Erotische Geschichten :: Anons #1

„Wyruchajcie mnie. Moją największą fantazją jest trójkąt, więc szukam dwóch mężczyzn na odpowiednim poziomie (czystych, zadbanych, najlepiej wygolonych, elokwentnych, min. matura, ale nie będę sprawdzała wiadomości), najchętniej 35+. Chętnie nawiążę znajomość także z parą.

Zaznaczam, że chodzi mi o trójkąt, oprócz BDSM. Szukam osób, które potrafią być wyrozumiałym nauczycielem, ale również zasadniczym, surowym opiekunem. Czekam na propozycje.

Mam 30+, jestem szczupła, długonoga z ładnym biustem, wygolona. Uważam się za atrakcyjną i zadbaną kobietę. W marzeniach jestem waszą niewolnicą, którą możecie karać za najdrobniejszy nawet błąd, której ciało należy w pełni do was lub do tego, kogo wskażecie. Jestem po to, by z przyjemnością spełniać wasze marzenia i rozkazy!”

Tak brzmiało moje ogłoszenie umieszczone na portalu skierowanym do osób o jednoznacznych oczekiwaniach. Teraz musiałam jedynie uzbroić się w cierpliwość.

– No, w końcu ukazał się – mruknęłam do siebie zadowolona. I podekscytowana. Jeszcze sprawdziłam korespondencję, ale nikt nie zareagował na mój anons. – Dziwne... – wzruszyłam ramionami. Odchyliłam się w fotelu i bezmyślnie gapiłam w ekran.

Prawdę powiedziawszy byłam trochę zaniepokojona. Kiedy pierwszy raz zakładałam profil na tym portalu, pierwsze propozycje typu: „Cześć”, „Siema”, „Chcesz się ruchać?”, i inne równie lotne, pojawiły się już po kilku sekundach. A tym razem, specjalnie założyłam drugi profil, minęła już godzina i nadal nic... Nawet zrobiłam zdjęcia, specjalnie na ten profil. Nie chciałam, żeby ktoś kojarzył mnie z tym pierwszym.

Mieszkam na ostatnim, 15 piętrze w dość nowym bloku. Po raz pierwszy zjechałam z aparatem i statywem do piwnicy. Klitka bo klitka, ale wykonałam kilka mocnych fotek na tle brązowych płytek. Klinkier czy coś takiego. Rozbierałam się dopiero w mojej piwnicy. Wiadomo, kamery monitorujące auta po drodze ‘łapią’ wszystko. Peruka pozbawiła mnie naturalnych blond włosów. Do tego szpilki, kabaretki, żółty tiszert i żółta spódniczka, imitacja skóry. Zabrałam też czerwone pończochy, niebieskie, zamszowe botki i niebieski kostium. W życiu nie szłam tak objuczona do piwnicy! W każdym razie zdjęcia zajęły mi ponad godzinę. Pierwsze z „żółtej” serii i kilka bez ciuchów wrzuciłam na profil. Na tych z „żółtej” serii też widać gołą pierś albo cipkę. Wiem, jak zwrócić na siebie uwagę.

– Kuźwa mać – niezadowolona cicho zaklęłam, siedząc przed laptopem – nadal nic... Zaczęłam zastanawiać się, gdzie popełniłam błąd: – Aż tak zestarzałam się, czy może mam zawyżoną samoocenę? – odjechałam na krześle od stołu, odchyliłam bluzkę i spojrzałam na cycki. – Nieee, jeszcze sterczą, więc nie jest najgorzej – ponownie spojrzałam w ekran. – To dlaczego milczą?

Mam świetną pracę, bo świetnie zarabiam, ale solidnie na to wynagrodzenie zapracowałam i pracuję. Kieruję niezbyt licznym zespołem młodych ludzi i naprawdę nimi rządzę. Firma też nie należy do największych, ale to my w minionych dwóch latach zgarnęliśmy najatrakcyjniejsze zamówienia na reklamy na krajowym rynku. Najatrakcyjniejsze, czyli najbardziej opłacalne. Oczywiście, w naszym segmencie. To dzięki moim pomysłom firma zdobyła te zlecenia, więc teraz, tytułem awansu, cały PR firmy to ja i mój zespół. „Teraz” oznacza trzeci rok. Niby jestem wyrocznią. Niby prezes, zastępcy i kierownicy działów, a nawet zleceniodawcy prawie bez słowa akceptują moje pomysły, jednak wiem, że tak nie będzie bez końca. Kiedyś zawiedzie mnie intuicja, firma zmieni profil albo stracą do mnie zaufanie, „bo jesteś kobietą”... Akurat ten argument słyszałam parokrotnie, ale to już trzeci rok moich sukcesów! Im dłużej, tym lepiej dla mnie. Po stracie pracy na wysokim stanowisku, ale z sukcesami na koncie, łatwiej znaleźć nową, dobrze płatną. A moje nazwisko w branży już coś znaczy.

– Czasami twoje nazwisko stanowi argument, języczek u wagi, kiedy negocjujemy kontrakt – w chwili szczerości przyznał prezes, uzasadniając wysoką premię za udany projekt reklam dla firmy z branży moto. Pierwszy z tej branży! Wygraliśmy z wszystkimi zaproszonymi do konkursu.

Dla nas to był baaardzo duży projekt. A jakie ryzyko... mało spałam, dużo pracowałam. Odpowiadałam również za logistykę. Codziennie byłam kontrolowana z postępu prac. Jakby to akurat mogło dodać nam czasu! Podczas pracy w plenerze, a kręciliśmy na złomowisku, nad jeziorem, nad morzem i w lesie, prezes i zastępcy dzwonili po kilka razy dziennie... W życiu tak nie przeklinałam. Ale tym razem nawet współpracownicy mnie rozumieli! Mimo wysokich kosztów, dochód ustawił nas przynajmniej na kilka miesięcy bezrobocia! Po raz pierwszy posypały się bardzo poważne propozycje. Niektóre przerastały nasze możliwości. Mieliśmy komfort pracy, bo na składane zamówienia rezerwowaliśmy terminy oczekiwania przekraczające rok! I tak jeszcze kilka miesięcy po zakończeniu tego projektu miewałam koszmary senne... Zleceniodawca był bardzo zadowolony i deklarował zainteresowanie współpracą. Od tego czasu prezes również ze mną konsultuje nowe oferty. A czy korzysta z mojej opinii? Hm...

„Po cichu” i zaocznie robię kolejne studia podyplomowe. Po co? Żeby zyskać inne spojrzenie na specyfikę mojej pracy i mieć zabezpieczenie, możliwość podjęcia innej pracy, gdyby nagle skończyły się dobre czasy. To nigdy nie zaszkodzi. Między innymi dlatego „po cichu”. Jednocześnie nawiązałam nowe kontakty, znajomości. Pikantne konsekwencje tych nieopatrznych znajomości ciągnęły się za mną przez długi czas. To też przygody na odrębne opowiadanie.

Przez przypadek, przy okazji świętowania jednego z sukcesów, odkryłam, że pociąga mnie mocny seks. Szczególnie, kiedy występuję w roli uległej. Nawet nie podejrzewałam siebie o takie skłonności! A teraz...? A teraz prosiłam o takie traktowanie... Na dodatek przez Internet. Ale po kolei.

Każdy projekt kończył się skromną imprezą. Szampan, wino, kanapki, ciastka. Wszyscy dość szybko znikali, bo koniec projektu oznacza początek kolejnego. Każdy projekt zakończony sukcesem, o którym informował zleceniodawca, wykorzystujący reklamy naszego autorstwa, kończył się imprezą, na ogół przeradzającą się w alkoholowe szaleństwo. Impreza odbywała się w piątkowy wieczór, a sukces ogłoszony przez zleceniodawcę oznaczał premię dla każdego uczestnika projektu. Którąś z dziewczyn nakłoniono do striptizu, któryś z facetów sam chętnie rozbierał się, urządzano jakieś szalone zawody, kończące się wizytą przynajmniej jednego uczestnika na SOR-ze. Oczywiście, dopiero gdy zaczął trzeźwieć i odczuwać ból. Jakaś dziewczyna uległa kolegom pod wpływem alkoholu, podchmielony facet godził się na seks z niezbyt atrakcyjną koleżanką. Wiadomo było, że im bliżej końca imprezy, tym więcej będzie seksualnych ekscesów. Dlatego niektórzy śpieszyli się z piciem i nakłanianiem dziewczyn do picia. Nie lubili długo czekać.

W ten sposób ‘zdobyli’ kiedyś naszą starszą i ważną w hierarchii firmy koleżankę, Marię. Była pod pięćdziesiątkę, „przy kości”, zadbana, z blond fryzurą, zawsze elegancko ubrana, ale też sztywna, wyniosła i nieprzyjemna wobec podwładnych. Bardzo odgrywała się na nich za każdą porażkę, za każde niepowodzenie. Współpracownicy bali się jej zemsty. Umiejętnie wykorzystywała wewnętrzne przepisy, żeby ukarać podwładnych. Odnosiła sukcesy na polu zawodowym, więc przełożeni nie wtrącali się w jej sprawy, a podwładni nie chcieli ryzykować utraty premii, a nawet pracy, składaniem skargi. Maria zatem bezkarnie rządziła w swoim pionie...

Podczas jednej z rzadkich imprez pozwoliła sobie na dwa albo trzy kieliszki. W każdym razie o jeden za dużo. Kilku mężczyzn szybko zwietrzyło okazję i zaczęło ją naciskać. Pogaduszki, komplementy, toasty, niewinne żarty, kolejne toasty. Dała się namówić na kolejne toasty, potem na taniec, jeden, drugi. Wreszcie wypiła spory kieliszek "dla ugaszenia pragnienia" i w końcu jeden z chłopaków zaprowadził ją do któregoś z wolnych pomieszczeń. Wszyscy bawili się, więc nikt nie zwracał na nią szczególnej uwagi. Ale panowie dopięli swego i skorzystali. To jednak historia na odrębne opowiadanie. Zresztą, potem sporo zmieniło się w firmie. Tak, w dużym skrócie, wygląda przebieg większości firmowych imprez. Tylko bardziej przezorni, niezainteresowani udziałem w erotycznych ekscesach, wcześniej i ‘po angielsku’ opuszczają firmę. Najbardziej przezorni nigdy nie komentują wydarzeń z żadnej imprezy.

W takiej alkoholowym klimacie szaleńczych pomysłów też zgodziłam się na szybki seks z kolegą z pracy. Inny dział, widywaliśmy się przelotnie, ale napierał na mnie. Tego wieczora wypiłam za dużo. Zresztą, jak zwykle na takiej imprezie, w ten sposób kwitując gratulacje od zawistnych i życzliwych koleżanek i kolegów. W końcu, zmęczona alkoholem, wrażeniami, podekscytowana kolejnym sukcesem, dałam upust radości i pozwoliłam się zaciągnąć sympatycznemu chłopakowi do jednego z opuszczonych pomieszczeń. Chłopak podobał się dziewczynom. Uprzejmy, elokwentny, szczupły brunet, pociągła, pogodna twarz z lekkim zarostem. Uroku temu trzydziestolatkowi dodawały pierwsze siwe włosy przyprószające jego skronie. Jak stwierdziła jedna z zachwyconych nim koleżanek: „miał radiowy głos”.

Szliśmy wężykiem, na przemian głośno śmiejąc się i cicho chichocząc, chociaż nie wiedzieliśmy, co było powodem takiego humoru. Kiedy zamknął za mną drzwi, ogarnęła nas ciemność. Przez dłuższą chwilę staliśmy w ciszy. Nie odzywaliśmy się. Cisza działała na nas... pobudzająco. Jeszcze ciężko oddychałam, wspominając nasz szampański humor, kiedy Krzysiek przytulił mnie i zaczął namiętnie całować po szyi, karku, dekolcie. Językiem i zębami pieścił uszy. Jedną dłoń zanurzył pod bluzkę i głaskał moje plecy, rozpiął stanik... Paznokciami drapał plecy. Aż wyginałam się, uciekając przed nimi. Znowu muskał plecy opuszkami palców i nagle znowu drapał! To było takie ekscytujące... Drugą dłonią sięgnął pod spódniczkę, zachłannie ścisnął pośladek i pchał na siebie. Odchyliłam głowę do tyłu i ciężko oddychałam. Teraz już z podniecenia. Pieszczoty wywołały dreszcz, potem drugi. Głośnym stękaniem potwierdzałam moje zadowolenie. Krzysiek przylgnął do mnie całym ciałem i poczułam twardego penisa. Moim ciałem wstrząsnął dreszcz rozkoszy. Pierwszy tego wieczoru.

– Tylko praca i praca – po dłuższej chwili taka myśl przemknęła mi przez głowę. – A kiedy czas na przyjemności?

– Niedługo będzie ci jeszcze przyjemniej... – szepnął mi do ucha, jakby czytał w moich myślach.

Krzysiek kolanem rozsunął moje nogi. Jego ruchy były niecierpliwe. Śpieszył się. Moja spódniczka znacznie przesunęła się w górę, a jego kolano dotykało... cipki! Rytmicznie poruszał nim. Góra-dół, góra-dół. Nieświadomie ugięłam nogi i prawie usiadłam kroczem na...

– Och! – wyrwało się z moich ust. Od razu poczułam mocniejszą pieszczotę. Dalej miałam przymknięte oczy, otwarte usta, odchyloną głowę i intensywnie ujeżdżałam... jego kolano! Chyba charczałam. Skupiłam się na swojej rozkoszy. Nic innego mnie nie interesowało. Bolały mnie nogi, ale perspektywa kolejnej ekstazy była silniejsza niż zmęczenie.

– O, kurwa! – zaklął chłopak. – Pobrudziłaś mi spodnie!

Jego pretensje dotarły do mnie dopiero po chwili. Zatrzymałam się i spojrzałam na niego. Niewiele rozumiałam. W pomieszczeniu nadal było ciemno, ale oczy już przyzwyczaiły się i w świetle ulicznej latarni zobaczyłam, jak śliną ściera mój śluz z nogawki. W zasadzie rozbawił mnie swoją reakcją.

– Doprowadza kobietę do szczytowania i martwi się pobrudzonymi spodniami – rozśmieszył mnie swoim narzekaniem. – Inny na jego miejscu żebrałby o seks ze mną! – popatrzyłam na nogawkę spodni i parsknęłam śmiechem.

Chłopak gwałtownie podniósł głowę i poważnie spojrzał. Ściągnął brwi, był wyraźnie zirytowany. Może nawet wściekły.

Rozbawił mnie tą nerwową reakcją. Nie wytrzymałam jego poważnego spojrzenia. Żeby nie wybuchnąć śmiechem, musiałam zareagować:

– Co jest? To twoja wyjściowa para spodni? Tych niedzielnych, do kościółka? – celowo zadrwiłam. Słyszałam, że alkohol nieco zmienił płynność mojej wymowy, ale humor miałam wspaniały! I nadal byłam podniecona. – Co z ciebie za facet? – prowokowałam go. – Stoisz z atrakcyjną, chętną kobietą i liżesz spodnie? Zbok jesteś? – już jechałam po bandzie, ale irytowała mnie jego bezczynność.

Wystarczyło! Prowokacja okazała się skuteczna, bo natychmiast zareagował. Patrząc mi w oczy, szybkim ruchem złapał mnie za włosy i gwałtownie potrząsnął głową.

– Ściągaj majtki! – rozkazał szeptem. Wciąż patrzył mi w oczy. Jego wzrok... Wyraz twarzy uzewnętrzniał jego emocje: pożądanie i wściekłość.

– Co? Ja? – zdziwiłam się. Sądziłam, że on to zrobi. Przechyliłam głowę, bo do tego zmusił mnie, ciągnąc za włosy.

– Ściągaj! – ponownie szarpnął głową, ale mocniej. Drugą dłonią intensywnie potarł cipkę. Zrobił to w szorstki sposób.

– Juuuż... – zaskoczył mnie swoją brutalnością, a jednak takie prostackie potarcie cipki sprawiło mi nieoczekiwaną przyjemność... I jak wielką! Z wrażenia aż zacisnęłam wargi i prawie zdusiłam jęk. Zacisnęłam palce na jego ramieniu. Tą ordynarną pieszczotą Krzysiek spowodował wręcz skok podniecenia. Trwałam z zamkniętymi oczyma, a teraz odwróciłam głowę w bok. Ona drżała, a ja z napiętymi mięśniami czekałam aż rozkosz powoli odpłynie.

On coś mruczał i jeszcze próbował ‘podkręcić’ mnie, prawie szarpiąc cipkę. Ja prawie gryzłam wargę, a jego cieszyła moja żywiołowa reakcja na chamską pieszczotę. Teraz powtarzał ją, jakby chciał sprawdzić, co jeszcze zdołam zrobić? Ordynarnie bawił się moim podnieceniem i moim ciałem. I widział, że dziewczyna nie protestuje.

– Gdybym miała jego kutasa w ręku, to zostałaby miazga! – uświadomiłam sobie siłę mojej reakcji. Powoli wracałam do rzeczywistości. Oddychałam głęboko. Nie przeszkadzały mi jego chamskie pieszczoty. Wreszcie opanowałam się i od razu schyliłam, żeby ściągnąć majtki.

Krzysiek wolną ręką uciskał moją pierś. Stanik był nad nią. Wiedziałam, że bluzka będzie pognieciona i poplamiona od śluzu, ale teraz nic mnie to nie obchodziło. Majtki były przy kostkach. Pochyliłam się i zgięta, niezdarnie próbowałam wyjść z nich. Podniosłam głowę i przypadkowo uderzyłam twarzą w jego krocze. Trafiłam w twardego penisa. Oparta o niego wyswobodziłam się z majtek. Wybuchnął cichym śmiechem.

– Co? Aż tak niecierpliwa jesteś? – pociągnął mnie za włosy i wyprostował.

– Przestań... – próbowałam oponować. Zirytowała mnie jego pewność siebie. – Co on sobie myśli? – burzyłam się, ale już nie dyskutowałam. Zaskoczył mnie brutalnością.

Coś jeszcze mówił, żartował ze mnie i słyszałam, jak szarpie się z paskiem, a potem z zamkiem u spodni.

– No, teraz ściągnij slipy! – szarpnął mnie za włosy i zanim coś powiedziałam, pchnął w kierunku krocza.

Powoli ściągałam mu slipy. W końcu wyskoczył z nich naprężony i dość gruby penis. Nie był zbyt długi, ale i tak boleśnie trafił mnie w twarz. Krzysiek z chichotem przyjął głośne plaśnięcie członka. Końcówka była mokra. Kiedy odsunęłam twarz, przezroczyste pasemko śluzu ciągnęło się od mojego policzka do czubka penisa. Błysnęło w świetle latarni.

– I co? Już się poznaliście? – szarpnął moją głową i zachichotał. Jego śmiech był inny. Chyba też zaczął działać alkohol. – Lubisz to? – zapytał, mocniej ścisnął włosy i znowu szarpnął.

Nie bolało mnie takie szarpanie. Dziwne... Zwyczajnie pewnie bym wrzasnęła z bólu, a teraz... Przyjęłam, że alkohol stępił moje odczuwanie bólu i uznałam, że podniecenie pozwala mi na czerpanie przyjemności z takiej praktyki.

– Tak... – odezwałam się niepewnie. Właściwie nie chciałam się do tego przyznać. – Chyba lubię, kiedy mnie tak traktujesz – nie to miałam powiedzieć, ale tak wyszło. I tak dobrze, że podchmielona potrafiłam formułować całe zdania.

– Taak? No, to sprawdzimy, co lubisz i ile wytrzymasz! – poruszył się niespokojnie. Był coraz bardziej podniecony i stawał się coraz bardziej stanowczy, agresywny. Moją twarz trzymał na wysokości sterczącego, kołyszącego się penisa. Już był wilgotny.

Posłusznie czekałam na dalszy ciąg. Pewnie byłam ciekawa, co jeszcze zrobi, ale nie przyznałabym się facetowi do czegoś takiego. Jednak z takiego traktowania czerpałam niewytłumaczalną przyjemność. Bałam się, a chciałam więcej... Czułam, że po nodze powoli cieknie strużka mojego śluzu. Już byłam pewna, że lubię znaleźć się w takiej sytuacji. Poniżanie ekscytowało mnie. Na razie nie czułam bólu, zagrożenia. Krzysiek bawił się mną, ośmieszał. Znosiłam to z pokorą i satysfakcją.

– Zanim spróbujemy jeszcze czegoś, pobaw się kutasem! – polecił i lekko pchnął moją głowę.

Wystarczyło. Otworzyłam usta i członek wpadł do nich. Prawie udławiłam się! Intensywnie pracowałam językiem. Krzysiek stęknął i zasyczał. Sztywnym językiem odkryłam napletek, a dłonią chwyciłam mosznę. Chłopak zasyczał i cofnął biodra. Nim zrozumiałam, o co mu chodzi, rżnął mnie w usta!

– Trzymaj się! – szepnął i znowu szarpnął włosy. Potem chwycił mnie oburącz za głowę i rżnął w usta.

Dziwne uczucie. Śluz wyciekał mi z ust i dudniło mi w głowie, bo chłopak zatkał mi uszy. A chciałam być atrakcyjną dla niego, więc starałam się. Rżnął mnie, a ja nadal pracowałam językiem. Był zadowolony, bo słyszałam jego jęki, kiedy uciskałam poruszający się członek.

– Wstawaj! – usłyszałam, kiedy puścił moją głowę.

Oszołomiona podnosiłam się powoli. Poderwał mnie, szarpiąc za rękę. Chwilę później sprawnie rozpiął mi bluzkę, zdjął ją i rzucił na stół. Za nim wylądował stanik.

– Tak będzie wygodniej – wyjaśnił podniecony. Uśmiechał się, patrząc na mnie. Nagle sięgnął do mojego krocza.

Podniecona znieruchomiałam. Bezgłośnie otworzyłam usta i patrzyłam na niego.

– Co? Podoba się! – intensywnie pocierał łechtaczkę.

Zbyt intensywnie, ale dzisiaj... Dzisiaj chciałam zaszaleć i uczcić kolejny sukces. Mogłam sobie pozwolić na więcej niż zwykle. W pomieszczeniu byliśmy tylko we dwoje. Byłam pewna, że zablokował drzwi.

– Och! – jęknęłam zaskoczona, bo Krzysiek pstryknął palcami w sutki.

– Lubię jak się kołyszą, a ty masz fajne cyce. Takie dorodne – wyjaśnił z uśmiechem. Stał z rozpiętym rozporkiem. Sterczący penis kołysał się. Jedną dłonią pocierał łechtaczkę, a drugą szarpał pierś.

Otwierałam i zamykałam usta. Podniecenie było zbyt silne, żebym inaczej zareagowała. Stałam w rozkroku, z opuszczonymi rękoma i czekałam.

– Ściągnij spódniczkę! – polecił. – Przez głowę. No, ruszaj się! – ponaglił mnie.

Obezwładniona podnieceniem i alkoholem nieporadnie rozpięłam i ściągałam spódniczkę. On nie wyjął dłoni z mojego krocza. Kiedy spódniczka pokonała głowę, szarpnął ją i wylądowała na bluzce. Sprawnie odwrócił mnie i oparł o jakiś stół. Chwilę później wszedł we mnie.

– Nawet nie zapytał, czy zabezpieczam się... – pomyślałam rozczarowana i zanurzyłam się w rozkosz. Nie wiem, czy alkohol aż tak rozluźnił mnie, czy dałam upust swoim potrzebom tłumionym od tygodni przez intensywną pracę? Niewiele słyszałam. Coś mówił, rżnął mnie rytmicznie, a ja cieszyłam się przeżywanymi doznaniami. Wsuwał mi palce do ust. Całowałam je, lizałam. Wypełniał mnie twardym penisem. Próbowałam go dotykać, ale on szarpał mną. Chwilami miałam trudności z utrzymaniem równowagi. Trzymał, ściskał, macał piersi, szarpał łechtaczkę. Pojękiwałam z rozkoszy. Lekki ból dodawał smaczku seksowi. Aż stukałam szpilką w podłogę.

– Dalej suko! Ściskaj kutasa! – solidnie klepał mnie po pupie.

Starałam się spełnić jego polecenie. Obraźliwe określenia dodatkowo podniecały mnie. Chciałam, żeby ta zabawa trwała jak najdłużej. Wreszcie zdołałam dotknąć penisa. Pocierałam go dość mocno. Był zadowolony.

– No, dbasz o mnie! – pochwalił mnie. – A teraz pocieraj kutasa i łechtaczkę! Rób sobie dobrze! – polecił mi i znowu klepnął w pośladek.

Chętnie spełniłam jego polecenie. Na efekt nie musieliśmy długo czekać. Poczułam nadpływającą falę rozkoszy i głośno jęknęłam. Dłoń przycisnęłam do penisa i cipki. Drżałam. Od nadal rżnął mnie. Nogi ugięły się pode mną. Nie przestawał walić członkiem. Każde uderzenie wstrząsało mną. Dawał mi rozkosz i bił nim.

– Stój suko! – wystękał podniecony. Gwałtownie wbijał we mnie penisa, jednocześnie jedną ręką ciągnąc za włosy, a drugą szarpiąc pierś.

Naga, z głową odchyloną do tyłu, charcząc, ostatkiem sił złapałam się krawędzi stołu i oparłam łokciami...

Ciąg dalszy nastąpi...
60%
7874
Hinzugefügt napalonakotka22 11.02.2020 21:16
Abstimmung

Komentarze (0)
Um einen Kommentar hinzuzufügen, müssen Sie eingeloggt.

Ähnliche Beiträge

Z Paulinką w aucie

spotkalismy sie jak kilka razy wczesniej w moim aucie, zawsze zaczynalo sie niewinnie, chwile jezdzilismy wkolo komina wiedzac co pozniej nas czeka, ona dlugie ciemne wlosy, super figura, niebieskie oczka. mielismy swoje ulubione miejsce gdzie nikt nam nie przeszkadzal, las, dobry klimat i samochod, tyle wystarczalo. na poczatku niewinne calusy, by po chwili zlapala mnie za mojego lekko unoszacego sie penisa. przenosimy sie na tyl, siada mi na kolanach i wiruje biodrami. calujemy sie, po chwili moja... Weiterlesen...

Zalety niewidzialności

Od zawsze byłem niewidzialny. Nie w sensie zagubionego, wyśmiewanego przez wszystkich nastolatka decydującego się koniec końców na jakieś desperackie zakończenie swojego życia - naprawdę niewidzialny, przeźroczysty, tak jak duch! Jedyną różnicą była moja materialna postać, nikt nie mógł mnie zobaczyć, jednak każdy mógł dotknąć. Zazwyczaj sprawiało mi to same problemy, jednak nie w tej historii ;) Mieszkam w ogromnym domu na przedmieściach, dla wielu sąsiadów jest to... Weiterlesen...

Ala po latach

Alę znam od dawna, jeszcze z kawalerskich czasów, kiedy byłem instruktorem jazdy. Poznałem ją wtedy można powiedzieć "dogłębnie". Później nasze drogi się rozeszły. Po kilku latach spotkaliśmy się znów jako sąsiedzi, wyszła drugi raz za faceta z naszej ulicy. Przyjaźnimy się z nią i jej mężem, moja żona i jej mąż wiedzą o tym, że kiedyś mięliśmy romans, ale nie ma z tego powodu zgrzytów, ot czasy młodości. Muszę też przyznać, że od czasu jak wznowiliśmy znajomość... Weiterlesen...