Jedziemy na poligon. Tym razem nie Wędrzyn, tylko Karliki koło Żagania. Wielki poligon z doskonałą bazą kwaterunkową, nie mieszkamy, tak jak kiedyś w namiotach, tylko w specjalnych barakach, jak na ówczesne czasy – poligon komfortowy.
Popołudniami często mieliśmy czas dla siebie, tym bardziej, że byłem już w sztabie, nie miałem bezpośrednich podkomendnych. Razem z dwoma kolegami często urywaliśmy się do Żagania, nie było tam daleko, a dotarcie do miasta nie stanowiło problemu, bo jeden z nas miał auto. Poznawałem Rynek, Zamek, najlepsze knajpy... Wówczas najsłynniejsze były Zamkowa i Piastowska. Nas interesowały jednak kasyna, jedno było w mieście, drugie, słynniejsze w lesie, nawet nazywało się Kasyno Las, tak mi się wydaje, tak pamiętam. Tutaj ciekawostka. W kasynie Las kręcone były sceny do serialu „Czterej pancerni...”! Pamiętacie scenę ozdrowienia Janka, kiedy wyszedł na zewnątrz i pierwszy raz pocałował Marusię? Ona wychylała się z okna obecnej biblioteki w kasynie. W ogóle masę zdjęć kręcili w Żaganiu; jeszcze pamiętam resztki wraków, które można było zobaczyć w serialu.
Wracamy do moich czasów. W Piastowskiej i w Zamkowej w soboty odbywały się dancingi, wyjaśnienie dla młodych – dancing, to zabawa taneczna, kupując bilet wstępu otrzymywało się też posiłek na ciepło, alkohol we własnym zakresie. Bywaliśmy tam prawie w każdą sobotę, a taki poligon potrafił trwać nawet 5-6 tygodni! W Lesie też były potańcówki, poza sobotą grali często w środy, więc okazji do rozrywki nie brakowało.
Byliśmy wtedy młodzi i przystojni (teraz z tego wszystkiego tylko „i” zostało...), nie było problemu z wyrwaniem jakiejś ciekawszej, chętnej na przygodę laseczki. Po zajęciu miejsca przy stoliku wystarczyło uważnie rozglądać się po sali, upatrzyć interesujący obiekt i okazać zainteresowanie nim. Zwykle ta metoda dawała dobry efekt, kończący się najczęściej fajnym seksem.
Pierwszy dancing w Zamkowej. Mamy na sobie cywilne ciuchy, w mundurach polowych nie wpuścili by nas, poza tym na koniec można było oberwać od miejscowych, niechętnych obcym. Choć w Żaganiu było kilka jednostek, to jednak kadra mieszkała w mieście, a że miasto małe, to z widzenia znali się prawie wszyscy, tym bardziej, że wielu cywili pracowało w wojsku.
Wpadła mi w oko dziewczyna samotnie siedząca przy stoliku, postanowiłem zadziałać, żeby mi jej nikt nie sprzątnął sprzed nosa. Podszedłem z uśmiechem, skłoniłem się i siadłem naprzeciw laski.
- Dobry wieczór, siedzisz tak samotnie przy tym stoliku, a przy naszym jest wolne miejsce – wskazałem na kolegów kiwających w naszą stronę.
- Dobry wieczór, dziękuję za zaproszenie, ale czekam na koleżanki, mogą nadejść w każdej chwili – uśmiechnęła się uroczo, a ja zwariowałem na widok dołeczków, które pojawiły się na interesującej buzi.
- No to świetnie, możemy połączyć stoliki i bawić się razem – patrzyłem z nadzieją i uśmiechem.
- Dziękuję za propozycję, ale sama nie mogę decydować, poczekam na koleżanki i razem zdecydujemy – pokręciła głową
- Ale poznać się możemy, prawda? - wyciągnąłem rękę – Jestem Jakub, albo po prostu Kuba.
- Alicja, albo po prostu Ala – z uśmiechem uścisnęła mą dłoń – widzę, że koleżanki już są, za chwilkę dowiesz się, jaka jest nasza decyzja.
Wróciłem do naszego stolika, skinąłem na kelnera.
- Nie będzie pan miał nic przeciwko, jeśli połączymy stoliki z tamtymi dziewczynami? - wsunąłem w kieszeń marynarki zwinięty banknot.
- Z tamtymi? - popatrzył w ich stronę, uśmiechnął się – Nie, proszę bardzo.
- Dziękuję panu, pomógł nam pan.
- Bardzo proszę, a jeśli coś będziecie panowie potrzebowali, to proszę tylko mnie wołać – i odszedł do innych klientów.
Kilka chwil później trzy roześmiane dupeczki siedziały razem z nami. Orkiestra zaczęła grać, weszliśmy na parkiet. Ala tańczyła bardzo dobrze, pozostałe dziewczyny, czyli Ola i Magda całkiem nieźle sobie radziły w objęciach moich kolegów. Tańcząc z Alą starałem się dyskretnie poznać kształty jej ciała. Nie była pięknością, ale miała przemiły uśmiech, ciało leciutko zaokrąglone tu i ówdzie, dość duży biust widoczny w dekolcie i okrągłą, ale nie za dużą pupę. Nóg nie mogłem ocenić, bo miała długą spódniczkę zasłaniającą całe łydki; ogólnie była to młoda, interesująca kobieta, czyli dokładnie taka, na jaką normalny mężczyzna ma ciągle ochotę. Patrzyłem na jej zastanawiającą fryzurę, bo na głowie miała coś, co przypominało niestrzyżonego pudla, albo owcę! Masa kręconych ciemnych włosów splątanych z sobą, przez moment zastanawiałem się, jak by to było złapać te kudły (choć były bardzo ładne!), przyciągnąć do siebie ich właścicielkę i skierować twarz w stronę krocza... No i bardzo istotną zaletą był wiek dziewczyny, miesiąc temu skończyła 20 lat, koleżanki były rówieśnicami. Obserwowałem dziewczyny, trochę podlaliśmy je wódeczką, ale tylko na tyle, żeby się wyluzowały, nie chcieliśmy dymać pijanych lasek. Ola, najwyższa z nich i chyba najładniejsza, była śliczną, długowłosą blondyneczką. Szczupła, wysoka, bardzo zgrabna młoda kobieta z fajnym biustem i twardą pupą, co stwierdziłem namacalnie w tańcu, spodobała się Witkowi, memu przyjacielowi z jednostki. Magdą zainteresował się Marek, czemu wcale się nie dziwie, każdy facet przyglądał się temu rudzielcowi. Nie była wysoka, ale piekielnie zgrabna. Obcisła kiecka tylko bardziej podkreślała jej kształtny tyłeczek, niż go okrywała, obfity biust falował przy każdym ruchu. Najpiękniejsze miała nogi. Bardzo długie w stosunku do wzrostu, zgrabniutkie, szczupłe kończyny kazały tylko domyślać się, co znajduje się na ich połączeniu tam, na górze... Tańczyliśmy, bawiliśmy się do północy, wymieniając się partnerkami, rozmowy cały czas zmierzały w kierunku interesującego nas tematu, czyli seksu. Wreszcie nadszedł czas, żeby zapewnić sobie jeszcze jedną nocną rozrywkę, niekoniecznie miał to być taniec.
Obok Zamkowej jest słynny żagański Zamek (stąd nazwa knajpy), a za nim duży park. Widziałem kilka par kierujących się w tamtą stronę, pewnie można było w tamtejszych chaszczach skonsumować jednorazową i jedno nocną znajomość. Wyszliśmy z Alą na zewnątrz, lato było bardzo ciepłe i ten nocny chłodek doskonale orzeźwiał. Objąłem dziewczynę i przyciągnąłem do siebie.
- Co robimy dalej z tak pięknie rozpoczętym wieczorem? Przespacerujemy się nad Bóbr? - zaproponowałem.
- Możemy, dlaczego nie – ujęła mnie pod rękę, po chwili oparła głowę na mym ramieniu.
- Ojciec nie będzie wściekły, że późno wracasz? - popatrzyłem na dziewczynę.
- Nie ścieknie się, bo nie mam ojca, to znaczy mam, ale nie wiem, gdzie jest teraz. Zostawił nas, gdy miałam dwa latka i nawet go nie pamiętam, ale diabli z nim.
Doszliśmy do zacienionych drzewami alejek parku. Przyciągnąłem Alę do siebie, ująłem twarz w obie dłonie i pocałowałem w usta. Oddawała pocałunek z pełnym zaangażowaniem, natychmiast czułem w ustach jej zwinny języczek. Opuściłem jedną rękę na zgrabną pupę, drugą podtrzymałem głowę dziewczyny, mocno przycisnąłem do siebie, tak, żeby poczuła stojącego i twardego już kutasa. Wsunęła rękę między nas i pomasowała mego kumpla.
- Albo mi się zdaje, albo masz naprawdę fajną pałkę w spodniach – wyszeptała, patrząc mi w oczy.
- Nie przekonasz się, jak nie sprawdzisz – roześmiałem się.
- To chodź tam, kawałeczek dalej, tam jest większa ciemność – wskazała kierunek.
- Jak jest ciemno, to nic nie zobaczysz.
- Nie muszę widzieć, ale mogę poczuć!
Usiedliśmy na stojącej pod rozłożystym drzewem ławce. To znaczy ja usiadłem, a Ala kucnęła między moimi nogami i zabrała się za rozpinanie spodni i wydobycie oczekującego pieszczot penisa. Wreszcie trzymała go w dłoni, masowała pomalutku. Napletek zsuwał się z żołędzi, to okrywał ją ponownie, aż poczułem ciepło oddechu i połowa penisa zniknęła w buzi dziewczyny. Tego oczekiwałem. Chciałem, żeby zrobiła mi namiętnego loda, ale miałem też zamiar zerżnąć młodą cipkę; może też uda się wedrzeć w dupkę? Teraz położyłem dłoń na baranku, który miała na głowie i tak, jak chciałem wcześniej złapałem mocno i przydusiłem do siebie. Kutas wsunął się chyba do końca w karminowe usteczka, bo Ala zakrztusiła się i odepchnęła ode mnie.
- Chcesz mnie udusić? - w głosie dziewczyny wyraźnie słyszałem gniew - Wiem, co robię i wiem, jak to robić, nie musisz mnie ponaglać, a ten twój sprzęt nie ma rozmiarów przeciętnego kutasa, jest dużo dłuższy i bardzo gruby!
- Przepraszam, ale musiałem wsadzić rękę w tę twoją szopę na głowie i sprawdzić, jak głęboko możesz mnie wessać!
- Nie dziwię się, każdemu podobają się moje włosy. A wiesz, co jest najdziwniejsze?
- Nie mam pojęcia!
- To jest naturalna fryzura, one same tak mi się kręcą! A wessać mogę dużo, tylko daj mi czas.
- Ok, dostaniesz trochę tego czasu, ale może jednak wrócimy do wcześniejszego tematu?
Do wcześniejszego tematu? Aha! - nie mogła nic więcej powiedzieć, bo zamknęła sobie buzię twardym penisem.
Muszę przyznać, że rzeczywiście wiedziała co i jak robić. Lizała mnie, ssała, bawiła się jądrami, trzepała pałę aż poczułem, że zbliża się finał. Nie chciałem jeszcze kończyć tej przygody, podniosłem dziewczynę, posadziłem na ławce obok siebie, znowu złapałem za owcę i skierowałem ją na kutasa. Ala pochyliła się nad nim, przy okazji wypinając dupkę. Miała na sobie długą spódnicę, nie podciągałem jej, żeby zobaczyć to okrągłe cudo, tylko ściągnąłem ją w dół, tak było znacznie prościej. To, co zobaczyłem zaskoczyło mnie, ale tylko pozytywnie. Co mnie tak zaskoczyło? Brak bielizny! Na tyłku miała tylko spódniczkę, nie miała ani majtek, ani rajstop (wiadomo, upalne lato), ani pończoch. Zobaczyłem wyraźnie jaśniejszą skórę w miejscach, gdzie podczas opalania miała bikini, reszta była brązowa, pięknie opalona. Złapałem za pośladek, ścisnąłem mocno ten jędrny półdupek, na moment wsunąłem palec w zaskakująco mokrą pipkę i dałem lekkiego klapsa.
- Auć – usłyszałem gdzieś z dołu.
- Zabolało?
- Nie, lubię takie delikatne klapsy i tak na nie reaguję. - wróciła do przerwanej czynności.
Znowu poczułem nadchodzący wytrysk, tym bardziej, że widok zgrabnej pupy działa na mnie bardzo pobudzająco. Pomału wstałem patrząc na zaskoczoną pannę.
- Gdzie chcesz iść?
- Może nie chcę nigdzie iść, ale raczej chcę w coś wejść, może nie dosłownie...
- Ha! Chcesz wejść w moją ciasną cipeczkę, tak?
- Nie mam pojęcia, czy jest ciasna.
- Nie przekonasz się, jak nie sprawdzisz – powtórzyła moje słowa sprzed kilkunastu minut.
- Odwróć się proszę i pochyl.
Posłusznie zrobiła, o co prosiłem, stanęła w rozkroku opierając się o ławkę. Tym razem podniosłem całą spódnicę i zarzuciłem dziewczynie na plecy. Złapałem swego koguta, naprowadziłem go na mokrą szparkę i wsunąłem go do końca. Rzeczywiście była ciasna, gorąca i mokra. Nieśpiesznie począłem poruszać się do przodu i do tyłu, raz po raz uderzając niezbyt mocno w okrągłe pośladki
- Duży jesteś, bardzo mocno czuję cię tam, w środku – wyszeptała Ala odwracając głowę w moją stronę – ale to jest bardzo przyjemne, niesamowicie mnie podnieca...
- Mam nadzieję, że nie sprawiam ci bólu. Chciałbym, żebyś odleciała w kosmos – uśmiechnąłem się.
- Rób tak dalej to odlecę, teraz jestem na orbicie...
Nie przyśpieszyłem, trzymałem mocno w dłoniach kształtne biodra, raz po raz klaskał kolejny klaps, ciągle ruchałem w jednym, wolnym tempie, choć znowu obawiałem się, że zaraz skończę i to przed dziewczyną. Usłyszałem głośniejszy jęk, oddech Ali stał się szybszy, mówiła chyba coś do siebie, ale nie rozumiałem ani słowa. Naglę stęknęła, upadła na kolana, kutas wyskoczył z pipki i wesoło kołysał się między nogami. Laska stęknęła jeszcze ze trzy razy, odwróciła się i złapała ustami sterczącego koguta. Pomagając sobie dłonią doprowadziła mnie do wytrysku w kilkanaście sekund. Wystrzeliłem z siebie kilka porcji spermy, z czego większość połknęła; tylko niewielka ilość wypłynęła z ust na brodę, ale i tak zaraz zebrała to na palce i wsadziła je do buzi, uśmiechając się przy tym lubieżnie.
- Uwielbiam smak męskiego nasienia, jest taki... - zastanawiała się chwilkę – No, jest taki samczy! Podoba mi się twój kolega, zupełnie, jak by był stworzony do mojej cipeczki, prawda – cmoknęła główkę kutasa.
- Nic dziwnego, samiec ją produkuje – stwierdziłem filozoficznie.
Usiedliśmy na ławce, tuląc się do siebie. Byłam zadowolony z wieczoru i z siebie. Pobawiłem się, potańczyłem i wyruchałem fajną dupeczkę; czego można chcieć więcej? Zastanawiałem się, czy Witek i Marek też stuknęli swoje taneczne partnerki, ale jeśli były takie, jak ich koleżanka siedząca obok mnie, to pewnie nie mieli problemu z zerżnięciem obu panien.
- Nie wiesz, gdzie mogą być teraz twoje koleżanki? - spytałem wsuwając rękę w bluzeczkę, koniecznie chciałem przekonać się, jaki ma biust
- Poczekaj moment – odsunęła się trochę.
O co chodzi? Nie chce, żebym pomacał je piersi? Dała pipkę, a obawia się o cycki> Jednak nie, okazało się, że sprawnie odpięła z tyłu staniczek, wyciągnęła go spod bluzeczki i schowała do torebki.
- ak będzie ci łatwiej. A dziewczyny? Pewnie rżną się z twymi kumplami gdzieś niedaleko. Co ci będę ściemniać, przyszłyśmy do Zamkowej po to, żeby znaleźć jakichś ciekawych facetów i dobrze się zabawić.
- A ty jak się bawisz? – macałem idealnie kształtne piersi.
- Doskonale, jesteś równym gościem – roześmiała się.
- A ty na szczęście nie jesteś równa!
- Dlaczego tak mówisz? – odsunęła się szybko ze zdziwieniem. - Nie podobam ci się?
- Oj, bardzo mi się podobasz – zacząłem rozpinać bluzkę – Popatrz w dół, widzisz? Dlatego mówię, że nie jesteś równa, rozumiesz? - ująłem dłońmi odsłonięty biust i lekko uniosłem – Fantastyczne masz te swoje nierówności!
Nagle odsunęła się i wstała z ławki.
- Co się dzieje? - tym razem ja byłem zdziwiony i zaskoczony.
- Nic, która godzina? - widziałem napięcie na ładnej buzi.
- Za kilka minut będzie druga – popatrzyłem na zegarek – Śpieszysz się gdzieś? Ktoś na ciebie czeka?
- Tak, czeka...
- Narzeczony, mąż, czy ktoś inny?
- Nie mam chłopaka, tym bardziej męża. Mama czeka, obiecałam, że do drugiej będziemy w domu - wyjaśniła.
- Będziemy? - cały czas mnie zaskakiwała.
- Tak, bo uprzedziłam ją, że mogę przyjść z mężczyzną.
- A mama co na to? Pozwala ci na takie przygody?
- Hmmmm... Jak ci to wytłumaczyć... Mama jest bardzo ekscentryczna, sam zobaczysz. Chodźmy już, to kawałek, koło Rynku.
Poprawiła spódniczkę, zapięła bluzkę, ja wsadziłem penisa do gaci i przytuleni poszliśmy w stronę Rynku. Ciągle zastanawiałem się, jakie układy panują w domu Ali, jednak do żadnych mądrych wniosków nie doszedłem, natomiast doszliśmy już do kamienicy, w której dziewczyna mieszkała. Weszliśmy na pierwsze piętro, drzwi nie były zamknięte na klucz, znaleźliśmy się w środku.
- Mamo, jesteśmy! - Ala niezbyt głośno ogłosiła nasze przybycie.
- Słyszałam, jak wchodziliście – z sąsiedniego pomieszczenia, później zobaczyłem, że to kuchnia, wyszła niewysoka, okrąglutka kobieta tuż po czterdziestce.
Przyglądałem się matce mej przygodnej kochanki z ciekawością. Jak wspomniałem, nie była wysoka, patrzyłem na miłą buzię okoloną długimi, prostymi(!) blond włosami. Podomka, którą miała na sobie nie kryła zbyt dobrze dużego, lekko obwisłego biustu, okrągłej pupy (teraz taka dupka była by jej skarbem, choć ja nie przepadam za dużymi, latynoskimi, sterczącymi tyłkami; uwielbiam dupeczki malutkie, szczuplutkie...). Na brzuchu kilka małych fałdek, nogi zgrabne, choć niezbyt szczupłe, biodra okrągłe. Zdążyłem też zauważyć, że podobnie, jak jej córka nie miała na sobie bielizny, dostrzegłem mały trójkącik włosów nad pipką.
- Dobry wieczór, jestem Urszula – wyciągnęła rękę na powitanie, nie przejmując się tym, że niemal cała się odsłania.
- Dobry wieczór, Jakub, miło mi panią poznać.
- To przyjemność dla mnie gościć cię, Kubo. Mogę do ciebie tak mówić? Ja jestem po prostu Ula.
- Oczywiście, nie widzę problemu.
- Siadajmy do stołu – zaprosiła ruchem ręki. - Herbata już czeka.
Usiadłem na krzesło, wziąłem w dłoń filiżankę z ciemnym, niezwykle smacznym płynem, zaciekawiony nowością rozglądałem się po pokoju. Mieszkanie urządzone było jak na ówczesne warunki dość ekskluzywnie. Nie widziałem nigdzie takich mebli, jak te tutaj, ciekawe lampy, dywan; w ogóle bardzo ciekawe, ładne wnętrza, w których panował idealny porządek.
- Patrzysz na meble? Mój były pływał po całym świecie i nazwoził te graty – Ula wskazała na lampę – A to przytargał z Nowej Zelandii.
- Ładne, takie niespotykane urządzenie wnętrza. - nie wiedziałem, co powiedzieć, chciało mi się bzykać, a nie gadać z matką potencjalnej kochanki.
W ogóle, po cholerę tutaj przyszliśmy, mówiła przecież, że obiecała matce, że wróci o drugiej, a ja durny zgodziłem się na to. No i dlaczego kobieta jeszcze nie śpi? Po chwili dowiedziałem się, w czym rzecz.
- Zmykajcie do sypialni, za chwilkę do was dołączę – niemal wepchnęła nas do sąsiedniego pokoju z rozścielonym łóżkiem.
- Momencik, chciałem jeszcze skorzystać z łazienki – zatrzymałem się w drzwiach.
- Proszę bardzo, ręczniki są w szafce – Urszula kiwnęła ręką w stronę drzwi obok sypialni.
- Chodź ze mną, umyjesz mi plecy – pociągnąłem za sobą Alę.