
Minęło już pięć lat, jak wracaliśmy z moją fantastyczna żoną z wczasów. To było tak nagle. Zza ogromnego tira wysunął się nagle inny samochód i nagle nasze lewe reflektory zderzyły się ze sobą. Naszym samochodem obróciło i zatrzymał się tą stroną co siedziała Maria na grubym drzewie. Zginęła na miejscu a mnie nieprzytomnego zabrało pogotowie. Przez kilka dni byłem w śpiączce i pozostał mi bezwład w lewej ręce ale przeżyłem. Zacząłem wtedy pić. Na nic postawiony... Przeczytaj więcej...