Bycie kochanką w tamtym momencie mojego życia było czymś nowym. Chociaż wiedziałam że to co robię jest w pewien sposób złe, to jednak Robert był idealnym mężczyzną dla mnie. Spotykaliśmy dosyć często, bywało że codziennie, Robert kupował zawsze coś dla mnie, pisał mi słodkie smsy, co tu będę ukrywać dał mi wiele powodów aby się w nim zakochać. On również podejrzewam się zakochał jednak trzymała go rodzina. Rozumiałam to, jednak łudziłam się że któregoś dnia oznajmi mi że chce być ze mną.
Pewnego dnia będą na zajęciach dostałam sms abym po zajęciach wpadła do jego kancelarii. Nigdy mnie do niej nie zapraszał spotykaliśmy się albo po hotelach albo u mnie, jak lokatorka wyjechała, ale w kancelarii nigdy. Przeraziłam się że chce ze mną zerwać. Urwałam się z zajęć i szybko wsiadłam do tramwaju, po pół godziny byłam w kancelarii. Był to koniec kwietnia więc już po 18 było robiło się szarawo. Gdy weszłam, w kancelarii było ciemno jedynie świeciła się mała lampka w gabinecie Roberta. Nie lubię ciemności więc wzięłam głęboki wdech i poszłam w kierunku gabinetu. Lekko uchyliłam drzwi i zobaczyłam Roberta który coś pisał na komputerze, więc weszłam. Mężczyzna od razu przerwał prace i podszedł do mnie, pocałował mnie dosyć namiętnie i zdjął moją kurtkę. Usiedliśmy na takiej małej kanapie. Zaczęliśmy rozmawiać aż w końcu się spytałam dlaczego tutaj się spotykamy. Odpowiedzi nie usłyszałam, bo już zaczął się do mnie dobierać. Odepchnęłam go lekko i spytałam się
- A jak ktoś wejdzie?
- Nie wejdzie - odrzekł - mój wspólnik pojechał do domu wcześnie, moja żona wyjechała do rodziców, więc zabieram Cię do siebie.
Szczerze uradowałam się że będę mogła na spokojnie spędzić noc z Robertem, obudzić się przy nim. Przekonałam go abyśmy pojechali do niego, więc Robert zgasił komputer i pojechaliśmy do jego domu. Kiedy weszłam, widać było że brak kobiety w domu, na ścianach wisiały zdjęcia jego rodziny. Gdy zobaczyłam żonę nie mogłam wyjść ze zdziwienia że ją zdradza. Była taka ładna...
Mężczyzna chyba to zauważył, ponieważ zaraz podszedł do mnie od tyłu, wsunął ręce pod bluzkę i zaczął ugniatać moje piersi, muskając mnie po szyi. Przeszliśmy do sypialni, zrobiłam mu lodzika na odprężenie a następnie usiadłam na nim. W tym czasie zadzwonił dzwonek do drzwi. Obydwoje pobledliśmy ze strachu.
- Kto to? Twoja żona? - zaczęłam szeptać
- Nie nie na pewno nie - zeszłam z niego i poszedł do drzwi owijając się ręcznikiem.
Jego kutas stał więc widać było że nie bierze prysznica, ale nie zdążyłam mu tego powiedzieć. Stanęłam za drzwiami i podsłuchałam rozmowy. Jak się okazało był to jego wspólnik, przyszedł żeby mu się nie nudziło, z winem. Robert zaczął mu mówić że nie ma ochoty jednak mężczyzna był bardzo uparty. Nie wiem czy wszedł i zobaczył moje ubrania czy co bo tylko usłyszałam - Nie mów że masz jakąś laskę - i nacisnął klamkę do pokoju w którym byłam. Mi krew odpłynęła do nóg i szybko wskoczyłam do łóżka. Mężczyzna wtargnął i krzyknął
- O Jezu! - i zasłonił oczy, Robert wbiegł z przerażeniem i zaczął mówić
- Nie pozwoliłem Ci tutaj zajrzeć - jednak mężczyzna nie słuchał i mówił
- Święty Robert a ma kochankę. Ciekawe jak się żonka dowie - i się zaśmiał. Spojrzałam na Roberta a ten na mnie. - To jak masz aniołku na imię?
- Anka - odparłam
- Stary nie wiedziałem że licealistki Cię kręcą - i spojrzał na Roberta po czym dodał - Ale numer tak to mi zawsze mówi abym nie zdradzał swoich dziewczyn i narzeczonych a tu proszę. żona się ucieszy...
- Ej nie bądź taki - zaczął błagać Robert - zrobię wszystko...
- Przyjdź w piątek do mnie na spotkanie będzie Franek i Staszek - i dodał - i zabierz Anię - puścił do mnie oko.
Wstał i wyszedł a kiedy Robert przekręcił zamek wszedł do pokoju i zaczął mnie przepraszać. Byłam zła jednak to ja chciałam i poganiałam go by pojechać do niego. Z sexu nici jednak wtuliliśmy się w siebie i tak leżeliśmy do rana.
Kiedy Robert robił mi śniadanie spytałam się go po co ja mam być na tym spotkaniu. Robert się wymigiwał aż w końcu powiedział że mam być zapłatą za milczenie. Powiedziałam mu że ja nie zgodzę się nigdy na to, Robert nic nie odpowiedział, jednak widziałam zmartwienie na jego twarzy. Nie będę ukrywała, zakochałam się i po namyśle zgodziłam się zrobić to dla niego.
Kiedy w piątek staliśmy pod domem Kuby, tak miał na imię wspólnik, Robert mi powiedział
- Zrozum nie chcę tego abyś tam szła ze mną, ale...
- Rozumiem - i pogłaskałam go po dłoni - nie tak byłam upokorzona, ale pamiętaj że nie obiecuję że jeszcze się spotkamy - i wyszłam z samochodu
Fakt zgodziłam się aby nie rozbijać małżeństwa, nie zabierać dzieciom ojca, jednak miałam mu za złe że kiedy trzeba było nie umiał poradzić sobie z kolegą. Zrozumiałam że nie ma co wchodzić głębiej w tą relację, bo on i tak zawsze wybierze rodzinę.
Kiedy weszliśmy do Kuby, mężczyźni już czekali na nas. Byli w dobrych nastrojach, zaczęli mnie oglądać i śmiać się z Roberta. Kuba zaprowadził mnie do pokoju i kazał się rozebrać i czekać. Czekałam chwilę do pokoju dochodziły odgłosy śmiechu, w końcu drzwi się otworzyły. Wszedł jeden z kolegów, zsunął spodnie i przystawił penisa do mojej twarzy, delikatnie wzięłam go do ust, jednak facet złapał mnie z tyłu za głowę i dopchał głęboko. Łzy pociekły mi po policzkach, następnie wyciągnął mi go z buzi i kazał się wypiąć, założył gumkę i wszedł. Słychać było tylko rytmiczne pluskanie, nie wiem ile to trwało, pamiętam że na koniec wyciągnął kutasa, ściągnął gumkę i włożył z powrotem do cipki i tam się spuścił. Kolejny był bardziej brutalny, ciągnął za włosy i był bardzo wulgarny w ruchach. Ten bez gumki mnie ruchał i tak samo jak poprzednik zlał się do środka. Wszedł następnie Kuba z uśmiechem na twarzy i powiedział
- Jak się czujesz dziwko?
- Nie jestem dziwką! - krzyknęłam.
On podszedł zbliżył swoją twarz do mojej i rzekł:
- Jesteś. Bierzesz się za żonatego faceta to jesteś dziwką. Robercik ostatnio prezenty kupował myślałem że dla żonki a on dla Ciebie - i zaczął się ze mną całować.
Położył się na mnie i wsunął penisa do pochwy. Ruchał powoli ale bardzo głęboko wkładał penisa. Kiedy doszedł klepnął mnie po twarzy i powiedział
- Mam nadzieję że bierzesz tabletki czy coś, bo będziesz miała problem później - i kiedy się nie odezwałam nic powiedział - możesz się ubrać, Robert czeka w samochodzie.
Te słowa przeważyły na wszystkim, nawet nie było go przy tym jak jego trzech kolegów mnie poniżało. Wyszłam a Robert podbiegł do mnie i mnie przytulił jednak ja chłodno powiedziałam - Zawieź mnie do domu.
Robert usiłował nawiązać ponowny kontakt jednak ja unikałam tego. Napisałam mu sms, pamiętam go dokładnie bo taka rzecz zapada w pamięci. Brzmiał tak ,, Pomimo tego że nie chciałeś tracić rodziny, pomimo tego że dla Ciebie upokorzyło mnie 3 mężczyzn to ty wolałeś czekać na mnie w aucie." - i się pożegnałam.
Dałam sobie spokój z facetami na pół roku do października, miałam dość. Zawaliłam trochę naukę na drugim roku, wiec na koniec roku akademickiego w czerwcu miałam trochę ciężko. Robert wypisywał jeszcze długo wiadomości, jednak ja ich nie odczytywałam, kasowałam od razu. Sex z nim był przecudowny jednak kiedy potrzebowałam wsparcia to on się wypiął. Faktycznie on również traktował mnie jak dziwkę. Ale sama sobie jestem winna , bo po co brałam się za żonatego?
Mądry Polak po szkodzie...