Nieubłaganie zbliżał się termin kolokwium z matematyki, nieszczęsnej matematyki, która od zawsze była moją zmorą. Zaczynając studia byłam świadoma tego, że pojawi się ona w pierwszym semestrze, ale nie tego, że będę czuła się jak na marsie. Totalne dno, nic nie wychodzi, uczę się i uczę, bez większych rezultatów, przez myśl przeszło mi nawet zrezygnowanie i przeniesienie się na inny kierunek, ale było coś, co sprawiało, że nie mogłam tego zrobić. Mój profesor, przystojniak po trzydziestce, obiekt westchnień wielu studentek, co ja mówię - wszystkich studentek. Na prawdę niezłe ciacho, żonaty z dzieckiem, ale co z tego?
Tak jak myślałam, kolokwium niezaliczone, trzeba ustalić indywidualny termin poprawki. Nie, nie zrobiłam tego celowo, bo i tak nic nie umiałam. Wypadło na środę tydzień później. Ubrałam się w czarną koszulę i dżinsy, rozpuściłam włosy i ruszyłam z nadzieję, że jakoś to będzie, choć niewiele się zmieniło w kwestii nabytej przeze mnie wiedzy. Nic nie umiałam, czułam, że to ostatnie chwile na tej uczelni.. Zostałam poproszona do sali, z rozmowy z koleżanką, która była przede mną dowiedziałam się, że na zdanie marne szanse, przykłady z kosmosu. No nic, weszłam, siedział za biurkiem, wyglądał jeszcze lepiej niż zwykle. Kazał mi usiąść, od razu zauważyłam, ze gapi się na mój biust, podał jakiś przykład a ja miałam go rozwiązać. Nic nie potrafiłam, siedziałam nad kartką patrząc się w nią jak idiotka, wtedy on wstał, stanął za mną, pogłaskał po włosach i powiedział, że da się to załatwić inaczej..
Szarpnął mnie za włosy, odchyliłam głowę do tyłu, popatrzył na mnie takim wzrokiem, jakiego jeszcze nie widziałam, poczułam rządzę seksu, on też. Przybliżył się do mnie i już wtedy poczułam jego twardego kutasa na moich plecach. Odwróciłam się, kazał rozpiąć mi jego spodnie, kiedy to zrobiłam zobaczyłam jego wielkiego nabrzmiałego penisa, obciągnęłam bokserki a on przywarł mi głowę do krocza. Swoją główką jeździł po mojej twarzy, ja spragniona jego kutasa, czekałam z otwartą już buzią, gdy nagle go włożył dodając - teraz lepiej się skup, bo pracujesz na ocenę. Podnieciło mnie to jeszcze bardziej, ssałam go najlepiej jak tylko potrafiłam, wpychałam go po samo gardło, czując, że zrobiłam się wilgotna. Szarpnął mnie za włosy i wtedy jego sperma zalała moje gardło, było cudownie, posmakowałam mojego przystojniaka. Kazał mi wstać i usiąść na jego biurku, tak też zrobiłam, rozpiął moją czarną koszulę, zaczął ssać moje sutki, a ja stawałam się coraz bardziej napalona, dotykał ręką mojej rozgrzanej cipki przez materiał dżinsów. Zaczął schodzić coraz to niżej, dochodząc do mojego skarbu, rozsunął zamek opuścił nieco spodnie i włożył rękę do moich majteczek, czułam, że niewiele mi potrzeba. Posuwał mnie dwoma palcami a kiedy już prawie doszłam, on przestał. Klęknął przede mną, i zaczął mnie lizać, penetrował moją szparkę, językiem wbijał się najdalej jak potrafił. Jęczałam z rozkoszy, zauważyłam, że jego penis znów stanął, wiedziałam, że jeszcze chwila i dojdę, stało się. Poczułam się nieziemsko, doszłam przy minecie, widział, że było mi dobrze, ale on jeszcze nie skończył. Obrócił mnie tak, że stałam oparta rękami o biurko, wbił we mnie swojego kutasa po same jajka, pieprzył mnie szybko i ostro, podobało mi się. Jedną ręką tłamsił moją łechtaczkę, w przerwach szarpał mnie za włosy i klepał w pupę. Nagle wyciągnął go ze mnie, napluł sobie na rękę, włożył mi palec do drugiej dziurki i dodał - teraz zaliczasz na piątkę. Bez wcześniejszego znaku, wepchał mi go w odbyt, głęboko i mocno, jęknęłam z bólu, cholernie bolało. Był ogromny, jednak z każdą chwilą stawało się to coraz przyjemniejsze, posuwał mnie jeszcze dobre 10 minut kiedy doszedł i zalał mi całą dupę, czułam jak jego sperma wycieka, spływa po moich nogach, otarł mnie i wsadził mi swoje palce do ust. Jak na dobrą uczennice przystało jeszcze starannie wylizałam jego penisa, nie zostało nic. Podał mi chusteczkę, wytarłam się, pomógł mi się ubrać i jeszcze raz klepnął mnie mocno w pupkę dodając - tak dobrze nie zaliczył jeszcze nikt..