Studiowałam i szykowałam się do sesji. Co tydzień spotykałam się z Krzysztofem na Wilczej i przekazywałam raporty. Zwykle odbierał je on, ale od czasu do czasu, raz w miesiącu, w mieszkaniu czekał na mnie inny funkcjonariusz. Zwykle spędzałam z nim całą noc, spełniając jego zachcianki.
Opozycję ogarnęła stagnacja. Zdzisław R. wyjechał z Warszawy. Kto miał być złapany, został złapany. Pisałam dla Krzysztofa kolejne nudne raporty, kto z kim i dlaczego. Jeszcze dwukrotnie byłam w hotelach „robiąc za” dziwkę, lecz były to proste, jednorazowe zadania.
Można powiedzieć, że moje życie się ustabilizowało. Jednak na początku lata Krzysztof poinformował, że wyjeżdża i zapewne do końca września nie będzie potrzebował moich raportów. Pożegnałam go z żalem, myśląc jednak o najbliższych miesiącach jak o urlopie.
Niestety wyjazd Krzysztofa szybko odbił się na moich finansach. Zarabiając tysiąc do dwóch tysięcy złotych miesięcznie, przyzwyczaiłam się do wyższego standardu życia i drobnych zakupów w PEWEX-ie. Dolary kupowane na czarnym rynku były potwornie drogie, kosztowały sto dwadzieścia złotych za sztukę. Ceny za to były takie same, jak na zachodzie. Buteleczka perfum kosztowała około dwadzieścia – trzydzieści dolarów, co oznaczało konieczność wydania pensji.
Szły wakacje. Potrzebowałam dżinsów i nowej bluzki. Doszłam do wniosku, że skoro dla esbecji już i tak jestem dziwką, rozwiążę swoje problemy dorabiając raz czy dwa razy miesięcznie na własną rękę.
Nie bawiono się w klubach. Młodzież chodziła na dyskoteki, wśród studentów modna była Stodoła. Dorośli wybierali się na dancingi do tak zwanych nocnych lokali. Do Kamieniołomów w hotelu Europejskim zaglądali zwykle badylarze. Tym mianem określano głównie właścicieli sadów, z okolic Grójca i w innych rejonach. Na ogół mało atrakcyjni panowie z brzuszkiem. Czystość była dla nich obcym pojęciem.
Cudzoziemcy odwiedzali zwykle Czarnego Kota w hotelu Victoria Intercontinental. Planowałam iść właśnie tam. Jednak nie wchodziło w grę, abym powiedziała w domu, gdzie się wybieram. Rodzice uznaliby to za niestosowne.
Aby uniknąć pytań, umówiłam się z przyjaciółką. Jej rodzice mieszkali w Katowicach i miała wolne mieszkanie. Powiedziałam jej, że poznałam szalenie przystojnego faceta, który mnie zaprosił na dancing i zapytałam, czy nie mogłabym się u niej przygotować. Oczywiście nie było problemu.
Swoją garderobę zawdzięczałam pracy dla SB. Po cichu wyniosłam z szafy niezbędne akcesoria: pończochy ze szwem, szpilki, czarną miniówę i białą bluzkę. W sobotę rano powiedziałam rodzicom, że idę do koleżanki i rzeczywiście pojechałam do Zuzi.
Miałyśmy świetną zabawę. Zuzka przymierzała moje ciuchy. Kręciła się i wypinała. Nie domyślała się, w jakim celu wybieram się do lokalu. Żartowała, że w takim stroju mogłybyśmy robić za dolarowe panienki.
Wejście do Czarnego Kota kosztowało niemałą fortunę – dwieście pięćdziesiąt złotych. Były to raptem dwa dolary i licząc na spodziewany zarobek mogłam zainwestować.
Dancingi zaczynały się o dwudziestej pierwszej. Wchodziło się bocznym wejściem, bez wkraczania na hotelową portiernię. Poszłam o dwudziestej d**giej, aby nie siedzieć w pustym lokalu. Od razu skręciłam schodami w dół, do nocnego klubu. Pod wejściem, przy stoliku, siedziała kobieta, w średnim wieku.
– Poproszę jeden bilet – powiedziałam. – Znajomi pewnie dojechali już wcześniej.
Pierwszy raz byłam na dancingu. Lekko spięta usiadłam przy dwuosobowym stoliku. Zaskoczyło mnie, że o tej porze jest to normalna restauracja, ze stołami, przy których goście spożywali obiadowo-kolacyjne dania.
Po chwili podeszła do mnie kelnerka. Spojrzała na mnie przenikliwie.
– Słuchaj – powiedziała cicho. – Jesteś za wcześnie. Jeszcze przez dwie godziny nic się nie będzie działo. Lepiej się urwij i wróć przed północą.
Zmieszana, podziękowałam. Rzeczywiście wyszłam z lokalu. Bileterce powiedziałam, że muszę podjechać do domu. Skierowałam się do Ogrodu Saskiego. Zrobiłam spacerową rundę alejkami, rozświetlonymi światłem księżyca w pełni. Noc była przyjemna i ciepła, jednak kiedy spojrzałam na zegarek, wskazywał za kwadrans jedenasta. Nie uśmiechało mi się siedzieć godzinę na ławce.
Postanowiłam iść do lobby baru Hotelu Europejskiego na kawę. Hotel ten zachował swój secesyjny wystrój sprzed wojny i miał charakter jak z przedwojennych filmów. W lobby panowała senna atmosfera. Cicha muzyka i przyćmione światło tworzyło atmosferę bardziej domową, niż podnieconego wyuzdania, charakterystycznego dla nocnych lokali. Dancing Kamieniołomy mieścił się po drugiej stronie gmachu.
Siedziałam przy szklance kawy, otoczona najwyższym luksusem. Zerkałam na kobiety z wyższych sfer. Były świetnie ubrane, zadbane i eleganckie. Dojrzały wiek nie odcisnął na nich takiego piętna, jak na wykładowczyniach z uczelni. Drobne skazy maskował zachodni makijaż.
„Zachodnie kosmetyki” – myślałam. – „Nie stać mnie na nie.”
Kiedy kelner przyniósł rachunek za jedno cappuccino, postanowiłam nie rozczulać się więcej nad sobą. Zapłaciłam, ale wiedziałam, że muszę utrzymać ten poziom życia. Odwiedziłam łazienkę, aby poprawić makijaż i odmaszerowałam w kierunku hotelu Victoria.
Prawie natychmiast podeszło do mnie dwóch szczupłych blondynów. Jeden wyższy ode mnie o głowę, z jasną bródką, drugi mojego wzrostu. Według mojej oceny mieli około trzydzieści – czterdzieści lat.
– My name is Hans – przedstawił się wyższy, wyciągając dłoń na powitanie. – And he is my friend, Wolfgang.
– Mery – odpowiedziałam.
Jego dłonie były wyjątkowo miękkie i delikatne. Zwróciło to moją uwagę, bo w polscy mężczyźni nie robili manicure. Czułam aromat niezwykłych perfum. Jeszcze nigdy nie widziałam tak zadbanego faceta.
Obaj byli świetnie ubrani. Pochodzili z Monachium. Hans wyjaśnił, że przyjechali do Warszawy na weekend. Ich celem była zabawa, czyli seksturystyka. Chwilę żartowaliśmy przy drinku, oglądając striptease. Później tańczyliśmy przy jakimś kółeczku i czekałam na propozycję. Koło drugiej w nocy Hans odciągnął mnie na bok.
– Czy możemy cię zaprosić do pokoju na drinka? – zapytał.
– Yes sure! – odpowiedziałam.
– Nie przeszkadza ci, że jest nas dwóch? – Chyba wyczuł, że trochę zesztywniałam w jego ramionach. – Zapłacimy ci za dwóch i jeszcze więcej – wyszeptał.
– Dobrze – zgodziłam się.
Wziął mnie za rękę i poprowadził do stolika. Pochylił się do Wolfganga i coś mu powiedział na ucho. Razem wyszliśmy z lokalu i skierowaliśmy się do hotelu. Hol był już pusty, jedynie za długim kontuarem siedział recepcjonista, lecz nie zwracał na nas uwagi. Windą wjechaliśmy na pierwsze piętro, gdzie panowie mieli swój apartament.
Hans wyciągnął szkło z barku i nalał mi jakiś trunek.
– Sit down, please – poprosił. – Mam dla ciebie dość nietypową propozycję.
– Jesteśmy parą – oświadczył Hans. – Ale ja jestem bi i chciałbym się pokochać z kobietą. A Wolfgang pragnie na to popatrzeć.
Znów byłam spięta. Homoseksualizm uznawany był za chorobę! Powiedzieć komuś, że jest pedałem było najwyższą obrazą. Jednak wydałam kilkaset złotych na to wyjście, była prawie trzecia w nocy i nie miałam już szans na innego klienta.
– Co dokładnie proponujecie? – zapytałam.
– Tysiąc marek za noc – poinformował.
Zawirowało mi przed oczami. Nie wiedziałam, że mogę zarobić aż tyle!
– I’ts a good offer – przyznałam.
– Jasne – ucieszył się Hans. – Przygotowaliśmy ci nawet ubranie. Idź do łazienki.
Na blacie przy umywalce leżały czarne pończochy ze szwem i lateksowe body bez stanika.
Podczas gdy przebierałam się, panowie zdążyli się rozebrać i siedzieli na łóżku. Kiedy podeszłam, Hans wstał i zaczął mnie całować. Dłońmi głaskał mnie po odsłoniętych piersiach. Wolfgang ukląkł obok. Wziął do ust członek Hansa. Prawą dłonią zaczął pieścić moją cipkę i wkładać w nią palce.
Bardzo podniecała mnie ta sytuacja. Hans wspaniale całował. Co do Wolfganga czułam, że jest wyrafinowanym kochankiem, jednak co do mnie był przejęty, jakby skrępowany i zawstydzony tym, że robi z kobietą. Stojąc rozchyliłam uda ułatwiając palcom Wolfganga penetrację. Dłonią sięgnęłam do członka Hansa, wspomagając usta jego kochanka.
– Bądź moją dominą – wyjęczał Hans spazmatycznie.
Pchnęłam go przed siebie, tak aby upadł plecami na łóżko. Przeszłam nad nim okrakiem, wyprostowana, na kolanach. Szłam tak, aby jego członek w erekcji trącał mnie po udach i cipce. Obróciłam się nad jego zarośniętym torsem i usiadłam mu na twarzy, tak aby moje krocze znalazło się na jego ustach. Zaczął mnie pieścić językiem. Był w tym naprawdę dobry. Wspaniale wylizał mi odbyt i wejście do cipki. Jednocześnie dłońmi pieścił moje piersi.
Kiedy zajął się moją łechtaczką, poczułam że jestem blisko orgazmu. Podniosłam się i przesunęłam nad jego biodra. Ujęłam jego członek dłonią i nakierowałam do cipki. Powoli zaczęłam go ujeżdżać. Czułam, jak mnie wypełnia, byłam bardzo rozpalona.
Kątem oka spojrzałam na Wolfganga. Przykucnął na dywanie przy łóżku i masturbował się, przyglądając nam z różnych perspektyw. Przypomniałam sobie sytuację z salki, kiedy jeden z mężczyzn udostępnił moją pupę do zabawy swojemu koledze. Teraz ja opadłam na Hansa i swoim ciałem przekazałam mu, co chcę zrobić. Przeturlaliśmy się tak, że znalazłam się na plecach. Robiłam szpagat, rozchyliłam szeroko nogi, pozwalając by również Hans rozchylił swe uda.
Po chwili dołączył do nas Wolfgang. Szybko poczułam się podwójnie dociśnięta. To było coś zupełnie nowego, poczuć jak biodra mężczyzny są pchane przez jeszcze jednego faceta. Dość szybko poczułam w cipce strzał spermy. Czułam, jak rozpływa się we mnie i wnika w moją macicę. Moimi biodrami targnął skurcz orgazmu. Jak się okazało, chwilę wcześniej orgazmem zakończył się też stosunek Wolfganga z Hansem.
Po kolei udawaliśmy się do łazienki. Na moment zdrzemnęłam się obok Hansa, na łyżeczkę.
Obudziłam się, czując że ktoś ściska moje piersi. Byłam podniecona i kiedy uświadomiłam sobie gdzie jestem, postanowiłam znów pokierować sytuacją.
– Zabawmy się w klasyczny trójkącik – zaproponowałam. – Wolfgang, zajmij się Hansem. Ty Hans, możesz lizać mi cipkę. Zobaczymy, czy uda mi się postawić Wolfgangowi.
Panowie chętnie spełnili moją dyspozycję. Wolfgang położył się skosem do Hansa, sięgając do jego penisa, Hans stworzył drugi bok trójkąta, zajmując się moim kroczem. Ja, z głową Hansa na udzie, pochyliłam się nad biodrami Wolfganga biorąc do ust jego członek.
Ku mojemu zdziwieniu kutas Wolfganga w moich ustach zareagował tak, jak każdy inny, który miałam w ustach. Szybko stwardniał, a Wolfgang ruchami bioder zaczął wbijać mi go głębiej w usta. Pieściliśmy się tak przez jakiś czas. Gdy poczułam, że jest już blisko orgazmu, wyrwałam się od pieszczot Hansa i tyłem usiadłam na Wolfgangu.
Trzydziestokilkuletni mężczyzna po raz pierwszy szczytował z kobietą. Głośno krzyczał, spięty potężnym wytryskiem. Kiedy zsunęłam się z niego, pokazał mi usta pełne spermy Hansa.
– Jak się czujesz? – zapytałam.
– Nawet nie wiedziałem, że kobieta może mi dać taką rozkosz – odpowiedział Wolfgang ze śmiechem.
Spojrzałam na leżący przy łóżku zegarek. Była już szósta rano. Panowie żartowali coś po niemiecku.
– Może pójdziemy spać? – zapytałam.
Panowie pocałowali mnie, przytulili się do mnie z obu stron. Jeszcze chwilę wymieniali po niemiecku jakieś uwagi, nim zasnęliśmy.
Gdy ponownie otworzyłam oczy, była już jedenasta. Hans i Wolfgang siedzieli przy stole, na którym czekało śniadanie. Była przyjacielska atmosfera. Poczęstowałam się sałatką i rogalem. Dostałam też lateksowe body, które jeszcze przez długie lata zdarzało mi się używać w trakcie seks spotkań.
– Było cudownie – stwierdził Wolfgang. – Wolę co prawda mężczyzn, ale mimo wszystko należy ci się premia.
Ku mojemu zdziwieniu, na pożegnanie wręczyli mi aż dwa tysiące marek. Jeden dolar był wart dwie marki. Dla porównania, ojciec profesor otrzymywał wynagrodzenie cztery tysiące złotych, czyli trzydzieści trzy dolary.
Mimo kilku dolarowych wydatków, pozostało mi więcej pieniędzy niż kiedykolwiek miałam. Mimo to planowałam kolejne wyjście na dancing.
„Prostytucja jest jak narkotyk” – tłumaczyłam to sobie. – „Potrzebuję nowej dawki adrenaliny.”
Umówiłam się z Zuzią, jak tydzień wcześniej, lecz tym razem pozostałam u niej aż do północy. Pod hotel podjechałam taksówką. Pewnie weszłam do środka, nie tłumacząc bileterce, czemu proszę o jeden bilet. Z uśmiechem skierowałam się prosto do baru, gdzie siedziały dziewczyny do wzięcia. Celowo usiadłam z boku, licząc, że moja uroda i tak szybko kogoś przyciągnie.
Na scenie właśnie odbywał się strip-tease i przez parę minut nikt mnie nie zaczepiał. Jednak chwilę po pokazie do baru podeszli mężczyźni z „widowni”. Jeden z nich dosiadł się do mnie. Starszy, po pięćdziesiątce. Duży i gruby, ale zadbany.
– My name is Jacob – przedstawił się. – Would you like a drink?
Sączyłam alkohol przez słomkę. Jacob trochę opowiadał o sobie, pochodził z Danii i był w delegacji służbowej.
– Would you make me a blowjob in the toilet? – zapytał, po tym jak odstawiłam na stół pustą szklankę.
„Co za tupet! Jak on może tak do mnie mówić!?” – oburzyłam się w duchu, lecz po chwili doznałam olśnienia. – „Przecież tak właśnie rozmawia się z… hotelowymi kurwami!”
– Za ile? – spytałam.
Zerknęłam na jego spodnie. Wyraźnie nabrzmiało mu w kroczu.
– Pięćdziesiąt dolarów? – zaproponował.
– Moja cena to sto – odpowiedziałam.
Jacob zerknął na moje piersi, jakby upewniając się co do słuszności wyboru.
– Ja, good – powiedział. – Idź do męskiej toalety i tam się spotkamy.
Nigdy nie chodziłam do męskich szaletów, w szczególności w nocnych lokalach. Miałam straszną tremę. Przez chwilę stałam w holu przed wejściami, poprawiając włosy przed dużym lustrem. Kiedy przez drzwi z trójkątem wyszło dwóch panów, korzystając z okazji zerknęłam do środka. Nie dostrzegłam nikogo i gdy mężczyźni się oddalili, szybko weszłam do środka. Zamknęłam się w jednej z kabin.
Czas bardzo mi się dłużył. Siedziałam na sedesie, cała spięta. Martwiłam się, że Jacob się rozmyślił i że niepotrzebnie robię z siebie idiotkę. Miałam wrażenie, że słyszę bicie swojego serca.
„Cóż” – pocieszałam się. – „Każda praca ma pewne wymogi i niedogodności.”
W końcu usłyszałam czyjeś kroki.
– Mery? – rozległ się głośny szept.
– I’m here – odpowiedziałam i uchyliłam drzwi.
Do ciasnej kabiny wtargnął wielki Jacob. Przed oczami miałam rozchylone poły jego szarej marynarki, z eleganckiego tropiku. Szybko zaczął rozpinać spodnie, nie na pasku, ale na szelkach. W Polsce nie nosiło się wtedy szelek i były one symbolem obciachu. To odkrycie trochę mnie rozbawiło i odprężyło.
Jacob nie radził sobie z guzikami, rozpinanie spodni zupełnie mu nie szło. Może z uwagi na wcześniej wypite drinki, a może przez zdenerwowanie i podniecenie sytuacją? Może przeszkadzało mu patrzenie na ręce?
– Sorry Jacob – szepnęłam. – Money first.
Podniósł dłoń od rozporka i sięgnął do kieszeni nad moją głową, w marynarce. Wyjął portfel i wyciągnął gruby plik banknotów, z których oddał mi dwa, po pięćdziesiąt dolarów.
„Dobrze się przygotował na przylot do Warszawy” – pomyślałam, uśmiechając się w duchu.
Schowałam pieniądze do malej torebki, kopertówki przewieszanej przez ramię. Mogłam się zająć Jacobem na spokojnie. Sama, bez pośpiechu, rozpięłam mu spodnie. Miał pod nimi czarne bokserki z haftowanym monogramem J.B., co bardzo mnie zaintrygowało.
„Ciekawe czy to żona tak ładnie dba o męża i pilnuje, aby w podróży miał zawsze bieliznę oznaczoną jej dłońmi?”
Dotknęłam haftu palcami. Jacob był bardzo podniecony, jakby bardzo go kręciła ta sytuacja. Zsuwając bokserki myślałam o niej, o tajemniczej nieznajomej.
„Co teraz robi? Czy też go zdradza?”
Wzięłam jego członek w dłonie i zaczęłam go delikatnie pieścić. Podniosłam głowę i patrzyłam mu w oczy. Widziałam, jak przyśpiesza mu oddech, a oczy zachodzą mgiełką zapomnienia. Cały czas patrząc na jego twarz przybliżyłam się i końcem języka delikatnie dotknęłam główki jego penisa. Poczułam, jak drgnął spazmatycznie. Dłonie przesunęłam niżej, obejmując jego nabrzmiałe jądra, wręcz czułam w dłoni ich ciężar.
Zaczęłam delikatnie przesuwać językiem wzdłuż członka, schodząc coraz dalej. Puściłam jego mosznę i wzięłam do ust najpierw jedno, a później drugie jądro. Bawiąc się nimi w ustach, językiem, czułam, jak on przyciska moją głowę do swojego podbrzusza, jak kurczowo trzyma mnie za włosy. Podobała mi się jego reakcja.
Odsunęłam się, mimo niewerbalnego sprzeciwu Jacoba. Rozpięłam bluzkę, patrząc mu w oczy. Specjalnie na wyjście kupiłam stanik, rozpinany od przodu i miałam okazję, aby zrobić na Jacobie wrażenie. Patrząc wciąż na niego wolno ujęłam miedzy piersiami zapięcie, nacisnęłam i pozwoliłam aby miseczki opadły na boki obnażając moje jędrne cycuszki. Przez chwilę ocierałam się nagimi piersiami o jego owłosione, grube uda. Czułam, że i ja się podniecam mimowolnie, a moje sutki sztywnieją i zaczynają zawadzać o kręcone włosy jego nóg.
Pieściłam członek Jacoba dłonią, pozwalając mu coraz głębiej zanurzać się w swoje usta. Odchyliłam głowę do tyłu, aby widział, jak jego penis zagłębia się w delikatnych ustach młodej dziewczyny, z każdym wahnięciem głowy głębiej.
Jacob ponownie chwycił mnie za włosy i z całej siły dopchnął moją głowę do swojego podbrzusza. Jego członek wtargnął głęboko w moje usta. Poczułam jak dochodzi do krtani, jak przydusza mnie. Poczułam się przyduszona, jak podczas gwałtu w Pałacu Mostowskich. To wspomnienie wraz z całą obecną scenerią sprawiło, że poczułam się mokra.
Oderwałam lewą dłoń od bioder Jacoba i sięgnęłam pod mini. Nie zastanawiając się nad tym, co robię, siedząc na muszli, podwinęłam ją. Odchyliłam majtki na bok i zaczęłam się masturbować na oczach Jacoba.
Cały czas posuwał mnie w usta, jednocześnie starając się nie tracić z oczu mojego krocza. Dyszał coraz mocniej. Pokaz, nieujęty w umowie, bardzo go rozpalił. Lewą ręką trzymał od tyłu moją głowę. Pochylił się i prawą dłonią chwycił mnie za pierś. Palcami uciskał sutek.
Westchnęłam głęboko, czując jak moje biodra chwyta spazm orgazmu. Jacob, niemal w tym samym momencie, eksplodował w moich ustach ładunkiem spermy. Odruchowo przełknęłam, lecz wytrysk był tak obfity, że część wyciekła, po brodzie, na odsuniętą miseczkę stanika. Jacob niemal krzyczał, gdy wysysałam z niego ostatnie krople. Później puścił moją głowę i się odsunął.
Siedząc na muszli zapięłam stanik i bluzkę. Jacob zaczął doprowadzać się do porządku. Tym razem nie miał już żadnych problemów z guzikami od spodni. Kiedy się podniosłam, aby poprawić spódnicę, pocałował mnie w policzek.
– Thanks, honey – powiedział.
Obrócił się i wyszedł.
Chwilę rozważałam, co robić dalej. Zarobiłam już sto dolarów i mogłam się kierować do koleżanki, jednak głupio mi było wracać po dwóch godzinach. Powiedziałam, że wrócę rano i nie chciałam wymyślać kolejnej historii, dlaczego jestem wcześniej. Zdecydowałam się zostać dłużej.
Usiadłam na stołku przy barze. Zamówiłam drinka, dla zabicia smaku spermy w ustach. Nie widziałam nigdzie Jacoba.
Nagle ktoś dotknął mojego ramienia, aż się wzdrygnęłam.
– Czy ta plama na biuście – spytał po polsku, drwiąco – to po szklance mleka?
Gdy spojrzałam w dół, dostrzegłam tę białą plamę po gęstej spermie.
– Och! – jęknęłam, zrywając się z krzesła. – Daj spokój. Już idę do toalety.
– Poczekaj! – mężczyzna przytrzymał mnie za ramię. – Do męskiej? – zakpił. – Widziałem, jak z niej wychodziłaś. Chodź ze mną, to ci pomogę. Jestem Marek.
Nie chciałam się szarpać i zwracać na siebie uwagę. Wstałam i za nim poszłam. Kierował się do drzwi „Tylko dla personelu”.
– Pracujesz tutaj? – zapytałam spłoszona.
– Nie – odpowiedział. – Po prostu, często tu bywam i znam ten lokal.
Znaleźliśmy się w pomieszczeniu gospodarczym. Słabe światło i brak umywalki wzbudziły moje wątpliwości co do jego zamiarów.
– Czego ode mnie chcesz? – spytałam z niepokojem.
– Zabieraj się do roboty, dziwko – wskazał na rozporek. – Obciągniesz mi.
– Co z zapłatą? – spytałam.
– a chcesz stąd wylecieć i nigdy nie wrócić zapytał? rób swoje – rozkazał, Nie dyskutowałam. Nie było gdzie usiąść, a twarda podłoga nie zachęcała do uklęknięcia. Kucnęłam i pierwszy raz doceniłam wysokie szpilki. Zaskoczyło mnie, jak wygodnie jest w nich ukucnąć do laski. Podniesione pięty kierowały ciało do przodu i moje usta same kierowały się do jego kutasa. Marek był niski i szczupły, musiałam nawet lekko pochylać głowę.
Był bardzo podniecony i nie oczekiwał ode mnie pieszczot. Chwycił mnie brutalnie za włosy i szybkimi ruchami posuwał mnie w usta. Objęłam go mocno, dociskając wargi zębami do jego penisa. Okazało się to bardzo skuteczne, po paru chwilach poczułam, jak jego sperma zalewa mi usta.
Nie zdążyłam się podnieść, kiedy do pokoju wszedł, sądząc po stroju, kelner.
– To nie burdel – syknął patrząc na mnie złowieszczo. – Dzwonię zaraz po milicję.
Kelner zignorował kompletnie Marka, który wyszedł bez słowa.
– Daruję ci, jak mi obciągniesz – powiedział, kiedy byliśmy już sami.
Chcąc nie chcąc, kucnęłam ponownie. Kelner miał małego penisa, który bez kłopotu mieścił się w moich ustach. Czułam się, jakbym ssała smoczek od butelki. Wrażenie pogłębiło się, gdy się spuścił. Miał tak rzadką spermę, że nie wiedziałam do końca czy mi nie nasikał do ust.
– Masz to – rzucił mi ścierkę ze stołu. – Wytrzyj się i spierdalaj!
Czystym brzegiem obtarłam się i wyszłam. Dyskretnie opuściłam lokal, choć była dopiero trzecia.
Lepiej, abym tam nie wracała. Przynajmniej przez jakiś czas.”
Zarobiłam sto dolarów, a personel zidentyfikował mnie jako dziwkę.
Następny weekend spędziłam wraz z przyjaciółką nad Zalewem Zegrzyńskim. Jej koledzy mieli żaglówkę. Opalałyśmy się na pokładzie, zaczepiane przez chłopców, pragnących nam zaimponować młodzieńczymi torsami i poczuciem humoru. Nocą doszło tylko do niewinnych macanek, chłopcy całowali nam piersi głaskali uda i krocza, ale na nic więcej nie pozwoliłyśmy. Wróciłam spragniona męskich spojrzeń i adrenaliny.
W kolejny weekend postanowiłam wziąć na celownik zagranicznych gości Hotelu Forum (aktualnie Nowotel przy obecnie rondzie Dmowskiego). Miałam dogodne warunki, bo rodzice wyjechali na urlop nad morze. W domu na spokojnie zrobiłam się na bóstwo i o jedenastej wyszłam na taxi.
Znałam Forum ze zleceń dla Krzysztofa. Nie było tam dansingu. Dziewczyny siedziały przy barze, gdzie wieczorem schodzili się hotelowi goście i dokonywali wyboru. Gdy przyjechałam, zastałam tam około dziesięciu pań do towarzystwa.
Zajęłam wysoki stołek i zamówiłam drinka. Pierwszy raz siedziałam tam sama, bez perspektyw spotkania z Krzysztofem. Czułam się samotna, wyobcowana i nie wiedziałam, jak się odnaleźć.
Wszystkie dziewczyny były ode mnie starsze. Siedziały w wyzywających pozach, eksponując nogi i piersi, które zresztą miały wyraźnie większe od moich. Rozmawiały ze sobą i żartowały z barmanem. Widać było, że wszyscy się znają.
Przy barze robiło się tłoczno. Pojawili się nowi goście. Widziałam, że kelnerzy dyskretnie rozmawiają z nimi i dają znaki dziewczynom. Zastanawiałam się czy to wyjście nie jest stratą czasu?
Po wypiciu drinka trochę ciążył mi pęcherz. Musiałam zejść do toalet, poziom niżej, dość daleko od baru. Kiedy wyszłam z kabiny i myłam ręce, pojawiły się trzy dziewczyny.
– Tu jest ta mała kurwa – usłyszałam.
Szybko chwyciły mnie za ramiona i przycisnęły twarzą do lustra.
– Puśćcie mnie – jęknęłam. – Nic wam nie zrobiłam.
– Jeszcze nie wiesz dziwko, że tu nie ma wolnego rynku? – stwierdziła długowłosa brunetka, wyglądająca na niebezpieczną. – Jak ci buźkę potniemy, będziesz wiedziała, że nie możesz nam psuć interesu.
– Masia kazała mi tutaj przyjść – odpowiedziałam pokornie. – Mam czekać na Twardego.
Dziewczyny zainteresowały się.
– Gdzie ją spotkałaś? – zapytała brunetka.
– W areszcie – odpowiedziałam.
Brunetka puściła mnie.
– Mała mówi prawdę – rzekła do koleżanek. – Znam Masię. Siedzi.
– Wracaj na górę i na nas czekaj – poleciła mi.
Kiedy wchodziłam na parter, zastanawiałam się czy nie uciec do domu. Jednak przy wyjściu z baru stał potężnie zbudowany mężczyzna. Patrzył na mnie badawczo.
„Mam paranoję” – pomyślałam.
Wróciłam na swoje miejsce i zamówiłam drinka. Po paru minutach przyszły dziewczyny, które zaatakowały mnie w toalecie. Jedna z nich zawołała barmana i tłumaczyła mu coś. Domyślałam się, że mówią o mnie, ponieważ barman parę razy spojrzał w moim kierunku. Później na parę minut gdzieś zniknął.
Siedziałam godzinę sama. Paru mężczyzn zerkało w moim kierunku, jednak nikt nie podchodził. Dziewczyny też mnie ignorowały i zastanawiałam się, co mam robić? Czy mogę się zbierać do domu?
Uwagę gości zwróciło pojawienie się łysego faceta w dresie. Miał na szyi złoty łańcuch, na ręku złoty zegarek. Podszedł prosto do mnie.
– Kurwa – sapnął. – Jedziesz ze mną.
Odwrócił się i skierował do wyjścia. Zeskoczyłam ze stołka i za nim poszłam. Na podjeździe czekał czarny mercedes. Mężczyzna wsiadł i otworzył mi drzwi pasażera od środka.
Jechaliśmy przez ciemną Warszawę. Szybko przekroczyliśmy most. Minęliśmy Kamionek i Rondo Wiatraczna. Skręciliśmy w wąskie uliczki Olszynki Grochowskiej. Zatrzymaliśmy się przed zaniedbaną posesją.
Wnętrze budynku wyglądało jednak zupełnie inaczej. Marmurowy hol prowadził obok sali ze stołem bilardowym, przy którym kręciło się kilku mężczyzn, popijając piwo.
Poszliśmy schodami na górę. Mężczyzna otworzył przede mną drzwi.
– Szefie – zaanonsował mnie – Jest ta nowa dziwka.
Zobaczyłam potężnie zbudowanego faceta. Siedział lekko zaspany, w pozycji półleżącej, przy małej ławie.
– To ty jesteś ta nowa z Victorii i Forum? – zapytał, przeciągając się.
Milcząc skinęłam głową.
– Nie ma tu wolnego rynku – oznajmił. – Dupy mogą dawać tylko moje kurwy.
– Wiem – rzekłam niepewnie. – Masia mi mówiła. Ale nie wiedziałam, jak się z panem skontaktować.
– Znasz Masię? – zainteresował się. – Jak i skąd?
– Poznałam ją w celi – westchnęłam z ulgą. – W Pałacu Mostowskich.
– Co tam robiłaś? – wzruszył ramionami, zdziwiony.
– Jestem polityczna – odpowiedziałam.
– Studentka… – zarechotał Twardy. – Kelnerki, sklepowe, studentki… Wszystkie dziwki. Pokażesz, co cię nauczyli na studiach.
Rozpięłam bluzkę i odłożyłam ją na fotel stojący po boku. Rozpięłam też stanik i zsunęłam spódnicę. Podeszłam do Twardego w szpilkach, ubrana w same pończochy i stringi. Uklęknęłam przed fotelem.
Twardy opuścił spodnie wraz z bokserkami. Zobaczyłam wielkiego kutasa, pokrytego siecią niebieskich żyłek. Ujęłam go w dłonie i zaczęłam go lizać, od nasady w kierunku góry. Powiększył się jeszcze bardziej. Przez parę minut pieściłam go dłońmi, ustami i językiem.
Nagle Twardy złapał mnie za włosy. Odsunął moją głowę od siebie i szarpnął mną w taki sposób, że upadłam na dywan.
– Kładź się na brzuchu – rzekł, patrząc na mnie z góry.
Przekręciłam się na brzuch. Gęsty dywan drażnił moje sutki. Rozrzuciłam nogi i prawie natychmiast poczułam, jak Twardy przyciska mnie do podłogi. Jego wielki kutas wtargnął we mnie.
„Dobrze, że jestem podniecona… Tak wielkiego chuja jeszcze nie czułam.”
Twardy posuwał mnie bez słowa, dociskając moją twarz do podłogi. Dywan tłumił moje krzyki. Nie wiem, po jakim czasie doszedł. Gdy wstał, cały czas leżałam dochodząc do siebie.
– Jak szefie, nada się? – niespodziewanie spytał mężczyzna, który mnie dostarczył.
– Myślę że tak – odparł Twardy. – Koniec show. Ona zostaje, a ty idziesz na dół.
Powoli wstałam, czując jak całe moje ciało pulsuje.
Chodź za mną – skinął.
Otworzył drzwi do sąsiedniego pokoju i po chwili znaleźliśmy się w jego sypialni. Musiał lubić lustra, bo było ich sporo.
– Kładź się – rozkazał.
Pośrodku stało ogromne łoże z czarną pościelą. Posłusznie wślizgnęłam się pod kołdrę.
– Przejdziemy do spraw handlowych – powiedział. – Mam stałą opłatę. Będziesz oddawać dwadzieścia pięć procent zarobku barmanom. Dziewczyny ci wszystko powiedzą. Liczę, że dobrze na tobie zarobię.
Później położył się obok mnie. Zaczął miętosić moje piersi. Szybko stwardniał ponownie. Tym razem położył się na mnie klasycznie. Przesunął moje ręce nad głowę i bawił się moimi piersiami. Podniosłam go góry biodra, pozwalając mu wejść jak najgłębiej.
Znów walił mnie jak młot i dosyć szybko zaczęłam szczytować. Twardy nie zwolnił tempa, czując jak się pod nim rzucam. Mój orgazm przeszedł w serię i darłam się na cały głos, póki się nie spuścił. Chwilę na mnie leżał.
– Możesz spadać – rzekł, odwracając się do mnie plecami.
Usłyszałam równe pochrapywanie. Za oknem robiło się jasno. Po cichu wyszłam z sypialni do pokoju, gdzie zostawiłam rzeczy, ale mojego ubrania nie było na fotelu.
W samych pończochach i szpilkach zeszłam na parter, rozglądając się za sukienką i bluzką. Leżały na podłodze, w pomieszczeniu ochroniarzy Twardego. Osłaniając ręką piersi i krocze wkroczyłam do środka.
– Mogę wziąć ubrania? – spytałam.
– Nie tak szybko – odezwał się jeden z nich. – Musieliśmy po tobie sprzątać i teraz nam za to zapłacisz. Oprzyj się o stół.
Podeszłam do stołu bilardowego i oparłam się. Mężczyzn było trzech, po kolei mnie posuwali, od tyłu. Byłam już zmęczona i nie czułam żadnych emocji. Kiedy ostatni skończył, podniosłam się i ubrałam.
Mężczyzna, który mnie przywiózł, uśmiechał się i niemal wdzięczył.
– Odwiozę cię – zaproponował.
Nie do końca chciałam, by wiedział gdzie mieszkam, ale mało miałam do powiedzenia.
– Musisz być w hotelach przynajmniej dwa razy w miesiącu – pouczał mnie w drodze. – Może być raz w Victorii, raz w Forum.
– Lepiej nie odstawiaj numerów – oświadczył na pożegnanie. – Bo wiemy o tobie wszystko.