Przez nową bramę wjazdową obok ogródka, na podwórko wjechało auto i zaparkowało blisko drzwi wejściowych do domu Kamińskich. Sam dom odziedziczony po Chudzińskiej znajdował się przy drodze idącej od jeziora Kopieckiego do tak zwanej przez mieszkańców asfaltówki, która to łączyła wieś Kopiec z nieopodal leżącym większym miastem. Od strony ulicy tuż za płotem był zapuszczony ogródek, w którym stara Chudzińska za życia lubiła sadzić różnego rodzaju kwiaty ozdobne, była to jakby jej wizytówka. Znała się na nich tak dobrze, że nawet na emeryturze dorabiała sobie jako kwiaciarka. Od podwórka znajdowało się wejście do domu. Można było wtedy w pełni go zobaczyć. Miał dwa piętra i wydawał się dużo mniejszy na zewnątrz niż był naprawdę.
Z auta, które wjechało na posesję, wysiadła kobieta w średnim wieku i otwierając tylne drzwi auta pozwoliła wysiąść swojej córce.
-Matylda pomóż mamie z zakupami. – powiedziała Kobieta – możesz wziąć ten papier i zanieść od razu do domu. Drzwi powinny być otwarte, chyba że tata z Mateuszem gdzieś poszli. – Dodała
- Dobrze mamo. – Powiedziała grzecznie dziewczynka biorąc od mamy papier i idąc w stronę domu.
Kobieta zaś zabrała resztę zakupów z samochodu i poszła za swoją córką . Prosto z podwórka wchodziło się do przedsionka który nie był oddzielony żadnymi drzwiami od korytarza. Dawało to otwartą przestrzeń, która była potrzebna przez schody wiodące na piętro a zarazem prostą drogę do salonu połączonego z kuchnią, który znajdował się na końcu korytarza. Po śmierci Chudzińskiej dom przeszedł generalny remont więc nie było mowy o braku bieżącej wody, czy odpadającym tynku ze ścian. Kamińskim została tylko aranżacja wnętrza. A że koszt renowacji nadwyrężył ich budżet, postanowili zrobić samemu co się da, prosząc o pomoc syna Katarzyny, Mateusza . Kiedy Katarzyna weszła do domu, dostrzegła, że w salonie jest już złożona meblościanka a chłopaki przechwalają się nawzajem jak równo udało powiesić im się telewizor.
- No , no , no praca rwie. Widzę ,że już zaraz koniec z salonem. – Powiedziała dziarsko Katarzyna, wchodząc do salonu.
- No już 3 tygodnie się z nim męczymy. Zostanie nam tylko nasza sypialnia i koniec.– powiedział starszy mężczyzna.
-Dobrze, bo myślałam, żeby zorganizować jakieś powitalne ognisko lub grill dla sąsiadów. Tydzień temu te miłe Panie z Koła gospodyń wiejskich zrobiły nam taki ładny prezent to i my musimy pokazać, że nie jesteśmy gorsi.
- Mama, te stare baby to chciały tylko zobaczyć, kto tu mieszkać będzie. Założę się, że to była ich akcja rozpoznawcza a nie jakaś tam sąsiedzka przyjaźń. – Powiedział Mateusz, robiąc grymas na twarzy. Syn Katarzyny był wyższy o głowę od jej męża który nie należał do niskich .Mateusz był zawsze najwyższy w klasie. Wzrost i posturę drwala odziedziczył po swoim zmarłym ojcu, który miała około metr dziewięćdziesiąt . Tak jak ojciec nosił okulary. Często chodził z kilkudniowym zarostem co tylko bardziej upodabniało go do rębacza drewna. Kiedyś przez chwile był w drużynie pływackiej jednak w klasie maturalnej nagle przestał. Miał wielkie ambicje, chciał się dostać na wymarzone studia a treningi sprawiały, że nie miał czasu na nic. Później na studiach bardzo tego żałował. To też tylko dzięki genom udawało mu się nie być grubym. Mimo wszystko siłownia nadałaby mu lepszej rzeźby. – Może jutro zapiszę się na siłownie ? – Mówił sobie przynajmniej raz na tydzień.
-Oj przecież to jasne jak słońce ale ja nigdy w mieście nie mogłam zrobić ogniska więc teraz jak jest ku temu okazja, to i nawet lepiej, że przy okazji pokażemy się z gościnnej strony. – Stwierdziła Katarzyna, która zaczęła wyciągać zakupy z reklamówki. – Kupiłam wam Lechy bo nie było Pereł tak jak prosiliście. Nie chce już nawet liczyć ile tego już wpiliście. Jak tak dalej pójdzie to wam piwne brzuchy wyrosną przez tą przeprowadzkę.
- Mnie to nie grozi. -Powiedział Mateusz podnosząc koszulkę ukazując wszystkim w salonie swój płaski owłosiony brzuch. – Mi zawsze idzie we wzrost.
- Twój tata jak go poznałam, był taki sam. Zawsze pewny, że może jeść wszystko i brzuch mu nie wyrośnie. To się potem zdziwił jak mu od tych piw brzuch wyrósł. – Powiedziała, żartobliwie Katarzyna.
- Cooo !? Nie pamiętam, żeby tata był gruby ! – Powiedział pewny siebie chłopak.
- Co ty możesz dziecko pamiętać jak Ty byłeś niewiele starszy od Matyldki kiedy Twój tata miał wypadek. – Powiedziała przekonana Katarzyna.
- A na zdjęciach jakoś jest szczupły !? – Przekonywał się sam Mateusz.
- Wysoki był to mu się to jakoś rozkładało. Ale pod koszulką miał taki bęben.– mówiła pokazując wielki brzuch , Katarzyna. – A to wszystko od piwska. – Ale jak mi nie wierzysz to poczekaj , sam się przekonasz.
Słysząc to Mateusze zrobił wielkie oczy – Dobrze, że skończyliśmy to ja pójdę się przebiec na to jezioro i może trochę popływam. – Powiedział po szybkim zastanowieniu.
-No idź, idź , na pewno Ci nie zaszkodzi i może zabrałbyś ze sobą Matyldę. Dopiero od poniedziałku idzie do pobliskiej zerówki to niech spędzi póki może czas ze starszym bratem.– Powiedziała pewnym głosem Katarzyna.
-Nie jestem nianią, poza tym naprawdę chce sobie popływać a z Matyldą będzie to ciężkie. – Mówił będąc już w korytarzu w drodze na piętro, gdzie miał swój pokój na czas pobytu. Nie usłyszał odpowiedzi. Kiedy wszedł do pokoju podszedł do szafy i z porozwalanych ciuchów wygrzebał ręcznik. Schował go do worka, przy okazji odkładając telefon, stwierdzając, że do wody go i tak nie weźmie a na plaży to co najwyżej może mu ktoś go ukraść. Po 5 minutach szukania kąpielówek, stwierdził, że wejdzie w bokserkach bo prędzej się ściemni niż je znajdzie. Zszedł na dół . Burknął mamie ,nie wchodzą do salonu, że powinien być przed 21 i wyszedł.
Na zewnątrz był nadal piękny, słoneczny dzień. Popołudniowe słońce dawało mocny skwar. – Idealny czas na kąpiel w jeziorze. – pomyślał. Wychodząc do drogi, Mateusz rozejrzał się a po krótkim zastanowieniu i upewnieniu się ,że ma dobrze zawiązane buty po czym pobiegł w kierunku jeziora. Po 10 minutach biegu był już mocno zdyszany i ze spoconym kroczem, zwolnił – Chyba, będę musiał to robić częściej i zdecydowanie lepiej będzie dla moich jaj zakładać mniej przylegające bokserki – Mówiąc do siebie, włożył rękę w krocze, poprawiając fiuta tak ,żeby dostało się tam trochę powietrza. Resztę drogi pokonał truchtem. Stwierdzając , że jak na pierwszy dzień nie ma co się nadwyrężać . Na plaży było kilka osób które się opalały. Było też kilka rodzin. Patrząc na jezioro widać było kilka kajaków i rowerków wodnych, była to jedyna tutejsza atrakcja poza plażą. – Nie jest tak źle- pomyślał Mateusz i nie rozglądając się, rozebrał się do bokserek, zostawiając ciuchy na plaży i pobiegł w kierunku wody.
W pływaniu zawsze był dobry, wiec spokojnie pływał sobie przez pod godzinę. W tym czasie słońce zaczęło słabnąć a ludzi na plaży było coraz mniej. Kiedy wychodził z wody, rozejrzał się, stwierdzając ,że została już tylko jedna para. Zaczął wycierać się ręcznikiem. – No to całe lato tak popływam i ciało będę mieć jak Brat Pit- Uśmiechnął się pod nosem. Kiedy był już stosunkowo suchy stwierdził, że powrót w mokrych bokserkach może spowodować nieprzyjemne otarcia. Dlatego mniejszym złem będzie wrócenie bez nich. Rozejrzał się jeszcze raz – E tam co oni dupy gołej nie widzieli – pomyślał i odwrócił się tyłem do pary i zupełnie naturalnie ściągnął mokre bokserki . Wytarł się jeszcze ręcznikiem po czym zwinnym ruchem założył spodnie. Mateusz miał w sobie pierwiastek naturysty, kiedy zdał sobie sprawę, że wszystko u niego wygląda jak należy, nie miał oporów czy to na plaży czy pod prysznicem na basenie, poświecić swoimi owłosionymi pośladkami.
Kiedy się ubrał rzucił jeszcze raz okiem w stronę jeziora podziwiające zachodzące słońce. – Całkiem romantyczne miejsce – Pomyślał, po czym spojrzał w kierunku siedzącej pary. Dostrzegł, że chłopak z którym siedziała dziewczyna nagle gwałtownie odwrócił głowę. – Nie ładnie się tak gapić na obcego faceta i to jeszcze przy swojej lasce – Pomyślał po czym wyszczerzył białe zęby , śmiejąc się pod nosem i pobiegł z powrotem do domu.