ROZDZIAŁ PIERWSZY
Szedłem zamyślony pochłonięty wydarzeniami związanymi z pracą w Elektrociepłowni na etacie głównego dyspozytora mocy. Zarzuty kierownika uznałem, za całkowicie nieuzasadnione, wręcz obraźliwe, pewnie zamierza swojego kuzyna, wcisnąć na moją posadę dlatego szuka „dziury w całym”. Cóż zbierały się nade mną spore ciemne chmury, trzeba zacząć się rozglądać, za nowym zajęciem, wcześniej czy później coś szkodliwego przyklei do mnie. Trzeba wiedzieć, kiedy ze sceny zejść w chwale, a nie na kopach. Niewiele brakowało, a zapomniałbym zaglądnąć do biblioteki, mojej ostoi spokoju. Przechodząc obok, czas temu zauważyłem panią, w bibliotece tracąc równowagę na drabince, ostatkiem sił trzymała się regału z książkami. Czym prędzej wbiegłem, w pierwszej chwili nie wiedziałem, czy łapać bibliotekarkę, czy drabinę?. Wybrałem przepięknie wyglądającą, pachnącą oceanem, kiedy jej włosy blond, przypadkowo pozbawiły mnie widoczności, chciałem tak zostać po kres czasu. Trzymając na rękach to zjawisko, nie mogłem oderwać wzroku od jej morskich oczu, ustach leciutko otwartych, jakby zapraszających do tańca rozkoszy. Niestety życie szybciutko obudziło mnie ze środka snu marzeń małego wielkiego człowieka.
— Wspaniale tak trwać w pana ramionach, jednak jeszcze sporo mam do zrobienia! — głos wspaniałej wprowadził mnie w zakłopotanie.
— Tak, oczywiście przepraszam — poczułem piekące policzki ze wstydu…
— Serdecznie dziękuję za uratowanie mnie przed katastrofą, zawsze zapominam porozpinać guziczki w spódnicy — powoli rozpinała guziczki z boku spódniczki.
Wydawało mi się, że niebo powoli otwiera swoje bramy, zgrabne wysmukłe długie przywdziane w ciemne rajstopy zasłaniały mi cały doczesny świat, przy czwartym guziczku traciłem oddech.
— Wykorzystam pana, do asekuracji przed upadkiem, zostało kilka sztuk na najwyższą półkę, później zrobię nam herbatę, może wtedy zdecyduje się pan przedstawić?
Dotarło do mnie, że od wtargnięcia, do biblioteki na czele akcji ratunkowej, jak do tej pory nie wydusiłam ani jednego słowa. Wybałuszałem wyłącznie gały, na jej wdzięki, robiąc się coraz bardziej czerwony niczym młodzieniec pierwszy raz z dziewczyną na tylnym siedzeniu auta. Powoli wchodziła po drabince coraz wyżej, ukazując wszystko, co piękne, niemalże czułem jej rajstopy w ustach, tak blisko byłem cudowności. Nie mogłem się oprzeć chęci muśnięcia jej nóg języczkiem, ustami choć odrobinę.
— Wreszcie trafiły na swoje miejsce, dzięki zaklętemu rycerzowi, który nie może wydać żadnego dźwięku…
— Przepraszam, ale sytuacja mnie całkowicie zaskoczyła te widoki, znaczy się pani upadająca z drabiny, zatkało mnie — szukałem wzrokiem gaśnicy, tak piekły, policzki ze wstydu.
— Proszę panie rycerzy zwracać się do mnie Alex, już jestem po pracy biblioteka do 17 godziny.
— Tak rozumiem, przepraszam, już wychodzę… — przerwała mi szybciutko.
— Proszę coś więcej powiedzieć o sobie, pomijając to pana ulubione „przepraszam”, wodę zagotuję na herbatkę, zamknę bibliotekę i nie wypuszczę, aż nie poznam imienia rycerza!
— Przep… jej paluszek delikatnie przerwał, moje przepraszam — Karol, mieszkam nieopodal, wracając z pracy, przypadkowo trafiłem na panią, zacznę systematycznie czytać wszystko w bibliotece.
— Grzeczny chłopczyk, to miła wiadomość biblioteka zawsze jest otwarta dla ciebie, może z czasem będziesz miał ochotę na wysłuchanie tego, co czytam wieczorami?
Bałem się jej powiedzieć, że już mam ochotę, na słuchanie czegokolwiek, co wypłynie z jej zmysłowych ust. Niczym bóstwo, z lekka ruszyła głową, jej długie blond zafalowały tuż przed moimi ustami. Zaprosiła dłonią na zaplecze w swoją krainę szczęśliwości z herbatką. Ściany wypełnione książkami po sam sufit, biurko pełne książek tuż przy oknie z fikuśnym ogromnym fotelem. Dwa fotele obite skórą ze stoliczkiem obok nich zapraszały na gorący napój, po który wyszła do kuchni, wcześniej delikatnie sadowiąc mnie w fotelu ze słowami:
— Szybko ciebie mój rycerzu nie wypuszczę — jej głos jakby zabrzmiał gdzieś głęboko w moim uszku.
— Herbata, Karolu, którą polubisz, mam skromną nadzieję, że po pracy będziesz zaglądał do mnie?
— Nie za wiele mam obowiązków, a z panią po kilku sekundach czuje się, jakbyśmy znali się od lat.
Radośnie uśmiechała się, jej oczy błyszczały w półmroku, który zrobiła, gasząc górne oświetlenie. Guziczki w spódnicy nie zapinała, dzięki temu jej idealne doskonałe, były widoczne dla moich spragnionych oczu, co jakiś czas mknących po nich zatrzymując się na jędrnym tyłeczku. Co rusz zmieniała nóżkę, na nóżkę, kołysząc szpileczką tuż nad podłogą. Przyciągała niemiłosiernie mój wzrok pomimo usilnej mojej walki. Myślałem tylko o jednym, chciałem ją cała pieścić wszystkim, co mam. Jej nogi zasłoniły mój świt, oczy tylko czekały, aż odsłoni, tyłeczek wstając. Włosy jak mgła rozkoszy roztaczały ciepło.
Odprowadziłem ją na przystanek autobusowy, na jeden z ostatnich pojazdów na koniec jej świata. Po zapewnieniu, że jutro po pracy ponownie wpadnę na herbatę, puściła moją rękę. Usta szeptały w moim uchu:
— Wysłuchasz, co lubię czytać wśród ogromu książek, może przypadnie do gustu i pochłonie całkowicie jak mnie?
Wsiadając do autobusu, musnęła paluszkami moje policzki, leciutko mrużąc oczy…
Nie wiem, co to było, dopiero po chwili dotarło do mnie, że znajduje się na planecie Ziemia. Usłyszałem swój głos, który dopiero po chwili rozpoznałem, zobaczyłem znajome miejsca, ulice, domy, ludzi mojego świata. Zjawa senna czy co? Księżniczka z Marsa? Czarownica z rodu Mayfair? Zmieniła moje spojrzenie na cokolwiek, wpierw widziałem jej doskonałość, dopiero po chwili resztę. Jedyne co pragnąłem, to jej głosu, widoku, zapachu. Zauroczony, zakochany, zahipnotyzowany miałem kilka określeń do wyboru. Wiedziałem doskonale, co będę robił po pracy…
ROZDZIAŁ DRUGI
Dosłownie minutkę przed 17 godziną udało mi się przekroczyć próg biblioteki. Drzwi dokładnie zamknęła po zaskakującym miłym powitaniu, delikatnie muskając ustami mój policzek. Zgrabnie chwyciła moja dłoń, prowadząc w głąb ogromu książek na półkach i częściowo na podłodze. Pochyliła się bardzo głęboko, podnosząc jedną z nich. Spódniczka, unosząc się, ukazała całe jej długie smukłe, z kawałkiem jędrnego tyłeczka, na którym nie dojrzałam majteczek pod rajstopami. Zgrabnie delikatnie szpileczką bardzo lśniącą odsunęła parę książek na bok.
— Ta będzie na dzisiejszy wieczór, wręcz idealna — uśmiechnęła się tajemniczo, patrząc w moje oczy, zmrużyła swoje.
Patrząc na jej wspaniałości, powoli szedłem na zaplecze, co chwilę zerkała na mnie, rozrzucając włosy, jakby miały wskazywać drogę. Bluzeczka w kolorze czarnym bez ramiączek podkreślała jej figurę bez zarzutów. Spódnica przed kolano, w ciemne kwiaty milutko falowała na jej wszystkim zgrabnym. Posadziła mnie na fotelu, w towarzystwie gorącej mojej podobno ulubionej herbaty, sama przyciągnęła sobie pod biurko fotel, wspierając na nim stopy, usiadła z książką na odsłoniętych udach, w tych niebotycznych ciemnych rajstopach.
— Uwierz mi na słowo mój rycerzu, pominę długi monotonny wstęp, zapewniam, nic nie stracisz, a dasz nam dodatkową chwilę dla nas.
— …jego usta delikatnie muskały jej stopy, gdy trwał na kolanach. Ściągnął jedną szpileczkę, by języczkiem dokładnie wędrować po jej nogach, gdy nasycił języczkiem stopy, wędrował wyżej. Usta dawały rozkosz tuż pod kolanami, drżała z rozkoszy, unosząc się, gdy odwiedza jej uda, powolutku zrzuciła spódniczkę z majteczkami. Wsparta o ścianę rozchyliła nóżki, żeby wygodnie wtargnął ze spełnieniem w sam środek raju. Pieścił języczkiem na zmianę z ustami jej kwiatuszek, gdy wyginając się, z pragnienia trzymała jego głowę, co rusz unosiła się na stopach, by szybciutko opadać. Wypięła swój tyłeczek, gdy się unosił, wsunął swoje arcydzieło prościutko w jej otchłań przyjemności. Nienaturalnie obracała głowę, by smakować jego usta, wtargnęła swoim języczkiem głęboko w jego gardło, aż poczuł w żołądku mrowienie.
Wszystko wszystkim, ale na takie czytanie nie byłem kompletnie przygotowany, przechodziłem kryzys istnienia z tym swoim, który wyczyniał cuda, żeby wyskoczyć z mojego rozporka. Idealny widok rozpościerała, tuż przede mną, w dodatku lektura ładowała we mnie podniecenie.
— …wbiła się na niego ogromnego sterczącego niby statua wolności, leżał na plecach, drżąc i czekając, gdy poczuje opadającą. Zanim opadła już się unosiła, czując zbliżające się ciepło spełnienia. Odchyliła głowę do swoich granic, muskając jego nogi swoimi włosami.
Przewracając kartki dość niezgrabnie upadła książka na podłogę, gdy się schylałem, by podnieść, poczułem jej dłoń na swojej szyi. Głos dotarł bardzo głęboko w moje uszy:
— Trwaj w tej pozycji, zawiąże ci oczy przepaską — nawet jakbym chciał drgnąć, tobym nie potrafił.
Zobaczyłem kompletną ciemność, nic mnie nie otaczało prócz mroku niewiedzy. Głowa moja lekko skrywała się pod biurkiem, wsparty na rękach, na kolanach trwałem. Powoli delikatnie rozpinała mój rozporek, by mocno uchwycić go dłonią wsunięta od tyłu za moimi pośladkami. Przesuwa dłoń w swoim rytmie, szukając mojego, jakby dojąc krówkę. Pomimo że już osiągnął słuszne rozmiary, pod wpływem jej dłoni nabrał hardości. Wrażenia potęgowały zasłonięte moje oczy wraz, z dziwną moją pozycją. W milczeniu coraz głośniej dyszałem, z podniecenia z chęci spełnienia i tak ogólnie byłem napalony, jakbym nic nie ruchał latami. Zadziwiające, ale było mi wspaniale pod jej biurkiem, gdy unosiła się nade mną, wsunęła dłoń, między moimi udami doprowadzała go do wrzenia. Wybuchłem obficie wprost na ręcznik, który nie wiem, kiedy trafił. Rozwiązała przepaskę na moich oczach prowadzić za rączkę do łazienki.
Wsiadając do autobusu niskopodwoziowego, obróciła głowę, muskając na pożegnanie mój policzek, jej usta szeptały… Do jutra!
ROZDZIAŁ TRZECI
Uniosła się z fotela, gdy wchodziłem do biblioteki zdecydowanie wcześniej niż w ostatnich dniach. Płynęła do mnie w krótkiej czarnej z krótkimi rękawkami, rajstopy w kolorze nadmiernie opalonej skóry, wyglądały na jej zgrabnych idealnie. Wcisnęła stopki w szpileczki, podała mi paluszki dłoni, do pocałowania na przywitanie obdarowując ciepłym uśmiechem. Wskazała mi fotel z boku swojego biurka do obsługi potencjalnego chętnego do wypożyczenia książki. Popłynęła bez słowa do kuchni pewnie zrobić herbatę, którą powinienem uwielbiać. Po chwili raczyłem się gorącym wspaniałym napojem, napawając się widokiem, jej długich zgrabnych pozbawionych szpilek. Zauważyła moją niemoc, brak silnej woli, żeby nie zerkać na jej cudowności.
— Rozmasuj mi stopki, bo niewiele jest tutaj ruchu w bibliotece, zapraszam na kolację do mojego domu. Nie będzie wykwintna, nic szczególnego nie miałam, kiedy przygotować, ale małe co nieco powinno smakować mojemu rycerzowi.
Podniosłem jej stopkę, odrobinę w górę klękając, masowałem sprawnie dłońmi, zajęła się swoimi sprawami na biurku. Po chwili już klęczałem na dwóch kolankach, bo nie była to moja wymarzona pozycja, wsparła drugą stopę na moim ramieniu, pisząc coś na komputerze.
— Wsuń się pod biurko, bo nie wygodnie mi się pisze tak bokiem do komputera — zniknąłem pod jej biurkiem, pochylony na tyle ile pozwalał blat biurka.
Wsunęła paluszki stóp prosto w usta, gdy drugą masowałem bardzo dokładnie od dłuższego czasu, po chwili zmieniła stopę w moich ustach. Tkwiłem pod jej biurkiem, całując jej stopy, masując dłońmi, wzrok utkwił mi pod jej krótką czarną, skąpych majteczkach niewiele zakrywających. Delikatnie pociągnęła, za moje włosy siadając na biurku, gdy wyłoniłem się spod biurka, jej stopa wisiała odrobinę nad podłogą, kiwnęła leciutko głową, pochyliłem się, zacząłem delikatnie muskać, powolutku mknąc coraz wyżej. Uniosła do góry krótką czarną, abym wygodnie tykał jej uda, rozdając rozkosz. Odwróciła się tyłem, wypinając tyłeczek, jednocześnie dociskała moją głowę do środka jej tyłeczka w rajstopach. Wsparła stopki na fotelu, rączkami sięgnęła mój skarb, wydobywając go na światło dzienne.
— Wsuń go między moje stopki w rajstopach i doprowadź go — przemieszczałem go coraz szybciej, jednocześnie zgubiłem swoje usta w środeczku tyłeczka w rajstopach.
— Wyliż dokładnie moje stopki ze swojego spełnienia — usłyszałem, gdy doszedłem obficie.
Zniknęła w dali biblioteki, gdy zastanawiałem się, co się wokół mnie dzieje, dlaczego pozwalam na taką daleko idącą dominację. Czy warto wszystko zostawić, dla jej niebywałości? Podeszła w płaszczu do samych kostek, spod którego widać było jedynie długie szpileczki. Delikatnie masowała moją szyję, tykając delikatnie paluszkami tuż za moimi uszami, co rusz jej dłoń wnikała, pod koszulę masując obfity zarost na piersiach. Poczułem, jak coś zapina na mojej szyi, bardzo mocno zaciskając, delikatnie paluszkiem zapięła mi moje usta, żebym milczał. Przyczepiła do tego czegoś na mojej szyi smycz, pokazując paluszkiem, żebym znalazł się na podłodze. Uchyliła poły płaszcza, gdy znalazłem się na czworaka na podłodze, usiadła okrakiem, na moich plecach zaciskając kolana.
— Nie bój się, będzie przyjemnie — wprost w ucho szeptała — zawieź mnie do pokoju na zapleczu.
Kiedy nie rozumiałem, co się dzieje i co mam zrobić w tej sytuacji, poczułem rozpinany rozporek. Natychmiast ruszyłem na czworaka z Alex na swoich plecach wprost na zaplecze. Trzymała w dłoni mojego członka, bardzo przyjemnie wędrując po nim w pozycji dojenia. Na zapleczu bezpośrednio schodząc ze mnie, zacisnęła swoje kolana na mojej szyj, zostałem w pozycji na kolanach z głową między jej nogami. Pochyliła się i skończyła dojenie swojego zwierzątka, poczułem, szarpnięcie smyczą, gdy obficie ponownie doszedłem.
— Odtwórz usta, wcisnę w nie rączkę od smyczy, biegusem na kolankach leć po mopa do łazienki, posprzątaj chłopców na podłodze, czekam koło drzwi wyjściowych, czas na kolacje.
Zastanawiałem się jak smycz ściągnąć i to coś na szyi, ale nie dałem rady dosięgnąć zapięcia. Pochyliła się do mojego uszka, gdy podszedłem i usłyszałem bardzo głęboko w uszku.
— Wyjątkowo tylko dzisiaj wybaczam, że bez pozwolenia wstałeś z kolan, bez mojego pozwolenia — schowaj smycz pod koszulą, a obrożę zasłoń kołnierzem — pospiesz się, jestem głodna — wypij herbatę do końca.
Nic nawet słowa nie wydusiłem z siebie, nie potrafiłem zebrać swoich myśli, a co dopiero cokolwiek wyartykułować z siebie. Posłusznie zrobiłem, co chciała, gdy poczułem uścisk jej paluszków na mojej dłoni, gdy spacerkiem wędrowaliśmy o jej domu.
Kolacja była przednia, coś bardzo ostrego zarazem słodkiego doskonale mi smakowało, dwa razy dokładała mi porcję na talerz, ogromnie szczęśliwa. Kiedy podała herbatę, która powinna mi smakować, poczułem jej stopy na moim skarbie między nogami. Kiedy uzyskał słuszne rozmiary, kiwnęła leciutko głową, żebym podszedł do niej. Wyciągnęła smycz, spod mojej koszuli leciutko szarpiąc, kierując mnie na kolana tuż za sobą. W drodze na kanapę zgubiła małą czarną, trzymając mnie na czworaka na smyczy, ściągała swoje rajstopy bardzo wolniutko, wprowadzając miłe ciepłe podniecenie. Oparta o kanapę, wypięła swój śliczny, powolutku ciągnąc moją głowę wprost w jego środeczek. Trafiłem języczkiem w odbyt, pieściłem umiejętnie, czekając na jej przyspieszony oddech, drżenie ciała, okrzyki spełnienia. Długo nie żyłem w niepewności, wprowadziła mój skarb, w siebie wypinając jeszcze bardziej, po ułamku czasu wnikałem w nią coraz szybciej mocniej. Tańczyliśmy z rozkoszą do spełnienia, które niespodziewanie dopadło nas, swoim okrzykiem, po którym było tylko ciepło i jeszcze cieplej.
— Weekend spędzimy w moim i mojej siostry pensjonacie, poznasz moje zasady dokładnie — idealnie położony zapewni nam komfortowe warunki przez parę dni.
— W przyszłym tygodniu mam drugą zmianę, nie odwiedzę cię w bibliotece!
— Oj Karol nie ma problemu, po pracy przyjdziesz do mojego domu?
— Jasne z przyjemnością, godzina bez ciebie to wieczność — powinienem już uciekać.
— Uklęknij, ściągnę obrożę ze smyczą, chyba że chcesz już na stałe mieć założoną? — zabierz przygotowaną w paczce moją herbatkę, pij w domu i w pracy co jakiś czas, doskonale wpływa na zdrowie!
ROZDZIAŁ CZWARTY
Jechała bardzo szybko, drzewa tylko w bezpiecznej odległości migały, niczym nieistotna przeszłość. Podjechała z niespodzianki bezpośrednio pod bramę wjazdową do Elektrociepłowni. Do tej pory czuję na plecach zazdrosne spojrzenia kolegów, widzących to cudo na cudownych długich, gdy biegła do mnie, na tyle ile pozwalały jej szpilki. Wiatr rozwiewał jej długie blond włosy, krótką czerwoną sukienkę z rękawami do łokci, falowała, raz odsłaniając jej długie do samej ziemi, by po chwili ukryć nieznacznie. Rajstopy w odcieniu czerni z fikuśnymi formami kleksów, w tle mała krateczka, okrutnie zniewoliły mój wzrok, jej nogi to był mój przodujący obraz, nie potrafiłem się wyzwolić z ich pragnienia pieszczenia. Szybciutko, gdy podjechaliśmy pod moje mieszkanie, umieściłem w bagażniku obok jej dwóch ogromnych walizek na kółkach, swoją malutką zawierająca niezbędne rzeczy, na weekend w pensjonacie „Lewa Strona Prawej”.
— Po co ci ta metalowa klatka w bagażniku? — zauważyłem, wciskając torbę do bagażnika.
— Do przewożenia zwierząt — dokładnie zapoznasz się z klatką w drodze powrotnej z pensjonatu — posiada wiele pochwytów dla unieruchomienia pasażera.
— Przed wyjściem z auta na parkingu przy pensjonacie po założeniu obroży ze smyczą przytul się do moich nóg tuż przy stopach, w tej formie będziesz się poruszał.
— Kiedy zobaczysz moją siostrę, natychmiast patrz tylko w ziemię potulnie, kiedy poda stopę na powitanie, namiętnie pocałuj, nie wydawaj żadnych dźwięków, chyba że pozwolę.
— Z reguły nie wstawaj z kolan, nie odzywaj się bez pozwolenia, wykonuj posłusznie każde polecenie moje ewentualnie mojej siostry.
Jakoś przed wyjazdem nic nie wspominała, że wiezie swojego psa na rekonesans po wertepach. Nie wiedziałem, co mam powiedzieć, zrobić, czułem się kompletnie skołowany, pozbawiony woli, z trudnością zbierałem swoje myśli w jedną logiczną całość. Paluszkami masowała delikatnie zawartość mojego rozporka w spodniach, która wzbierała i wzbierała, niestety nie doczekałem finału, bo po chwili przestała.
Po założeniu, obroży ze smyczą, przytuliłem się dosłownie do jej stóp, co ją rozbawiło, nie mogła powstrzymać śmiechu. Siostrę natychmiast poznałem, w zasadzie to tylko różniła się kolorem włosów, była idealną brunetką. Wybiegła na przywitanie w krótkiej kremowej do połowy uda, w rajstopach w odcieniu naturalnej skóry. Obowiązkowe szpilki na niezbyt wysokiej z różowymi podeszwami, które dokładnie poznałem po wylizaniu na przywitanie. Objęła ją ramieniem, prowadząc w głąb obiektu, merdałem się koło stóp swojej pani Alex, nie wiedząc, jak do tego doszło i dlaczego pozwalam na takie traktowanie.
— Tak, Elwiro rozpakuj moje bagaże, według stałego schematu, jak tylko pojedziemy do letniego pałacyku.
— Oczywiście proszę pani — służąca zerknęła ukradkiem na nowego zwierzaka.
Przyczepiła moją smycz do specjalnego uchwytu wystającego ze ściany, kompletnie bez słowa, ze szklaną czegoś pewnie zimnego zniknęła w łazience. Czułem się kompletnie rozbity, nie wiedząc jak z tej porąbanej sytuacji się wykręcić, nie rozumiałem, skąd ja tutaj trafiłem i co ona ze mną wyrabia.
19.07.2020 17:22