Pewien byłem, że już po imprezie, że Madzia zaraz zamówi taksówkę, że trzeba dopijać i się
rozchodzić, że zobaczymy się na jej cholernym ślubie, że w białym welonie będzie
zaprzysięgać swoją cudną dupę temu trollowi. Zostaliśmy we czwórkę: ja, Madzia, Patryś i
śpiący Antek. Wieczór panieński Madzi przerodził się w noc i powoli zaczynać pieścić
poranek.
- A jakie masz marzenie erotyczne – wybełkotał Patryś – które musisz spełnić jeszcze
przed ślubem?
Zaśmiałem się głośno. Madzia też się zaśmiała i śmiała się długo, ale potem wsadziła
palec w usta i się zamyśliła.
- Serio – dobełktotał Patryś, przysuwając się do Madzi. – Ostre, żadnych pierdów.
Siedzieli na kanapie naprzeciwko mnie. Madzia siedziała po turecku – była w
obcisłych, spranych dżinsach i luźnej białej bluzce odsłaniającej ramiona. Co jakiś czas
mogłem spojrzeć na odciśniętą w dżinsie sugestię mięsistej cipki. Na opalonej cerze odcinały
się różowe ramiączka od biustonosza.
Spojrzała na Patrysia i znów się roześmiała, ale widziałem w jej oczach, że coś
przyszło jej do głowy i chciałoby wyjść ustami, gdyby ich nie zacisnęła. Patryś też to widział,
mimo, że niewiele już widział.
- Powiedz nam – powiedział z namaszczeniem. – Komu, jak nie nam?
- I kiedy, jeśli nie teraz? – dodałem.
Napiliśmy się, obserwując Madzię. Wodziła wzrokiem po suficie, próbując zgubić
myśl wędrującą jej po głowie.
- Za cztery dni będzie po tobie! – Zagrzmiał Patryś.
- Zgaś górne światło – Madzia zwróciła się w moją stronę, zatykając usta Patrysia
dłonią.
Wstałem, zgasiłem i wróciłem na fotel. Siedzieliśmy w półmroku, poza jakąś odległą,
mętną lampką, w pokoju było jeszcze kilka grubych świeczek. Roztapiały się wśród pustych
butelek.
- Wszystko zostaje tutaj – powiedziała Madzia.
Patryś pokiwał głową. Ja rozłożyłem ręce. Jasne. Znamy się od stuleci. Tysiącleci!
Zanim pojąłem co się dzieje, zgrzytnął suwak i dżinsy Madzi przeleciały przez pokój.
Oparła stopy o stolik, rozkładając szeroko kawowe uda. Wąskie, siatkowane majteczki też
miała różowe.
Patryś znieruchomiał z rozchylonymi wargami.
Madzia oblizała dwa najdłuższe palce u prawej dłoni i wepchnęła ją pod majteczki.
- Mhhh – stęknęła cicho.
Oparła się głębiej w kanapie, odsuwając stolik stopami i zaczęła masować swoją cipkę
przez różową koronkę. Leżała z zamkniętymi oczami i oddychała coraz szybciej. Prawa dłoń
wierciła się coraz gwałtowniej, Madzia odchyliła słodką, smukłą szyję do tyłu i jej koński
ogon o barwie jesiennego liścia spłynął po ramieniu. Lewą dłonią odchyliła bluzkę, wyjęła
duży, oliwkowy cycek z biustonosza i miętosiła go, jakby robiła to po raz pierwszy w życiu.
Odleciała na chwilę, zostawiając nas zmrożonych jak kamienne posągi. Jebana dziwka
naprawdę to robiła! W pokoju czuć już było zapach jej cipki.
Otworzyła oczy, spojrzała w moją stronę – wzrok miała mętny – i wyprostowała nogę,
kładąc stopę na moim kolanie. Pocierała nią o moje spodnie.
- Chodź tu – szepnęła.
Gdy wstałem z fotela, jej bosa stópka wylądowała na moim barku i nacisnęła, a ja
natychmiast padłem na kolana. Zawinęła się wokół mojego karku i przyciągnęła, prosto
między rozwarte, pachnące ciepłą kobietą uda.
Pochyliłem się twarzą ku różowej koronce, już wysuwałem język, ale stopa
wylądowała na moim policzku i Madzia zaśmiała się.
- Dalej nie.
Usiadłem, oparłem głowę o jej udo i patrzyłem, jak palce prawej dłoni znikają
pomiędzy dwiema kawowymi fałdkami, a wszystko dzieje się skryte pod różową, ni to
prześwitującą, ni to kryjącą różową koronką.
Zapach jej pizdy wypełnił mi głowę.
Madzia wyrwała drugą pierś spod różowego jedwabiu. Dwa duże cycki o rozlazłych
brodawkach leżały, wywleczone na wierzch jakby Madzia była wulgarną kurwą dającą popis.
Chwyciła lewą ręką policzki Patrysia i ściągnęła go z kanapy na dywan.
Miała nas u swoich stóp, miała nasze zahipnotyzowane mordy w odległości
czterdziestu centymetrów od mlaszczącej cipki.
Wsadziła drugą dłoń pod majteczki i odchyliła je, odsłaniając połyskującą od wilgoci
pizdę. Uniosła tyłek i ściągnęła różowe koronki. Zostały, zwisające niedbale, na lewym udzie.
- Daj butelkę – wskazała mokrym palcem na butelkę po ruskim szampanie.
Patryś chwycił butlę i zbliżył ją do mokrych, ciemnych warg sromowych.
Madzia chwyciła je palcami i rozwarła. W środku była różowa jak bajkowa malina.
Patryś dotknął jej czubkiem szyjki. Madzia stęknęła głośno, więc wodził zimnym
szkłem po lepkich fałdkach, a po chwili wsunął między nie sam koniuszek butelki. Rozeszły
się na boki z cichym mlaskiem.
Madzia znów uniosła lekko dupę i przysunęła się do nas. Poczułem jak jej stopa
zaciska się na moim karku. Znów byłem bliżej. Ciemnozielona szyjka butelki wsuwała się w
lepką, ciemną cipę.
- Głębiej – stęknęła Madzia.
Patryś usłuchał i pchnął butelkę głębiej. Weszła na kilka centymetrów w różowe
wnętrze, wychyliła się, wróciła, wychyliła i z kawowej pizdy pociekły lepkie strużki. Madzia
zaczęła poruszać rytmicznie biodrami, nadziewając się na butelkę. Zaczęła jęczeć.
Chwyciła butelkę w dłoń i szybkim ruchem wsadziła ją głęboko w pizdę. Poruszała
nią coraz szybciej i wpychała coraz głębiej, aż cała, długa szyjka zniknęła w jedwabistym
różu.
Oddała butelkę w ręce Patrysia i chwyciła nas za głowy, przyciągnęła jeszcze bliżej,
rozkładając nogi jeszcze szerzej.
Zawyła rozkosznie, rozdziewając szeroko usta.
Patryś wepchnął szkło do miejsca, w którym butelka rozszerzała się niebezpiecznie i
po chwili wahania pchnął mocniej. Cipka Madzi rozlazła się na boki i znów połknęła kilka
dobrych centymetrów. Przez ciemne szkło widać było wnętrze pizdy – miękkie, ciepłe mięso.
Rozwierało się i zasklepiało, w miarę jak Patryś pierdolił Madzię butelką.
Cipka mlaskała, po zielonej szyjce ciekły gęste soki.
Nagle Madzia zatrzymała dłoń Patrysia i powoli, drżąc i stękając wysunęła z siebie
butelkę. Lepkie i zaczerwienione wargi sromowe odchyliły się na boki.
Madzia złapała za butelkę i podetknęła mi ją pod nos.
- Liż – warknęła.
Zacząłem oblizywać szkło. Smak kawowej pizdy zupełnie mnie otumanił,
odepchnąłem butelkę i rzuciłem się prosto w różowe bagienko, które wilgotniało między jej
udami. Poczułem, że chce mnie zatrzymać, ale czubkiem języka byłem już w ciepłym,
cierpkim wnętrzu i Madzia odpuściła, a nawet zacisnęła palce na moich włosach i przycisnęła
moją twarz do swojej cipki.
Lizałem dwie gorące wargi, co chwila kłując językiem miękkie wnętrze i powoli
wyciągałem na wierzch twardą łechtaczkę. Madzia zacisnęła uda, jej jęki dobiegały do mnie
przez kurtynę ciepłego, spoconego mięsa ud.
Szarpnęła moją głowę i odsunęła od pizdy, drugą ręką wciskając w nią Patrysia.
Złapałem trochę powietrza, czując na twarzy lepkość cieknącą z Madzi. Patryś robił to
delikatniej – nie wsadził w nią pyska, jak wściekłe zwierzę, tylko lizał z dystansu wysuniętym
jęzorem. Madzia pieściła go palcami po głowie i pojękiwała gdzieś w górze.
Odepchnęła go gwałtownie, wyprężyła się i przez chwilę obserwowaliśmy, jak
mięknie wraz z odpływającą falą orgazmu.
Madzia otrząsnęła się, uśmiechnęła szeroko i odzyskiwała oddech, ocierając pot ze
skroni. Jej włosy zrobiły się ciemnawe.
Patryś usiadł obok niej i chwycił mocno za szczękę, wpychając palce między
spierzchnięte wargi. Madzia rozszerzyła je posłusznie, zamknęła powieki i zaczęła oblizywać
jego dłoń, wsuwając ją coraz głębiej. Mruczała przy tym obłędnie, a Patryś złapał drugą ręką
za wielki, miękki cyc i ścisnął jak gąbkę.
Dłoń Madzi nagle znalazła się pod jego dżinsami i unosiła się, nabierając tempa.
Usiadłem z drugiej strony, złapałem za drugi cycek i wpiłem się ustami w ciepłą,
pachnącą szyję Madzi. Ugięła się lekko z rozkosznym pomrukiem i poczułem jej dłoń na
swoim kroczu. Panicznie szukała rozporka, rozpięła szybkim ruchem i była w moich
bokserkach.
Obmacywana przez nasze drżące dłonie Madzia uniosła się i rozłożyła spocone uda na
naszych nogach. Jej ciało wiło się między nami i nabierało powolnego, hipnotycznego rytmu,
w którym biła nasze sterczące ze spodni chuje.
Nagle wypluła dłoń Patrysia, rozejrzała się szklistym wzrokiem – to na mnie, to na
niego i sapała ciężko.
- Przerżnijcie mnie – mruknęła.
Patryś chwycił ją za ten piękny, znany w okolicy koński ogon i ściągnął na dół.
Madzia wysupłała jego fujarę z bokserek i przywarła do niej wargami.
- Mmmm – mruczała, gdy ocierał się czubkiem o jej spoconą twarz.
Wstałem, ściągnąłem spodnie, bokserki i usiadłem za Madzią, która wypinała się ku
mnie coraz prężniej, pochylając nad fiutem Patrysia.
Złapałem za dwa kawowe półdupki, uniosłem je i posadziłem na sobie. Ciepłe dupsko
Madzi wtuliło się we mnie, chwytając fiuta między uda. Tymczasem Patryś chwycił ją jeszcze
mocniej za głowę i zmusił, żeby rozwarła usta. Połknęła go, wydając wściekły syk.
Głowa Madzi zaczęła ruszać się rytmicznie, góra, dół, góra, dół i słyszeliśmy jak
mlaszcze, obciągając fiuta. Patryś chwycił jej głowę oburącz i nadawał rytm, wstrząsając nią
coraz szybciej i szybciej.
Mokre dupsko podskakiwało na mnie, drażniąc fiuta schwyconego w ciepło ud.
Uniosłem ją, wymacałem palcem ciepło pizdy i podsunąłem się bliżej, żeby wejść do
środka. Madzia oderwała się od pały i poprawiła dupsko, nadziewając się na mojego kutasa.
- Ooooj – jęknęła, poprawiając chwyt.
Podskakiwała delikatnie, wbijając mnie głębiej. Po chwili było już dobrze i Madzia
zaczęła wierzgać jak zwierze.
Patrzyłem na jej spocone plecy z wielkim, anielskim tatuażem i dwa połyskujące w
półmroku półdupki, które z plaskiem uderzały o moje uda.
Wygięła się do przodu, prawie wypuszczając mnie ze środka i runęła z powrotem.
Powtórzyła to kilka razy, zadzierając dupą o czubek mojej wściekłej fujary. Potem znów
nadziała się do końca, chwyciłem ją za cyce i pozwoliłem, by jej kurewskie dupsko plaskało,
waląc mnie w jaja.
Patryś powstał, spuścił gacie i podsunął jej do ust kutasa.
Madzia skakała po mnie coraz szybciej, cipka mlaskała i siorpała, a jej właścicielka
rozwarła usta. Z tyłu widziałem jak wilgotna od potu szyja Madzi napręża się i odchyla,
równając rytm łykania z rytmem, w którym mnie jebała.
- Mmmmmm – mruczała przez zakneblowane usta, gdy Patryś chwycił za koński ogon
i wepchnął się po jaja. Uniosła dupsko i przez chwilę brała mnie tylko po żołądź, wyginając
spocone plecy.
Chwyciłem ją za pośladki i rozwarłem je. Mój fiut znikał w lepkich, czerwonych
fałdach cipy, a nad nimi wyrosła nagle mała, ciemna dziurką w którą natychmiast wsadziłem
pośliniony palec.
Madzia wierzgnęła, wygięła ramię do tyłu i chwyciła mnie za nadgarstek. Nie
odsunęła go, jak się spodziewałem, tylko ścisnęła mocno i pilnowała, bym wpychał palec
powoli. Poddałem się jej naciskowi, więc zaczęła wpychać go do środka milimetr po
milimetrze, zwalniając nieco tempo jazdy.
Patryś wyciągnął fujarę z jej ust i otarł strużkę śliny o policzek. Madzia zamlaskała i
uniosła ku niemu tępy wzrok – w wielkich, zielonych oczach pływała wilgoć i snuła się mgła,
Madzia była rozpalona jak zapładniana klacz, jak gwałcona kurwa - nadziewała się na mnie
powoli i dokładnie, ze smakiem częstując mną swoją wkrótce-zamężną cipkę. Oddychała
ciężko, owiewając wymęczonego fiuta Patrysia gorącym powietrzem.
Wepchnęła mój palec do połowy w dupę, puściła nadgarstek i podskakując
niespiesznie napluła sobie na dłoń.
Patrzyłem z obłędem w oczach jak jej dłoń wraca, rozsmarowuje spienioną ślinę po
moim palcu i zwilża czerwony pierścień swojego dupska. Pchnąłem mocniej.
- Aaaach – Madzia zawyła i zesztywniała. Spuściła głowę i przez chwilę trwała
nieruchomo, napięta jak struna. – Delikatnie – sapnęła przez łzy.
Odchyliłem pośladek – duży, połyskujący od potu kawałek oliwkowego dupska – i
splunąłem prosto w nią, ruszając palcem. Zrobiło się luźniej, więc pchałem mocniej.
Unosiła się i opadała bardzo powoli, wciskając mojego fiuta w pizdę, z której ciekło
strugami i lało mi się po jajach. Rytm był poświęcony palcowi, który trzymałem w jej dupie.
- Wyjmij – sapnęła.
Wyjąłem powoli. Purpurowy pierścień odbytu wygiął się i puścił z mlaskiem.
Madzia wrzasnęła i opadła na Patrysia, opierając się o jego biodra. On tymczasem
powoli ocierał fiuta o jej piękne włosy, czoło, policzki, wodził nim po nosie, powiekach i
czerwonych wargach.
Madzia znów uniosła ku niemu czerwoną, spoconą twarz i pozwoliła, by obijał ją
fiutem.
Pozazdrościłem mu, bo Madzia była piękną dziewczyną i chciałem zobaczyć ją w
dole, z moim kutasem w ustach. Po kolei, pomyślałem i znów wraziłem palec w jej odbyt, a
drugą dłonią chwyciłem za ramię i zmusiłem, by jebała mnie szybko.
- Ooooo – zawyła, otwierając szeroko usta.
Patryś wsadził w nie jaja, zaciskając dłoń we włosach.
- Ffffff – dobiegło z góry.
Madzia zaczęła wierzgać jak zwierzę uwięzione w sidłach – wysunęła mnie z cipki na
sam skraj i podskakiwała, nie opadając do końca. Czubek mojego fiuta znikał z mlaszczącej
cipie, wychodził, znikał, Madzia obrała szaleńcze tempo, przysysając się wściekle do jąder
Patrysia i chwytając go dłonią za fiuta.
Wepchnąłem palec wskazujący aż do knykcia i patrzyłem z radością, jak wsuwa się i
wysuwa z coraz szerzej rozwartego dupska.
Nagle Madzia runęła na mnie całym ciężarem, nadziała się na mnie aż po jaja i
wygięła ramiona do tyłu, by wesprzeć się na moich barkach.
Wyrwałem palec z dupy i chwyciłem ją za odchyloną do tyłu głowę, wpychając go do
ust. Oblizała swoje dupsko ze smakiem i przywaliła we mnie kilka razy, aż jej pizda
zabulgotała.
Poczuła, że wyprężyłem się nagle i siadła we mnie ciężko, kręcąc mokrą od potu dupą,
jakby mościła się w fotelu. Pociągnąłem za dyndający, koński ogon i spuściłem się, brutalnie
odchylając jej głowę do tyłu.
Opadła do tyłu, mokra i bezsilna, podrygując jeszcze raz, albo dwa.
Czuliśmy oboje, jak rozlewa się wewnątrz moje nasienie.
Madzia uniosła dupkę i zeszła ze mnie powoli – tak, jak każdy facet lubi – ostatnim,
długim i obłędnym ruchem wyjmując z siebie lepką od spermy fujarę.
Runęła obok i położyła się na boku, postękując cichutko. Leżała chwilę z zamkniętym
oczami i masowała mnie po fiucie, bawiąc się cieknącymi po nim strugami spermy.
Patryś przyklęknął i wzięła do go buzi. Obciągała łapczywie, przyspieszała tempo.
Ssała tak mocno, że fiut czasem wypadała, stukając jak korek od szampana. Łykała go szybko
z powrotem.
Wsadziłem palec w pizdę – była gorąca jak piec, śliska i pełna spermy. Wyjmowałem
ją na czubku palca i wycierałem o pośladki i plecy, zacząłem wcierać we włosy, a tymczasem
Patryś krzyknął i głowa Madzi odskoczyła nagle.
Madzia zakrztusiła się jego spermą i zakaszlała histerycznie, wierzgając głową. Patryś
chwycił fiuta i wyładował kilka strzałów na jej twarz. Mętne gluty zrosiły jej czoło i policzki,
a czerwona, spocona Madzia odzyskiwała oddech, odkrztuszając spermę.
Uspokoiła się i otworzyła oczy, uśmiechając się do Patrysia.
- Fuu – jęknęła.- Daj chusteczkę.
Patryś dał jej swoją koszulkę. Madzia powoli wycierała twarz, oblizywała wargi i
szperała w zmierzwionych włosach, wydłubując grudki spermy które jej tam wtarłem. Podała
mi koszulkę, wytarłem jej plecy i pośladki.
Odpoczywaliśmy, popijając drinki, śmiejąc się i dotykając. Poczekaliśmy, aż Madzi
wyschną włosy. Leżała między nami, bawiąc się przywiędłymi kutasami, które po chwili
znów zaczęły sztywnieć.
Usiadłem po jej prawicy i głaskałem po głowie, naciskając lekko. Patryś usiadł z tyłu i
masował jej dupsko, całował je i popijał.
Madzia ściskała delikatnie moje gorące jaja i opierała się przed zejściem w dół.
Ściągnąłem ją do połowy drogi. Spojrzała na mnie z dołu i uśmiechnęła się.
- Czego chcesz!? Czego tak ciągniesz!?
Objęła mojego fiuta dłonią u nasady i masowała: góra, dół. Robił się wielki.
- Już dosyć na dzisiaj – paplała, spoglądając to na mojego kutasa, to na mnie.
Chwyciłem za koński ogon, zawinąłem włosy wokół palców, naprężając je brutalnie.
- Ała! – Jej twarz przybrała zły wyraz. – Boli mnie to!
Przycisnąłem ją twarzą do swojej pały. Odwracała głowę i krzywiła się, ocierając
ciepłymi, wciąż wilgotnymi policzkami i włosami na skroniach. Chwyciłem kutasa w dłoń i
próbowałem wepchnąć go w chłodne wargi, ale zacisnęła je mocno. Był sztywny, więc
obiłem go kilka razy o jej ciepłą buzię. Zaśmiała się i zaczęła całować jaja, a potem wsadzała
je, jedno po drugim i ssała jak cukierka.
Dupę złożyła na kolanach Patrysia.
Rozwarł pośladki, sięgnął do stołu i umoczył palce w oliwie pozostałej po jakiejś
sałatce. Rozsmarował ją po półdupkach i lśniły cudownie. Nabrał jeszcze oliwy, skropił nią
rów między pośladkami i rozcierał, wsadzając palec. Z oliwą wchodził gładziutko.
Madzia już stękała i z czułością zabrała się za mojego fiuta. Mogłem się napawać.
Rozchylała lekko mięsiste wargi, wpuszczała go do środka i powoli opuszczała
główkę, zjeżdżając w dół i ssąc, przez co policzki robiły jej się wklęsłe, a usta składała w
mokry dziubek. Połykała go do jaj, cmokała wewnątrz i ruszała w górę.
Otwierała oczy i zezowała w dół, na wysuwającą się z jej ust mokrą, lepką fujarę.
Robiła to coraz szybciej, czasem przechylała głowę w jedną, czasem w drugą stronę,
zlizywała go bokiem, czasem otwierała powieki i spoglądała mi w oczy, machając głową w
górę i w dół, ale zamykała jej, gdy łykała go naprawdę głęboko – aż czubek uderzał w
migdałki i wycofywała się, powstrzymując odruch wymiotny, wyjmowała czerwony żołądź z
usteczek, strużki śliny ciągnęły się od czubka fiuta do jej buzi, przełykała ślinę i znów łykała
go całego, waląc łbem coraz szybciej.
Słyszałem jak oddycha coraz szybciej, jak sapie i gulgocze, albo mruczy, gdy ma go
całego. Głaskałem ją po głowie, powoli i delikatnie, niepostrzeżenie wplątując palce między
włosy i naciskałem nieco mocniej, potem jeszcze mocniej, Madzia spoglądała na mnie
załzawionymi lekko oczętami, nieufna, wtedy mój uścisk robił się lżejszy, ona brała się
żwawiej do roboty, a ja po chwili znów przyciskałem jej ciepłą, miękką główkę i szeroko
rozwarte, mokre i gorące usta Madzi zatrzymywały się w moich włosach łonowych.
- Glll – zabulgotała, gdy przycisnąłem ją do dna i przytrzymałem. –
Oderwała się ode mnie z mlaskiem i złapała paniczny oddech.
- Nie rób tak, kurwa! Nie jestem dziwką! – Ocierała łzy z kącików oczu i znów brała
go delikatnie.
Uniosłem jej głowę i uderzyłem ją kilka razy sztywnym fiutem w twarz. Przylgnęła
ustami do czubka, spojrzała mi prosto w oczy i rozchyliła wargi, wylewając strugi gęstej,
spienionej śliny, którą zbierała jakiś czas.
Rozmazałem ją po twarzy Madzi. Bielutka piana kładła się smugami na ciemnej,
oliwkowej cerze.
Madzia skrzywiła się, zaciskając usta na fiucie.
- Uuuu – miauknęła jak kociak.
Patryś wysmarował jej królewskie dupsko oliwą, napakował jej między pośladki,
wpakował śliski palec w odbyt, potem dołożył drugi, znów dolał oliwy z oliwek, maltretował
chwilę śliską, czerwoną dziurkę, opuszkami palców pieszcząc pełną nierówności, ciepłą i
ciemną wyściółkę dupska, co robiło dobrze Madzi, bo jakoś mniej opierała się naciskom mej
dłoni, dawała się mocniej nadziewać i dłużej trzymać, im głębiej on pchał jej w dupsko, tym
głębiej ona łykała mnie, traciła nad sobą kontrolę, Patryś dopychał trzeci palec i świdrował jej
odbyt wściekle, na co jej usta reagowały jeszcze wścieklej i wokół mojej sztywnej fujary
zamykał się wilgotny, cieplutki kokon, a czubkiem zwiedzałem gardło.
Aż odskakiwała, prawie z wrzaskiem, zawsze z gulgotem i łzami na policzkach, ślina
płynęła jej po brodzie. Poprawiała włosy, wsuwając je za ucho, wyprężała szyję i mrużyła
oczy, bo Patryś właśnie wyjmował z niej palce.
- Przestań – jęknęła w jego kierunku i podkuliła dupkę. – Na chwilę.
- Dobra – zrzucił jej ciało z kolan, chwycił za nogę i obrócił, aż spadła z kanapy i
klęknęła między moimi nogami.
Wstałem na równe nogi. Patryś stanął za nią, położył dłoń na czole i odchylił ją mocno
do tyłu, aż mogła łyknąć jego pałę. Wierzgnął kilka razy w jej ustach, wyrwał się z
mlaśnięciem i pochylił ją ku mnie.
Wbiłem się nagle i mocno, machnąłem kilka razy i znów posłałem Patrysiowi.
Madzia odchyliła główkę, łapiąc spazmatycznie oddech i znów miała go w ustach,
nurkowała po jajca, przytrzymywał ją chwilę i sprężynowała do mnie.
Nadaliśmy brutalne tempo, główka Madzi fruwała w te i we w te, rozsiewając dookoła
kropelki ciepłej śliny.
Patryś zrównał się ze mną i podsunęliśmy jej dwa kutasy obok siebie.
Madzia spojrzała na nas z dołu, otworzyła usta najszerzej jak mogła i wsadziła w nie
dwie czerwone żołędzie, pomagając sobie rączką.
- Yyyy – stęknęła, mając oba fiuty zanurzone do połowy i pchając dalej.
Zaczęliśmy ruszać się rytmicznie, ja chwyciłem za koński ogon, Patryś złożył dłonie
na jej skroniach, Madzia otworzyła szeroko oczy i dzielnie powstrzymywała się przed
uduszeniem lub zwymiotowaniem.
Patryś wchodził, ja wychodziłem, Madzia pluła śliną i śmiała się, próbując nadążyć za
naszymi szybkimi chujami. Mokre i lepkie policzki wklęsały i wydymały się na zmianę, aż
znów wchodziliśmy razem i wypychaliśmy jej pysk jak chomikowi.
Gdyśmy ją puścili, cała czerwona osunęła się na plecy i runęła, dysząc ciężko.
- Dość – stęknęła.
Patryś chwycił ją za kostki i uniósł gwałtownie, oparł jej nogi o łóżko tak, że leżała na
plecach, z pizdą i dupą wycelowaną w sufit. Z ciemnej dziurki wciąż ciekła oliwa z oliwek.
Patryś stanął na Madzią, chwycił chuja i skierował go w dół, wbił się pionowo w cipkę
i zaczął ruchać ją w tej pozycji, spadając z góry jak ostrze.
Madzia zamachała panicznie rękami i chwyciła się nóg stołu. Zabrzęczały butelki.
- Uuuch – jęczała – tak,tak,tak…
Patryś wbijał się po same jaja i uciekał z chlupotem. Cipka Madzi zwilżyła się
natychmiast, na ciemnej, suchej skórze połyskiwały ścieżki śluzu.
- Dawaj – Patryś wskazał za siebie, postępując do przodu.
Stanąłem tuż za nim. Ociekająca gęstą oliwą dupa celowała we mnie
zaczerwienionym odbytem. Ugiąłem kolana i wepchnąłem czubek fiuta – dziurka rozwarła się
z mlaskiem i poczułem doskonały poślizg.
Madzia zarżała, kilka butelek spadło ze stołu.
Co prawda tuż przede mną uginał się spocony kark Patrysia, ale spuściłem wzrok,
splunąłem obficie w czerwieniącą się dziurę i pchnąłem chuja głębiej.
Tuż nad dupskiem mlaskała sztorcowana pizda. Ciekło z niej jak z kranu, śluz płynął
w dół i oliwił mi drogę do odbytu.
Gdy wszedłem do połowy, myślałem że jej zawarte dupsko odgryzie mi fujarę.
Wierzgnąłem w górę, przywaliłem w dół, Patryś walił w równym, opętańczym tempie i
Madzia zgięła się w bok, obejmując nogi stołu i wcisnęła twarz w dywan.
- Mwaaaaa – wrzeszczała w podłogę.
Patryś zatrzymał się, wyjął fiuta i klęknął nad szyją Madzi. Chwycił za nasz ulubiony
koński ogon, odwrócił tę dziwkę od dywanu i wsadził jej w buzię. Widziałem tylko rozwartą,
wilgotną od łez, potu i kto wie, czego jeszcze, brodę Madzi i odchyloną wargę.
Patryś przycisnął ją do ziemi i zaczął posuwać Madzię w twarz, jakby była cipą.
Rżnąłem ją w dupę, która po dłuższej chwili rozszerzyła się tak, że wchodziłem z
luzem, więc pakowałem jeszcze mocniej i głębiej, coś w niej bulgotało i ćwierkało, zacząłem
zmieniać dziury, raz w dupę, raz w cipę, i szło równie gładko, a tymczasem Patryś
przygwoździł Madzię do podłogi, wetknął jej jajca do ust i posuwał je przy akompaniamencie
bulgotów, zachłyśnięć i piskliwego wrzasku, który wydobywał się z Madzi, gdy za bardzo się
z niej wysunął.
Po chwili zamieniliśmy się miejscami i Patryś zaczął posuwać ja w dupę.
Podrygująca Madzia spojrzała na mnie z podłogi przekrwionymi, pełnymi łez oczami,
w których płonęła kurewska żądza. Nim wpakowałem jej w usta, wypluła strugę gęstej
mieszanki śliny i spermy, którą wpakował jej Patryś.
Perłowa maź spłynęła po policzkach, pociekła we włosy i kapała na dywan. Madzia
rozwarła usta i wsadziłem jej, prosto w bajoro ciepłych soków.
- Iiiii! – Kwiknęła z moim chujem w ustach.
Ssała go jak zwierzę, waliła głową w podłogę i waliła nogami od stołu w podłogę.
Gdy poczułem, że kończę, odskoczyłem i odepchnąłem Patrysia, pochyliłem się nad
szeroką na pięści dupą i spuściłem się do środka.
Madzia wsadziła ręce pod pośladki i zlana potem, z włosami klejącymi się do czoła i
skroni, wypinała się najmocniej jak mogła, a ja strzelałem strugami spermy między jej
pośladki, prosto w rozlazłe dziursko, a końcówkę wstrzeliłem w środek, zanurzając czubek.
Patryś stanął za mną i dołożył jeszcze raz.
Padliśmy na kanapę. Madzia leżała długo, wyrównała oddech i łzy wyschły,
zostawiając ślady na policzkach. Patryś wyjął z leżących obok spodni komórkę i robił zdjęcia
wywleczonej na wierzch cipce, po której wiśniowych wargach ciekła sperma, rozwartej
absurdalnie dupce, na której boleśnie czerwonej krawędzi zebrały się resztki naszego nasienia
i przeprowadził krótki wywiad z Madzią.
- Kucnij na stole! – rzucił.
Madzia zebrała się, postękując. Jej oliwkowe, miękkie ciało było poobcierane i
unurzane w lepkich sokach. Weszła na stół, kucnęła i rozwarła palcami cipkę. Nasze nasienie
kapało na mahoniowy blat, Patryś podszedł od tyłu i filmował swoje dłonie, rozwierające
subtelnie sine madzine pośladki, spomiędzy których wyciekłą rzeka spermy.
Madzia grzebała paluszkiem w cipce i wytrącała z niej kolejne grudki nasienia.
Potem zeszła ze stołu i zlizała spermę z blatu, patrząc się w obiektywy naszych
komórek.
Nabrałem trochę nasienia na łyżeczkę do herbaty i podsunąłem jej pod buzię. Była umorusana
jak niesforne dziecko.
Zjadła z łyżeczki i rozwarła usta, pokazując wylewające na brzegi jezioro spermy.
- Połknij – rozkazałem.
Madzia zawarła usta, grdyka jej podskoczyła i znów pokazała, co ma w buzi. Nie
miała już nic.
Potem znów weszła na stół, stanęła na krawędzi i na moje życzenie wysikała się,
rozwierając pizdę palcami.
Cztery dni później był wielki ślub, wielkie wesele i siedzieliśmy z Patrysiem za
jednym ze stołów, niedaleko nowożeńców, mieliśmy doskonałe humory i od czasu do czasu
chwytaliśmy spojrzenia Madzi. Oczy jej błyszczały, była szczęśliwa, a gdzieś na dnie
zielonych iskierek snuła się mgła zwierzęcego opętania. Madzia patrzyła na nas
14.09.2020 13:04