Noc była niespokojna. Grzmiało, a rzęsisty deszcz bębnił o okna. Z płytkiego snu wybudziło mnie skrzypnięcie drewnianej podłogi. W uchylonych drzwiach stała córka mojej obecnej partnerki. Zaspany wyciągnąłem w bok dłoń, szukając Ewy. Dopiero po chwili przypomniałem sobie, że wyjechała na szkolenie. Nieprzytomnym wzrokiem wpatrywałem się w stojącą na progu sypialni Marysię. Zastanawiając się, czy przestraszyła się burzy, gapiłem się na jej kształtne ciałko. Mocno wybrzuszona na piersiach koszulka sięgała jej ledwie do połowy pośladków, odsłaniając opinające kształtne biodra majteczki. Gdy już miałem zapytać co ją sprowadza, podbiegła do łóżka i wsuwając się pod kołdrę, wyszeptała:
– Boję się burzy.
Była stanowczo za duża na tego typu wizyty. Czułem się niezręcznie, gdy przytuliła się do mnie piersiami. Miałem lekką erekcję, czując, jak pełne i jędrne ma cycki. Kierowany rozsądkiem zbierałem się w sobie, by zakończyć tę niezręczną stację, gdy mała łapiąc za kutasa, pocałowała mnie w usta. Ostatkiem woli wydusiłem z siebie:
– Nie powinnaś tego robić. Nie prowokuj mnie!
Nie posłuchała. Wsuwając języczek w usta, dłonią mocno ścisnęła kutasa. Podniecenie wzięło górę nad rozsądkiem. W końcu nie była moją córką czy nawet pasierbicą. Gwałtownym ruchem odwróciłem ją na plecy. Wsuniętą w majtki dłonią pieściłem bezwłose łono. Widziałem podniecenie w jej oczach. Dysząc z żądzy, jednym ruchem zerwałem z niej majtki. Klęcząc między rozłożonymi udami, chwyciłem za spód koszulki. Delikatny materiał rozdarł się, odsłaniając cudownie kształtne piersi. Pomagała mi dłońmi, gdy pospiesznie ściągałem z siebie bokserki. Przytrzymując za szyję, nasunęła mnie na siebie. Leżąc między szeroko rozłożonymi udami, dłonią wprowadziłem kutasa w jej ociekającą sokami dziurkę. Krzyknęła cichutko, gdy pchnąłem. Była nieziemsko ciasna. Rżnąłem ją mocnymi pchnięciami. Opierając się na jednej dłoni, drugą miętosiłem pełne piersi. Wiła się pode mną. Zacisnęła wplecione w moje włosy palce i przyciągając mnie do siebie, zaczęła gwałtownie jęczeć. Podczas orgazmu z trudem łapała oddech, rytmicznie zaciskając pochwę na moim kutasie. Wyłem z rozkoszy, posuwając pulsujący kanał. Eksplodowałem fontanną nasienia, mocząc uda i podbrzusze.
Była jak szmaciana lalka, gdy się z niej zsunąłem. Leżąc na plecach, walczyłem o każdy haust powietrza. Marysi powoli wracała świadomość. Tuląc się do mnie, dłonią odnalazła kutasa. Wystarczył delikatny dotyk paluszków, by ożył. Kiedy pochyliła nad nim usta, naciągnąłem sobie jej biodra nad twarz. Lizaliśmy się w 69. Z zadziwiającą sprawnością obrabiała mi kutasa. Mrucząc, wylizałem je różową kremówkę. Druga runda trwała o wiele dłużej. Zaczęła, nabijając się na mnie w pozycji na jeźdźca. Byłem urzeczony, patrząc, jak jej drobne ciało podskakuje na moim potężnym kutasie. Kilkukrotnie zmienialiśmy pozycje. Zanim strzeliłem, miała dwukrotnie orgazm. Spuściłem się, waląc ją na pieska, po czym odwróciłem Marysię twarzą do mnie, pakując ociekającego spermą kutasa w usta.
Trzymana mocno za włosy ssała go aż miałem ponownie erekcję. Mała objawiła prawdziwy talent do obciągania. Zadowolony rzuciłem ją na brzuszek. Trzymając za długie włosy, zmusiłem, by wypięła się do mnie na żabkę. Odkręciłem tubkę żelu, po czym brutalnie wsunąłem w jej odbyt aplikator, wciskając sporą porcję do środka. Krzyczała, gdy rozdziewiczałem jej dupcię, a mimo to miała niezły orgazm, kiedy palcując łechtaczkę, spuszczałem się w jej kakao.
Zmęczona usnęła w moich ramionach. Obudziła mnie po dziesiątej, przynosząc do łóżka śniadanie. W fartuszku mamy, założony na nagie ciało, wyglądał zjawiskowo. Na serio rozważałem możliwość przelecenia jej natychmiast, jednak wygrał głód i rozsądek. Do przyjazdu jej mamy zostały jeszcze trzy dni, więc trzeba było zacząć się oszczędzać.