Na miejscu byłem jeszcze przed czasem, wolałem się nie spóźnić. Czekałem cierpliwie w samochodzie na Pana Adama. Chwilę później dostrzegłem go, idącego lekko chwiejnym krokiem w moją stronę. Chyba był na jakiejś zakrapianej imprezie. Gdy podszedł bliżej wysiadłem, żeby otworzyć mu drzwi do auta i chyba tego oczekiwał…
- Usiądę z przodu- zakomunikował
Otworzyłem drzwi, Pan wsiadł, a ja szybko podbiegłem na miejsce kierowcy. W aucie od razu rozszedł się zapach alkoholu..
- Teraz zawieziesz swojego Pana do domu, psie!- rzucił
- Tak Panie..
Przez całą drogę nie odezwał się do mnie już ani jednym słowem, wydawało mi się nawet że przysnął, ale gdy wjeżdżaliśmy na parking nagle się ocknął
- O, już jesteśmy. Dobrze, jeszcze tylko skoczymy w krzaki, muszę się odlać …
Poszedłem za Panem bez słowa, a gdy dotarliśmy w zarośla klęknąłem przed nim
- Ha ha, widzę posmakowały ci moje szczyny, że tak się podstawiasz, ha ha , to rozepnij mi rozporek, tylko szybko!
Bez słowa wydostałem kutasa mojego Pana na zewnątrz, nawet nie ściągnąłem napletka, tylko od razu przywarłem do niego swoimi ustami. W tym samym momencie wystrzelił ciepły strumień moczu. Starałem się wszystko przełykać jak najszybciej, nie roniąc ani jednej kropelki, choć mocz po alkoholu ma znacznie intensywniejszy smak.
-Dziękuję Panu – wykrztusiłem, gdy tylko przestał szczać
- Szybko się uczysz, to dobrze. Obliż mi porządnie kutasa i możesz spadać do swojej budy.
Zrobiłem jak kazał, miałem tylko nadzieję , że nikt tego nie widział.
- Jutro o 20’00 u mnie! Tylko nie przyjdź z pustymi rękami - rzucił już odchodząć
Patrzyłem jeszcze przez chwilę jak lekko chwiejnym krokiem się odala…
Następny dzień szybko mi zleciał i aż wstyd się przyznać, ale nie mogłem się doczekać wieczoru. To co się wczoraj wydarzyło było dla mężczyzny niesamowicie upokarzające, ale…. spodobało mi się. Cały dzień nie mogłem pozbyć się myśli, że wieczorem znów spotkam się z moim Panem.
Punktualnie o 20’00 stałem przed jego drzwiami i oczywiście przyniosłem piwo. Pan Adam otworzył mi drzwi w szlafroku, a gdy mnie wpuścił, od razu runąłem przed nim na kolana…
- Dobry wieczór mój Panie – pochyliłem się mocniej i pocałowałem jego stopę
- Ha ha…. To mi się podoba! Tresura krótka, ale już przynosi efekty, ha ha
- Staram się Panie…
- To zawieź mnie teraz do pokoju, potem rolety i piwo!
Ledwo dokończył, a ja już wczołgiwałem się między jego nogi. Usiadł, ale nie ruszyłem, czekałem na komendę..
- Rusz się psie! – warknął
Za chwilę Pan Adam siedział już sobie na sofie ze szklanką piwa w ręku. Rolety oczywiście też opuszczone, a ja ukląkłem tuż przed Panem. Patrzył na mnie kilka minut zupełnie bez słowa, sączył tylko piwo.
- Myślałem, że mi z tobą trudniej będzie szło, a tu taka miła niespodzianka. Wystarczyło kilka razy trzasnąć w pysk, krzyknąć i już należysz do mnie, ha ha….
Spuściłem głowę, głupio się czułem. Faktycznie ani razu porządnie nie zaprotestowałem, nie walczyłem, nie próbowałem z tej sytuacji wyjść w żaden sposób. Teraz już za późno, tym bardziej, że coraz bardziej mi to odpowiadało…
-Rozbieraj się- rozkazał Pan Adam – zostaw tylko gacie, nie chcę oglądać twojego kutasa..
Zrobiłem co Pan kazał i znów przed nim klęczałem, tyle że prawie nago…
- Do nogi!
I już byłem przy nim. Siedział lekko rozkraczony i dało się zauważyć, że pod szlafrokiem nie ma bielizny. Kutas Pana Adama spokojnie sobie odpoczywał. Nagle silne pociągnięcie za włosy odrzuciło mnie na bok. Silne ręce podciągnęły bliżej , tak że moja głowa leżała na sofie, a reszta na podłodze
- Ryjem do góry!- padło
Bezzwłocznie poprawiłem swoją pozycję. Pan Adam stanął okrakiem nade mną, ale odwrócił się, zadarł szlafrok i widziałem jak jego owłosiona dupa zbliża się do mojej twarzy. Usiadł całym ciężarem zatykając mi usta i nos…
- ha ha , zawsze chciałem usiąść komuś na ryju i proszę , marzenia się jednak spełniają, ha ha
Zaczynało mi już brakować powietrza, na szczęście nie trwało to długo. Pan Adam wstał i tym razem na mojej twarzy wylądowała jego stopa. Widziałem, że spod szlafroka sterczał już mu sztywny kutas.
- Właź na sofę i kładź się na plecach głową w dół.
Nie do końca wiedziałem o co chodzi, ale plaskacz i kilka szarpnięć spowodowały, że szybko leżałem w odpowiedniej pozycji z głową zwisającą na brzegu sofy. Pan przyklęknął nad moją głową, złapał mnie za nadgarstki i mocno docisnął. Przed twarzą miałem za to jego sterczącą pałę i wielkie jajca. Nie zwróciłem jakoś wcześniej na to uwagi, ale jajca miał naprawdę duże.
- Otwieraj pysk! – warknął, co bez ociągania zrobiłem…
Pan Adam powoli wsunął swojego kutasa do moich ust. Objąłem go wargami delikatnie wsysająć
-ha ha , no proszę jaka cipka mi się do ruchania trafiła, trzeba jej pokazać kto tu rządzi, haha
I w tym samym momencie poczułem jak Pan ostro zaatakował moje gardło, mocno i zdecydowanie wbijał się coraz głębiej raz za razem. Odruch wymiotny był coraz silniejszy, a o nos i oczy obijały mi się jajca. Nie miałem jak się wyrwać, szamotałem się, ale Pan docisnął mnie jeszcze bardziej swoim ciałem. Ruchy stały się coraz szybsze i słyszałem już głośne sapanie. Nagle Pan się zerwał
- Na kolana !!! dawaj ryj psie!!! – za włosy ściągnął mnie z sofy i podciągnął do swojej pały.
Wepchnął mi główkę kutasa do ust i zaczął się trzepać
- Ssij kutasa !!!! mocno!!!!
Poczułem jak kutas Pana zaczyna drgać i chwilę później gorące, gorzko-słonawe salwy spermy wystrzeliły w moje zmasakrowane gardło. Ależ tego było dużo, ledwo dawałem radę wszystko połknąć.
- Wyczyść go! Dokładnie!!!
- Tak Panie - wyszeptałem. Dokładnie zacząłem oblizywać więdnącego już kutasa ze spermy i śliny, pomimo tego, że oczy mi łzawiły i słaniałem się na nogach- a właściwie na kolanach. Gdy skończyłem, dostałem potężnego liścia w twarz i prawie od razu poprawkę z drugiej strony. Opadłem na podłogę lekko zamroczony, a Pan postawił swoją stopę na mojej twarzy i docisnął…
- To za to, że się psie wyrywałeś- mruknął, po czym rozsiadł się w fotelu- Piwo przynieś!
Niemalże się czołgając wykonałem polecenie. Po wpiciu piwa Pan nabrał ochotę na jeszcze jedną rundę, ale tym razem siedział, ja resztkami sił próbowałem robić mu laskę
- A co to kurwa jest!!! Do roboty!!! – krzyknął, złapał mnie za głowę i zaczął sobie walić konia moją głową. Nie miałem siły się opierać, było mi już wszystko jedno. Nosem waliłem w podbrzusze, a w moje gardło prawie bez oporów wjeżdżał kutas Pana. Na szczęście nie był długodystansowcem. Tym razem wytrysk nie był duży, ale połknąłem z dużym kłopotem.
- Widzę psie, że ci w pysku zaschło. Zaraz coś na to poradzimy ha ha.. Nadstaw się !!!
- Panie, proszę tylko powoli, już ledwo połykam – czułem, że zaraz dostanę solidnego liścia, ale…
- Mam dla ciebie doskonałe lekarstwo na podrażnione gardło, ha ha, otwieraj pysk!!!
Pan Adam stanął nade mną, za włosy podciągnął moją głowę do swojego krocza, wpakował mi kutasa do ust i poczułem ten znajomy już smak
-Pij psie szczyny swojego Pana! Masz wszystko połykać! Od tego cię mam!!! Haha…
Osunąłem się skulony na podłogę. Zdążyłem zauważyć jeszcze, że Pan Adam rozsiada się w fotelu i poczułem jak położył na mnie swoje nogi…
- Dziękuję Panu….
Bardzo się zmieniło moje życie przez te ostatnie 2 dni, oj bardzo…