Siedzieliśmy przy stole jedząc ostatni obiad przed wyjazdem moich starych na urlop. Ich czekały dwa tygodnie w Grecji, a mnie dwa tygodnie wolnej chaty. Nareszcie będę mógł sobie walić bez stresu i do upadłego patrząc się (w monitor, rzecz jasna) na moją ulubioną, śliczną blondynkę z długimi włosami i bardzo ciemnym i gęstym futerkiem jak sobie robi dobrze dłonią i na koniec strzela porcją białego soczku. Popatrzyłem na surówkę z sałaty lodowej, mandarynek i pestek granatu. Do tego sól, pieprz, cukier i jogurt naturalny – moja mama była mistrzynią. Jadłem ją zatopiony w myślach, że te pestki granatu mają taki sam kolor jak śliczne paznokcie mojej blondyneczki z twardego dysku. Mama skończyła jeść pierwsza.
- Wpadła bomba do piwnicy, napisała na tablicy… - wyliczała wskazując palcem nie po kolei, tylko zupełnie chaotycznie. Palec zatrzymał się na mnie.
- Zmywasz – powiedziała.
- Dobre…, dobre…, muszę zapamiętać – odpowiedziałem z uśmiechem.
- Marek – odezwał się ojciec krojący końcówkę kotleta – tu na blacie masz kafla na przeżycie…
- Dzięki – przerwałem mu i dotarło do mnie, że to nie koniec dobrych wiadomości. Jednak wiadomość była zła.
- Obok są klucze do domu dla ciotki Magdy… - podniosłem osłupiały wzrok na ojca. „Kurwa! Kurwa mać!” – pomyślałem.
- Czy ja naprawdę potrzebuję nadzoru, przecież nie rozniosę chaty i nie będę robił dzikich imprez, bo nawet nie mam z kim – wyrzuciłem z siebie na jednym oddechu.
- Wiemy – odpowiedział ojciec – ale chodzi o coś zupełnie innego, mianowicie ciotka Magda wymyśliła sobie teraz remont, zmiana kafli w łazience, paneli i ogólne malowanie. Sam wiesz jakie terminy mają te ekipy, więc zamówiła ich już pół roku temu. Mieli przyjść w październiku, ale podobno duże zamówienie im się posypało i są wcześniej. Pomieszkasz z nią trochę, nie wiem ile im to zajmie, nic ci się nie stanie.
- I będzie ci gotować – dodała mama – bo ty pewnie opędziłbyś się pizzą i hot-dogiem.
Maskując wkurwienie wstałem od stołu i pozbierałem talerze. Włożyłem je do zlewozmywaka i poszedłem zapalić na balkon. Paląc myślałem o ciotce Magdzie – pięć lat temu też u nas była z tego samego powodu, ale tylko trzy dni, ponieważ wówczas było to tylko malowanie ścian i sufitów. Była siostrą mojego ojca, młodszą od niego o dwa lata i z tego, co pamiętam, miała za kilka dni czterdzieste piąte urodziny. Ale…, te trzy dni wystarczyły jednak, aby wykorzystać okazję i przez kratkę wentylacyjną w drzwiach popatrzeć na nią podczas kąpieli. Miałem wówczas czternaście lat i pamiętam, że jej wielkie, gęste i czarne futro zrobiło na mnie ogromne wrażenie. Była piękną brunetką i tak jej zostało. Piersi średniej wielkości trzymały się dzielnie do dzisiaj i nie zwisały z powodu ciężaru – „Kurwa, wszystko ma swoje wady i zalety” – pomyślałem i przypomniały mi się jej malutkie stópki z pięknymi paznokciami. Zdarzało się, że myśląc o jej stopach przypominało mi się widziane wtedy futro i waliłem sobie gruchę, nawet nie mając jeszcze spermy. Swoją drogą to też było ciekawe odkrycie tego, co mogę sobie robić – nawet się pewnego dnia zdziwiłem, kiedy sperma wytrysnęła. I tym sposobem ominęły mnie zmazy nocne, o których czytałem w idiotycznych książkach dla dorastającej młodzieży.
Wróciłem do kuchni aby pozmywać.
- O której będzie ciotka? – rzuciłem w przestrzeń.
- Sama nie wie, zadzwoni, wiesz jak to jest z remonciarzami – odkrzyknął ojciec z sypialni i zaczął taszczyć walizki do samochodu.
Pojechali.
Odpaliłem kompa, popatrzyłem na moją ulubioną blondie, spuściłem się w papier toaletowy i umyłem kutasa. Szesnasta, siedemnasta, osiemnasta…, czekając na ciotkę bujałem się trochę po różnych stronach, niekoniecznie porno, w końcu postanowiłem do niej zadzwonić.
- No hej, zaraz będę – odpowiedziała i się rozłączyła.
Faktycznie, za dwie minuty usłyszałem samochód podjeżdżający pod dom, trzaśnięcie drzwiami – z taksówki wysiadała Magda ze średnim plecakiem. Zbiegłem na dół, aby otworzyć jej drzwi. Ciotka wycałowała mnie w oba policzki tak, że nie zdążyłem odpowiedzieć tym samym.
- Weź to na chwilę – powiedziała podając mi plecak. Zamknąłem za nią drzwi, kiedy ona zdążyła już zdjąć sandałki na szpilkach, jej obcisła spódniczka i żakiet powodowały, że wyglądała jak milion dolarów. Jej małe, gołe stópki na dywaniku ze ślicznymi paznokciami pomalowanymi na róż metalik, spowodowały, że na chwilę mowę mi odjęło.
- Dawaj – powiedziała zabierając mi z rąk plecak. „Ja pierdolę, laska w garsonce i w szpilkach z plecakiem…” – pomyślałem nie wierząc w to co widzę.
Ciotka szybko z plecaka wyciągnęła swoje kapcie i je założyła. Były z odsłoniętymi palcami i futerkowo-różowe, widać było pasujący do tego lakier na paznokciach. Trochę znowu oniemiałem. Nic nie zdążyłem zaproponować, bo ciotka ciągle przejmowała inicjatywę.
- Chodź szybko – powiedziała i prawie biegiem weszła na piętro – położyła plecak na podłodze salonu i wyjęła z niego woreczek z lodem dostępny na większości stacji benzynowych. O dziwo nie zdążyły się te kulki roztopić.
- Włóż to do zamrażarki i przynieś dwie szklanki – zakomenderowała. Tak zrobiłem.
Ciotka w tym czasie zdążyła z plecaka wyjąć 0,7 Żubrówki z trawką i sok jabłkowy.
- Zrobimy sobie imprę, jakiej nie widział świat – zaskoczyło mnie jej słownictwo – mam ochotę się odciąć od tego świata i ty mi w tym pomożesz – masz dziewiętnaście lat, możesz się z ciocią napić? – zakończyła pytaniem.
- Pewnie – odpowiedziałem niepewnie. Włączyłem telewizor – leciał „Jeden z dziesięciu”
- To przynieś ten lód i wrzuć po trzy kulki – powiedziała i tak zrobiłem obcinając jej kształty w tej cholernej garsonce i jej stopy w tych cholernych kapciuszkach.
Drink był dobry. Cholernie dobry. Dokończyliśmy tego drinka, nasze odpowiedzi telewizorowo-konkursowe również, ciotka wstała.
- Kochanie, idę się wykąpać, bo zaczęli już kuć w łazience i cała zakurzona jestem – powiedziała, wyjęła z plecaka cholernie prześwitującą koszulę nocną i cienki szlafroczek.
Siedziałem i oglądałem „Wiadomości”, ciotka się kąpała i słyszałem szum wody. Ten szum mnie trochę zaniepokoił, ponieważ był bardzo dziwny. Pomyślałem żeby przez kratkę sobie na nią popatrzeć, ale zaraz sobie odpuściłem – stary parkiet w przedpokoju był jak pole minowe i nigdy nie było wiadomo, która klepka strzeli pod stopą. Ciotka po piętnastu minutach wyszła z łazienki. Zamknęła drzwi za sobą i dopiero teraz zawiązała sobie szlafrok. Przez moment miałem okazję zobaczyć jej wielkie czarne futro przez tą cholernie prześwitującą koszulę nocną. „Ja pierdzielę, ale bym targał.” – pomyślałem, ale do łba mi nie przyszło, że zrobiła to celowo.
- To teraz ja – powiedziałem – zanim skończą się debilne wiadomości na pierwszym i zacznie się debilny taniec chuj wie z kim na drugim – dokończyłem.
Ciotka się zaśmiała, a ja idąc do swojego pokoju po piżamę dodałem:
- Ciocia zobaczy czy nie ma czegoś nadającego się do oglądania.
- Dobra – usłyszałem.
Otworzyłem swój tapczan i wyciągnąłem piżamę. Przy okazji sobie od razu pościeliłem. Słyszałem jak ciotka w tym czasie szykuje kolejne drinki. Zniknąłem w łazience i słyszałem jej chodzenie do kuchni, szczęk kostek lodu wrzucanych do szklanek i znowu chodzenie do kuchni i zamykanie lodówki. Ciotka wróciła do salonu i usiadła w fotelu. Puściłem wodę, wyregulowałem jej temperaturę i już chciałem wejść do wanny, kiedy zobaczyłem lusterko mojej mamy. Zwykłe lusterko, obrotowe, z jednej strony normalne, z drugiej powiększające. Mama czasem go używała do grzebania sobie przy brwiach. Ale zawsze stało na półce nad umywalką, a teraz na półce nad wanną. „Widocznie Magda coś przy nim robiła” – pomyślałem i wlazłem do wanny. Spłukałem się, nałożyłem na dłoń sporą porcję niebieskiego żelu i zacząłem się myć. Mimo szumu wody usłyszałem trzask klepki za drzwiami i byłem przekonany, że ciotka idzie po coś do sypialni rodziców, gdzie zostawiła swój plecak i gdzie miała spać. Rozsmarowałem po sobie żel i zabrałem się za mycie szyi. Kiedy uniosłem głowę, mój wzrok padł na lusterko, w którym zobaczyłem kratkę wentylacyjną i oczy ciotki. Jakimś cudownym odruchem refleksu nie popatrzyłem na kratkę. „O ty!” – pomyślałem mile połechtany i postanowiłem udawać, że nic nie widzę. Polegało to na tym, że myłem się zachowując pozory normalności, ale jednak co chwilę zerkałem na ułamek sekundy w lusterko – oczy ciotki ciągle tam były. „Chcesz przedstawienia, to proszę” – pomyślałem i siedząc w wannie i przy okazji mycia nóg masowałem sobie członka. Kiedy wstałem, aby się opłukać, wisiał mi między nogami kawał mięsa, ale jeszcze nie w stanie erekcji. Wytarłem się, założyłem piżamę i usłyszałem trzask kilku klepek parkietu - ciotka uciekała spod drzwi. Kilka razy jeszcze sobie pomasowałem malejącego kutasa i wyszedłem z łazienki. Wzrok ciotki od razu padł na moje krocze, ale w ułamku sekundy się opanowała.
- Drink czeka – powiedziała i siedząc w fotelu podkuliła nogi.
Siadłem w fotelu, który zazwyczaj zajmował ojciec, sięgnąłem po szklankę. Magda zrobiła to samo. Udając, że gapimy się w drinki, ja taksowałem wzrokiem jej sterczące sutki, a ona mojego członka – nawet nie malał, utrzymywał tę samą wielkość z powodu mojego podniecenia całą tą niecodzienną sytuacją – „No proszę, ciotka mnie podglądała…, no, no…” – pomyślałem.
Zacząłem się zastanawiać, czy zaatakować, czy poczekać na rozwój wypadków, bo już byłem pewien, że szykuje się coś więcej.
- Masz piękne stopy – wypaliłem znad szklanki.
- Dziękuję – odpowiedziała i lekko się zaczerwieniła. Odłożyłem drinka i klęknąłem przed jej fotelem. Patrzyła się na mnie z takim cholernym ciepłem w oczach, że pocałowałem obie stópki. Magda dopiła swojego drinka i odstawiła szklankę.
- Widziałem w lusterku, że mnie podglądałaś – powiedziałem ponownie całując stópkę.
- Widziałeś? W lusterku? Czuję się jak gówniara, ale muszę powiedzieć, że masz pięknego – odpowiedziała – to lusterko ustawiłam tak, aby się przekonać, czy ty będziesz podglądać mnie – dodała.
- Chciałem, ale parkiet trzaska niemiłosiernie i bałem się, że usły… - nie dała mi dokończyć.
- A ja chciałam, żebyś zobaczył co robię sobie wężem od prysznica z odkręconą słuchawką – przerwała i opuściła stopy na podłogę.
- Pokaż go – powiedziała łapiąc mnie za kutasa przez piżamę.
„Nie tak szybko” – pomyślałem i jakoś się wymknąłem z uchwytu Magdy. Podniosłem jej stopę z dywanu, zacząłem lizać jej wielki, śliczny, palec i przestrzeń międzypalcową pozostałych ślicznych paluszków. Magda westchnęła i jęknęła.
- Skąd wiesz, że to tak cholernie podnieca? Kto cię tego nauczył? – zapytała jęcząc.
- Mamusia – odpowiedziałem patrząc jej bezczelnie w oczy nie wypuszczając stópki z ust. Mina Magdy – bezcenna.
- Szpohojnie, nie powiediałem, sze moja – wysepleniłem przez paluszki w ustach hamując śmiech.
- Niezły jesteś łobuz, cholera. Już to widzę, że nie opędzisz się od lasek. Jak tylko pokażesz, co wiesz i potrafisz, to chyba posypią się samobójstwa – powiedziała – chodź do łóżka, na fotelu nie jest zbyt wygodnie – dodała, zabrała mi stópkę z ust i wstała.
Poszliśmy do mojego pokoju. Magda spojrzała na mój tapczan.
- Wiesz co? Chodź do sypialni, będziemy potrzebować dużego łóżka – powiedziała z rozbrajającym uśmiechem a ja podreptałem za nią. Magda zapaliła nocną lampkę na stoliku po stronie mojego ojca i postawiła ją na podłodze. Od razu zrobił się fantastyczny nastrój i w tym niesamowitym oświetleniu patrzyłem jak jednym bardzo kobiecym ruchem zrzuca z siebie szlafrok na podłogę.
- Rozbieraj się – powiedziała, a ja stałem jak zaczarowany i gapiłem się na jej czarne futro widoczne przez koszulę nocną nawet w tym skąpym oświetleniu.
- Rozbieraj się – powtórzyła – zaraz będzie twoja – dodała widząc gdzie się gapię.
Zdjąłem bluzę od piżamy i rzuciłem na szlafrok, chciałem popatrzeć ciotce w oczy, ale po drodze dostrzegłem brązowe sterczące sutki i znowu się zawiesiłem.
- Rozbieraj się – powiedziała Magda – one też zaraz będą twoje – dodała delikatnie się śmiejąc.
Czułem, że zaczyna mi stawać. W jednej chwili opuściły mnie resztki wstydu (bardziej z powodu tego, że to jednak ciotka), zdjąłem spodnie i rzuciłem je na bluzę.
- No jest mój piękny – powiedziała Magda robiąc dwa kroki w moją stronę i kładąc rękę na moim członku – cudownie duży, cudownie gruby i przepiękny – dokończyła.
Chwyciłem jej biodra i przycisnąłem do siebie. Pocałowałem ją w usta i za sekundę poczułem jej języczek na moim. Uniosłem jej koszulę nocną – podniosła ręce do góry, abym mógł ją przeciągnąć. Stała teraz nago, przytulała się futerkiem do mojego członka i całowała mnie jak szalona.
- Wyruchaj mnie, bo zwariuję – szepnęła.
Położyliśmy się na łóżku po stronie mamy, zacząłem lizać jej szyję i po chwili dorwałem się do piersi. Ssałem i uciskałem do pierwszego orgazmu. Magda darła się i piszczała.
- Jeszcze – powiedziała nieprzytomnym głosem, a ja jej dałem drugi orgazm przy pomocy drugiego cycuszka.
- Pięknie – wysapała, ale ja już pakowałem głowę między jej uda. Widok jej futerka mnie po prostu zniewolił: czarne, wielkie i cholernie gęste – normalnie marzenie do lizania. Położyłem policzek na futerku i zacząłem lizać udo przy pachwinie. Magda jęczała i poczułem na głowie jej dłonie dociskające mnie do cipusi. Zmieniłem policzek i lizaną pachwinę. Rozchyliłem w końcu wargi sromowe. Spora czerwona łechtaczka z odsłoniętą główką czekała na mój język. Lizałem ciotkę jakieś pół godziny słuchając jej jęków, wycia i pisków. Zauważyłem, że najbardziej przeżywa, kiedy na przemian ssę łechtaczkę i tarmoszę ją dołem języka na boki. Dołożyłem do tego środkowy i wskazujący palec wsuwając je delikatnie do pochwy. Magda darła się teraz dwa razy bardziej, a ja miałem okazję poczuć na palcach jej bardzo mocne i częste skurcze pochwy. Tak minęło kolejne pół godziny.
- Chodź tu – powiedziała w pewnym momencie – wykończyłeś mnie. Położyłem się na Magdzie i zacząłem całować w usta – oddawała bardzo namiętnie, a po chwili poczułem jak mój sterczący od godziny członek nagle jest wpychany do pochwy. Było mokro, ciepło, chlupało, ale członek doszedł do końca pochwy i brakowało mu jakiejś jednej czwartej, aby wejść w całości. Magda objęła mnie swoimi nóżkami całując w usta. Zrobiła okrężny ruch biodrami, poczułem, jak dno pochwy się obniża i członek wchodzi w całości. Magda jęknęła. – Boli? – przestraszyłem się.
- Nie, cudownie – wyszeptała Magda.
Nasadą członka czułem łechtaczkę. Wypite drinki nieco osłabiły moje doznania, bo normalnie to bym skończył momentalnie mając w świadomości to piękne futerko. Ale dawałem radę i cieszyłem się przez następne pół godziny z każdego pulsowania pochwy Magdy.
- Nie mogę więcej, kończ – powiedziała w pewnym momencie.
- Do środka, czy mam uważać? – zapytałem.
- Do środka – odpowiedziała.
Ucieszyłem się, kilkanaście ruchów w skupieniu na przyjemności wystarczyło i skończyłem w pochwie Magdy.
Położyłem się obok i obserwowałem jej czerwoną twarz, spocony brzuch i drżące uda.
- Dobrze było? – zapytałem.
- Idź, bo jak cię jebnę…, - powiedziała drżącym głosem – pierwszy taki seksik w życiu – dokończyła.
- Co???
- Nooo! – odpowiedziała.
- Czyli mogę być z siebie dumny? – zapytałem jak szczeniak.
- W cholerę – usłyszałem.
Oniemiałem, pocałowałem ją w policzek i wstałem.
- Idę zrobić drinki, wpadniesz? – zapytałem.
- Jasne, ale nie zakładaj piżamy, uwielbiam się na niego patrzeć – powiedziała.
W samych kapciach z dyndającym kutasem poszedłem do kuchni, wyciągnąłem z lodówki „Żubrówkę”, soczek jabłkowy i uznałem, że temperatura płynów nie wymaga dodawania lodu. Zaniosłem drinki do salonu i włączyłem telewizor. Przyszła Magda w koszuli nocnej.
- To ja mam siedzieć goły, a ty się ubierasz? – zapytałem bez pretensji.
- Przecież widzisz, że wszystko widzisz – odpowiedziała i usiadła w fotelu, wzięła drinka, wypiła dwa łyki – fajną koszulkę wybrałam na pobyt z tobą? – zapytała na końcu.
- Cudowną. I to wszystko przemyślane w ten sposób? – zakończyłem pytaniem.
- Oczywiście – odparła Magda i widać było, że chce jeszcze coś powiedzieć, ale dźwięk
sms-a jej przerwał. Po dwóch sekundach jakiś sms przyszedł do mnie. Sięgnęliśmy po telefony. To była mama informująca, że są już w hotelu. Odpisałem, że super i odłożyłem telefon. Magda na swojego sms-a odpisywała dość długo. W końcu wysłała i też odłożyła telefon.
Sięgnęliśmy równocześnie po drinki.
- Madzia, czy mi się zdaje, czy tobie uda jeszcze drżą? – zapytałem biorąc łyka.
- Jakie uda, ja się, kuźwa, cała trzęsę – odpowiedziała – mama napisała, że są już w hotelu – dodała.
- Mi też – odpowiedziałem i miałem już zadać ciotce pytanie, kiedy przyszedł do niej następny sms. Znowu dość długo odpisywała.
- Coś chciałeś się zapytać?
- Tak, męczy mnie to strasznie od zawsze…, dlaczego… taka piękna… kobieta jak ty… nie ma męża?
- Piękna? – zapytała z uniesieniem brwi.
- Bardzo.
- Bo widzisz…, nie chcę się wiązać, jest mi dobrze tak jak jest…, z twoim ojcem ruchamy się od mojego piętnastego roku życia, kiedy postanowiliśmy sprawdzić jak to jest – łyknęła wielkiego łyka drinka.
- A moja mama o tym wie? – zapytałem w całkowitym szoku.
- Pewnie wie, jak wyjeżdżasz gdzieś, to robimy sobie słodki trójkącik.
Przełknąłem ślinę.
Lusterko 2
- Żartujesz… - wycharczałem zdziwiony.
- Nie żartuję. Właśnie z tym swoim szatanem trafiłeś do piekła… - nie dokończyła ponieważ przyszedł do niej następny sms.
Magda znowu odpisywała jakby tworzyła jakieś opasłe tomisko typu „Cichy Don”. Odłożyła w końcu telefon.
- Wiesz co? Pierwszy raz w życiu byłam lizana przez mężczyznę – powiedziała – nie miałam pojęcia, że robisz to lepiej niż kobieta - dokończyła.
Dopiłem swojego drinka patrząc się na Magdę osłupiały.
- A która kobieta cię lizała? – zapytałem domyślając się odpowiedzi.
- Ania – padła odpowiedź, której się spodziewałem – kiedy twój ojciec nie mógł już więcej, to sobie tak robiłyśmy. To też ciekawe zjawisko…, - zawiesiła na chwilę głos - jest absolutnym przeciwnikiem oralu, sobie też nie pozwala zrobić loda, ale jakoś popatrzeć lubił – dokończyła. Na moment zakryłem dłońmi twarz.
„Ja pierdzielę, gdzie ja trafiłem? Do nieba?” – pomyślałem o tym, że ciotka przesadziła z tym piekłem.
- Zrób następnego – powiedziała – z lodem! – krzyknęła za mną idącego do kuchni z dwiema szklaneczkami. Fajnie to zabrzmiało „z lodem”, ale nie skomentowałem.
Wróciłem do salonu rozwalony tymi informacjami i postawiłem szklanki. Sześć kostek lodu chrzęściło w dwóch szklaneczkach. Magda od razu wzięła pokaźny łyk i poczekała, aż ja sobie też łyknę – fajny był ten zimny łyk na tę gorącą noc. Odłożyłem szklankę na ławę. Magda wstała i klęknęła mi między nogami. Popatrzyła mi w oczy.
- Ja już dzisiaj nie mogę, wykończyłeś mnie i prawie rozerwałeś, następne orgazmy będą boleć, a to nie to o co chodzi – powiedziała biorąc mojego kutasa do ręki. Szybko zaczął mi stawać. Patrzyłem na jej śliczne różowo-srebrne paznokcie dłoni obejmującej mi członka u nasady. Poczułem jej mały palec na jądrach i nagle główka zniknęła w miękkich ustach ciotki. Czułem jej mały palec na jądrach, ruchy dłoni na dole kutasa i bardzo skoordynowane z nimi ruchy ust na czubku. Usta ciotki raz odsłaniały główkę, raz naciągały napletek na swoje miejsce. Kiedy odsłaniały, dół języka ciotki uderzał w główkę. Wiedziałem, że w ten sposób chroni się przed wytryskiem prosto w gardło, który mógłby się źle skończyć jakimś zakrztuszeniem. Wystarczyła minuta aby jądra mi zmalały i wytrysnąłem. Magda wyssała mnie do końca. Przełknęła.
- Dobre – powiedziała – wiesz?..., to moja pierwsza sperma w ustach, będę ci tak robić częściej – powiedziała – niby słone, a jednak słodkie – dokończyła z czarującym uśmiechem, a ja siedziałem w fotelu i nie docierało do mnie jak może być tak cudownie.
Magda wstała, pocałowała mnie w policzek i usiadła na swoim fotelu biorąc kolejnego łyka drinka. Sięgnęła po telefon i znowu zaczęła pisać ten swój „Cichy Don”. Po chwili przyszła odpowiedź.
- Z kim tak piszesz? – zapytałem.
- Z twoją mamą - odpowiedziała podając mi telefon do ręki – poczytaj sobie.
Wziąłem telefon i przewinąłem rozmowę do początku.
Ania (moja mama) – „Jesteśmy już w hotelu.”
Magda – „To świetnie, a my jesteśmy po półtorej godzinie dzikiego seksu.”
Ania – „Ile???”
Magda – „Godzina lizanka jakiego świat nie widział i pół godziny ruchania.”
Ania – „Pół godziny???”
Magda – „Nie mogłam więcej, ma takiego, że rozrywa i zaczęło boleć.”
Ania – „Żartujesz.”
Magda – „Nie, jestem rozjebana do jutrzejszego południa.”
Ania – „Kurwa, nie zasnę. Ok, nie przeszkadzam.”
Magda – „Przed chwilą zrobiłam Markowi loda, cudownie smakuje.”
Ania – „Nie wkurzaj mnie, przygotuj go na piekło.”
Magda – „Już wszystko wie. Czekamy.”
Ania – „Opisz mi za tydzień jakieś ciekawe szczegóły, bez odbioru.”
Odłożyłem telefon na ławę, poparzyłem na ciocię zdziwiony, a ciotka dokończyła drinka i znowu zaczęła robić mi loda. Znowu wytrysnąłem i znowu przełknęła.
Tak minęły dwa tygodnie z małą przerwą na sprzątanie mieszkania ciotki po remoncie, uwinęliśmy się z tym w jedno popołudnie i znowu dziki seks na wersalce Magdy. Wróciliśmy do mojego domu. Dwa tygodnie orgazmów, wrzasków, pisków – chyba najcudowniejszy czas jaki mógł mi się przydarzyć. Ale przyszłość pokazała, że może być cudowniej.
„Przyjedź po mamę na lotnisko. Planowy przylot około 14.” Takiego sms-a odebrałem od ojca.
„Jasne” – odpisałem lekko zdziwiony.
- Jadę na lotnisko po mamę – powiedziałem do ciotki. Wcale nie była zaskoczona, a ja tego nie zauważyłem.
Przyjechałem na lotnisko autobusem i czekałem przy bramkach wyjściowych. Obok mnie stanął jakiś facet, w którym rozpoznałem zastępcę mojego ojca. Kojarzyłem, że ma na imię Tadeusz.
- Dzień dobry – powiedziałem.
- Cześć, Marek – odpowiedział.
- Też pan na kogoś czeka? – zapytałem mając nadzieję na zobaczenie jego żony.
- Na twojego ojca, za chwilę lecimy do Warszawy – odpowiedział.
- Co się dzieje? – zapytałem.
- Nic, minister ma sprawę – odpowiedział.
- Nie można przez telefon? – zapytałem jak głupi.
- Marek, nie rozśmieszaj mnie, skoro jankesi mogą podsłuchiwać Merkel, to wszyscy mogą podsłuchiwać twojego starego, a to jest za gruba sprawa na pogaduchy telefoniczne – odpowiedział, a ja się zamknąłem. Jednak nie wytrzymałem i zapytałem.
- To nie macie bezpiecznych telefonów?
Pan Tadeusz popatrzył na mnie jak na skończonego kretyna.
- Nikt takich nie ma – odpowiedział wzdychając albo nad moją głupotą albo nad swoimi marzeniami. To było bardzo śmieszne, ponieważ pan Tadeusz był o pół głowy ode mnie niższy, ale teraz ewidentnie patrzył się na mnie z góry.
Rodzice wyszli z odprawy i mama od razu mnie wyściskała z jakimś takim błyskiem w oku. Miała na sobie niebieską sukienkę do połowy uda i czarne sandałki na obcasie. Miała też pomalowane paznokcie – pierwszy raz coś takiego zobaczyłem – nigdy sobie nie malowała, a tu proszę: wszystkie na krwistą czerwień. Nie wiedziałem gdzie się gapić, na śliczne stópki, na śliczne dłonie czy na śliczne cycuszki. Była zdecydowanie najładniejsza na naszym osiedlu, co niejednokrotnie kumple starali się delikatnie przemycić w rozmowach.
- Jedziemy – krótko powiedział ojciec do zastępcy.
Wsiedliśmy do służbowej fury i podjechaliśmy kilometr na parking, gdzie stał nasz samochód. Ojciec dał mi kluczyki. Przepakowałem mamy walizkę do naszego samochodu.
- Mam nadzieję, że po północy będę, ostatni lot do Wrocławia jest o dwudziestej drugiej coś – powiedział do mamy, wysiedli z samochodu i z buta wrócili na lotnisko. Mama wsiadła do naszego auta i zapięła pasy. Po chwili zrobiłem to samo i nagle poczułem jej dłoń na policzku – pocałowała mnie w usta. Długo, z języczkiem, słodko jak cholera, z miłością jak cholera, to nie było porno, to była bezwarunkowa miłość – starałem się oddawać ten pocałunek w taki właśnie sposób. Parkingowy nam przerwał, mama zapłaciła za dwa tygodnie postoju i pojechaliśmy. Całowaliśmy się na każdych czerwonych światłach do tego stopnia, że raz nawet ktoś na mnie trąbnął. Później trąbiący gostek (mniej więcej w wieku mojej mamy) wyrównał się z nami na kolejnych światłach – popatrzyłem na niego, a on uniósł kciuk do góry. Uśmiechnęliśmy się do siebie i zająłem się całowaniem mamy. Mama też była rozbawiona tą sytuacją. Skończyła się sygnalizacja świetlna, byliśmy na ostatniej prostej do domu i poczułem dłoń mamy na kroczu. Masowała mnie powoli, a mi szybko stawał.
- Za wiaduktem w prawo – powiedziała jak instruktor nauki jazdy.
Doskonale wiedziałem, co mnie czeka. To była ulica brukowana kocimi łbami, takimi, że serce bolało jak się jechało samochodem, a jak się jechało rowerem, to bolało wszystko. To była jedna z tych ulic, jakich na Dolnym Śląsku jest pełno – zrobiona w ramach robót publicznych w latach kryzysu 1929-1933. O ile innymi dało się jechać, to ta była całkowitym nieporozumieniem – w sumie prowadziła znikąd donikąd, nic po drodze nie było i jeszcze te cholerne kocie łby jak ze średniowiecza. Nic dziwnego, że nikt tam nie chodził i nie jeździł.
- Stań przy tej bramie – powiedziała. To była brama prowadząca na ogródki działkowe, ale nikt z niej nie korzystał, bo była do wyboru inna, wygodniejsza i obok przystanku autobusowego. Stanąłem pod tą bramą i wyłączyłem silnik. Mama wypięła się z pasów i rozpięła mi pasek od spodni, i ciągle całując mnie w usta, rozpięła mi guzik i zamek. Spod majtek wyciągnęła stojącego wacka.
- Faktycznie piękny, Magda pisała prawdę – powiedziała i natychmiast wzięła go do ust.
Niby po dwóch tygodniach seksu z ciotką powinienem być uodporniony, ale ssanie mojej mamy rozwaliło mnie po minucie. Wystrzeliłem z głośnym westchnieniem. Mama pytająco patrzyła się na mnie, kiedy w rozpiętych spodniach i z kutasem na wierzchu wysiadałem z samochodu. Obszedłem auto, otworzyłem drzwi pasażera.
- Przesiądź się na tył – powiedziałem. Otworzyłem tylne drzwi, mama wysiadła i położyła się na tylnym siedzeniu. Uniosłem sukienkę i zobaczyłem majtki z wielką mokrą plamą. Powoli je ściągałem przez szpilki patrząc się jak mama zatyka sobie usta wierzchem ślicznej dłoni. Patrzyła się na mnie, kiedy przyłożyłem je sobie do ust. Zachłysnąłem się tym zapachem i zacząłem lizać mokrą plamę na majtkach mamy. Przypomniałem sobie przy okazji jak wygrzebywałem z kosza na pranie majtki mamy i wysysałem z nich żółtą i sztywną plamkę. Wtedy to był cudowny smak, ale teraz był świeży i cudowniejszy. Zobaczyłem wielokrotnie widziane wcześniej futerko – tak, podglądałem mamę przez kratkę w drzwiach. Teraz zamiast wielkiego i gęstego futra było przystrzyżone futerko na długość jednego centymetra, pachwiny były wygolone, ale to była konieczność aby się pokazać w bikini na greckiej plaży. Rzuciłem majtki na fotel pasażera i dopadłem ustami do pachwiny policzkiem masując sztywną już łechtaczkę. Po kilkunastu sekundach dorwałem się językiem do łechtaczki zlizując przy okazji soczek wypływający z pochwy. Smakował i pachniał niewyobrażalnie. Mama co chwilę ściskała mi na moment udami głowę i dociskała ją do krocza. Nie krzyczała, przez szum wiatru w rosnących wzdłuż drogi topoli słyszałem tylko ciche westchnienia. „No nie, przecież muszę zrobić jej dobrze.” – pomyślałem, oblizałem palec wskazujący i środkowy i wsunąłem je powolutku do mokrusieńkiej pochwy. Dopiero teraz, czując skurcze pochwy na swoich palcach, dotarło do mnie, że mama ma orgazmy co minutę. Uspokoiłem się tym odkryciem, ale zastanawiałem się dlaczego jest taka cicha w porównaniu do wrzasków ciotki Magdy.
- Kochanie, dość – usłyszałem – dokończymy w domu – powiedziała mama i usiadła. Przytuliła mnie do siebie i pocałowała w mokre od soczku usta.
- Cudowny jesteś, Magda pisała prawdę – powiedziała – jedź – dodała.
- Masz wielką plamę na sukience – powiedziałem – na pupie konkretnie – dodałem.
Mama wysiadła z samochodu i się pobieżnie obejrzała. Poszła do bagażnika. Z walizki wyciągnęła wodę mineralną i się nią oblała. Teraz była cała mokra.
- Najwyżej będzie na ciebie, że nie umiesz jeździć i idiotycznie hamujesz – powiedziała, a ja byłem pod wrażeniem jej pomysłu.
Ogarnęliśmy się jakoś, mama schowała majtki do torebki, odpaliłem silnik, zawróciłem w stronę normalnego asfaltu i za kilka minut byliśmy pod domem. Wysiedliśmy, wziąłem walizkę z bagażnika i napatoczyła się sąsiadka.
- Cześć Ania, co się stało? – zapytała patrząc na mokrą sukienkę mamy.
- Dzień dobry – odpowiedziałem – trochę gwałtownie musiałem hamować i mama wylała wodę mineralną, dobrze, że to nie była kawa – odpowiedziałem za mamę.
Weszliśmy do domu. Mama zamknęła za nami drzwi i szaleńczo zaczęła mnie całować przytulając się do mnie mokrą sukienką.
- Przestańcie się tam miziać i chodźcie na górę – zawołała ciotka patrząc na nas ze szczytu schodów.
Mama zdjęła sandałki i boso poszła na piętro a ja za nią wpatrując się w jej stopy.
- Co się stało? – zapytała ciotka widząc mokrą sukienkę mamy.
- Oblałam się wodą mineralną żeby ukryć mokrą plamę na dupie – odpowiedziała mama, a ciotka Magda od razu obróciła moją mamę i obejrzała plamę.
- Gdzie wyście zdążyli to zrobić? Dobrze było? – zapytała.
- Cudownie, przestań gadać, idę się ogarnąć i za pięć minut jestem, a wy się rozbierajcie i czekajcie w łóżku – powiedziała mama i zniknęła w łazience.
- Magda! – krzyknęła przez drzwi łazienki.
- No? – odkrzyknęła ciotka.
- Postaw go do pionu – krzyknęła mama i usłyszeliśmy szum prysznica.
- Rozbieraj się, żarty się skończyły - powiedziała ciotka i zaczęła całować mnie w usta.
Poszliśmy do sypialni, rozebraliśmy się w ekspresowym tempie i Magda zaczęła robić mi loda. Stanął mi na zawołanie. Po chwili ustały dźwięki z łazienki i do sypialni weszła mama. Cała nago z trzema kieliszkami w rękach. Popatrzyła na nas.
- Metaxa z Grecji – powiedziała i dała nam po pełnym kieliszku do wina. Wypiliśmy jednym haustem. Dobre było nawet bez rozcieńczania. Mama odstawiła kieliszek na nocną szafkę i to samo zrobiła z naszymi.
- Oddasz mi go na chwilę? – zapytała ciotkę.
Ciocia Magda położyła się po ojcowskiej stronie łóżka, podparła się ręką i leżąc na boku patrzyła. Mama usiadła na mnie dociskając kroczem członka do mojego brzucha. Bardzo powoli ruszała biodrami patrząc mi się w oczy wzrokiem jak nigdy wcześniej. Sięgnąłem do jej piersi, ale swoimi dłońmi chwyciła moje, zacisnęła na nich swoje cudne paznokcie i rozłożyła mnie na łopatki. Położyła się na mnie wbijając swoje piersi w mój tors. Pocałowała mnie w usta ciągle zaciskając palce na moich dłoniach. Jej bardzo powolne ruchy bioder na moim członku doprowadzały mnie do szału. Wiedziała o tym, dlatego zaszczepiła nas najpierw tą metaksą. Po chwili poczułem jak członek robi się mokry od śluzu mamy, ale mama jeszcze trochę sobie tak pojeździła, całowaliśmy się jak wariaci. To znaczy bardziej mama całowała mnie bo leżała na mnie. W końcu włożyła mojego członka do pochwy – wszedł bardzo gładko a mama westchnęła. Usiadła na mnie i poprowadziła mnie swoimi ruchami do tego, że też usiadłem. Objęła mi szyję i delikatnie drapała kark ciągle całując. Magda obok masowała sobie cipkę i wzdychała przy orgazmie. Na członku poczułem skurcze pochwy, ale mama była cicha – troszkę, jak przez ścianę słyszałem jej westchnienia. Po chwili, przy następnym orgazmie usłyszałem szeptane do ucha:
- Tak, tak, o tak – cały czas szeptała i ani razu nie krzyknęła. Zacząłem lizać jej ucho i szyję, oddawała cudownymi westchnieniami. Kolejne skurcze pochwy w tempie zadziwiającym spowodowały, że mama w pewnym momencie pisnęła, uniosła biodra, a na mnie wylała się porcja soczku.
- Kochanie – szepnęła – biodra mi wysiadają – powiedziała i zeszła ze mnie.
Położyła się na plecach, a ja klęknąłem między jej udami i wpakowałem członka do pochwy. Lewą ręką chwyciłem cudowną stopę z cudownymi paznokciami i zacząłem ją lizać na wszelkie sposoby. Mama cichutko wzdychała i tylko po skurczach pochwy poznawałem, że ma orgazm za orgazmem. Ruszała biodrami atakując mojego wacka i w tym momencie ciocia Magda przyszła z pomocą: zaczęła całować się z moją mamą i dłonią masować jej łechtaczkę. Patrzyłem na to w cholerę osłupiały i podniecony. Coś tam zaczęły szeptać do siebie po dwudziestym orgazmie mamy. Magda się podniosła, położyła dłoń mojej mamy na jej cipce i klęknęła za mną. Zabrała się za lizanie drugiej stópki mojej mamy. Razem lizaliśmy śliczne stópki i aby nie skończyć, skupiłem się na liczeniu orgazmów mamy. 22 – tyle wyszło.
- Już nie mogę – powiedziała mama po ostatnim orgazmie. Cała się trzęsła, jej uda chodziły swoimi drogami…
- Ja też tak chcę – powiedziała ciocia Magda.
„Jednak piekło” – pomyślałem.