Spacer na świeżym powietrzu otrzeźwił nieco wuja. Mniej więcej w połowie drogi do domu wujo stwierdził:
-ma nie dosyt, chce coś jeszcze dziś wyjebać
-żonę wujo wyjebie, ale pojedzie na ręcznym - stwierdziłem odpalając szluga
- żona to jest jak kłoda, na misjonarza to ja panienki w szkole jebałem a ja to bym chciał tak jak ciebie, a na ręcznym to ostateczność
- to może to burdelu, to w sumie nie daleko
- szkoda mi kasy jak mam ciebie, rozbieraj się
- gdzie się chce wuju pierdolić tu na ulicy
- chodź w krzaki
Po chwili znaleźliśmy w krzakach. Wujo wyjął chuja z rozporka, ściągnął mi spodnie i kazał mi się wypiąć po chwili jak to ma w zwyczaju wjebał mi chuja w dupe nawet dobrze go nie nawilżając, co sprawiło, że krzyknąłem tak, że pobudziłem wszystkie psy w okolicy
- cicho, bo ktoś nas zauważy
Wujo posuwał mnie szybko i sprawnie widać było, że jeszcze się nie wyżył. Zdziwiony byłem, że po takiej dawce piwa daje rade. Po kilku minutach doszedł w mojej dupie, ja natomiast spuściłem się na drzewo, o które byłem oparty.
Po wszystkim siedząc na przydrożnym rowie wypiliśmy piwo, które wujo wziął sobie z baru na porannego kaca i zajaraliśmy szluga.
- i jak teraz już wujo w pełni zadowolony
- będę jak mnie do chaty odprowadzisz
- spoko
Odprowadziłem wuja pod same drzwi i sam z obolałą dupą pełen wrażeń wróciłem do chaty przekonany ze to jeszcze nie koniec i jak zwykle się nie myliłem