przepiękny widok.
Nagle obserwowanie tego zjawiska przerwał mi nieznany hałas. Z lasu w odległości ode mnie około 60 m wyłoniły się dwie postacie.
- Tutaj - otworzyłem drzwi i krzyknąłem bardzo głośno żeby pokonać ryk wiatru i bardzo bliskiej ulewy.
Postacie obróciły się w moim kierunku i zaczęły szybko biec. Jednak ściana deszczu była szybsza i wystarczyło kilka sekund żeby je zmoczyć do suchej nitki.
Pierwsza dopadła do samochodu postać wyższa i wyraźnie starsza. Uchyliłem jej przednie drzwi i wskoczyła na siedzenie obok mnie. Druga chwilę szarpała się z tylnymi drzwiami ale i ona znalazła się w suchym wnętrzu samochodu. W tym samym momencie piorun uderzył gdzieś bardzo blisko bo od ogłuszającego gromu aż się przygarbiliśmy całą trójką.
- Wiki, ja się boję - jęknęła postać z tylnej kanapy mojego "Golfa 4".
W lusterku zobaczyłem bardzo ładną twarzyczkę nastolatki, oblepioną strąkami długich, mokrych, jasnych włosów. W jej niebieskich oczkach malowało się przerażenie a blade usteczka układały się w podkówkę, jakby do płaczu.
- Teraz już nam nic nie grozi. Uspokój się - sforowała dziewczynkę wyraźnie starsza, siedząca obok mnie.
- Co racja to racja. W samochodzie nic nam nie grozi, bo jest na gumowych kołach i nie ma kontaktu z ziemią - wyjaśniłem na pół naukowo - Zresztą zobaczcie burza jak szybko przyszła tak też odchodzi.
Rzeczywiście. Nagle chmura nad drugim brzegiem skończyła się jakby nożem uciął i pojawił się przepiękny błękit czystego nieba. U nas jeszcze trochę padało ale robiło się coraz jaśniej.
- Och jak bardzo dziękujemy panu. Uratował pan nam życie - dziękowała starsza.
- Nie jestem żadnym panem a na imię mam Wojtek i właśnie przyjechałem tutaj na biwak - odpowiedziałem.
- Ja jestem Wiktoria a to moja pięć lat młodsza siostra Ola - przedstawiła siebie i współtowarzyszkę.
- No to ciekawe zrządzenie losu z tą burzą - zagaiłem pragnąc podtrzymać rozmowę.
- No, nie wiem co by się z nami stało gdybyś tutaj nie stał - znowu w jej głosie wyczułem wyraźną wdzięczność.
Przestało padać. Otworzyłem drzwi i do środka buchnęło przecudnym aromatem. Była to mieszanka zapachów: lasu sosnowego, lekko bagiennego jeziora, świeżo zbitego deszczem tataraku i ozonu z wyładowań atmosferycznych. Zapach ten działał jak najlepszy afrodyzjak, że aż się chciało zaczerpnąć pełną piersią tego świeżego powietrza i ryknąć z zadowolenia.
- Po burzy jest pyszna woda. Może popływamy - zaproponowałem i zaraz dodałem - I zdejmijcie z siebie te mokre ciuszki, to rozpostarte na krzaku szybko wyschną.
Wyszły z samochodu. Nie miały zbyt dużo do rozbierania. Obydwie miały koszulowe bluzeczki, zapięte teraz tylko na dwa górne guziczki i przewiązane na supeł tuż pod staniczkami i króciutkie jeansowe szorty. teraz jak pozbyły się tego odzienia stały chwilę przede mną w samych tylko skąpych bikini. Mój wzrok przyciągnęła głównie starsza z dziewczyn. Jej dosyć duże piersi jak baloniki aż kipiały spod obcisłego staniczka a płaski brzuszek z pięknym pępuszkiem kusił wzrok swoją urodą i śliczną opalenizną. Długie i proste nogi nie były całkiem chude ale i nie grube. U ich góry wyraźnie zaznaczone było krocze dziewczyny z dosyć szeroką szparą wjazdu do jej pizdy, co mogłoby oznaczać, że dosyć często je rozkładała i gościła w sobie różne rącze jak mój kutasy. Do tego była naprawdę śliczna. Krótko obcięte ciemny blond włosy okalały piękną twarzyczkę z lekko zadartym noskiem, ładnymi, dużymi, zielonymi oczami i zmysłowymi usteczkami.
- Berek - krzyknęła młodsza i klepiąc siostrę uciekła w kierunku jeziora.
Teraz mogłem z podziwem patrzeć jak pod wodą nikną ich piękne, jędrne tyłeczki.
Postanowiłem je zaskoczyć. Szybko zdjąłem kąpielówki i z dyndającą między nogami, pokaźną pałą pobiegłem w ich kierunku. Szczególnie zaskoczona widokiem obnażonego kutasa była mała Ola. Wiki jakby oswojona z tym widokiem, też z zainteresowaniem patrzyła na mojego chuja. Szybko rzuciłem się na wodę i popłynąłem w kierunku środka jeziora. Obydwie posłusznie popłynęły za mną.
- Trzeba było powiedzieć, że pływamy "na waleta" to też bym zdjęła strój - powiedziała Wiktoria z wyrzutem kiedy się ze mną zrównała - A tak w ogóle to masz dosyć dużego tego swojego ptaszka. Nawet nie postawiony na baczność ma swój rozmiar - dodała z lekkim uśmieszkiem.
- Musisz go zobaczyć w pełnej gotowości - podjąłem zaczepkę.
- No zobaczymy - powiedziała dwuznacznie i popłynęła w kierunku brzegu.
Wyszliśmy z wody razem. Po drodze do biwaku i Wiki pozbyła się całego okrycia. Z podziwem patrzyłem na jej kilka dni nie golony i dlatego pokryty szczecinką, twardych, ciemnych włosków, wzgórek łonowy. Usiadła na materacu i lekko rozkraczyła swoje zgrabne nóżki. Z zewnętrznych aż kipiały, delikatne jak płatki róży wewnętrzne wargi sromowe.
Szybko podszedłem do swojej prowizorycznej lodówki. Wyjąłem flaszkę wódki i wino. Dla Oli nalałem samego wina a sobie i Wiki wzmocniłem je dosyć dużą porcją wódki. Siedzieliśmy, sączyliśmy alkohol i rozmawialiśmy. Dowiedziałem się, że dziewczyny od końca czerwca są na wakacjach u swojej cioci w pobliskiej wiosce, że na stałe mieszkają w Toruniu, że Wiki studiuje na II roku uniwerku geografię a Ola idzie właśnie do gimnazjum, że dzisiaj wybrały się do innej wioski do koleżanki i gdyby nie moja pomoc zapewne umarłyby ze strachu w czasie burzy. Ja też opowiedziałem im o sobie. Nawet nie zauważyłem ale mój wzrok coraz częściej uciekał w kierunku zapraszającej go pizdy Wiktorii. Zauważyłem, że i ona coraz częściej zerkała na mojego kutasa, który zaczął twardnieć i rosnąć aż w końcu przyjął swoją pełną gotowość bojową. Małolata właściwie wlepiła w niego swoje niebieskie oczka i nie odrywała przez cały czas.
Chciałem znowu napełnić nasze kubeczki alkoholem, kiedy nagle Wiki pochyliła się w kierunku mojego jurnego rycerza i obejmując go u nasady dłonią, odchyliła lekko do przodu. Objęła go swoimi usteczkami i zaczęła lizać sam jego czubek. Potem powędrowała wzdłuż niego do samej moszny, jakby mierząc jego długość i znowu wróciła do gładkiej żołądzi.
- A czy Ola nie jest za młoda na takie widoki - jęknąłem już mocno podniecony, czując jak czubek łba mojego chuja dociera do jej tylnej ścianki gardła.
- A niech się gówniara uczy - skwitowała to z uśmiechem.
Położyłem się na plecach i pociągnąłem ją za biodra tak, że znaleźliśmy się w pozycji 69. Teraz delikatnie rozchyliłem cudownie delikatne firanki jej warg sromowych i zacząłem zlizywać niezwykle smakowite soczki podniecenia. Widocznie też już była mocno podniecona bo wydzielała ich potężne ilości. Dodatkowo zacząłem krążyć wskazującym palcem dookoła jej kakaowego oczka drażniąc paznokciem jego okolice. Po chwili wepchnąłem całego palucha w jej zaciśnięty odbyt. Widocznie była tam mocno unerwiona bo jej obciąganie mojego fiuta stało się znacznie intensywniejsze. Twarda szczecinka włosków z jej łona, zmiękczona śliną z mojego języka, przyklejała się do twardego wzgórka łonowego. Szalałem jęzorem po jej długiej i widać zaprawionej w ruchaniu szparce, często zatrzymując się na coraz bardziej nabrzmiałej żołądzi łechtaczki.
- Kurwa pierdol mnie już, bo nie wytrzymam - jęknęła głośno - Wyjeb mnie jak kurwę i do końca, bo biorę tabletki. Rżnij mnie jak dziwkę tą swoją piękną pałą - wiła się i jęczała.
Obróciłem ją na plecy i klęknąłem między jej szeroko rozrzuconymi nogami. Podciągnąłem za biodra tak, że jej ochotna pizda oparła się o moją mosznę. Teraz cofnąłem dupę i chwyciłem swego twardego kutasa w dłoń. Nakierowałem na śliską i mokrą szparkę i pchnąłem mocno do przodu. Wszedłem od razu cały, czując jak rozpycham jej spolegliwą pochwę. zacząłem ją ruchać coraz szybciej i gwałtowniej.
Kątem oka spojrzałem na Olę. Mała odchyliła majteczki i ostro pieściła swoją dziewczęcą, różowiutką pisię. Była tez już bardzo mokra. jej oczy zasnuły się mgiełką rozkoszy, oddech stał się mocno przyspieszony i nagle wyraźnie doszła.
Mocniej rozszerzyłem swoje nogi a stopy Wiktorii oparłem o swój umięśniony tors. Teraz mogłem wejść w nią jeszcze głębiej. Mój ruch do góry powodował, że jej pizda jak na kołysce wznosiła się do góry a kolana ugniatały mocno nabrzmiałe ekstazą cycki. Wyprężony kutas oprócz pełnego zagłębiania się zyskiwał jeszcze dodatkowy ruch w jej wnętrzu, zmieniając wewnątrz swój kąt natarcia. Tak ostro ruchałem ją w pozycji zwanej "drzewko szczęścia" kilkanaście minut. Czułem jak kilka razy doszła. Było to coraz częściej. Aż w końcu wpadła w trans orgazmu ciągłego. Jej pochwa pulsowała a soczki ulewając się ciekły po pośladkach na materac. Też czułem, że dochodzę. Wbiłem się mocno w jej pizdę i z głośnym okrzykiem zalałem ją ciepłą spermą. Wykonałem jeszcze kilkanaście ruchów frykcyjnych i padłem obok Wiki na materacu. Zmęczony ale szczęśliwy pełnym spełnieniem. Dwudziestolatka leżała obok mnie i też ciężko dyszała. Pierwsza zaczęła szukać dłonią mojego chuja.
- Ale na nim dużo mnie i ciebie - powiedziała szeptem - Chodźmy się wykąpać.
Teraz już obydwoje goli pobiegliśmy do wody. za nami w swoim zielonym bikini pobiegła Ola.
Tego popołudnia wyruchałem Wiki jeszcze dwa razy. Padliśmy do namiotu całą trójką jak tylko zrobiło się ciemno. Ja oczywiście zasnąłem między tymi dwiema laseczkami bardzo szybko.
Cdn.