Erotische Geschichten :: Czarna owca w rodzinie

Witajcie. Jestem Krystyna i stanowimy prawie normalną rodzinę. Ja, mój mąż i synek Brajan. Prawie normalną, bo synka adoptowaliśmy. Prawie normalną, bo Brajanek jest czarny. Tak, adoptowaliśmy małego Murzynka, nie wiem co nam strzeliło do głowy, chcieliśmy być oryginalni i nowocześni. Mimo tego żyliśmy jak normalna rodzina i bardzo się kochaliśmy.
Dzisiaj Brajanek ma 18 lat, a ja piszę tą opowieść ku przestrodze.

Oboje z mężem pracujemy, mąż Krzysiek często wyjeżdża na delegacje. Ja mam spokojniejszą pracę w biurze, ale że były wakacje, Krzyśka znowu nie było, pojechaliśmy z Brajanem nad morze. Chciałam po prostu odpocząć. Nasz polski Bałtyk w zupełności mi do tego wystarczał. A i z synem za wiele nie jeździliśmy, niech chłopak ma coś od życia.

Nad morzem nie robiliśmy dosłownie nic. Łaziliśmy po plaży, leżeliśmy plackiem na plaży lub chodziliśmy po okolicznych lasach, kiedy słońce przygrzało za bardzo.
Jako że na swój wiek 40 lat trzymam się bardzo dobrze, ściągałam pożądliwy wzrok innych mężczyzn. Mam dobrze ukształtowaną, szczupłą figurę. Opalone stópki, smukłe łydki, uda, na których rysowała się rzeźba mięśni. A pomiędzy udami szeroki odstęp, który tak bardzo jarał mojego męża, której zazdrościły mi nawet odchudzające się nastolatki. Ja uważam, że to miara kobiecości. Nad morzem moje uda najczęściej były opięte w ciasne dżinsowe szorty, które z przodu podkreślały moje soczyste wargi sromowe, a z tyłu wrzynały się w niewielki, niezbyt odstający tyłeczek. Przez to sprawiałam wrażenie raczej chudej, choć nie uważałam się za chudą. Musiałam oczywiście wyeksponować swoją talię i wyrzeźbiony brzuszek, dlatego biały, luźny top zakrywał mi okolice piersi i nic więcej. Włosy trzymałam raczej krótkie, nie tak krótkie jak cłopięce, ale też nie opadały mi na szyję. Były bardziej praktyczne i dodatkowo wysmuklały szyję. Kasztanowa farba doskonale maskowała okazjonalną siwiznę.
O ile uwielbiałam wyglądać kusząco, to nigdy nie zdradziłam męża i nie miałam takiego zamiaru. Zawsze bardzo dbałam o swoje bezpieczeństwo, żeby komuś nie przyszło do głowy się pchać do mnie z łapami. Mogli tylko patrzeć i marzyć. To chyba taki rodzaj ekshibicjonizmu. Na tym wyjeździe zwracałam wyjątkowo dużo uwagi, co nawet mnie troszkę jarało.

A i synek był już w tym wieku, że ukradkiem zerkał na moje krocze lub tyłeczek. A gdy leżałam na plaży, to siedząc tuż przy mnie z wywieszonym jęzorem ordynarnie się gapił. Ja wszystko widzę.
A nocowanie z nim w jednym pokoju, choć na osobnych łóżkach, dostarczało mu jeszcze więcej widoków szczuplutkiej mamusi, czy to w bieliźnie, czy w materiałowych, turkusowych szortach, czy w lazurowej koszuli nocnej. Pewnie będzie miał o czym fantazjować, jak wrócimy. A niech sobie popatrzy na prawdziwą kobietę, takie moje małe ekshibicjonistyczne zboczenie.

Trzeciego dnia wieczorem wyszłam jak zwykle z łazienki, z wilgotnymi, rozczochranymi włosami, w koszuli nocnej ledwo zakrywającej majteczki i stanęłam jak wryta. Brajan zamiast u siebie, leżał na moim łóżku.
- A ty co tu robisz? To nie twoje łóżko. Poza tym leżałeś w tych spodniach na obsranej plaży, a teraz leżysz mi na kołdrze. Wypad!
- Mamo, ty mi się tak podobasz.
- Miło mi, ale co w związku z tym?
- Mam na ciebie ochotę.
- No i niby co ja mam ci zrobić? Na własną matkę masz ochotę? Nie przeginaj.
- Ale ja dawno nie uprawiałem seksu, a ty mi się strasznie podobasz.
- Taa, jak dawno mogłeś nie uprawiać seksu w tym wieku? Nie ma takiej opcji, nie jestem twoją koleżanką.
- Już prawie tydzień, no chodź, mamuśka.

Szok. Strzelił mnie tak, że w ułamku sekundy pół życia przeleciało mi przed oczami. Te pół życia, przez które wychowywałam mojego kochanego synka. Dzisiaj okazuje się prawie dorosłym facetem. I to całkiem jurnym facetem. Owszem, patrzył się i napalał, ale nie przyszło mi do głowy, że będzie chciał do czegoś doprowadzić. Nie z własną matką, no bez przesady.
A jednak patrzy się lubieżnie na moje nogi i głaszcze sobie pałę przez spodenki.
O kurwa. Nigdy wcześniej nie myślałam o nim jak o obiekcie seksualnym. Moje libido nie jest rozdmuchane, wystarcza mi seks z mężem co jakiś czas. A przecież to już prawie facet, ze swoimi potrzebami i pożądaniem. I teraz uśmiecha się błogo i dalej głaszcze fiuta przez spodenki. I to jakimi długimi ruchami.
Przecież to kurwa, to nie tylko dorosły facet, ale przecież Murzyn. Co prawda nie widziałam go nago od jakiegoś czasu, ale wiem czego się spodziewać po czarnym. Zlał mnie zimny pot.
Pomyśleć można że spragniona sexy mamuśka w kwiecie wieku marzy o wielkim czarnym kutachu. A to dlatego wszyscy tak na nas patrzą... Znalazła sobie mamuśka egzotyczną pałę i pojechała się z nim jebać nad morze.
A właśnie tak nie jest, może jestem wyjątkiem, ale moja cipka jest wyjątkowo mała. Zawsze była i zbyt wielkie penisy sprawiały mi ból. Nie jest tak, że pochwa się jakoś super rozciąga z czasem, tym bardziej że przecież nigdy nie rodziłam. W młodości chodziłam przez rok z chłopakiem, który miał dosyć sporego. A ja kobietką byłam super zgrabną, jarałam go nieziemsko i korzystał nawet kilka razy dziennie. Ruchał mnie na okrągło. Ładował mnie jak dziki, jego fiut pracował jak tłok w maszynie. Tylko co z tego, gdy jego 17 centymetrów oznaczało dla mnie ból i zupełny brak przyjemności z seksu. Ani nigdy nie włożył całego, ani nie poruchał zbyt długo, bo w takiej ciasnej jak ja zaraz kończył. Nie udało nam się tego przeskoczyć, z tego powodu zerwaliśmy. Kilka razy odmówiłam seksu większym kolesiom, bo wiedziałam jak to się skończy. Wyglądali bosko, te ich dorodne, masywne przyrodzenia jak z filmu, kołyszące się przed moją twarzą. Każdą kobietę podnieca taki widok, ale jednak bałam się ich wpuścić. Mam wąską cipeczkę i tak już zostanie. Z mężem jestem super szczęśliwa i nie ciągnie mnie do zdrady i eksploracji narządów innych facetów.
I stąd bierze się mój lęk przed facetami i ich rozmiarami. W przypadku Brajana mogę śmiało zgadywać że to słuszny lęk. A jeszcze ten mój debil Krzysiek uczył go od małego "ćwicz arabski pierścień, to będziesz miał super wielkiego siusiaka i dziewczyny będą cię lubić". Kurwa, trzeba jakoś z tego wybrnąć, myśl kobieto...
- Nie mów tak do mnie, nie jestem twoją koleżanką, tylko MATKĄ. A matkę się szanuje, nie robi się takich rzeczy w rodzinie.
- Przecież nikt się nie dowie.
Tak, nie dowie. Jak mi rozjebie tą maczugą dziurę to na pewno nikt się nie dowie.
- Nieważne czy się dowie, są jakieś zasady chyba, nie?
- No ale ruchać mi się chce, a ty mnie podniecasz
- To sobie zwal, nie wiem, wypad z łóżka.
- Nie chcę sobie walić, ja chcę z tobą.
- To poderwij sobie jakąś małolatę jutro, zostawię ci wolny pokój.
- Nie wytrzymam do jutra, chcę teraz.
No co za zwierzę niewyżyte. Kurwa, chyba kończą mi się argumenty, a w ogóle co mu odbiło?
Zlał mnie zimny pot.
Jak to co mu odbiło, ma 18 lat, hormony buzują, wyruchałby nawet odkurzacz. A tymczasem naoglądał się mnie w ciasnych szortach przez połowę czasu, a przez drugą połowę ślinił się ja się opalałam. Przestał racjonalnie myśleć, testosteron uderzył mu do głowy. A w dodatku teraz stoję przed nim w kusej koszuli nocnej. Kurwa, czego ja się spodziewałam, nocując z praktycznie już dorosłym facetem w jednym pokoju? I to z Murzynem, który jeszcze bardziej myśli kutasem, a mniej głową? Kurwa, jakoś muszę z tego wybrnąć, bo to się skończy bardzo źle. Coraz bardziej docierało do mnie w jakiej sytuacji się znalazłam. Kurwa, to się nie może stać.
- To ja ci pomogę rękami, żeby ci ulżyć. A jutro znajdziemy ci jakąś laseczkę. Co ty na to? Hm?

Tak jakby na to czekał, zaczął zsuwać sobie spodnie, razem z bokserkami. Bezczelny, jebany. Mimowolnie mój wzrok powędrował na jego przyrodzenie. Albo czas leciał tak wolno, albo on to robił tak powoli, bo jak w zwolnionym tempie widziałam, jak zza krawędzi spodni wyłania się trzecia noga. Smukła, lecz mięsista nasada okraszona młodzieńczymi, rzadkimi włoskami odkrywała się centymetr po centymetrze. Pory w skórze mieniły się jak ziarnka piasku, a na nich biegła slalomem gruba żyła. Wraz z kolejnymi odsłoniętymi centymetrami linia tej wielkiej maczugi rozszerza się, a na ciemnej skórze zaczynają taniec mniejsze żyły i żyłki. To nie koniec, bo kolejne milisekundy tego przedstawienia ujawniają ponowne zwężanie się masywnego pręta. Beczkowaty trzon lśniał w wieczornym świetle żarówek, aż wtem czas się zatrzymał zupełnie, a na światło wyjrzał jego żołądż. Mięsisty, potężny, obfity dzwon. Puszysty, a zarazem świetnie wyrzeźbiony. O wiele szerszy niż reszta trzonu. Lśniący, dobrze wypolerowany, chyba niejedno młode ciałko już orał. Jebitny kawał mięcha na dorodnym patyku. Tak oto ujawniła mi się cała jego knaga nadludzkich rozmiarów. Pierdolony kawał grzyba. Nieważne ile sobie liczył, nawet flaka nie objęłabym ręką. Ustami raczej też nie. Niczym bym go, kurwa, nie objęła! Jezu, a tym bardziej nie cipą, on chyba nie chce mi tego wkładać.
Zlał mnie kolejny zimny pot, wraz z falą słabości. To chyba nie z podniecenia, tylko z przerażenia. Przecież taka pyta mnie zabije, nigdy w życiu nie dam rady takiego przyjąć. Aż mnie pochwa zabolała.
I leży tak, zupełnie nagi na MOIM łóżku i jak gdyby nigdy nic, spokojnym tonem kontynuował dyskusję.
- Ale ja nie chcę rękami, ruchać mi się dzisiaj chce.
- Chyba nie musisz ruchać codziennie, co?
- Dlaczego nie muszę?
- Syn, bo takie jest życie. Nie zawsze możemy robić wszystko, na co mamy ochotę.
- No ale dlaczego nie mogę, skoro mogę z tobą?
No ja pierdolę. On na prawdę o tym myśli.
- Nie możesz, bo się na to nie zgadzam. Kurwa, ja chciałam tutaj odpocząć, a nie się jeszcze zmagać z problemami syna.
- Oj mamo, przecież widzę jak na niego patrzysz.
Faktycznie, kurwa. Nie potrafiłam oderwać od niego wzroku. Tym bardziej że teraz drgnął. Wyraźnie zaczęła napływać krew, a rzeźbiony trzon zaczął się pompować. Jeszcze mu się, kurwa, zaczęło podobać że na niego patrzę.
- Na syna swojego się patrzę i skończ żesz kurwa wymyślać, tylko się kładź do siebie spać.
- Będę spać z tobą.
Złapał bezczelny za drąga i zaczął sobie nim kiwać na boki. Uderzał to w jedno, to w drugie udo, powodując ciężkie, mięsne klaśnięcie i krótką falę przechodzącą przez jego udo. Jakby zegar tykał odliczając moje sekundy życia.
- Nie będziesz.
- Będę, bo co mi zrobisz.

O kurwa mać. Zlał mnie kolejny, przerażający zimny pot. Przede mną leżał już nie mój niewinny, kochany synek, tylko facet, dorosły facet, jakiego nie znam. Napalony samiec, w którym obudziłam żądze. A do tego Murzyn z końską pałą, na widok której robi mi się słabo. Obcy facet, który chce mnie wręcz zgwałcić. Pogwałcić naszą rodzinę, nasze wartości i moje zdrowie i seksualne bezpieczeństwo. Do własnego pokoju, fortecy bezpieczeństwa sama wprowadziłam sobie konia trojańskiego, intruza gotowego zasiać spustoszenie w moim ciele. Kurwa, dosłownie konia. Jak Achajowie przystawili zaskoczonym Trojańczykom miecze do gardeł w ich własnym mieście, tak on teraz kieruje ogromnym czarnym mieczem ku mnie.
I stoję przed nim przerażona, a mięsisty zegar odlicza moje sekundy.
Matczyny autorytet i posłuch legł w gruzach. Siłą fizyczną też nie powstrzymam młodego, niewyżytego faceta, który przed oczami ma najbardziej ponętną cipę jaką widział w życiu. O matko, przecież może zrobić ze mną wszystko co zechce. Teraz chce mojej cipki. Jak tylko wpadnie na pomysł zapakowania mi tego w dupę to też go nie zatrzymam. Co, mam uciec z pokoju? I gdzie będę nocować? Mam się z nim położyć? Wejść do jaskini lwa? A może wzywać pomoc i donieść na własnego syna? To przecież mój syn, chyba uda mi się go jakoś ugłaskać. Przecież nie weźmie siłą własnej matki.
- Synu, a wiesz że to się nazywa gwałt?
- No i co z tego?
O kurwa. To tak jak spotkać niedźwiedzia w lesie. Myślisz jak tu się zachować, aby tylko bestia nie zaatakowała i nie przyszło jej na myśl nic głupiego. Myślisz jak się uprzejmie wycofać i przetrwać tę noc.
Czarny zegar przestał tykać. I nie jest to dobra wiadomość, bowiem stwardniał tak, że nie da się nim klaskać o uda. Czego ja się spodziewałam, stojąc tak przed nim półnaga?
Kurwa... cóż, położę się przy nim, może uda się odwieść go od tego pomysłu. I tak nie mam wyboru.
- No chodź, widzę że ci się podoba.
Moja ledwo wykrzesana nadzieja została właśnie zajebana wielkim, ciężkim młotem u podstawy. Może mu obciągnę, aby tylko nie próbował mi tego wkładać.
- Nie Brajan, nie będzie tu nic do podobania się. Proszę cię, śpijmy.
Powiedziała to niezwykle zgrabna i zadbana 40-latka, a wręcz MILF jak z pornola, w krótkiej koszuli nocnej ledwo zakrywającej jej majteczki i eksponującej sutki, wchodząca do łóżka nagrzanego samca ze stojącą pała. Kurwa... no po prostu świetny plan.
No i teraz jak tu się położyć. Jak się położę na wznak, to wlezie na mnie. Jak się położę tyłem do niego, to wiadomo. Może przodem do niego, może zechce się przytulić.
- Nie uprawiamy seksu w rodzinie.
- Przecież nie jesteś moją biologiczną matką.
Myśl, która gdzieś tam podświadomie kołatała wreszcie zajebała mi obuchem w głowę. Przecież to jest obcy facet. W tym momencie nagrzany na fajną mamuśkę leżącą tuż przy nim. Chyba przegrałam.
Położyłam się przodem do niego, na prawym boku. Górną nogę ułożyłam tak, żeby osłonić sobie krocze, żeby nie próbował się tam wpychać.
- Ale... proszę cię, masz zbyt dużego, a dla mnie w szczególności.
- No nie bój się, przecież taka zajebista szprycha jak ty jest stworzona do obsługi dużego chuja.
- Nie, ja nie jestem, proszę cię.
- Takie chudziutkie jak ty najlepiej sobie radzą.
- Nie, masz za dużego, nie zmieści się we mnie.
- Mmm, wiem, wszystkie mi to mówią.
Znalazł się, doświadczony jebaka.
- Zostaw mnie. Masz tak ogromnego, że tego nie wytrzymam. Zrobisz mi krzywdę.
- Mmm, wiem, wszystkim robię.
Co.
- Chcesz mi powiedzieć że lubisz ranić kobiety? Bawi cię to?
- No kurwa, im ciaśniejsza tym lepsza. Nie wiesz jakie to uczucie rozepchać taką wąską cipeczkę.
Zlał mnie zimny pot, a pochwa znów zaczęła boleć sama z siebie. No na mojej malutkiej szparce będzie miał ucztę i jebanie życia. Coraz bardziej zaczynam rozumieć w jakie bagno się władowałam. A gdyby jeszcze uciec...? Nie wiem gdzie, w chuj, przed siebie...
Nie no, dokąd...
- Nawet mi nie mów. Dziewice też rozjeżdżałeś?
- A nie, z taką świeżynką nie miałem okazji. Ale mam już na oku taką Zuzię.
- Przecież takiej to na prawdę zrobisz krzywdę, do tego stopnia że skończy się w szpitalu.
- Jej miejsce jest na moim chuju, a potem niech spierdala gdzie chce.
Kurwa, co za psychol. Nie znałam go z tej strony.
Kurwa, nie muszę zgadywać gdzie jest moje miejsce.
- Chodź mamuśka, bo mnie jarasz. Takiej sexi babki jeszcze nie miałem.
- Nie, proszę.

Zaczął mi odsuwać nogę swoją nogą, a knagę wycelował pomiędzy moje uda.
- Nie, nie rób tego.
- Ty chyba sobie żartujesz że taka sucz leży koło mnie półnaga, mi chuj stoi twardy jak ze stali, a ty myślisz że się odwrócę i pójdę spać?
Zamarłam. Noż kurwa. A czego ja się spodziewałam? Chyba powoli tracę kontrolę nad sytuacją.
Ten oczywiście wykorzystał moje zawahanie, odgiął mi nogę, którą się osłaniałam a między uda wpierdolił tą swoją knagę.
Odłożył moją górną nogę wzdłuż dolnej, a moje uda ścisnęły gruby i gorący wał pomiędzy nimi.
Trzonem naparł na moją cipkę, a na pośladkach czułam tego ogromnego żołędzia.
Moja cipka dotknięta takim grubym kawałem mięcha mimowolnie zaczęła promieniować przyjemnymi sygnałami. Chyba to powstrzymało mnie, żeby cofnąć biodra, żeby choć próbować się bronić.
Chyba nie mam wyboru. Może po prostu zrobię mu dobrze, wszelkimi innymi sposobami, byle nie zdążył wejść we mnie, bo przecież mnie rozerwie. No i żeby tylko nie przyszło mu do głowy wkładać mi w dupę. No i mam nowy plan, przerażenie powoli ustępuje.
- Tak właśnie myślę - odparłam zalotnie, poruszając biodrami.
Każdy ruch w przód sunął jego napletek, a na swoim sromie, przez majteczki, czułam jak pod jego skórą przewalają się potężne żyły.
Każdy ruch w tył natomiast zatrzymywał się na jego wielkim żołędziu, który napierał z tyłu na uda oraz pośladki.
Nic nie odpowiedział, tylko się uśmiechnął.
Złapałam jedną ręką trzon, który wystawał spomiędzy ud. Na chuju wciąż było miejsce na drugą rękę. Złapałam więc i drugą.
Moje dłonie, obie dłonie na trzonku. Trochę trzona pomiędzy moimi nogami. I dzwon wystający z tyłu. Taką miał długość. Taki kawał czarnego chuja próbowałam właśnie obsłużyć.
I znów ruszyłam biodrami, suwając skórę po twardym mięsie. Odpowiedź mojej cipki była natychmiastowa i soczysta.
Obejmowanie takiej pały pierwszy raz w życiu jarało mnie, starałam się to ukryć, ale jarało mnie nieprawdopodobnie. Nie zmienia to faktu, że za wszelką cenę chciałam uniknąć przyjęcia go do siebie.
Ruchy moich bioder zrobiły się bardziej taneczne i okrężne. Rękami przyciągałam go w górę, żeby mocniej napierał mi na wargi. Ten psychol patrzył na mnie pożądliwie i się uśmiechał. Nawet nie sapnął, nie westchnął.
Kręciłam dalej bioderkami, dłońmi ściskając potężną rurę między nogami. Jak czarownica na miotle, tylko zamiast kija była, kurwa, noga od stołu.
Uczucie takiej męskości pod moim władaniem stało się bardzo przyjemnym doznaniem, a moja cipka była wniebowzięta, jakby szykowała się do przyjęcia giganta. Soki powoli zaczynały uchodzić na zewnątrz.

Nie chciałam pomoczyć majtek, a przede wszystkim nie chciałam żeby poznał że mi się podoba. Mimo że świdrował mnie wzrokiem, jakby mnie chciał tym wzrokiem przelecieć.
Jedyne rozwiązanie to było wziąć sprawy w swoje ręce. Odchyliłam jego ciało na wznak, a sama usiadłam na jego udach. Przede mną prężył się ogromny, gruby, czarny, nadludzkich rozmiarów sprzęt. Przymierzyłam go sobie do ciała. W tej pozycji sięgał mi prawie do splotu słonecznego. Nie ma kobiety, która zmieściłaby całego, nie uwierzę w to.
Żeby wziąć go do ust, wystarczyło się trochę nachylić, ale zeskoczyłam z ud żeby mieć lepsze pole manewru. Wziąć do ust to oczywiście przenośnia, żołądź tego imponującego rozmiaru uniemożliwiał wzięcie go w cokolwiek.
Schyliłam się ku nasadzie i językiem przesunęłam lubieżnie aż do żołędzia.
Schyliłam się ponownie i ponownie przejechałam językiem po całej jego długości, tym razem pod innym kątem.
I kolejne perwersyjne liźnięcie, a ta żylasta, mięsista torpeda przed moimi oczami doprowadzała mnie do powodzi w majtkach. Widziałam każdą najdrobniejszą żyłkę, wypukłą lub nie, każdy por w skórze i każdą fałdkę napletka. Wodziłam językiem, centymetr po centymetrze, z góry na dół, z dołu do góry. O kurwa, jest co robić, by taką pałę obrobić trzeba dużo śliny.
Gdy już namoczyłam ile mogłam, siadłam ponownie okrakiem na jego miednicy, cipką dotykając nasady jego pały. Złączyłam kolana, ściskając jego gnat między udami. Rękami otuliłam jego długość ile się dało, poychyliłam głowę i ustami zaczęłam szaleć na jego żołędziu.
Coś w nim drgnęło, wreszcie. Poczułam impuls z prostaty usztywniający na chwilę członka.
Zaczęłam wykonywać delikatne ruchy góra-dół, ślizgając skórę z prawie całej pały po twardym mięsie, wciąż językiem krążąc po żołędziu.
Sama byłam pod wrażeniem tego co robiłam i z jaką fantazją przychodzi mi obsługa tak wielkiego gnata. Soki przeciekające przez majtki moczyły mu jądra. Znowu poczułam impuls. Łał, reaguje. Jeszcze trochę i może dojdzie. Oby.
Suwałam się tak po naprężonym bolcu, poruszałam na zmianę udami, rękami macałam i pieściłam dookoła, a języczkiem krążyłam po główce. Trwało to kilka minut. Może dłużej? Nasadę jego chuja i jajca już nieźle zalałam, a pierwotnie staranne ruchy zmieniły się w chaotyczne, namiętne suwanie cipą po grubej rurze. Już nie ukrywałam że mi dobrze. Stękałam, a łechtaczką, przez mokre majtki, napierałam na bolca. Zapomniałam o strachu, zapomniałam o całej kłopotliwej sytuacji. Jęczałam w boskim uniesieniu i dawałam upust przyjemności, masturbując się jego chujem. Mocno przytulona pała, którą dodatkowo napierałam krokiem drgnęła, a tylko tego mi brakowało by eksplodować. Drżącymi udami, łechtaczką i rękami obejmowałam potężną pałę, a z majtek przelał się nadmiar soków.

Przez te kilka minut nie dostałam od niego żadnego sygnału. Dobrze mu? Dojdzie w końcu? Żyje, kurwa?
- Podoba ci się? - Spytałam wniebowzięta.
- Zajebiście. Widzisz mamuśka, jesteś stworzona do obciągania czarnych chujów.
Nie.
- No i chyba po to mnie adoptowałaś, co?
Nie.
- Oj, ciągnie dziwkę do chuja, hehe.
Nie.
Jeszcze mu mało, sukinsynowi.
Przyjemność opadła przy tej jego gadce, a i strach zaczął wracać. Kurwa, nic na niego nie działa, no jak inaczej mam obrobić takie bydlę?
Ostatnia deska ratunku. Teraz się musi udać.
Zdjęłam koszulę nocną. Zakołysały się przed nim nieco zmęczone czasem, ale jakże ponętne, moje cycuszki.
Krągłości pod cycuszkami zwężały się, a talię upiększał wieńczył delikatnie wyrzeźbiony, idealnie płaski, wysportowany brzuszek.
Niżej talia rozszerzała się, przechodząc w moje kobiece bioderka, na których wciąż wisiały ociężałe od śluzu majtki.
Pora była się ich pozbyć i postawić wszystko na jedną kartę.
Zdjęłam majteczki i ponownie uklęknęłam do pały. Odgięłam ją, zbliżając do jego brzucha. Usiadłam moimi wargami na środku jego długości, w najgrubszym miejscu. Puszyste wargi rozchyliły się i próbowały objąć czarnego gnata pod sobą. Z dziurki wypłynęły kolejne soki zapewniając przyjemne smarowanie. Złapałam rękami tył głowy, wypięłam piersi i zaczęłam suwać biodrami wzdłuż naprężonej prowadnicy. W przód... w tył... Cipka zrozumiała co się dzieje i dostarczała wciąż nowych soków, a nagie już wargi sromowe wodziły po żylastej powierzchni czarnej tuby. W przód... w tył... moje ruchy robiły się coraz odważniejsze, jego kutas coraz bardziej mokry, a mój oddech coraz szybszy.
W przód... w tył... biodra tańczyły frykcyjny taniec.
W przód... w tył... dodałam ruchy okrężne. Biodra zaczęły tańczyć erotyczną lambadę wzdłuż jego chuja. Zastane ciało pani w średnim wieku wiło się teraz ożywione, czując przy sobie porządnego chuja jakiego nigdy nie miało. Nogi od czasu do czasu miękły, z ust wyrywał się błogi, przeciągły jęk, a po ciele rozpływał się euforyczny prąd. Raz za razem. Na zmianę z tańcem. Nie wiem ile czasu to trwało. Kilka minut? Kilkanaście?
Kutas pode mną, niezmiennie twardy, czasem impulsujący był zalany jak Wrocław w '97.
Moja poza, pożądliwa mina, smukłe ręce, wypięte piersi i rozochocone, szaleńcze biodra i pała po której bezwstydnie jeździłam wargami w niejednej zdzirze wzbudziłabym zazdrość. Niejeden facet chciałby mieć długą pałę tylko po to, żebym mogła tak na nim potańczyć. Wielu nie zniosłoby tego dłużej jak kilka minut. Tak byłam z siebie zadowolona, prawie każdy przy mnie by eksplodował, wiem to.
Prawie każdy.
Tylko nie ten czarny psychol.
Uśmiechał się, dobrze mu było, ale puścił impuls kutachem dwa razy i to wszystko.
- Niezła jesteś, ale zaczynajmy wreszcie.
O kurwa. Nie. O kurwa, o kurwa, o kurwa.
- Jak to zaczynajmy, a nie chciałbyś tak skończyć mi na piersi?
- Podobało mi się, ale róbmy wreszcie seks.
Co.
Dostałam jakby obuchem w głowę. Jakby mnie tym chujem po głowie zdzielił.
On wcale nie miał zamiaru się spuszczać. Cały czas czekał aż wpierdoli mi się do cipę. Aż wepchnie mi ten pal w moje flaki. Spałuje moją delikatną, białą różyczkę. Rozedrze na strzępy jak brutalny zwierz. Na to czekał, cały czas. Aż mnie pochwa sama rozbolała na tą myśl.
Kurrrwa, ratować sytuację!
- A ty myślisz że seks to tylko penetracja?
- Gała to nie seks.
- Koledzy ci tak nagadali? A nie zajebiście tańczyłam? Podobało ci się? To też jest seks.
- Ale w cipę lepiej. Dawaj.
Kurwa, sytuacja wymknęła mi się spod kontroli.
Nie. Ona nigdy nie była pod moją kontrolą. On od początku chciał mnie spałować od środka, a ja tylko wiłam się dookoła niego, udając że idzie po mojej myśli. Owinął mnie wokół chuja jak chciał. Kurwa, taka jest prawda. Od początku nie panowałam nad sytuacją.
Teraz mnie to już nie ominie? Oddałam mu się jak na tacy, podnieciłam, nawilżyłam, rozebrałam, zaprezentowałam. A on teraz odbierze mi to, co najbardziej wartościowe?
Zlał mnie zimny pot, a nogi odmówiły posłuszeństwa. Myślałam że mi się to śni.
No żeby zgwałcił mnie własny syn. Kurwa, przecież to nie jest mój syn, tylko jakiś obcy czarnuch.
Zakręciło mi się w głowie z szoku i niedowierzania. Tak jak siedziałam, tak się przewróciłam, odwróciłam do niego plecami i skuliłam w pozycji embrionalnej.
I to się okazało kolejnym, już ostatnim dzisiaj błędem.
Natychmiast, się do mnie przysunął i objął jedną ręką za brzuch. Po chwili na wargach sromowych poczułam nacisk. Coś miękkiego i niezwykle szerokiego napierało. Dobrze nawilżone, puszyste wargi rozstąpiły się. Wzmocnił uścisk za brzuch i pchnął biodrami.
Krótki, rozdzierający, przesycony bólem krzyk sam wydał się z mojego gardła. Przeszyło mnie rozdzierające pieczenie, jakby mi odcięli cipę, jakby coś chciało rozszarpać mnie na kawałki. W środku siedział gruby, twardy pal, zakończony jeszcze grubszą kulą. Ścianki pochwy rozrywały się, nigdy wcześniej nawet nie zbliżyły się do takiej wielkości, a teraz są brutalnie rozpychane. Mięśnie Kegla nigdy wcześniej nie były tak rozciągane, teraz chciały się zerwać będąc na granicy wytrzymałości. Trwało to ułamki sekund.
Morderczy pal zaczął się wysuwać, a szeroki żołądź na jego końcu orał moje ścianki, zostawiając tragedię i spustoszenie. Wysunął się cały, poczułam napływ zimnego powietrza do środka, oraz jak moja pochwa zionie otworem. To również trwało ułamki sekund.
Zbyt krótko, by odpocząć, rwący ból nie zdążył zejść, kiedy monstrualny pal ponownie wpierdolił mi się z brutalną siłą w pochwę. Kolejny, przeszywający duszę krzyk sam wyrwał się z ust. Nieco dłuższy, głębszy, bardziej gardłowy, bardziej zrozpaczony. Już po samym dźwięku było słychać, że to co się wdarło wgłąb mojego miękkiego białego ciałka, wdarło się zbyt głęboko i jest zbyt ogromne. Wszedł głębiej niż poprzednio. Czułam kolejne fragmenty pochwy rozdzieranej na strzępy, naprężonej wokół czarnej bestii. Czułam kolejną partię zgniecionych wnętrzności, chociaż poprzednie nie przestały boleć. Trwał ten twardy drąg w środku i nie dał ustąpić bólowi. To również trwało krótką chwilę.
Znowu zaczął się wysuwać i znowu, przez całą długość, żołądź rozpychał się tworząc kolejną falę bólu, jakby chciał mieć ostatnie słowo przed wyjściem.
Zbyt mało czasu na odpoczynek i znowu jebnięcie. Głęboko, o ja pierdolę jak głęboko. Bezlitosny młot dobił do końca, a ciało wykręciło się z bólu. W pokoju rozległ się płaczliwy wrzask. Wrzask kobiety napierdalanej ogromną czarną pałą. Kobiety nieprzygotowanej na murzyńskie bolcowanie. Wrzask pochodzący z głębi rozpruwanego ciała. Kobiety, gwałconej wbrew jej naturze. Wrzask bezradności. Kobiety o bezdusznie oranej kobiecości. Wrzask wołania o litość. Kobiety zabijanej od środka.
Do tego wszystkiego doszedł ból taranowanej ścianki macicy. Kutas Brajana bezlitosną siłą wepchał się tak głęboko, jak głęboko nie był u mnie nikt. Ogromny żołądź rozpychał się i domagał więcej miejsca. Rozszerzający się ku wyjściu trzon nie pozwalał odpocząć i rozsadzał mnie od środka. Napięta skóra opinająca drąga protestowała. Kakofonia bólu, palącego, piekącego, gniotącego i rwącego odbierała mi zmysły, a gardło wzywało pomocy płaczliwym jękiem.
Tym razem przytrzymał we mnie na dłużej a po czarnym taranie wędrowały wyczuwalne impulsy. Tak na prawdę włożył mi ledwo połowę. Druga połowa, imponując grubością i kontrastując z delikatnym kobiecym ciałem, wystawała z mojej dziurki. Teraz już nie z dziurki, tylko z rozjebanej jamy.
- Za... duży...
- Mhm, podoba ci się, nie?
Nie byłam w stanie odpowiedzieć. Nie byłam w stanie się ruszyć, nadziana na potężny twardy pal.
- Lubisz takie wielkie pały, twoje ciało to mówi.
To, o co tak dbałam zostało w jednej chwili rozszarpane i zniweczone przez czarnego zajebańca, dla którego jestem tylko kolejnym obiektem do wyruchania. Bez żadnej reflekcji, szacunku. Czerpał satysfakcję właśnie z desekracji mojego ciała.
Zaczął wysuwać, wyszedł zupełnie. Obfity żołądź znów manifestował swoje ostatnie słowo, boleśnie czułam każdy centymetr mojej pochwy, którą orał od środka. Czy to koniec? Przecież nie doszedł.
Nie, nie doszedł.
Nie, to nie był koniec. A czas płynął tak wolno. Minęło dopiero kilka sekund.
Kolejna okrutna penetracja czarnego tarana pozbawiła mnie zmysłów. Nowy ton bolesnego wrzasku wypełnił pokój. Mięsisty grzyb wbił się w tylną ściankę pochwy. Moje ciało wygięło się w drugą stronę.
Tym razem nie dał mi czasu na zastanowienie się. Wysunął i znowu zajebał mi ogromnym taranem w trzewia. I znowu. I jebał okrutnie.
Każde jego wysunięcie zostawiało falę bólu po żołędziu. Każde jego wsunięcie było do granic brutalne i siłowe i kończyło się dopiero tam, gdzie kończyła się moja pochwa. Dobijał do końca i chciał jeszcze dalej. Pchał, kurwa, bez litości, jakby chciał mi całego wepchać. Jakby go podniecało moje cierpienie i to, że rwie mi pochwę na kawałki i to że wyję z bólu. Sama nie wiem, czy to było wycie, krzyk, czy wrzask. Na pewno towarzyszył temu płacz.
Bestialskie rozpruwanie kobiecych skarbów. Barbarzyński gwałt na delikatności. Zwierzęce, bezlitosne rozrywanie od środka. Byle wyruchać, byle rozjebać, zaliczyć rozepchanie kolejnej szmaty.
Straciłam rachubę czasu. Wydaje mi się że jednak nie trwało to długo. Po jednym z uderzeń zatrzymał się. Nie mogłam się ruszyć, taki był sztywny i tak solidnie mnie nadziewał. Moje zupełnie sparaliżowane podbrzusze prawie już nie czuło co się z nim dzieje. Poczułam jednak ciepło rozlewające się po moim brzuchu. Ogrom ciepła rozchodzący się od lewej, do prawej, od bolesnego intruza, aż pod serce. Czy to jego koniec, czy mój? Czy doszedł, czy rozerwał mi pochwę?
Wyszedł. I nie wrócił. Czyli jego koniec. Teraz już na pewno. Tak jak mnie ruchał na boku, tak dalej leżałam. Skręcone, zmęczone ciało zwinęłam z powrotem w embrion. Błagam, zostaw mnie. Zostałam sama w łóżku. Coś zgarnął ze stolika nocnego. Światło zgasło.
Poczułam zimny, kojący pływ w pochwie. To było powietrze, wlatywało swobodnie przez rozryty otwór. Moja pochwa pulsowała ze zmęczenia, razem z tymi pulsami czułam ruch powietrza. Dziura zionęła smutkiem i zniszczeniem. Mój kobiecy kwiat zwiędł pod czarnym batem.
Chyba jednak pomogłam sobie tymi pieszczotami, bo seks nie trwał długo. Nie mógł trwać długo, przecież zaruchałby mnie na śmierć.
Chyba coś mi cieknie. Pewnie jego sperma wypływa. Sięgnęłam ręką, powąchałam... Jednak krew. Pękła mi pochwa, czy co... Nieważne. To koniec. Już jestem bezpieczna.
Boję się jutrzejszego dnia. Przynajmniej teraz mogę odpocząć.


80%
54601
Hinzugefügt Mervin 11.07.2019 18:40
Abstimmung

Komentarze (1)
Um einen Kommentar hinzuzufügen, müssen Sie eingeloggt.
Mervin Witajcie, chętnie przyjmę krytykę i inne komentarze. Od tego zależy powstanie kolejnej części ;) Wizja już jest.
11.07.2019 19:46

Ähnliche Beiträge

Codzienność z A

Przez zasłonięte okno do pokoju wpada jedynie smuga jasnego światła. W półmroku podchodzę do łóżka, staram się zachować ciszę, by nie obudzić za wcześnie śpiącego chłopaka. Zwinięta kołdra okrywa mu stopy, jedną rękę ma pod głową, druga spoczywa na jego piersi. Ma na sobie jedynie ciemne bokserki, pod którymi rysyje się spora wypukłość. Uśmiecham się sama do siebie i szybko postanawiam się rozebrać. Granatowa koszula w momencie ląduje na panelach, zaraz dołączają... Weiterlesen...

Dzień kobiet - wspomnienie 16

Jak co roku w dzien kobiet dostaję sporo róż i małych prezentów i drobiazgów, tak też było dzisiaj. I tak minął cały dzień a ja w końcu wróciłam do domq z pełnym autem kwiatów no bo w końcu w walentynki nie wyapda ale dziś można dać kwiatka tak "O" :) Siedząc o godzinie 19 już w domku zadzwonił do mnie telefon z życzeniami od moich dobrych znajomych. Rafał i Robert. Dwaj najlepsi kumple, a zarazem wrogowie. Wyznawca piłki nożnej i kosza, BMW i alfy ogólnie dwa przeciwieństwa... Weiterlesen...

Burza nad jeziorem

Był początek lipca. Z Poznania wyjechałem wcześnie rano. Chciałem kilka dni odpocząć po dosyć trudnej sesji egzaminacyjnej. Parę słów o sobie. Na imię mam Wojtek i mam 23 lata. Studiuję na polibudzie, którą za rok mam skończyć. Częsty basen i siłownia dosyć ładnie wyprofilowały moje mięśnie, które przy wzroście 190 cm powodowały, że uchodziłem za przystojnego faceta. Miałem dosyć duże powodzenie u lasek ale po rozpadzie mojego związku z Magdą, która wyjechała na... Weiterlesen...