„Oj, dziewuszko, wzrusza cię cielaczek, ale do krycia wolałabyś starego buhaja” – przemknęło mi przez myśl. Bo też koleżanka z klasy, którą mi przedstawił mój syn, rzucała mi spojrzenia, od których chłopacy w ich wieku czerwienią się po uszy. Skarciłem się w duchu za tę niecną myśl. Może po prostu jest taką słodką kokietką? I bardzo dobrze, nie znoszę bladych pipek-niewydymek, a ta dziewucha od razu mi się spodobała. Wesoła, seksowna i sympatyczna, ma zgrabne, krągłe ciałko i gruby warkocz do pasa – sam bym do takiej startował.
- My lecimy – powiedział młody.
- Miło mi było pana poznać – powiedziała słodko Emilka i wyciągnęła do mnie łapkę na pożegnanie. Pochyliłem się, żeby ją ucałować i odpowiedziałem z uśmiechem, że cała przyjemność po mojej stronie. Rzuciła mi kolejne zalotne spojrzenie spod starannie umalowanych rzęs.
- Masz gust, synu – poklepałem młodego po plecach. Spojrzenie, jakie mi rzucił, bynajmniej nie było przyjazne. Brawo dla mnie, zostałem konkurencją dla własnego syna do jakiejś siusimajtki. Gdyby Hania była z nami, łatwiej byłoby mi uniknąć takich sytuacji. A tak, prowadząc gospodarstwo we dwóch, byliśmy całkowicie zdani na łaskę i niełaskę płci pięknej. Zwłaszcza tak pięknej jak Emilka. Kolejne noce uprzyjemniałem sobie fantazjami o jej ponętnych ustach. I innych częściach ciała, zapewne równie ponętnych.
Jakiś czas później Emilka przyszła pożyczyć zeszyt, gdy młodego nie było akurat w domu. Piękno lat dziewięćdziesiątych! Teraz wszyscy online, śledzeni i śledzący w czasie rzeczywistym wszystkie poczynania bliższych i dalszych znajomych, a także całkiem przypadkowych osób. Teraz dziewuszka nie przyszłaby odwiedzić starego pod nieobecność młodego, bo jak by się wytłumaczyła? Oj, nie wiedziałam, że Maciusia nie ma… Jak to nie wiedziałaś? Nie masz go w znajomych?
- Wejdź, córusiu, i weź sobie, co tam chcesz. Na pewno by ci pożyczył, gdyby tu był.
Emilka poszła do pokoju młodego, ale za chwilę podeszła znowu do mnie.
- Nie chcę tam mu grzebać, może pan wie, gdzie on trzyma zeszyty?
- Ale jaki tam pan. Zawsze chciałem mieć córkę, to daj mi się nacieszyć. Mów mi papo.
Dziewczyna roześmiała się uroczo. Co ja wyprawiam?
- Chodź, poszukamy razem tego zeszytu. A ogólnie dobrze wam się układa?
- Tak, proszę… Tak, papciu, wszystko dobrze. – poprawiła się z psotnym uśmieszkiem.
- Mam nadzieję, że mój syn jest wobec ciebie… Odpowiedzialny. Jeśli wiesz, co mam na myśli.
- O, aż za bardzo! – spochmurniała na chwilę, po czym obdarzyła mnie przepięknym uśmiechem. Pogrywasz sobie ze starym? Żebyś się nie sparzyła!
- Co to znaczy, że za bardzo? – przybrałem poważny, mentorski ton – W waszym wieku odpowiedzialność to poważne zagadnienie. Mała głupota, a można sobie na całe życie problemów narobić.
- Papciu, czy mogę z tobą szczerze porozmawiać? Z rodzicami się nie da, oni mnie w ogóle nie rozumieją… A papcio jest przecież lekarzem.
- Pewnie, dziecko, doradzę, jak tylko będę mógł.
- Papcio się obawia, że zrobimy z Maćkiem głupotę i że będą problemy… A tymczasem to akurat nie jest możliwe, bo ja miałam poważne problemy z cerą i biorę pigułki tak czy siak…
- Ty? Problemy z cerą? – bezceremonialnie złapałem ją pod brodę, obróciłem jej twarz do światła i przyjrzałem się z bliska – Rzeczywiście, zostało ci trochę śladów. Ale naprawdę niewielkie, prawie ich nie widać i obstawiam, że całkiem znikną.
Dziewczyna zarumieniła się i wpatrywała się we mnie szeroko otwartymi oczami i z rozchylonymi wargami. Mój dotyk ewidentnie na nią zadziałał. Ale ze mnie kretyn! Nastolatki ciągle chodzą nakręcone, a ta bestia ma na mnie chętkę. Skoro młody jej się podoba, to ja też, wygląd odziedziczył przecież po mnie. Jednocześnie moje ciało zareagowało na jej podniecenie falą pożądania, która znacząco ograniczyła moje skrupuły moralne. Pewna część mojego mózgu już od jakiegoś czasu była zajęta kombinowaniem, jak by tu się dobrać do tej uroczej młódki. Teraz ten proces przejął większość zasobów systemowych.
- Tak, na szczęście większości tych problemów już się pozbyłam, pigułki świetnie działają. Dlatego nie wpadniemy w tarapaty, ale jest inny kłopot. – dziewczątko spuściło oczęta, by za chwilę rzucić mi spojrzenie skrzywdzonego niewiniątka. Miało to wywołać we mnie chęć pomocy i opieki. Oczywiście nie działają na mnie takie tandetne sztuczki, ale na mojego kutasa i owszem – a papcio jest lekarzem, więc do kogo miałabym się zwrócić? Otóż próbowaliśmy to już z Maciusiem zrobić. To miał być pierwszy raz dla nas obojga. I… i nie wyszło. Maciuś jest taki delikatny i czuły, i jak próbował, i mnie zabolało, to przestał. I powiedział, że nie musimy. A ja się teraz boję, że może ze mną to w ogóle niemożliwe? Czytałam, że czasem potrzebny jest zabieg chirurgiczny…
- Dziecko, nie przejmuj się – pogłaskałem ją po policzku, tym razem z pełną premedytacją – interwencja medyczna wymagana jest tu naprawdę rzadko. No i Maciek ma rację, nie musicie tego jeszcze robić. Możecie z tym przecież poczekać.
- Ale na co tu czekać? Chyba na bardziej doświadczonego mężczyznę, który umiałby odpowiednio mnie przygotować…
Spojrzała mi w oczy i rozczarowała się, bo miałem jeszcze nad sobą na tyle kontroli, żeby rzucić jej krytyczne spojrzenie. Niedoświadczona, biedactwo. Gdyby spojrzała na spodnie, wszystko byłoby jasne.
- Albo może jakoś mu doradzić, żeby się udało? – pięknie wycofała się na bezpieczniejszą pozycję – Co mu powiedzieć, żeby robił?
- Chodź, usiądźmy – chwyciłem ją w talii i zaprowadziłem na kanapę. W tym momencie podjąłem decyzję. Niech sobie Maciek jakąś przyzwoitą dziewuchę znajdzie, ten kociak jest mój.
- Widzisz, komfort podczas pierwszego stosunku zależy głównie od dwóch rzeczy – zacząłem tłumaczyć, trzymając ją za rękę i patrząc z satysfakcją, jak mieni się na twarzy – od nawilżenia i rozluźnienia mięśni okolicy pochwy. Jak z tym u ciebie jest?
Przełknęła głośno ślinę i otworzyła usta, żeby odpowiedzieć, ale zamiast tego opuściła skromnie wzrok. Oj, dziewczyno, kto się na twoją skromność da nabrać? Chyba tylko mój syn… i mój kutas. Zaraz mi spodnie rozerwie jak nic.
- Nie wstydź się – pogładziłem ją po głowie, niby zachęcając do odpowiedzi – przecież jestem lekarzem. Mnie możesz powiedzieć. Bo widzisz, rozluźnienie zależy głównie od zaufania do partnera i twojego komfortu psychicznego. – objąłem ją, żeby było bardziej komfortowo – a nawilżenie zależy od podniecenia seksualnego. Aby je osiągnąć najlepiej jest pieścić obszary ciała, nazywane strefami erogennymi. Takim najbardziej oczywistym przykładem są usta. Można je pieścić palcami – tu puściłem jej dłoń, aby zaprezentować – albo ustami – a tu musiałem wykład przerwać.
Jak przyjemnie było się całować z młodziutką, napaloną kobietką! Rozkoszując się jej ciepłem i miękkością jej warg, zająłem się guziczkami jej sukienki. Odepchnęła moją rękę, uwolniła się z moich objęć i stanęła przede mną. Przeraziłem się, że jednak nie dostanę. Tak, tylko na taką refleksję było mnie w tym momencie stać. Ależ ze mnie żałosny koleś – pomyślałem – patrzę błagalnie na dziewczynę własnego syna, a ona doskonale wie, jaką w tym momencie ma nade mną władzę.
Emilka uśmiechała się tryumfalnie i zaczęła powoli rozpinać guziczki, patrząc mi wyzywająco w oczy. Po chwili sukienka osunęła się na ziemię, ukazując kształtne ciało w czerwonej bieliźnie. Żadnych tandetnych koronek, czy ozdóbek, za to dobrej jakości materiał i idealny dobór stanika, podkreślający piękno biustu. Prawdziwa elegancja tkwi w prostocie. Podeszła bliżej, aż dosłownie centymetry dzieliły mnie od jej krągłego brzuszka. Zasypałem go pocałunkami, a moje dłonie wybrały się na przyjemną wędrówkę po jej ciele. Chciała znowu się ze mną droczyć, ale złapałem zębami za majtki i nie pozwoliłem jej się odsunąć. Spodobało jej się to. Jeszcze bardziej jej się spodobało, jak wsunąłem pod te majtki język. Już po chwili majtki gdzieś znikły a ja zachłannie wylizywałem jej różowiutką cipkę. Jej ciało naprężało się coraz bardziej, z usteczek dochodziły coraz głośniejsze westchnienia. Gdy doszła, osunęła się na mnie zdyszana i oszołomiona rozkoszą. Usadziłem ją znowu na kanapie i rozebrałem się nie spuszczając z niej oczu. Ona natomiast nie ośmieliła się na mnie spojrzeć. Pewnie bała się, że jestem starym oblechem. Całkiem niesłusznie, naprawdę dobrze się trzymam, zresztą taki stary też nie jestem. Pocałowałem ją i sprawnie pozbyłem się jej staniczka. Pieszczoty sutków w moim wykonaniu chyba jej się spodobały, bo po chwili znów była napalona.
- Chodź na kolanka.
Usiadła na mnie okrakiem. Położyłem jej dłoń na moim drążku, zapraszając, aby się obsłużyła. Zawahała się.
- Nie musimy tego robić. Możemy poczekać – szepnąłem uśmiechając się szelmowsko i układając wygodnie na oparciu kanapy z rękami za głową. Spojrzała na mnie z wyrzutem, ale przecież nie mogła nie odpowiedzieć na mój uśmiech, sama będąc takim zbójem. Nie mogła tez nie docenić mojego nagiego ciała: jestem szczupły, barczysty, umięśniony… Ale ten seks działa człowiekowi na samoocenę!
Zaczęła powoli go sobie wkładać, ale syknęła z bólu i odsunęła się.
- Nie mogę… - powiedziała wstając ze mnie. Skuliła się w sobie, po raz pierwszy autentycznie zawstydzona. Też wstałem i rozłożyłem kanapę.
- Kładź się – powiedziałem.
- Zaboli, ale będziesz to już miała z głowy – dodałem, widząc, że się waha – chcesz?
Kiwnęła głową, usiadła, rzuciła mi spłoszone spojrzenie i położyła się na boku, cudnie eksponując linię bioder. Obróciłem ją na plecy i położyłem się na niej, trzymając ją za nadgarstki. Wbiłem się w nią i zacząłem ruchać. Krzyknęła, ale potem była już cicho, wtulała się we mnie i oddawała pocałunki. Jaka była tam ciasna! Wchodziłem w nią coraz głębiej i głębiej, i nie mogłem się nacieszyć własnym szczęściem. Taka mi się śliczna psotnica trafiła! Emilka bardzo starała się być dzielna, ale nie wzięła pod uwagę jednej rzeczy: dojrzały mężczyzna może dłużej niż nastolatek. Po kilku – a może kilkunastu? – minutach, bajecznie przyjemnych dla mnie ale nie dla niej, poprosiła, żebym przestał.
- To strasznie boli, ja już nie wytrzymam.
- To jak zamierzasz mnie teraz zaspokoić? – zapytałem bezlitośnie.
- Nie wiem… Proszę…
Wysunąłem się z niej. Syknęła z bólu, ale próbowała się uśmiechnąć.
- Obróć się na brzuch. – zarządziłem.
Zacząłem masować jej plecy. Westchnęła głęboko – może myślała, że już jej podaruję? Masując, kierowałem się ku dołowi, ku krągłym, bialutkim pośladkom. Chwilę je ugniatałem, całowałem i lizałem, po czym rozchyliłem je i polizałem tę drugą dziurkę, równie różowiutką, jak ta pierwsza. Dziewczyna znowu krzyknęła, ale tym razem bynajmniej nie z bólu. Przyssałem się do jej najintymniejszego miejsca i długo je pieściłem, po czym zapytałem ją na uszko:
- Czy w tej dziurce też będę pierwszy?
Nie czekając na odpowiedź, zaatakowałem. Poszło całkiem łatwo. Mój kutas był mokry i śliski po penetracji cipki, jej dupcię obficie naśliniłem, a przyjemność z moich bezwstydnych pieszczot całkowicie ją rozluźniła, więc mogłem ją tam jebać bez oporów. Bardzo podobała mi się sprośność tej sytuacji, więc zdążyłem dojść zanim jeszcze znudziła się moim towarzystwem. Leżeliśmy jeszcze chwilę obok siebie, wspólnicy w psocie, uspokajając oddech i przesyłając sobie niegrzeczne uśmiechy.
- No, córciu, zmykaj do łazienki, a ja tu trochę oporządzę. Poczekaj z zabawami jakieś dwa dni, aż ci się tam zagoi, a potem zapraszam do kontroli.
Proszę bez uwag, że to było niemoralne, ja tylko niosłem pomoc!