Mam na imię Pioterk, mam 27 lat, 177cm wzrostu oraz jestem szczupłej budowy ciała. Z moją żoną Sylwią jesteśmy od 5 lat. Jest niską "czarnulką" z długimi do piersi włosami, w miarę dobrej budowie ciała i jest dwa lata starsza ode mnie. Sylwia jak każda normalna kobieta ma pewien defekt o którym nie lubi rozmawiać. Są to jej piersi. Mimo, że duże to każde innej wielkości a sutki patrzą w inną stronę dlatego w większości czasu kochaliśmy się przy zgaszonym świetle. Nie pamiętam jak się poznaliśmy ale pochodzi ze wsi i ciężko było jej się zaaklimatyzować nawet w kilkudziesięciu tysięcznym miasteczku, była mało komunikatywna i nie miała kolegów mimo to mieszkamy razem w kupionym na kredyt mieszkaniu. Ja pracuje i zarabiam na tyle dużo więc postanowiliśmy, że Sylwia nie będzie pracować - zajmie się domem co mi bardzo pasowało.
Wszystko między nami układa się dobrze, dogadujemy się, nie kłócimy zbyt często aczkolwiek seks od razu był rzeczą drugorzędną - może dlatego, że ani ja, ani ona nie mieliśmy wcześniej dużego doświadczenia a dodatkowo ja mam bardzo małego penisa - jakieś 12-14cm więc nie raz miałem wrażenie, że jest niezadowolona i pozostaje z jej strony niedosyt. Po czasie stał się monotonny, klasyczny aż w końcu rzadko dochodziło do zbliżeń w łóżku. Ufaliśmy bezgranicznie więc nigdy nie było sprawdzania telefonów, kontrolowania - po prostu wszystko sobie mówiliśmy i nie było zazdrości - tak mi się wydawało aż do pewnego wieczoru. Sylwia brała kąpiel, taką jaką lubi - długą i gorącą - ja mam wtedy czas posiedzieć na komputerze i nikt mi nie marudzi. Nagle dzwonek wiadomości na smart-fonie i poruszenie w łazience oraz za sekundę Sylwia przyszła po telefon - mokra, tylko w ręczniku z kapiąca z pod ręcznika wodą oraz gęsią skórką z zimna. Zabrała telefon i wróciła do kąpieli po czym nic więcej nie było słychać. Zapaliła mi się kontrolka i zapytałem później od kogo ta wiadomość - od nikogo, jakaś z radia wykrzyczała i temat się zakończył. Pomyślałem, że tylko sobie wyolbrzymiam ale coś nie dało mi spokoju - byłem trochę zazdrosny. Przy najbliższej możliwej okazji wszedłem w jej telefon i zobaczyłem, że są wiadomości tylko ode mnie więc postanowiłem się upewnić i przy następnej fakturze zamówiłem biling rozmów z jej numerów. Do końca miesiąca nie było daleko więc jakieś dwa tygodnie później na bilingu zobaczyłem, że rozmowy z jednym numerem trwały po kilka godzin jak byłem w pracy nie mówiąc o setkach smsów. Pomyślałem, że jest to pewnie jakaś koleżanka (w końcu prawie nie mamy znajomych) i byłem nawet zadowolony, że układa się jej życie towarzyskie. Pewnego wieczora, postanowiłem zapytać Sylwie czy ma jakąś znajomą z którą dużo pisze, bo czasami jak dzwonie to numer jest zajęty ale zrobiła mi niezłą awanturę, że jestem zazdrosny, że próbuje ją kontrolować i chciała, żebym dał jej trochę prywatności - temat się zakończył i poszliśmy spać. Całą noc o tym myślałem i następny dzień w pracy. Postanowiłem, że założę jej oprogramowanie szpiegowskie do telefonu. Wykorzystałem okazję i tak się stało. Od tamtej pory widziałem całe zapisy rozmów sms-owych na mailu. Czytałem w pracy i nie dowierzałem otóż...
Moja żona poznała podczas zakupów w supermarkecie mężczyznę a raczej chłopaka - 20lat i chyba zawrócił jej w głowie bo ich konwersacje były niemal nonstop o seksie. On opisywał co jej zrobi jak się zobaczą (zapomniałem dodać, że on chyba był w jakieś delegacji gdy się spotkali) i jaki to nie jest zauroczony jej ciałem i wyglądem. Pytał czy ma wygoloną szczelinkę, czy dba o siebie i w ogóle zasypywał ją komplementami jaki byłby szczęśliwy gdyby mógł ją chociaż dotknąć. To wszystko trwało jakieś półtora miesiąca. Pomyślałem, że na razie będę tylko czytał - w końcu nic złego nie robią... Do czasu gdy nie umówili się na spotkanie. On miał do niej przyjechać kilkaset kilometrów. Ten program to był mój as w rękawie. No co, spotkają się i tyle - w końcu trochę nakłamała w tych sms-ach więc pomyślałem, że jak zobaczy jaka jest naprawdę to pogadają i się zakończy. Tego dnia wyszedłem do pracy normalnie i obserwowałem skrzynkę meilową. Było kilka smsów o 8 rano po czym do 15 cisza (o 17 wracam z pracy) i kilka smsów po 15.30 o tym jak doskonale się całuje i fajnie byłoby się zobaczyć jutro na coś więcej. Okazało się, że zostaje do Piątku u nas w mieście. Wróciłem z pracy lekko zirytowany ale obiad był, w domu wszystko ogarnięte i brakowało mi pomysłu na rozmowę. Wieczorem Sylwia szybko położyła się spać więc nie mieliśmy czasu porozmawiać. W nocy wsunąłem rękę pod jej bieliznę i wydawało mi się, że się wygoliła - ale bardzo szybko wyciągnęła moją rękę i powiedziała, że jest zmęczona i nie ma ochoty. Nie wiedziałem co robić, poszedłem do pracy ale to nie dawało mi spokoju. Urwałem się więc wcześniej i postanowiłem podglądać moją żonę żeby niczego nie przeoczyć. Po balkonach wszedłem na pierwsze piętro - nie było to szczególnie trudne gdyż za naszym blokiem nic szczególnego nie ma i nikt nie mógł mnie złapać. Znałem godzinę o której przyjdzie więc nie musiałem długo czekać. Przez okno doskonale widziałem naszą sypialnię a przez kwiatki chyba nie było mnie widać.
Przyszedł punktualnie o 9. Dobrze zbudowany, wysoki blondyn (z smsów wynikało, że dużo czasu poświęca na ćwiczenia i imprezy). Jakoś nie było między nimi gdy wstępnej - od drzwi do sypialni prowadziła całując jego usta i zaraz stanęli obok łóżka. On trzymał ręce na jej piersiach i pośladku na zmianę gniotąc. Serce waliło mi jak oszalałe ale obiecałem sobie, że nie będę podejmował żadnych pochopnych kroków. Po dłużej chwili zaczął ją rozbierać ale Sylwia raczej nie radziła sobie z tym wiec chciała jak najdłużej się całować - bała się chyba i mimo wszystko nie była taka śmiała. On napierał co chwile ściągając z niej jakiś ciuch aż w końcu została nawet bez stanika. Miała na sobie najlepszy komplet czarnej koronkowej bielizny, pas i pończochy. Jej sutki stały stwardniałe każdy w inną stronę ale chłopak chyba się pośpieszył zabierając sie za bieliznę bo go zatrzymała i powiedziała, że źle się czuje, że to jej pierwszy raz z innym mężczyzną i chyba nic z tego nie będzie. Powiedział, że rozumie i zwolnią tempo. Położył ją na łóżku rozchylił nogi i uklęknął na podłodze zabierając się za lizanie jej szczelinki przez rozchyloną bieliznę. Widać od tego momentu to on prowadził i dominował. Nie wiedziałem co z sobą zrobić. Sylwia wzdychała, jęczała, trzymała do za blond włosy z nogami zadartymi na jego plecach a ja przez uchylone okno wszystko dokładnie słyszałem. Trwało to w nieskończoność mimo, że mi pozwalała robić to tylko przez chwile. Po chwili zaczął ją bardzo komplementować a ona chyba chciała mu sie odwdzięczyć bo wciągnęła do na łóżko i zaczęła wolno rozbierać aż w końcu leżał na łóżku nogami w kierunku balkonu - widziałem więc jego wielkiego penisa. Może nie był tak gruby jak mój ale był długi, sterczący na baczność z wystającymi żyłami - miał chyba z 20cm. Sylwia uklęknęła na nim tak, że mógł miętosić i lizać jej piersi. Chyba jej się podobało bo kazała mu gryźć mocno, ssać i szczypać. Nie trwało do długo, bo jedną ręką złapała go za penisa i celowała w mokrą i wylizaną szczelinkę, druga rękę trzymała na klatce piersiowej nie dając sobie pomóc ani jemu wstać. Wsadziła sobie obcego penisa w szczelinkę - myślałem że oszaleję. Cały nie wchodził, widziałem jak się gnie jak na nim szybciej siadała, dochodził do końca ale jej się chyba to podobało bo robiła coraz szybsze ruchy, jęczała dosyć głośno aż w końcu bardzo szybko się na niego nabijała a penis wchodził prawie do końca. Trwało to wieczność... Moja żona skakała po innym mężczyźnie. W pewnej chwili bardzo spocona upadła obok niego, wtedy bardzo szybko się zerwał, ustawił na pieska z podkulonymi nogami, wszedł bez pardonu aż jękła i posuwał bardzo energicznie trzymając rękoma sutki falujących piersi. Widziałem ich wtedy od boku i te ich szybkie tempo ale pewnym momencie zwolnił i zapytał czy może kończyć w środku. Sylwia nie była niczym zabezpieczona, my zawsze kochaliśmy się w gumce wiec powiedziała że niema mowy i że może kończyć wszędzie tylko nie w środku. Złapał ją za włosy a raczej za głowę (był dużo wyższy) i rżnął bardzo bardzo energicznie wsuwając i wyjmując całego penisa po same jajka ale ona tylko jęczała. W pewnej chwili szybko się wycofał, podszedł szybko od przodu, złapał za głowę i wystrzelił prosto w czoło tak, że jego sperma spływała po nosie, ustach, budzi i kapała na pościel. Sylwia podeszła do szafki, wyciągnęła moją czystą bieliznę i wytarła sobie twarz. Leżeli na łóżku przez jakieś kilkanaście minut po czym zapytał się jej czy nie zrobi mu loda. Powiedziała, że może spróbować ale nie robiła tego często (mi chyba nigdy) więc powiedział że wszystkiego ją nauczy i później mąż będzie zadowolony - zaśmiał się. Kazał jej uklęknąć na podłodze i stanął tak, że jego penis był przed jej twarzą (mimo, że był w spoczynku to i tak dłuższy od mojego). Wsadził jej w usta miękkiego penisa a ona go lizała wsadzając sobie do buzi dość głęboko, robiła takie ruchy przez kilka minut i pewnie mu się podobało bo bardzo się pobudził i wydłużył więc już nie mogła go trzymać całego w ustach. Robiła mu niezdarnie loda aż w końcu złapał ją za ręce i kazał trzymać z tyłu. Teraz to on wkładał i wyciągał penisa z jej ust - po prostu pieprzył moją żonę w buzię i widać że dosyć mocno bo jej głowa co któreś pchnięcie odskakiwała jakby uderzał w jej gardło. Dziwne, że nie protestowała bo on pozwalał sobie na coraz więcej mówiąc, że ma doskonałe gardło, bardzo głębokie, że go bardzo podnieca. Widocznie chciała mu się odwdzięczyć za długi seks więc tylko wysuwała język chcąc wziąć go do samego gardła. Wykorzystał to i był bardziej śmiały aczkolwiek tempo spadło. Teraz wsuwał głęboko jakby chciał wybadać granice na jaką może sobie pozwolić. Widać, że nie brakowało dużo do orgazmu bo miał co chwile zamknięte oczy, jego ciało się wiło a żyły na penisie były coraz bardziej widocznie. Złapał ją za głowie obiema rękoma i powoli wsuwał penisa - wsunął chyba całego bo Sylwia kaszlnęła jakby chciała wymiotować ale od razu się wycofał za chwile próbując znowu. Brakowało jej tchu ale nie protestowała nawet przez chwile. Jej ślina kapała tylko z jego jajek. Zapytał czy może kończyć w jej gardle a Sylwia kiwnęła tylko głową z penisem w ustach. Znowu wsunął jej całego penisa aż po same jajka, docisnął jej głowę i skończył. Po wszystkim pocałował ją w policzek i położyli się na łóżku. Powiedział jej, że jest dobrą suczką, że dużo dałby żeby się ze mną zamienić ale moja żona nic nie mówiła i widać było po niej wyrzuty sumienia. Napisałem w tym czasie smsa "kochanie co u Ciebie" i w tym momencie postanowiła odpisać, że wszystko w porządku i sprząta w sypialni. Około godziny 15 się rozeszli i postanowiłem wrócić do domu. Wszedłem chwile po jego wyjściu mówiąc że jestem wcześniej i żeby nie dać jej czasu na ogarnięcie się. Z ust Sylwii było czuć męską spermę i co chwile kaszlała i mlaskała chyba przez ból gardła. W sypialni pod łóżkiem leżała moja bielizna oblepiona jego nasieniem. Umówi się na jutro na jakieś nowe doświadczenie z seksem analnym.
Nie wiedziałem co zrobić nie robiąc nic. W nocy jak położyliśmy się spać czułem, że pościel pachnie spermą. Zapytałem się prosto z mostu czy zrobi mi loda ale Sylwia zrobiła mi awanturę, że nie jesteśmy gówniarzami i jestem chamski i poszła spać.