Była połowa kwietnia, przyroda budziła się do życia. Ludzie chodzili uśmiechnięci, zakochani, tylko ja byłem wciąż jakiś wyobcowany, samotny i zamyślony. To roztargnienie było spowodowane niezwykłym zauroczeniem mamą mojej dalszej znajomej, którą często widywałem wychodząc z kościoła. Była to śliczna, zadbana kobieta trochę po czterdziestce. Miała ciemne kasztanowe włosy, szczupłą sylwetkę i adekwatnie do jej postury małe, ale kształtne piersi. Była obiektem, w który wpatrywałem się kiedy tylko miałem na to okazję. Nie chcę już wspominać, ile razy masturbowałem się do jej zdjęć. Nie nudziła mi się.
Była nauczycielką biologii, miała oczywiście męża i dwie także śliczne córki - jedną w moim wieku, drugą o rok młodszą. Zauroczenie powoli przeradzało się w uczucia znacznie poważniejsze. W momentach uniesień myślałem żeby ją porwać i najzwyczajniej w świecie zmusić do stosunku. Na szczęście szybko te myśli przeszły. Ale wciąż byłem w niej zadłużony. Moje zdeterminowanie i desperacja jednak nie dały za wygraną. Ponieważ nie byłem chłopakiem, który wygląda źle, postanowiłem poderwać jej córkę i w ten sposób zbliżyć się do mamuśki. Po niedługim czasie udało się! Chodziłem z jej młodszą córką, (ponieważ starsza była już zajęta). Byłem z nią ponad 2 miesiące. Zacząłem bywać coraz częściej w jej domu. Odniosłem wrażenie, że jej mama mnie lubi i w jej oczach jestem porządnym facetem.
Pewnego dnia, gdy moja dziewczyna i jej starsza siostra miały wylot z lotniska w Katowicach na wymianę uczniowską, organizowaną przez miasto, przyszedłem do ich domu się pożegnać i pomóc zapakować jej ojcu walizki. Ponieważ do najbliższego lotniska mamy ponad 100km, ojciec dziewczyn musiał je najpierw zawieź. Mama mojej dziewczyny w ostatniej chwili zrezygnowała z wyjazdu na lotnisko bo bolała ją głowa. Po pożegnaniu, auto odjechało. Stojąc pod domem powiedziałem pięknej teściowej do widzenia, gdy ona zaprosiła mnie do domu, żeby porozmawiać. Zgodziłem się. Gdy weszliśmy do domu, wiedziałem, że coś się święci. Miałem na nią ogromną ochotę, gdyż miała na sobie obcisłą spódniczkę i koszulkę bez ramionczek z dużym dekoltem. Usiadłem na sofie, zapytała czy chcę czegoś do picia. Przyniosła sok pomarańczowy. Usiadła obok mnie i zaczęliśmy rozmawiać. Zapytała mnie jak mi się układa z jej córką, czy mam wobec niej jakieś poważniejsze plany. Wypytała mnie o wiele rzeczy. Na końcu jednak stwierdziła że kłamię jej w żywe oczy. Zdziwiłem się. Czyżby mnie przejrzała? Powiedziała że dobrze wie jak na nią patrzę i że zdaje sobie sprawę z tego, że to ona mi się podoba. Było mi strasznie głupio, zaprzeczałem, ale wyraz mojej twarzy mówił sam za siebie. Uśmiechnęła się. Przybliżyła się do mnie, położyła rękę na moich spodniach i zaczęła całować w usta. Mały stanął na baczność w ciągu ułamek sekund. Po krótszej chwili, usiadła na moich kolanach i zaczęła mnie rozbierać. Ja miałem czas zabawić się jej drobnymi ale pięknymi piersiami. zdjąłem koszulkę, odpiąłem stanik i ujrzałem parę cudnych, prześlicznych i jędrnych piersi. Można mówić że im większe tym lepiej, ale ja w życiu nie widziałem tak pięknych, naturalnych piersi. Tak kobiecych i seksownych.
Po serii pocałunków zdjęła mi spodnie i chciała zabrać się za mojego małego. Szybko ją powstrzymałem, gdyż było to dla mnie nietaktowne żeby kobieta, tak starsza ode mnie miała mi ssać pałę (wiem, wiem, ale młody byłem-głupi). Powiedziałem jej że tego nie lubię. Pochwyciłem ją mocno i zaniosłem ją do sypialni. Zdjąłem jej spódniczkę. Obróciłem ją plecami do mnie i ujrzałem kolejną przepiękną część kobiecego ciała. Dwa przepiękne pośladki. Nie mam co was oszukiwać. Nie były jędrne jak te Chodakowskiej. Ale jak na 40-latkę - były cudowne. Położyłem ją na łóżku, i zacząłem całować ją od stóp, po nogach, aż do cipki. Nie stawiała się przed tym, abym ją pieścił. Na początku całowałem, potem zacząłem delikatnie lizać okolice warg sromowych. Penetrowałem językiem coraz głębiej. Było jej dobrze. Wiem, bo jak kobieta krzyczy to musi jej być dobrze. Gdy skończyłem, była już cała mokra. Jej ciało było upocone, a cipka wilgotna jak las równikowy. Pocałowałem ją w usta. Powiedziała mi że już najwyższy czas. Wyciągnąłem z portfela prezerwatywę. Chciałem ją założyć sam, ale stwierdziła że zrobi to za mnie. Gdy już mi ją założyła, złapałem ją mocno - jak mężczyzna i położyłem znów na łóżku. Zaczęliśmy robić to na misjonarza. Stopniowo. Powoli. Penis poruszał się w jej cipce jak w maśle. Było cudownie. Chwilę później zmieniliśmy pozycję i brałem już ją na pieska. Pukałem ją równo. Jej pośladki pięknie odbijały się ode mnie, a ona trzymała prześcieradło. Gdy już widziała że się zmęczyłem, postanowiła przejąć inicjatywę. Zeszła z łóżka. Rzuciła mnie na nie i usiadła na moim małym, twarzą do mnie. Zaczęła mnie ujeżdżać. Robiła to różnie. Raz szybko i gwałtownie, że myślałem że już nie dam rady. A raz powoli, namiętnie, całując mnie. Przez cały czas wpatrywałem się w te piękne piersi. Były moje. Mogłem je dotykać i pieścić. Po kolejnej serii poczułem że zbliżam się ku końcowi. Powiedziałem jej o tym. Zeszła ze mnie. Położyła się znów na plecach. Ja zdjąłem prezerwatywę i zacząłem sobie walić. Gdy to robiłem, zapytała mnie jak chce skończyć. Czy na niej, czy może w niej? Zdziwiłem się, bo po co była mi prezerwatywa skoro mogłem w niej skończyć? Ale nie zastanawiałem się długo. Zawsze to było moim marzeniem. Wytrysnąć w niej. W mojej ulubionej mamuśce na osiedlu. Chwilę jeszcze popracowałem nad małym i włożyłem go w jej cipkę. Zaczęło się. Sperma leciała i leciała. Był to chyba największy wytrysk jaki kiedykolwiek mi się udało zrobić. Patrzyłem na jej twarz, gdy czuła ciepły płyn w jej cipce. Widziałem, że daje jej to rozkosz. Ja drgałem, wzdychałem i marzyłem aby ta chwila uniesienia trwała wieczność. Gdy już opadłem z sił złapałem ją i obróciłem tak, że znowu znalazła się w postawie jeźdźca, nie wyjmując małego z jej cipki. Jeszcze przez prawie 10 minut całowaliśmy się. Potem umyliśmy się razem pod prysznicem. Ubrałem się i wróciłem do domu. Zrobiliśmy to tylko raz. Powiedziała mi, że był to pierwszy i ostatni raz. Kilka dni później zerwałem z jej córką. Ale było warto przeżyć te chwile.