Woda w morzu była dość zimna, więc nie korzystali z kąpieli zbyt długo. Poleżeli na kocu, pospacerowali plażą wzdłuż brzegu, poczytali kolorowe gazety, które zabrali z sobą; Jan cyknął kilkanaście zdjęć i po prawie dwóch godzinach wrócili do apartamentu. Szybki, lekki posiłek i znowu plaża – trzeba obowiązkowo zaliczyć zachód słońca. Odeszli daleko od innych plażowiczów, podobnie jak oni czekających na moment, kiedy słońce utonie w morzu. Nareszcie ten niebiański spektakl zaczął się. Rzeczywiście było na co patrzeć. Niebo zmieniało kolory, morze odpowiadało jego odbiciem. Znikanie słońca trwało kilkanaście minut, byli oczarowani. Pod wpływem chwili, nastoju, Jan wsunął dłoń między zgrabne uda dziewczyny, pobudzał pomalutku, delikatnie, twardniejący pod jego palcami guziczek łechtaczki. Jowita nie pozostawała dłużna, już trzymała w dłoni jego pałę i masowała twardą głowicę. Doszli do super orgazmu jednocześnie, Jan spuścił się na piasek plaży, Jowita podrzucała swym ciałem wtulona w mężczyznę... Pojechali do miasta, Jan wcześniej zamówił telefonicznie stolik w restauracji na promenadzie, niedaleko latarni morskiej. Kolacja była rewelacyjnie smaczna, humor też im dopisywał, nawet nie zauważyli, kiedy nadeszła północ. Po zapłaceniu rachunku poszli jeszcze na spacer na molo, późno wrócili do domu.
Wygonił dziewczynę do łazienki, sam szybko przygotował to, co planował. Wsłuchując się w plusk wody pod prysznicem zbliżył się do niedomkniętych drzwi łazienki. Woda ucichła, najwidoczniej dziewczyna już się wycierała. Popatrzył przez szparę w drzwiach. Jowita stała naga przed lustrem, trzymała w dłoni jego wodę kolońską. Otworzyła ją, powąchała, kilka kropel wylała sobie na dłoń, roztarła i uśmiechając się rozmarzona, odstawiła flakon na półkę przy lustrze. Oparła się plecami o ścianę, przymknęła oczy, ciągle lekko się uśmiechając. Powąchała palce zmoczone wodą Jana, stanęła w lekkim rozkroku, prawa dłoń powędrowała do gładkiej cipki. Pomału, kolistymi ruchami zaczęła się stymulować, pocierała łechtaczkę, drażniła wargi sromowe, cały czas uśmiech nie znikał z jej pięknej, dziewczęcej twarzy. Przyspieszyła ruchy, wsunęła w mokrą pipkę palec, potem drugi, zaczęła się onanizować, nie przestając drażnić łechtaczki; jej oddech stał się szybszy, głębszy, robił się coraz głośniejszy. Jowita przygryzała dolną wargę, to oblizywała usta szybkim ruchem języka. Prawa dłoń w coraz szybszym rytmie zagłębiała palce w cipce, lewa wciąż drażniła nabrzmiały guziczek łechtaczki. W pewnym momencie dziewczyna westchnęła głęboko, przygryzła wierzch lewej dłoni, żeby stłumić krzyk, całe jej piękne ciało zadrżało, nogi ugięły się w kolanach, mało brakowało, a usiadła by na płytkach łazienki. Ustała jednak, wylizała palce wyciągnięte z pipki, poprawiła włosy. Jan wycofał się szybko i bezszelestnie; nawet nie domyśliła się, że przyglądał się jej zabiegom. Wrócił do salonu, popatrzył, czy wszystko jest tak, jak zaplanował. Zanim odświeżona dziewczyna wyszła z łazienki do sypialni, miał wszystko gotowe. Sam też wziął szybki tusz i razem, ubrani jedynie w szlafroki kąpielowe, weszli do salonu.
A co to jest? - Jowita była zaskoczona, widząc, co przygotował.
Na stole, obok płonących świec i butelki szampana stojącej w naczyniu z lodem ułożył półmiski z różnymi przekąskami. Były tam owoce morza, kawałki przeróżnych serów, duży wybór wędlin, pieczywo.
To ta niespodzianka, o której mówiłem, podoba się?
No pewnie, tym bardziej, że od kolacji już trochę zgłodniałam.
Usiedli przy stole, Jan otworzył szampana, polał do kieliszków, wzniósł toast.
Zdrowie najpiękniejszej istoty na ziemi!
Zdrowie najlepszego kochanka na świece – Jowita nie pozostała dłużna.
Stuknęli się kieliszkami, wypili po łyczku. Jan objął dziewczynę ramieniem, przytulił do siebie i pocałował w usta. Przez chwilę milczeli, oboje zajęci jedzeniem, jednak po kilku minutach Jowita nie wytrzymała. Przełknęła ostatni kęs, popiła łykiem smacznego szampana.
Ale będziemy się jeszcze kochać, prawda? - spytała z niewinną minką.
Nie, zaraz idziemy spać, jesteś przecież zmęczona podróżą i morskim klimatem. - mówił to poważnym tonem – Muszę dbać o ciebie, kochanie!
Że co? Chyba żartujesz! Nie przyjechałam tutaj żeby leżeć na plaży, albo zwiedzać jakieś ruiny. Chcę się kochać z tobą, rozumiesz? - minę też miała poważną i zaskoczoną – Chcę cię mieć obok siebie, w sobie, chcę cię czuć każdą komórką mego młodego ciała, chcę wiedzieć, że pragniesz mnie i tylko mnie. A teraz powiem ci tak, jak mawiają moi kumple, choć jest to nieco wulgarne. Chcę, żebyś mnie kilka razy tak wyruchał, żebym nie mogła chodzić i siedzieć kilka dni, rozumiesz? I nie ma żadnego tłumaczenia, że nie możesz, czy – co gorsze - nie chcesz, bo chyba cię zabiję! - ostatnie słowa prawie wykrzyczała.
Nie gadaj tyle, tylko bierz te kieliszki i idziemy do wyrka! – Jan roześmiał się i wziął pojemnik z lodem i szampanem – Zobaczę, co się da zrobić w tej kwestii.
Poszedł do dużej sypialni, rozścielił łóżko. Przysunął do niego stolik, postawił wiaderko z lodem i szampanem. Jowita podała kieliszki, które napełnił; wypili. Siedząc na skraju łóżka przyciągnął dziewczynę do siebie, objął w pasie. Rozchylił poły szlafroka i cmoknął ją w pępek. Rozwiązał pasek, odrzucił poły ubioru na boki, pochylił głowę. Językiem zawędrował na gładkie, wygolone i pachnące łono. Dłońmi objął pośladki dziewczyny, trochę je rozchylił. Jowita popchnęła go na łóżko, sama uklęknęła przed mężczyzną.
Nareszcie mam cię całego dla siebie – wyszeptała – teraz musisz znowu porządnie mnie zerżnąć; nawet nie wiesz, jak bardzo tego oczekuję i pragnę.
Kochanie, dla ciebie wszystko – odparł Jan, pozbawiając się krępującego ruchy szlafroka – powiedz, co chcesz, a będziesz to miała!
Na początek chcę twego twardziela poczuć w buzi – zanim skończyła zdanie już go wsysała masując nabrzmiałe jądra mężczyzny.
Nie tak gwałtownie, mamy czas, nie musisz się śpieszyć – przyhamował zapędy Jowity.
Obrabiała jego głowicę z niewielką wprawą, ssała główkę, a trzon sterczącego kutasa masturbowała dłonią. Szybko osiągnął wymagane wymiary, ledwo mieścił się w ustach dziewczyny. Nie poprzestawała w swym działaniu, dławiła się, krztusiła, ale nie przerywała doprowadzania mężczyzny do orgazmu. Próbowała wziąć go całego, po same jądra, ale nie udawała się ta sztuka. Próbowała więc małymi kroczkami, wsuwała penisa, a właściwie nasuwała się na niego za każdym razem kilka milimetrów głębiej. Z zadowoleniem stwierdziła, że nie dławi się tak, jak chwilkę wcześniej, każdy ruch sprawiał jej mniej problemów, wręcz przeciwnie, poczuła narastające podniecenie, zupełnie, jakby miała go w cipce. Po pewnym czasie i wielu próbach stało się – wessała go całego, usta dziewczyny dotykały brzucha mężczyzny. Nie zakasłała, nie zakrztusiła się, wystarczyło odpowiednio „ustawić” przełyk. Spróbowała też czegoś ciekawego, dla niej nieznanego, chciała go jeszcze bardziej podniecić. Pomyślała, że może spróbować zaciskać gardło tak, jak przy przełykaniu. Głośne westchnienie Jana było potwierdzeniem, że jej przewidywania były słuszne – w ten prosty sposób dostarczała kochankowi dodatkową porcję rozkoszy. Znowu brandzlowała go ustami, lizała, ssała, lekko kąsała. Jedną ręką masowała sobie pipkę, nabrzmiała łechtaczka wystawała między delikatnymi płatkami osłaniającymi kapiącą śluzem dziurkę. Dotknęła ją, dwa palce wsunęła w szparkę, sprawiało jej to niesamowitą przyjemność, ale to było mimo wszystko za mało. Oderwała się od kutasa Jana, zrzuciła z siebie szlafrok i usiadła mężczyźnie na udach. Odsłoniła różową szparkę pipki, drugą ręką mocno pocierała penisem o łechtaczkę. Z rozkoszy przymknęła oczy, westchnęła głośno i przeciągle raz i drugi. Uniosła się i jednym gwałtownym ruchem nabiła się na gorącego rumaka. Krzyknęła, znieruchomiała na moment, zaraz jednak poprawiła się trochę siedząc na mężczyźnie i zaczęła ruszać biodrami. Jowita robiła to z wielką gracją i wdziękiem; szczupłe uda obejmowały biodra Jana, poruszała się na nich rytmicznie do przodu i do tyłu, w prawo i w lewo, unosiła biodra, aż prawie cały penis mężczyzny wychodził z niej, by za moment zostać wchłonięty przez gorącą pipkę. Podniosła ramiona nad głowę, zabierając dłońmi burzę swych loków, rozrzuciła je przed twarzą, przygryzła ząbkami kosmyk. Zakryła dłońmi twarz, zaczęła masować biust, ugniatała go, rozciągała sutki, szczypała się w nie. Biodrami kołowała na boki, wielka pała wchodziła w nią i wychodziła, narastające podniecenie przyspieszało jej ruchy. Nagle zaciśniętą piąstką zasłoniła sobie usta, z całym impetem, jeszcze mocniej - jeśli się w ogóle mocniej dało - wbiła się na dzidę i upadła bez oddechu na pościel.
Jan popatrzył dumnym wzrokiem na swoją kochankę, przeniósł wzrok na ciągle stojącego przyjaciela i puścił do niego oko. Znowu popatrzył na dziewczynę, podniósł się, teraz on klęczał przed łóżkiem. Rozchylił nogi Jowity, zanurzył twarz między jej udami, polizał ciągle drżącą cipkę, zanurzył w niej język.
Jesteś słodziutka, a twoja pipeczka pachnie piżmem – wyszeptał.
Znowu polizał łechtaczkę, w szparkę wsadził palec, potem drugi. Przydusiła jego głowę do łona, oczekując dalszych pieszczot.
Wejdź we mnie jeszcze raz, wsadź we mnie swego ogiera, chcę go poczuć pod żołądkiem – wydyszała - czekam na niego znowu, zerżnij mnie! Będę twoją dziwką, jeśli chcesz, ale zrób to wreszcie!
Nie dał się długo prosić. Podniósł się, przesunął dziewczynę na środek łóżka, klęknął między jej nogami, podniósł je, rozchylił. Mokra, kapiąca sokami dziurka pokazała się w całej okazałości. Przesunął kilka razy dłonią po penisie, nakierował go na cel i pewnym ruchem zanurzył się w środku. Pod biodra Jowity wsunął poduszkę, pipka podniosła się pod odpowiednim kątem, jego penetracja była bardziej odczuwalna, westchnieniem potwierdziła narastającą rozkosz i podniecenie. Dziewczyna pojękując leżała z zamkniętymi oczami, włosy ułożyły się wokół jej głowy w lokowaną, złotą aureolę, dodając jej urodzie dodatkowego wdzięku. Jan podparł się dłońmi o łóżko, pochylił nad kochanką, posuwał ją jak zwykle swą wypróbowaną metodą tłoka parowego, chłonął oczami wspaniały widok przepięknej dziewczyny. W podnieceniu marszczyła czoło, zaciskała zęby, marszczyła swój zgrabny nosek, ciężko oddychała postękując co chwilkę. Przyspieszył.
O, tak, tak, tak, tak – wysapała – tak, nie przerywaj, tak, tak, mocniej, mocniej, tak, tak mi dobrze
Z zadowoleniem słuchał jęków i szeptów mile łaskoczących jego męską dumę. Oto on, Jan, mężczyzna w średnim wieku, ma pod sobą najpiękniejszą kobietę, jaką kiedykolwiek poznał. Ma ją pod sobą i grzmoci jak oszalały, a ona jest w siódmym niebie. Nagle zatrzymał się, znieruchomiał.
Co jest, chcę jeszcze – wydyszała Jowita
Zaraz będzie, poczekaj cierpliwie.
Położył się obok dziewczyny, pocałował w usta. Potem w brodę, w szyję, zaczął pieścić twardy biust. Sięgnął ręką do pojemnika z szampanem, wyjął kostkę lodu, dotknął nią sterczący sutek. Jowita drgnęła mocno i westchnęła, uśmiechając się przy tym. Jan potarł kostką lodu pełne usta, przejechał nią po szyi, znowu podrażnił sterczące sutki, położył kostkę w zagłębieniu pępka. Dziewczyna znowu drgnęła, jęknęła przeciągle.
To jest fantastyczne, ale wejdź we mnie, bardzo cię proszę, już nie mogę wytrzymać!
Już kochanie, zaraz mnie poczujesz...
Zdjął ustami rozpuszczający się na gorącej skórze lód, pogryzł go i połknął. Pomału wszedł penisem w oczekującą go pipkę i najpierw bardzo wolno zaczął ją posuwać po chwili przyspieszył trochę, potem jeszcze bardziej. Na koniec jego tłok ruszał się w bardzo szybkim tempie, wciskał go go końca, wsłuchując się w westchnienia, jęki i wrzaski zaspokajanej kochanki.
Ooo, aaa, tak, ooooo, taaak! Ruchaj mnie, o, matko, pierdol mnie, tak, tak – już nie szeptała a wrzeszczała bez opamiętania ściskając dłońmi jego biodra i przyciągając do siebie z całej mocy – Wal mnie, ja pierdolę, ruchaj mnie, mocno mnie ruchaj, wsadzaj swego chuja do końca, tak, tak, Matko Boska, jeszcze, jeszcze, ruchaj mnie, o kurwa, pierdol mnie jak dziwkę, rozpierdol mi pizdę na kawałki, jestem twoją dziwką, oooo, taaaak, ruchaj swoją dziwkę, o kurwa... tak, tak
Wyskoczył z cipki, błyskawicznie skierował kutasa na dupkę i pocisnął z całą mocą w kakaowe oczko, z mlaśnięciem wszedł po same jądra i kontynuował swe „dzieło”. Podniósł wyżej zgrabne nogi, zarzucił na ramiona i pchał swego kutasa w ciasną pupę.
Ooooooo!!!! - Jowita już prawie ryczała, nie wzdychała, ani nie jęczała – pierdol moją dupę, aż się zsikam, zruchaj ją na strzępy, chcę tego, ruchaj mnie bez końca tym swoim ogierem, kocham go!
Nagle zamilkła. Wyprostowała nogi, szarpnęła się, rzuciła na łóżku, wygięła w łuk i wpadła w dygot. Trzęsło się jej całe ciało, z mocno otwartych ust wydobywał się „niemy krzyk”, który kilka sekund później zmienił się we wrzask, aż musiał w końcu przydusić ją poduszką. Trwało to jakąś chwilę, aż wystraszył się, że ją udusił. Spod poduszki, którą podniósł patrzyły na niego nieprzytomne, zamglone oczy. Jowita nakryła twarz dłońmi, wracała do rzeczywistości.
Coś ty mi zrobił? Gdzie mnie wysłałeś? Gdzie byłam? - ledwo usłyszał jej szept – przedtem myślałam, że orgazm to jest to, co mi zafundowałeś po południu, ale bardzo się myliłam! Janeczku, jesteś chyba, nie, jesteś na pewno najwspanialszym kochankiem na świecie, a to, co było teraz to prawdziwe mistrzostwo! A pomysł z lodem był fantastyczny! Czy ty byłeś w mojej pupie? Czuję, jakby ktoś tam gościł, ale to było rewelacyjnie przyjemne, nie wiedziałam, że może tak być, nikt tam nie był przed tobą! Ale mnie zaspokoiłeś...
Co mam ci powiedzieć... Starałem się – Jan był dumny z siebie jak nigdy. Często słyszał podobną opinię, ale nigdy od TAKIEJ kobiety!
Ale zdzira ze mnie! - Jowita podskoczyła nagle na łóżku – przecież ty mi dogodziłeś, a sam? Muszę się wami zająć – mówiąc to pochyliła się nad kroczem mężczyzny
Złapała pałę u podstawy, poruszała kilka razy dłonią i wsunęła ją do ust. Przypomniała sobie, jak wchłonąć ją całą, poczuła ją przy migdałkach. Nie potrzebowała się wiele wysilać. Jan był dostatecznie podrajcowany i po kilkunastu sekundach starań dziewczyny wytrysnął w jej gardło. Zakrztusiła się, jak zwykle bywało nie zdążyła wszystkiego połykać, nie była w stanie, musiała wysunąć częściowo kutasa z buzi, sperma wystrzeliła na twarz, spłynęła jej po brodzie. Zebrała w dłoń to, co wyleciało i wylizała ją dokładnie z szelmowskim uśmiechem na pięknych ustach.
Tym razem byłeś słodki! Ciekawe doświadczenie... Następna porcja twoich soczków pójdzie cała na biuścik, bo to ponoć dobra maseczka dla skóry, muszę to spraktykować – szczebiotała ze śmiechem – ale cipkę i pupę odczuwam, nigdy nie były tak mocno doświadczone.
Ale ty masz język, klniesz jak kapral w wojsku na poborowych – roześmiał się Jan – dawno nie słyszałem takiego słownictwa, tylu bluzgów, co teraz. A niby dziewczynka z dobrego domu, no, ładnie!
Ja przeklinam? Coś ty! - jej zdziwienie nie było udawane – Może niekiedy, jak się na kogoś wkurzę, ale tak to nigdy! Serio!
No to ci udowodnię!