Laptop, torba, trzy siatki z zakupami spożywczymi… Magda miała dosyć. Wcisnęła kod, otworzyła drzwi klatki schodowej i postawiła siatki na podłodze. Jeszcze ta przeklęta winda – pomyślała. Winda była zepsuta od dwóch tygodni i musiała wspinać się na czwarte piętro po schodach. Miała za sobą ciężki tydzień w pracy i do tego musiała jeszcze dokończyć kilka rzeczy w weekend. Czuła jak jej ręce zamieniają się w galaretę. Miała ochotę wszystko zostawić na klatce.
– Hej mała, może Ci pomóc? – odwróciła się i zobaczyła największego przystojniaka na osiedlu. Paweł stał oparty o skrzynkę na listy, widocznie odbierał pocztę. Na jego ustach widziała figlarny uśmieszek.
– Dziękuję. Poradzę sobie. – odpowiedziała przez zaciśnięte zęby. Nie zamierzała korzystać z jego pomocy. Wystarczy, że owijał sobie wokół palca wszystkie te tabuny kobiet, które z nim widywała. Ją mógł zostawić w spokoju.
– Uparta jesteś. – stwierdził, mrużąc oczy i przyglądając się jej. – Ale skoro chcesz się sama męczyć… –
Dziękuję za troskę naprawdę sobie pora… ał! – siatki z brzękiem wylądowały znów na podłodze. Magda poczuła jak coś jej strzyknęło w krzyżu.
– Oj mała… jesteś urocza z tym swoim uporem. – powiedział Paweł i podszedł do niej. – Nic Ci się nie stało? Bolą Cię plecy? Nic dziwnego skoro wciąż dźwigasz tyle tobołów. – wyjął jej z rąk siatki zaglądając do środka. Zerknęła na niego pochmurnie, ale nic nie odpowiedziała.
– No chodź, chodź. Widzę, że butelka z winem szczęśliwie ocalała. Może nawet mnie poczęstujesz w ramach podziękowania.
Chyba śnisz. – pomyślała Magda i poszła za nim.
Paweł był niezwykle przystojny. Kojarzył jej się z greckim bóstwem. Wysoki, szerokie ramiona, umięśniony, opalony, blond włosy i granatowe oczy. Miał na sobie biały T-shirt i szare spodenki odsłaniające umięśnione łydki.
– Dziękuję Paweł, ale naprawdę nie musiałeś. Poradziłabym sobie sama… – zaczęła, żeby tylko wypełnić czymś ciszę.
– Wiem, że poradziłabyś sobie sama. Ty zawsze świetnie sobie radzisz sama. Jednak miałem ogromną ochotę Ci pomóc. Czy zrobisz mi tę przyjemność i przyjmiesz moją pomoc? – wyczuwała w jego głosie ironię.
Westchnęła głośno. Nie było sensu się z nim przekomarzać. Niech zaniesie siatki pod drzwi i niech znika – pomyślała. Jakże się myliła.
Paweł zastanawiał się co jest z nią nie tak. Była odporna na jego zaczepki i flirty. Od miesiąca próbował nawiązać z nią kontakt, ale za każdym razem albo go zbywała albo znikała szybciej niż się pojawiała. To sprawiało, że jeszcze bardziej pragnął ją poznać bliżej. Widywał ją rzadko, wychodziła do pracy wczesnym rankiem i wracała późno. Czasem mijali się na klatce, kilka razy był w towarzystwie…koleżanek. Czy to ją tak do niego zraziło? Zastanawiał się nad tym przez chwilę.
– Dzięki Paweł. Naprawdę bardzo mi pomogłeś. Odstaw siatki, już naprawdę sobie poradzę. – próbowała się uśmiechnąć, ale wyszło jej to dość sztucznie i sztywno.
Cały czas czuła ból w plecach. Nieświadomie masowała ręką krzyże.
– Chyba ostatnio naprawdę przesadziłaś… wiesz, że jestem fizjoterapeutą? Mogę to rozmasować, lepiej się poczujesz. – Magda zamarła. Poczuła, że musi szybko wymyślić jakąś mądrą, spławiającą go odpowiedź, ale jak na złość język stanął jej kołkiem w gardle. Był za blisko. Stał zdecydowanie za blisko. Czuła jego zapach.
– Eee… nie chcę Ciebie kłopotać. – „kłopotać”?! O matko! Kto używa w ogóle takich słów?
– Mała, to żaden kłopot. Jest piątek wieczór. Ładuj się do mieszkania, przebierz się, otwórz wino i za piętnaście minut będę u Ciebie ze stołkiem. – stwierdził Paweł i zniknął zanim zdążyła zareagować.
*
Magda spoglądała na siebie w lustrze. Podkrążone oczy, przyklapnięte włosy – dobrze, że miała suchy szampon. Chociaż z tym sobie poradzi.
Założyła na siebie luźną, długą, szarą koszulkę i czarne legginsy. Jej opięta pupa wyglądała całkiem dobrze.
W ogóle czuła się raczej atrakcyjną kobietą, ale po prostu nie miała za bardzo czasu bawić się w związki. Miała ambitne, zawodowe plany, więc jej życie intymne raczej nie obfitowało w przygody. Pogładziła się po piersiach. Były pełne i jędrne. Miseczka D. Jej ciało czuło potrzebę bycia z mężczyzną, ona próbowała temu zaprzeczyć. Wypiła łuk białego wina i odstawiła lampkę na drewniany blat. Wiedziała, że zapraszanie Pawła do mieszkania może się źle skończyć… ale z drugiej strony, ucieszyła się na myśl o relaksującym masażu.
Właśnie tego potrzebowała. I z tym mocnym postanowieniem „tylko masażu” wyszła z łazienki.
Paweł kończył rozstawianie stołka. Upił łyczek wina ze swojej lampki.
– Chodź mała. Jestem gotowy. – wyszczerzył zęby w uśmiechu. – Ale widzę, że Ty nie jesteś. Powinnaś zdjąć bluzkę i stanik.
Magda spojrzała na niego mrużąc oczy
– Czy to naprawdę konieczne? – zapytała z westchnieniem.
– Tak. Będzie nam to zdecydowanie przeszkadzać. Magda wróciła do łazienki i posłusznie zrzuciła koszulkę i stanik. Zerknęła jeszcze raz w lustro. Poczuła jak wino powoli rozlewa się po jej ciele. No to Ciebie zaskoczę. – pomyślała. Zdjęła też legginsy. Została jedynie w cienkich, czarnych stringach. Owinęła się ręcznikiem i wyszła.
Paweł na jej widok zaczerpnął powietrza. Stała przed nim. Ręcznik zakrywał jej piersi, brzuch i skrawek ud.
Miała piękne, smukłe ciało. Uśmiechnął się do swoich myśli.
– Połóż się proszę na brzuchu i rozsuń ręcznik tak, abym mógł go z Ciebie zsunąć. Magda zerknęła w jego stronę, ale widząc, że Paweł nie zamierza się odwrócić, położyła się na łóżku odsłaniając delikatnie swoje wdzięki. Poczuła podniecenie. Zamknęła oczy.
– Rozluźnij się. – powiedział miękko Paweł pochylając się nad nią. Włączył nastrojową muzykę. Magda jak na złość czuła się niesamowicie spięta i zdenerwowana. Momentalnie wyparował z niej alkohol i zaczęła się zastanawiać co tak właściwie robi.
Przez cały czas unikała tego flirciarza, a teraz zaprosiła go do własnego domu na masaż!
Poczuła jak Paweł masuje jej delikatnie dłonie i układa nad głową. Czuła jego ciepły dotyk wędrujący po wewnętrznej stronie przedramienia. Palce ruszyły w stronę ramion.
– Jesteś bardzo spięta mała. Zaraz to naprawimy – mruczał niski głos nad jej głową. Wprawne dłonie Pawła masowały jej ramiona. Czuła ból. Dłonie schodziły stopniowo niżej i niżej. Dotarły do skraju ręcznika zakrywającego pośladki. Bez zawahania Paweł zdjął ręcznik odsłaniając ciało Magdy. Dziewczyna szarpnęła się zaskoczona, ale poczuła że jej ręce były przywiązane do łóżka.
– Paweł! Co to ma znaczyć? – zapytała, w jej głosie zawibrowało podniecenie wymieszane ze strachem.
– Oj mała… zaufaj mi. Zaufaj mi, że będzie Ci dobrze. – poczuła na plecach jego usta. Dreszcz podniecenia wstrząsnął nią. Wygięła się w łuk.
– Paweł… nie jestem pewna…
– Cii… – czuła jak całował jej łopatkę. Wodził językiem i zębami. Poczuła delikatne ugryzienie.
Krzyknęła cicho. Poczuła jak dłonie Pawła zakradają się do jej piersi. Obejmują je i pieszczą.
Podniosła się na łokciach, żeby ułatwić mu do nich dostęp.
– Właśnie tak maleńka… – jęknął Paweł. Bawił się jej sutkami, które już sterczały twardo. Magda znowu poczuła ugryzienie w ramię. Jęknęła głośno. Paweł całował jej skórę podążając ku szyi. Wiedziała, że nie wytrzyma tego dłużej.
– Rozwiąż mnie. – wydyszała.
– Nie ma mowy. Tym razem mi nie uciekniesz. – zaśmiał się chrapliwie. – Zbyt długo na Ciebie czekałem. – powiedział Paweł i wpił się w jej szyję. Magda poczuła falę podniecenia, czuła wilgoć między nogami i nieodpartą pokusę, żeby go zobaczyć, dotknąć, posmakować.
Szarpnęła się mocniej. Paweł zacisnął dłonie na jej piersiach mocno ściskając.
Jego palce powędrowały na brzuch. Czubkami palców delikatnie muskał jej skórę.
– Paweł… – Magda czuła, że traciła panowanie nad sobą.
– Jestem tutaj. – odpowiadał jej niski głos. – A zaraz będę jeszcze bliżej.
Palce Pawła zsunęły się i dotykały cienkich tasiemek stringów. Przez materiał dotykał jej wzgórka łonowego i powoli schodził niżej. Poczuł wilgoć. Odchylił materiał i zaczął masować różowy punkcik. Magda jęczała i wiła się pod nim.
– Paweł do jasnej cholery! Pieprz mnie, bo nie zniosę tego już dłużej… – najpierw gniewnie, a później błagalnie wysapała. Paweł szarpnął za sznurki przy jej rękach, puściły od razu. Odwrócił ją na łóżku i patrzył w jej szeroko otwarte zielone oczy.
Wyswobodzone ręce Magdy znalazły jego członka. Był nabrzmiały, gorący i gotowy. Magda splunęła na dłoń, którą chwilę później obciągała jego penisa. Tym razem Paweł miał trudności z oddychaniem. Pochylił się nad jej falującą piersią i possał sutka. Dziewczyna jęczała. W końcu przystawiła sobie jego pałę do swojej dziurki i chwyciła mocno za jego pośladki. Paweł wszedł w nią gładko, poczuł jej ciasną, wilgotną szparkę.
Magda krzyknęła z rozkoszy. Docisnął mocniej. Czuł jak jej mięśnie zaciskają się na nim. Zaczął powoli wysuwać i wsuwać go, potem coraz szybciej i mocniej.
Dziewczyna jęczała i zaciskała paznokcie na jego pośladkach po czym zatrzymała go i przycisnęła najmocniej jak mogła.
Nie wysuwała go z siebie, ale Paweł poczuł jak dochodziła. Jej jęki stopniowo cichły, a szybki oddech powoli dochodził do siebie. Paweł wyjął z niej swojego penisa, a ona wzięła go do buzi zlizując swoje soki. Paweł poruszał się miarowo, trzymając ją za włosy. Wyjął członka z jej ust i spuścił się jej na twarz i piesi. Magda oblizała wargi.
– Całkiem ciekawa technika masażu. – powiedziała z figlarnym uśmiechem.
– To specjalna metoda. Zadowalające rezultaty widać jedynie przy regularnym stosowaniu. Zaraz wypiszę Ci specjalną receptę… – powiedział ze śmiechem i przygarnął Magdę ramieniem.