Nasza znajomość trwała już chyba trzeci miesiąc, coraz bardziej przyzwyczajałem się do obecności Dagmary. Nie dość, że nie byłem już sam, to jeszcze miałem w łóżku niesamowitą kochankę! Aniela też ją bardzo polubiła, często siadały sobie w kuchni przy kawie i gawędziły przyjaźnie, a w rozmowach ze mną nie nazywała dziewczyny inaczej, niż „nasza Dagusia”. Niekiedy zastanawiałem się, jak też się skończy, ta moja przygoda z nieznajomą, na szczęście byłą już bezdomną. Wiedziałem, że to nie potrwa wiecznie, że pewnego dnia powie mi, że odchodzi, bo poznała kogoś innego. W skrytości ducha życzyłem jej tego, nasz romans na dłuższą metę był bez sensu. Owszem, podobało mi się to, że prowadzam się z fajną laską, widziałem zazdrosne spojrzenia innych mężczyzn, ale prawie trzydzieści lat to jednak duża różnica wieku...
Kochaliśmy się jak nastolatkowie, nie mam pojęcia, skąd brałem siły na ten seks. To niesamowite, szczupłe i pełne seksualności ciało doprowadzało mnie do szaleństwa, praktycznie jak byliśmy sami w domu, kutas mi chyba nie opadał; ciągle gotowy do akcji wpychał się we wszystkie szparki dając nam obojgu wielką rozkosz.
Zastanawiałem się, co zrobić, żeby moja podopieczna usamodzielniła się, bo to, że mnie w końcu zostawi, to było pewne. Może pokręcę się trochę w tym moim biznesowym światku i spróbuję poznać ją z kimś interesującym? Może ktoś szuka zaufanej, młodej, inteligentnej i wykształconej asystentki? Nie miałem pojęcia, co robić, ale okazało się, że najlepszym scenarzystą jest jednak życie.
Zbliżała się jakaś bardzo ważna impreza biznesowa organizowana przez miasto, na którą zaproszeni byli lokalni przedsiębiorcy; byłem wśród nich. Zwieńczeniem części oficjalnej był bal biznesmena, czy jakoś tak to się nazywało. Pomyślałem sobie, że może tam dziewczyna pozna jakiegoś odpowiedzialnego faceta i urządzi się na swe dalsze życie, kto wie? Pomysł uczestnictwa w tego typu imprezie bardzo przypadł Dagmarze do gustu, szykowała się do balu przez cały tydzień, aż w końcu nadszedł ten wieczór.
Pojechaliśmy taryfą, nie miałem zamiaru wstrzymywać się od spożywania, tym bardziej, że liczyłem na spotkanie z dawno niewidzianymi kumplami z branży. Kiedy znaleźliśmy się na miejscu większość zaproszonych gości już była. Odszukaliśmy swój stolik, przywitaliśmy się z obecnymi. Na końcu przywitałem się z Klarą i towarzyszącym jej młodym człowiekiem, Adamem, który okazał się nowym managerem Cezarego. Cezary, który otwierał kolejny pensjonat, musiał mieć człowieka pilnującego biznes, a że w którymś jego hotelu Klara miała udziały – poleciła wspólnikowi tego młodego mężczyznę. Spoglądałem na Klarę z zainteresowaniem, zrobiła się z niej naprawdę zajebista kobieta. Nie widziałem jej chyba ze trzy lata, zmieniła się tylko na korzyść. Wysoka, zgrabna, szczupła, piękna kobieta z burzą włosów. Długich nóg w niebotycznych szpilkach nie zasłaniała kiecką, tylko założyła małą czarną podkreślającą jej walory, a do tego mała dupka... Znowu miałem ciekawy obiekt do podziwiana, bo mała pupa to mój fetysz! Ładny, duży dekolt jednak więcej zakrywał, niż ukazywał, dzięki czemu pobudzał wyobraźnię każdego patrzącego mężczyzny. No i ten głos! Miała taki głos, że nie musiała nic robić, wystarczyło, że mówiła, a kutas już podnosił głowę! Adam, ten nowy znajomy przywitał się ze mną, potem popatrzył na Dagmarę i zaniemówił. Gapił się w dziewczynę, jakby pierwszy raz zobaczył żywą kobietę. Co tu dużo gadać, ona też patrzyła jak zauroczona. Fakt, Adam był młody, może dwa – trzy lata starszy od niej, wysoki, przystojny, taki absolutnie męski typ urody. Patrzyliśmy z Klarą to na nich, to na siebie, w końcu wybuchnęliśmy śmiechem.
- Zamieńmy się miejscami, co będą rozmawiali na odległość – przesiadła się na krzesło obok mnie. - Świetnie wyglądasz, Gwidonie, czyżby pojawiła się na twej drodze nowa miłość?- niesamowity tembr jej głosu mile łaskotał i niemal pieścił uszy.
- Prawie zgadłaś. A gdzie Jeremi? - rozglądałem się po sali.
- Nie ma go, musiał wyjechać do stolicy, mamy tam kontrahentów, trzeba ich niekiedy dopieścić, bo to naprawdę dobrzy i solidni klienci - przerwała na chwilkę, przyglądała mi się, jakby widziała mnie pierwszy raz w życiu.
- Wiesz co? Muszę się o coś spytać, bo to od dłuższego czasu nie daje mi spokoju, tym bardziej, że to coś dziwnego...
- Wal śmiało – podniosłem kieliszek z winem – nasze zdrowie.
- Wiesz, jakieś dwa miesiące temu widziałam, jak na parkingu Galerii wsiadała do twego auta jakaś menelka. Kto to był? Nie bałeś się, że zapaskudzi ci auto?
- Jakby ci to powiedzieć w największym skrócie... To raczej nie była żadna menelka, tym bardziej, że przed chwilką witałaś się z nią – wskazałem na dziewczynę rozmawiającą z Adamem.
- CO? To jest ona? Niesamowite...
Opowiedziałem w skrócie, jak doszło do tego, że Dagmara jest teraz na balu. Napomknąłem, że dobrze, że spotkała Adama, może coś z tej znajomości wyniknie, bo to już pora, żeby dziewczyna po swoich przeżyciach stanęła wreszcie na nogi. Wtedy Klara wpadła na genialny pomysł.
- Wiesz co, mam super pomysł. Najpierw jednak spytam wprost. Ufasz tej kobiecie?
- Jak sobie samemu, nie wierzę, żeby mnie oszukała – zapewniłem.
- No to mam dla niej pracę. Mało z tego, jeśli zechcą będą mogli pracować razem z Adamem! Wspomniałeś, że ona jest z wykształcenia farmaceutką, prawda?
- Jak to możliwe, że dasz jej pracę? Tak, skończyła farmację, ale nie taką do pracy w aptece, tylko jakieś laboratoria, czy coś... Tłumaczyła mi ale akurat wy... No, nie pamiętam, co mówiła.
- A Adam jest chemikiem. Otwieram we Wrocławiu wytwórnię kosmetyków, potrzebuję specjalistyczny personel do nadzoru produkcji i kierowania zakładem. Myślisz, że przyjmą propozycję?
- Przepraszam, Klaro, może to trochę wścibstwo, ale co cię łączy z tym młodym człowiekiem?
- Gwidonku, powiem ci otwarcie i wprost, licząc na twoją dyskrecję. Adam jest zajebistym kochankiem, którego podobnie, jak ty Dagmarę wyciągnęłam z bagna.
- Czekaj, czekaj, czy on czasem też nie wegetował gdzieś w okolicach Galerii? Widziałem, jak zabierałaś stamtąd jakiegoś mężczyznę i nie był to Jeremi...
- Jeremi, nie Jeremi, ważne, że mam kierownictwo swej wytwórni! Chodź, zatańczymy?
Chwilkę później kręciliśmy się na parkiecie. Obejmowałem kobietę w pasie, czułem po dłonią wygimnastykowane, gibkie ciało; na piersiach czułem twardy biust partnerki. Hmmm... Zrobiła się naprawdę fajna dupa z Klary, co prawda zawsze była atrakcyjna, ale teraz prezentowała się szczególnie znakomicie. Czułem narastające podniecenie, spojrzenia kobiety też wiele mówiły... Kilka minut później wyszliśmy do korytarza, gdzie Dagmara i Adam dowiedzieli się o planach wobec nich. Nastąpiła fala radości, entuzjazmu, śmiechu i łez, podziękowaniom nie było końca.
Bawiliśmy się w radosnych, przepełnionych wiszącym niemal w powietrzu erotyzmem nastrojach do drugiej w nocy, kiedy zaproponowałem, żeby przenieść się do mnie do domu; propozycja została przyjęta owacyjnie.
Pół godziny później siedzieliśmy przy stole popijając szampana, Dagmara zaproponowała tańce. Znała doskonale całą moją płytotekę, szybko znalazła to, czego szukała i po chwili z głośników sączyły się leniwe, zmysłowe dźwięki smooth jazzu. Chwyciłem Dagę w pół i pociągnąłem na środek salonu. Przytuliła się do mnie, objęła mocno za szyję.
- Nie gniewasz się? - wyszeptała.
- O co?
- No, że tak szybko zgodziłam się na propozycję Klary.
- Oszalałaś? To dla ciebie wielka szansa na usamodzielnienie, którego tak pragniesz i rozwój, a ja nie mam prawa cię zatrzymywać; nie będziesz przecież ciągle zajmować się starcem.
- Jakim starcem, co ty opowiadasz!
- No mną przecież... Ale przyznaj się, Adam wpadł ci w oko, prawda? Serduszko zadrżało?
- Prawda, bardzo interesujący mężczyzna i miał podobne przejścia... A o Adama też się nie gniewasz? Nie jesteś zazdrosny?
- No coś ty, sam chciałem, żebyś się jakoś ustawiła w życiu, a chłopak robi wrażenie mądrego człowieka. Mam nadzieję, że we Wrocławiu zaopiekuje się tobą, bo jak nie, to przyjadę i obiję mu tę męską gębę – roześmiałem się – Idź, zajmij się nim, na mnie nie zwracaj uwagi, dostałem od ciebie dużo więcej, niż się mogłem spodziewać... Chcesz się z nim kochać? Proszę bardzo, już nie jesteś ode mnie zależna... Zobaczysz, będzie dobrze...
- Będzie dobrze... - powtórzyła.
Tańczyliśmy dłuższą chwilę, przyszła pora na drinka. Znowu zakręciliśmy się w tańcu, tym razem poprosiłem Klarę. Mieliśmy wszyscy lekki szum po wypitym alkoholu, na szczęście nie czułem zbyt silnego wpływu wina i szampana, wódka już mi wywietrzała. Miałem ochotę na to fantastyczne ciało, które trzymałem w objęciach, chciałem ją zerżnąć, jak się tylko da. Czy miałem wyrzuty sumienia w stosunku do jej męża? Nie, absolutnie żadnych. Raz, że nie przyjaźniłem się z Jeremim, nie był nawet moim kolegą, tylko znajomym. Po drugie wiedziałem z pewnych źródeł, że on sam nie miał żadnych zahamowań, ruchał wszystko, co mu pod kutasa podeszło, ze szczególnym uwzględnieniem młodych dupeczek. Jak było między nim, a jego małżonką nie mam pojęcia, ale chyba nie będę miał problemów z zaciągnięciem jej do sypialni. Troszkę mnie zaskoczyła, bo podobnie jak Dagmara objęła mnie za szyję i mocno przylgnęła całym ciałem. Tego już nie mogłem zlekceważyć. Zaczął się ruch w spodniach, wiedziałem, że mój przyjaciel zaczyna podnosić głowę, nie było takiej możliwości, żeby Klara nie poczuła tych ruchów, ale o dziwo, jeszcze bardziej wtuliła się we mnie, wsunęła nogę między moje uda.
- Oni już poszli, a my – usłyszałem namiętny szept – mam ochotę na ciebie...
- Jak to, oni... – rozglądałem się wokół, rzeczywiście, zostaliśmy w salonie tylko we dwoje - Ale...
- Nic nie mów, przecież czuję, że cię podniecam – położyła dłoń na mym kroczu, uścisnęła lekko – chyba jesteś gotowy... - cały czas szeptała mi tym swoim głosem do ucha, a ja już ją w myślach rozebrałem.
Nie zdążyłem zareagować, kiedy kobieta klęczała przede mną i rozpinała mi spodnie. Wprawnym ruchem wydobyła sterczącego kutasa i wsunęła go do buzi. Patrzyłem na karminowe usta otaczające pokrytego siecią żyłek penisa, czułem na jego głowicy szybkie ruchy zwinnego języczka. Tego mi było trzeba! Stałem na środku salonu z kutasem w ustach Klary, głaskałem jej długie, ciemne włosy i coraz głębiej zanurzałem się w przyjaznym gardle. Popatrzyłem w dół i zdziwiony stwierdziłem, że pochłonęła mnie całego! Przytrzymałem głowę dłońmi i zacząłem ruchać kobietę w usta. Nie chciałem zbyt szybko się spuścić, miałem przecież jeszcze do obrobienia pipkę i pupę Klary, więc podniosłem ją z podłogi i przeszliśmy do mojej łazienki. Rozebraliśmy się w kilka sekund i już stałem pod prysznicem namydlając zaskakująco małą pipkę z grzywką na wzgórku, zanurzałem w niej palce; myłem twarde, jędrne pośladki małej dupci, masowałem je i też palcowałem ciasny odbyt. Nie miała nic przeciwko temu, wręcz przeciwnie, nabijała się całą mocą na penetrujące ją paluchy.
Wziąłem Klarę na ręce i zaniosłem do sypialni, a tam rzuciłem piękne ciało na łóżko, dałem siarczystego klapsa w tyłek, oplotłem dłoń długimi włosami i zmusiłem ją do ponownego loda. Trzymałem mocno za kudły i popychałem kutasa najgłębiej, jak się dało. Popatrzyłem w oczy kobiecie i jakież było moje zaskoczenie, kiedy dostrzegłem w nich... zachwyt i podniecenie! Trzymając w dłoni wilgotne włosy odwróciłem ją tyłem do siebie, drugą ręką wymierzyłem kolejnego klapsa i wdarłem się w wypiętą pupę. Zastanawiało mnie, jak to jest, że większość znajomych ma super laski za żony, a stukają wszystko na boku, to jakaś prawidłowość? Taka Klara jest doskonałym przykładem mej teorii. Atrakcyjna, piękna kobieta, inteligentna, interesująca wszystkich, tylko nie swego męża, który woli gołe pipki nastolatek i rucha je na prawo i lewo. Nawet dowiedziałem się, że korzysta głównie z pokoi w pensjonatach Cezarego, tego, u którego managerem jest jeszcze Adam.
Teraz przyglądałem się zajebistym półdupkom, między którymi co chwilkę znikał mój przyjaciel. Ruchałem równym rytmem, raz po raz szarpałem za włosy, biłem zaczerwienione pośladki. Kobieta zdawała się być zachwycona mym działaniem, przynajmniej tyle dosłyszałem i zrozumiałem z jej nieskładnej, cichej paplaniny.
- Gwidon, wreszcie mam mężczyznę w sobie... Tak, dobrze to robisz, ruchaj mnie, muszę cię czuć głęboko w sobie, tak, dobrze tak... Mocno, no, mocniej, kurwa, wyjeb mnie jak sukę! Ruchaj mnie, jestem twoją suką, możesz mnie brać kiedy i gdzie zechcesz, ruchaj swoja suczkę, jeszcze mocniej... ale teraz... tak, mocno, jeszcze , jeszcze mnie ruchaj, suka Klara pożąda tego twardego kutasa... tak, wreszcie czuję cię naprawdę mocno, ruchaj, nie przerywaj... Ja pierdolę, nareszcie!!!
Nie musiałem długo czekać, kiedy szczupłe ciało zadygotało, z ust wydobył się wrzask, który stłumiłem poduszką i Klara była po pierwszym orgazmie! Padła na pościel, drżała jeszcze chwilkę, a ja nie przerywałem, dymałem tę dupeczkę naprawdę z wielką radością i przyjemnością, cieszyłem oczy fantastycznym widokiem ruchanej dupy. Odwróciłem ją, teraz przyszła kolej na pipkę, równie zaskakująco ciasną, jak dupcia. Czy ona się w ogóle nie bzyka? Zadarłem szczupłe, długie nogi najwyżej, jak się dało i wjechałem w cipę. Kobieta miała zamknięte oczy, leżała chwilkę nieruchomo, ale kilkanaście sekund później rzucała głową na prawo i lewo, uderzała nią o poduszkę, zaciskała palce na prześcieradle.. Czułem, ze dochodzę, nie miałem zamiaru dłużej się hamować, chciałem wystrzelić we wnętrzu gościnnej pizdeczki, co też zaraz uczyniłem, wywalając w nią sporą porcję spermy. Okazało się, że doszliśmy na szczyt jednocześnie, teraz zmęczeni leżeliśmy obok siebie.
- Wreszcie znowu przekonałam się, że jestem kobietą... - wyszeptała Klara.
- Jak to, teraz? Nie kochałaś się wcześniej? – byłem naprawdę zdziwiony.
- Oczywiście, że tak, ale to był taki seks... laboratoryjny... Jeremi co minutę pyta, czy mi dobrze, czy nie robi mi krzywdy, czy to, co robi podnieca mnie i tak w kółko. Myślisz, że pozwoli sobie zrobić loda, albo, nie daj Boże, wepchnąć kutasa w tyłek? A ja chcę normalnego faceta, który tak, jak ty teraz złapie mnie za kudły, wytarmosi, załaduje kutasa w pupę, czy w cipkę i porządnie mnie wyrucha, bez tych głupich pytań. Dlatego poznałam Adama, on potrafi mi dogodzić, ale ty chyba jesteś lepszy... No cóż, doświadczenie...
- To Jeremi jest taki delikatny? Kto by przypuszczał... - musiałem udać zdziwienie, choć po prawdzie to byłem naprawdę zdziwiony.
Facet, który ma opinię wielkiego ruchacza tak dziwnie zachowuje się w stosunku do swej żony! Oszczędza ją dla innych? Nie mam nic przeciwko temu, dzięki jego dziwactwu mogę dymać teraz taką atrakcyjną dupeczkę.
- Jak mówiłam, właśnie dlatego poznałam Adama, był jakiś czas moim kochankiem, a później pomogłam gościowi wyjść z dołka, w którym się znalazł.
- No, wspominałaś coś, a ty ufasz mu? Wiesz, zakład, który ma nadzorować jest jednak dość daleko.
- Ufam Adamowi tak, jak ty Dagmarze.
- No to dobrze. Chodź, może zobaczymy, co robi nasza młodzież – podniosłem się z łóżka, podałem rękę dziewczynie.
- Bardzo chętnie, może czegoś się od nich nauczymy? - roześmiała się i poszliśmy po cichutku na piętro.
Drzwi pokoju, w którym zamieszkała Dagmara nie były zamknięte. Uchyliłem je jeszcze bardziej, tak, żeby dobrze widzieć, co dzieje się na łóżku.
Adam leżał na wznak, dziewczyna siedziała na nim opierając się dłońmi o jego szeroką klatkę piersiową, nabita była pupą na sterczącego kutasa. Falowała pomału biodrami, poruszała nimi zmysłowo do przodu i do tyłu, jednocześnie podnosiła się i opadała na twardą pałę. Kilka chwil później znacznie przyspieszyła, jej tyłeczek podskakiwał z głośnym plaśnięciem na udach Adama, szeptała coś , przez całe ciało przebiegły dreszcze, wrzasnęła i opadła na chłopaka. Adam ciągle wpychał się w dupkę swej nowej kochanki i on też po chwili zaczął sapać, pojękiwać i ściskać dłońmi ruchaną pupę.
Leżeli tak dłuższą chwilę ciężko oddychając, przytuleni do siebie. Staliśmy z Klarą w uchylonych drzwiach i przyglądaliśmy się tej pięknej parze. To znaczy ja stałem, bo kobieta klęczała i obciągała mi lachę, zerkając tylko w stronę łóżka. Była w tym mistrzynią, robiła takiego loda, że większość kobiet, które znałem i zerżnąłem powinna brać u niej lekcje.
Adam podniósł głowę, popatrzył w naszą stronę zaskoczony. Postukał palcem w ramię Dagmary, wskazał głową w naszym kierunku. Patrzyli oboje zdziwieni, patrząc na to, co działo się w drzwiach pokoju. Wreszcie chłopak uśmiechnął się.
- Zapraszamy do nas, co tak będziecie stali w drzwiach. Kochanie, przesuń się kawałek, zrób miejsce swojej nowej szefowej – sam odsunął się na krawędź szerokiego łóżka.
- Już, tylko Klara skończy – zacząłem, ale kobieta przerwała mi.
- Skończę w łóżku, chodź już.
Położyła się obok Dagmary, mi został zewnętrzny skrawek łóżka. Kobiety patrzyły na siebie z zainteresowaniem, tak, jakby porównywały się jedna z drugą; coraz bardziej zbliżały się do siebie.
- Ładna laska jesteś, Gwidon ma gust – przerwała ciszę Klara – masz fajny biust i pupę – pochwaliła
- Nie, to ty wyglądasz rewelacyjnie, umiesz zadbać o siebie, to widać – Dagmara położyła dłoń na lewej piersi swej przyszłej szefowej.
- Chłopaki mają duże penisy, ale twoja pipka ciągle ciasna – teraz Klara wsunęła palce w pipkę Dagi, szeptała jej do ucha tym swoim erotycznym głosem.
Chwilkę później zwarły się w ognistym pocałunku. Podniosłem głowę, popatrzyłem za Adama, równie jak ja zaskoczonego. Kiwnąłem głową, zeszliśmy z łóżka.
- Spodziewałeś się takiego czegoś? - patrzyłem na jego minę.
- No coś ty, nie myślałem, że są bi... Ale prezentują się doskonale, prawda? – patrzył z zachwytem na pieszczące się kobiety.
- Są zajebiste! Wiesz co? To trochę potrwa, na dole mam super łychę, dwunastkę; nalejemy sobie po drinie i wrócimy na spektakl, co ty na to?
- Świetny pomysł, chodźmy.
Trzy minuty później siedzieliśmy w fotelach ze szklaneczkami w dłoniach i podziwialiśmy miłosny spektakl w wykonaniu naszych kochanek. A było na co patrzeć!
Dziewczyny całowały się, lizały, pieściły się, nie zatrzymywały nawet na sekundę. Teraz Klara leżała między nogami Dagmary w niemal doskonałej i docenianej na całym świecie pozycji 69 i zajmowała się jej pipką, a Klara lizała i palcowała ciemną dziurkę w pupie Klary. Popijając małymi łyczkami pyszny trunek, wsłuchiwaliśmy się w głośne westchnienia, pojękiwania, postękiwania i szepty obu kobiet; podziwialiśmy ich sprawność i pomysłowość. Dziewczyny lizały swe biusty, całowały namiętnie, w pewnej chwili usiadły naprzeciw siebie, zbliżyły tak, że dotykały się mocno pipkami i zaczęły szybko poruszać biodrami, wyglądało to tak, jakby jedna ruchała drugą. Adam ze zdziwieniem w oczach, zaskoczony, popatrzył w moją stronę.
- O ile pamiętam, to takie coś nazywa się trybadyzm – wyszeptałem w jego stronę, nie chcąc przerywać spektaklu.
- Ale to zajebiste, nie widziałem jeszcze takiego czegoś! - pokręcił głową.
- Bo to rzadki widok, szczególnie na żywo! Leć szybko na dół i nalej po jeszcze jednym drinku, wiesz, gdzie stoi butelka. Pośpiesz się, żeby nic nie stracić .
Schłodzona whisky w środku nocy smakuje najbardziej, szczególnie, kiedy popijana jest w tak atrakcyjnych okolicznościach! Kobiety nie przerywały swych pieszczot, widać było, że już niedługo dotrą do mety. Ich ruchy stały się szybsze, takie... urywane, gwałtowne, jakby nie umiały już nad nimi zapanować. Rzeczywiście nie trwało to długo, kiedy obie zadrżały, wrzasnęły, wtuliły się w siebie nie przerywając wzajemnych pieszczot pipek i z głośnym jęczeniem opadły na prześcieradło. Patrzyliśmy na spocone, piękne ciała i podziwialiśmy je; było naprawdę co podziwiać! Obie piękne po akcie miłosnym, szczupłe, zgrabne; fajne biusty podnosiły się i opadały w rytm głębokich oddechów, wytrenowane, płaskie brzuchy raz po raz kurczyły się lekko w pomiłosnych skurczach...
Wstałem z fotela, dopiłem ostatni yk alkoholu, Adam też się podniósł. Popatrzyłem na jego krocze, gdzie sterczał imponujących rozmiarów penis widać było, że podniecił się chłopak przed chwilą skończonym przedstawieniem. Zerknąłem w dół, a tam mój przyjaciel też prężył się w całej okazałości.
- No dziewczyny, pokazałyście, na co was stać, teraz pora na sen – zakomenderowałem.
- Zaraz pójdziemy, tylko... – Klara błyskawicznie znalazła się na podłodze i już trzymała w ustach mego penisa.
- Młoda, na co czekasz? - kiwnęła głową na Dagmarę.
Podnieceni lesbijskim spektaklem i dzięki umiejętnościom naszych pań nie potrzebowaliśmy dużo czasu, żeby napoić je kolejnymi porcjami spermy...
A następnego dnia...