Hej:)
Chciałbym Wam opowiedzieć o mojej pierwszej przygodzie z mężczyzną... Cała historia była dla nas obu zaskoczeniem:)
Mam 33 lata, jestem wysportowany, ale raczej szczupły (moja pasja to bieganie, jazda na rowerze i pływanie - czyli wszystko to, co lubią triathloniści:)
Jak każdy uczestnik zawodów tri, robię sobie często ze znajomymi tzw ustawki i jedziemy rowerami w siną dal. Tak było i wtedy. Ustaliliśmy sobie z Karolem za cel przebycie dystansu 150km, jadąc w stronę Mazur z Legionowa, przy czym dla urozmaicenia mieliśmy wrócić pociągiem. Doskonale się złożyło, bo moja żona była delegacji, a Karola u rodziców, więc mogliśmy się nie stresować pytaniami w stylu "gdzie jesteś/kiedy będziesz":)
Ruszyliśmy w piątek rano, żeby zdążyć przed największym upałem. Miałem kilka dni przerwy od treningów, więc nogi same rwały się do nawijania kilometrów. Karol chyba podobnie, pruliśmy do przodu jak szaleni. Zamienialismy się prowadzeniem, żeby od czasu do czasu się schować przed pędem powietrza i trochę zrelaksować. Nawet trudno powiedzieć kiedy minęły nam niewiele ponad trzy godziny i pierwsza setka. Tempo było konkretne, więc też zaczęło się kończyć paliwo i zdecydowaliśmy się zatrzymać coś przekąsić.
Analizowaliśmy postepy i ze smutkiem stwierdziliśmy, że nawet nie ma dziesiątej, a my mamy dwie trzecie trasy za sobą... i jak tak talej pójdzie, to o 12 będziemy w domu. Może by tak zrewidować plan i odwiedzić Olsztyn? Żony wyjechały, tłumaczyć się ze spóźnienia nie trzeba... a 50 km więcej jest do zrobienia:)
Zacząłem się wpatrywać w mapę i pojawił się jeszcze lepszy pomysł - zostać dzień dłużej i dojechać do morza! Endorfiny robią swoje, pomysł wydał nam się wtedy genialny:)
Obiad zjedzony, ruszyliśmy dalej. Trasa z szybkiej przerodziła się w bardziej turystyczną, mielismy doprecyzować detale już w trasie. Z noclegami nie było problemu - w necie teraz można wszystko wyklikać. Wstępnie pomyslelismy, że z ubraniami też nie będzie problemu, przepierzemy to co mamy na sobie i w takie upały wyschną błyskawicznie.
Tylko jeden detal nam umknął... w czym będziemy chodzić wieczorem, skoro nie mamy ze sobą absolutnie nic, nawet gaci? ...
Zakomunikowałem moją obawę koledze... nie wiedział co odpowiedzieć, więc odkrzyknął tylko "a co ty, dupy gołej nie widziałeś?":) No cóż, niby racja.
Ale temat siedział mi już w głowie cały czas... nie mogłem się powstrzymać od myślenia o tym że będziemy oglądać swoje dupy:)
Jechało się przyzwoicie... częściej już odpowczywalimy, ale zerwał się wiatr. Dawał się we znaki, robił coraz silniejszy. Pod koniec jechało się paskudnie ciężko, ledwo dawałem radę. kilometry się ciągnęły w nieskończoność, tempo spadło. Wymęczyliśmy się okrutnie ale w końcu dotarliśmy do tego przeklętego Olsztyna.
Wyklikany przy makaronie hotel okazał się przyjemny. Basen, masaże, sauna, wszystko było, żyć nie umierać.
No prawie... nie mamy ubrań.
Stwierdzilismy, ze po kapieli i przepraniu wszystkiego, założymy mokre spodenki i skorzystamy przynajmniej z sauny, bo tam można bez stroju wejść:) Tak też zrobiliśmy. Zmarzłem okropnie w drodze na saunę, mokre spodenki z pampersem to nic przyjemnego. Jeszcze mnie na dodatek przez to skurcze łapały po wysiłku, było fatalnie.
Mniejsza z tym, dotarliśmy na saune, porozbieralismy sie... zapadła cisza. Rzuciłem dla żartu : przyzwyczajaj się, dzisiaj nic lepszego nie zobaczysz:) Karol mnie ocenił wzrokiem i stwierdził, że nie takie rzeczy widział. Mówiąc to popatrzył na moje ogolone przyrodzenie, co jakoś na mnie zadziałało i poczułem ciepło w tym miejscu..... Zerkałem tylko ukradkiem czy mi zbytnio nie "urósł", zeby wstydu nie było. Co ciekawe : kolega też wszedł niby jak to się mówi "zmarznięty", a sauna przywróciła wszystko do rozmiaru właściwego. Nie ukrywam, że zerkałem kontrolnie nie tylko na swojego:)
Czas wracać do pokoju, chociaż przedłużaliśmy sjestę, bo perspektywa założenia lodowatych spodenek nas nie motywowała. Wróciliśmy w końcu do pokoju, przełamani już trochę w saunie, ściągnęlismy najszybciej jak się dało i lataliśmy po pokoju nago. Całkiem dziwne, ale w sumie zabawne uczucie. dwóch kumpli, bez niczego do ukrycia.
Pojawił się zasadniczy problem. Łóżek nie dało się rozsunąć, były połączone na stałe. Zadzwoniłem na recepcję, na szczęście mieli łóżka polowe, uprzedzali, że w bardzo średnim stanie, ale mogli dostawić. Oook, lepsze to niż nic.
Przynieśli, na nasze życzenie zostawili je pod drzwiami. Okazało się całe podziurawione i niskie , miało jakieś 40 cm. Skandal.
WNo nic, leżeć się dało. Wygrałem rzut monetą i przypadło mi spanie na wygodnej pryczy.
Zaczęliśmy odpoczywać, czyli się wylegiwać. Przede mną leżał na brzuchu Karol na swoim polowym łóżku. Zacząłem mu się przyglądać... w sumie nigdy nie byłem z gółym facetem sam na sam. Był silny, dużo większy niż ja. Ładnie zbudowany przy tym opalony. Chyba zapomniał w jakiej jesteśmy sytuacji, bo leżał sobie i napinał na zmianę to lewy, to prawy pośladek. Nagle podniósł wzrok znad telefonu i popatrzył na mnie. A ja w sumie siedziałem rozwalony na łóżku, nic nie robiłem i się na niego patrzyłem:) zrobiłoby się niezręcznie, ale jak się odwrócił to złapał go skurcz w dwugłowym, z tyłu uda.
Zaczął się zwijać, a ja z niego śmiać. W końcu się zlitowałem i zaoferowałem rozmasowanie, na co się zgodził.
Zapomnieliśmy tylko znowu, że jesteśmy nago...
Podszedłem do niego, zacząłem uciskać mięśnie. Były spięte, rozgrzane. Nagle zdałem sobie sprawę, że dotykam nagiego kolegę, będąc sam nagi... Zaczęło mnie to podniecać... Stwierdziłem więc, że przejdę na masaż łokciem (jak to robi większość fizjo), żeby nie czuć palcami jego ciała:)
Niestyty, zadziałało to odwrotnie. W rezultacie byłem bliżej niego, czułem zapach jego ciała, jego ciepło. nie mogłem nad sobą zapanować, krew zaczęła mi napływać do penisa... trzęsły mi się ręce, sam nie wiem czy bardziej z zawstydzenia, czy podniecenia. Karol to zauważył... ale o dziwo na niego to też zaczęło działać, powiedział tylko, że coraz mniej wygodnie mu się leży na brzuchu, więc żebym się nie przejmował:) Ten to wie, jak wybrnąć.
Zaproponowałem masaż całego ciała. nie potrafiłem się oprzeć, chciałem go dotykać całego. Zgodził się. Jak dotknąłem jego pięknych pośladków to już oboje przestaliśmy się hamować. On zaczął mruczeć, ja przestałem się czaić z supermocnym wzwodem, a nawet trochę o niego ocierać. Przyglądał mi się bacznie : pochwalę się - mam dużego;-)
Widziałem tylko, ze mu niewygodnie.
A tu nagle : niespodzianka! Wykorzystał dziurę łóżku polowym i wypuścił swojego penisa, tak że swobodnie zwisał, przez co nagle zrobiło mu się wygodnie:) Głowę miał poza krawędzią łóżka, ale było mu całkiem znośnie. Dopiero teraz spostrzegłem, ze jest chyba jeszcze bardziej podniecony niż ja. Aż mu pulsowała krew. Pierwszy raz widziałem penisa we wzwodzie na żywo, na dodatek trafił mi się przepiękny, żylasty, gruby.
Spotkalismy się wzrokiem. Nie wiem co mi strzeliło do głowy, pocałowałem czule jego pośladek. Usłyszałem ciche mruknięcie, co odebrałem jako przyzwolenie na wszystko.
Nie wytrzymałem, wczołgałem się pod to niskie łóżko. Miałem teraz jego pięknego kutasa tuż przed oczami. Drżałem z podniecenia.
Czułem jego delikatny, przyjemny zapach. Zapach kutasa. Na dodatek były na nim już pierwsze drobne kropelki spermy, które świadczyły o podnieceniu i prawdopodobnym rychłym zakończeniu. Zacząłem go całować i pieścić delikatnie językiem. Chciałem żeby ta chwila trwała. Objąłem go wargami. Był inny niż myślałem. Spodziewałem się czegoś aksamitnego i dość miękkiego... był jednak twardy jak skała i żylasty. Moje wargi były za to miękkie i aksamitne i rozgrzane. Na razie tylko go nimi dotykałem, szczelnie go otulając. Lekko się przyssałem. Wydobyła się z niego wielka kropla spermy, którą pewnie ostatkami sił wcześniej powstrzymał. Pewnie wcześniej prawie skończył, tylko jakimś cudem się powstrzymał. Była przepyszna... Czułem, jak rozlewa mi się w ustach. chciałem więcej.
Niestety, zaczął się może nie tyle wyrywać, co odsuwać. Zasmuciłem się, że nie chce.. Zowiedziałem, że szkoda, nie chcę go zmuszać. Ale odparł, że jest tak podniecony, że aż u wstyd.. i przeprasza, ale wszystkimi siłami postrzymuje się od skończenia... a krępuje się kończyć mi w ustach, a jak go jeszcze chwilę podotykam, to boi się, że nie zdąży się odsunąć...
Puśćiły mi wszelkie hamulce. powiedziałem oscentacyjnie, drżąć z podniecenia co myslę - "błagam cię, marzy mi się potok twojej spermy w ustach, chcę ją połykać, chcę nią nasmarować całe moje ciało. chcę nią pachnieć, proszę cię"
Odwróciłem się, tak że leżeliśmy na 69, przy czym on na łóżku z dziurą.
Wziąłem go do ust a on mnie. Dosłownie w tym samym momencie uruchomił się wodospad nasienia. Wylewało się z niego, chlapał na wszystkie strony. Czułem ją jak igiełki na języku. Poczułem, że działa trochę jak poślizg, więc odruchowo wcisnąłem całego jego wielkiego kutasa oblanego spermą głęboko w moje gardło. Dosłownie go połknąłem i w tym samym momencie ja również doszedłem, chociaż nawet nie pamiętam, czy on mnie wtedy nawet tam dotykał... pulsowaliśmy długo i intensywnie, obaj jednocześnie....
Rozsmarowałem jego ciepłą spermę na swoim ciele, on zrobił to samo z moją. Pachciałem nim, a on mną. byliśmy jak jedno ciało, przestaliśmy się siebie krępować.
Od tego czasu nie było nam już wstyd nago. Zaprosiłem go nawet do spania do siebie w łózku. jak już leżeliśmy obok sibie, to pocałował kilka razy mój brzuch, zlizując tym samym rozsmarowaną własną spermę.
Ależ to było nieoczekiwane i przyjemne doświadczenie...
Napisaliśmy żonom dobranoc i poszliśmy spać. Czułem, że to nie nasza ostatnia wycieczka....