- Mareczku, czy przypadkiem się nie zesrałeś?
- Nie tylko jest pederastą, ale jeszcze lubuje się w zabawach z kupą.
- Bleee! On lubi babrać się w swoim gównie!
Od samego rana Marek zmuszony był wysłuchiwać różnych chamskich komentarzy. Z drugiej strony ciężko było się dziwić osobom, które je wygłaszały. W końcu obserwowali chłopaka w szortach, tak krótkich, że odsłaniały praktycznie cały tyłek (Marta zdecydowała, że za karę jeszcze bardziej je przytnie), a na pośladkach widać było zaschnięte ślady kału. Marek z rozkazu Marty mógł tylko częściowo się umyć, tak by wszyscy mogli oglądać jego brudną pupę. Cyprian czymś się zatruł i leżał w łóżku, a Doris dotrzymywała mu towarzystwa. Tak więc z paczki Marka została tylko Kasia, która nie dawała już rady ciągle go bronić przed napastliwymi docinkami kolegów i koleżanek. Władze szkoły aprobowały, a przynajmniej tolerowały całą sytuację, gdyż zgodna była z nową polityką wychowawczą, zatwierdzoną przez ministerstwo oświaty. Dopuszczała ona rozmaite niezwykle upokarzające kary, np.: Ewa z drugiej klasy liceum zmuszona była chodzić nago od pasa w górę ze spinaczami przypiętymi do sutków. Była długa przerwa. W pewnym momencie Kasia pocałowała Marka i powiedziała mu:
- Przykro mi, że tak wyszło. Może lepiej będzie, jak do liceum przeniesiesz się, gdzie indziej.
- Nie sądzę, żeby matka się na to zgodziła. Przecież odczuwa wielką przyjemność z upokarzania mnie.
- Ale przecież na swój sposób cię kocha. W końcu chyba zrozumie, że ty nie…
Nie dokończyła zdania, bo Marek idący przed nią korytarzem, upadł na podłogę. To Maciek z klasy Kasi podstawił mu nogę.
- Co ty odpierdalasz?! - wybuchła Kasia.
- Daj spokój. Przestań bronić tego pedzia. Nie widzisz, jaki jest żałosny.
Od razu wstał z ławki i z grupą kolegów zaczął się oddalać w stronę WC.
- Nie uciekaj, tylko go przeproś debilu!
- Myślisz, że ponieważ nie jest tak napakowany, jak ty, to masz prawo go napierdalać?!
Maciek nie zwracając uwagi na pokrzykiwania, podążającej za nim Kasi, otworzył drzwi od męskiej toalety. W międzyczasie zadzwonił dzwonek na lekcje.
- Dla twojej wiadomości piepszyłam się z nim, a z tobą bym tego nie zrobiła za żadne pieniądze! Nazwanie cię obleśną świnią, to byłaby zniewaga dla św… - wrzeszczała mu nad uchem, gdy jeden z kolegów Maćka klepnął ją w tyłek. A było w co klepać. Kaśka miała na sobie seksowne leginsy i widok jej pupci wywoływał wzwód u prawie każdego chłopaka, co dziś zobaczył ją z tyłu.
- Jak śmiesz ty pierdolo…
Drugi z nich wepchnął jej papierowe ręczniki do ust, a Maciek chwycił ją, wykręcając ręce do tyłu.
- Wojtek! Ty stań na czatach i zamknij drzwi. Już jest po dzwonku, ale trochę ostrożności nie zaszkodzi.
- Ty Beniu podaj mi sznurek z plecaka, a Bartek niech trzyma jej nogi, choć trochę szkoda, bo tak seksownie nimi wierzga.
Maciek obwiązał jej sznurek dookoła głowy, uprzednio ładując jej do buzi kolejną porcję papierowych ręczników. Następnie związał ręce z tyłu i zaciągnął Kasię na parapet. Niesamowicie napalony, gwałtownie opuścił jej leginsy z majtkami do kolan.
- Beniu! Rzuć mi jeszcze gumki, a potem pomóż Bartkowi.
Maciek - przeciętnej urody, ale dobrze zbudowany chłopak - wyciągnął ze spodni swoją pokaźną pałę. Jego penis był gruby, a do tego miał 20 cm we wzwodzie. Teraz miał właśnie pełną erekcję, a fiut ociekał mu preejakulatycznym śluzem. Błyskawicznie nałożył kondom i wpakował swój wielki sprzęt do kuszącej, ślicznie wygololonej cipeczki. Kasia wydała z siebie przeraźliwy jęk, bo nigdy wcześniej nie miała w sobie czegoś o takich rozmiarach. Bardzo chciała kopnąć Maćka, ale nie mogła, bo rozwarte nogi mocno trzymali, siedzący pod parapetem Bartek i Benio. Przy okazji mogli sobie dokładnie pooglądać, jak chuj Maćka penetruje muszelkę Kasi. Po chwili już nie mogli sami się powstrzymać i jedną ręką puścili Kasię, by drugą móc pomasować się po wybrzuszeniu na spodniach. Niewiele czasu minęło i dramatyczne odgłosy gwałconej Kaśki, przerwało rozkoszne stękanie Maćka, co zwieńczył mówiąc:
- O kurwa! Nie wiem, kiedy ostatni raz było mi tak w chuj dobrze.
Nieprędko wysunął się ze środka. Gdy to wreszcie zrobił, oczom Bartka i Benia ukazała się zużyta prezerwatywa z taką ilością spermy, jakiej jeszcze nigdy na żywo nie widzieli, chociaż we czwórkę nie raz zdarzało im się wspólnie walić.
- Nie mogę jej wyrzucić. To będzie pamiątka po najlepszym seksie w moim życiu.
Maciek schował swoje trofeum do plecaka. Potem oświadczył:
- Jeszcze do dzwonka zostało trochę czasu. Jak chcecie skorzystać z usług tej pięknej dziwki, to możemy ją rozkneblować i obciągnie wam druty.
- To kiepski pomysł - stwierdził Bartek - może zacząć się wydzierać.
- Lepiej po prostu ją wydymamy - dodał Benio.
- Nie mam już gumek. Spokojna głowa. Nie wyda z siebie żadnego dźwięku. Przyłożę kurwie scyzoryk do gardła.
Maciek wyjął go z plecaka i przykładając Kaśce nóż do szyi, powiedział:
- Jak piśniesz, choć słówko, to zabiję cię, słyszysz?
Rozwiązał sznurek, wyjął ręczniki z ust i zmusił Kasię do przyjęcia pozycji na klęczkach, nie zdejmując noża z gardła.
- No chłopaki! Śmiało! Chuje na wierzch!
Bartek z Beniem rozpięli rozporki i wyciągnęli sztywne fiuty. Na szczęście były znacznie mniejsze niż kutas Maćka. Zaczęli uderzać nimi o policzki przerażonej Kasi, zwilżając je sobie przy okazji jej łzami. Dziewczyna czuła mdłości, zwłaszcza, że fiut Benia cuchnął moczem i miał na sobie sporo serowatej substancji.
- Ssij go szmato! - rozkazał. Kasia z ogromnym niesmakiem wzięła go do ust i zaczęła zlizywać z niego fiuci ser. Nie była jednak w stanie wytrzymać i zwymiotowała na podłogę w toalecie.
- O kurwa! - Benio uderzył dziewczynę w twarz.
- Masz szczęście, że mi na niego nie narzygałaś, bo złamałbym ci nos.
- Teraz ja! - włączył się Bartek i też wsunął Kasi penisa do buzi. Tego szczęśliwie była w stanie obciągać bez większego obrzydzenia. Nie miał szczególnego zapachu poza lekkim smrodem potu.
- Niezłe znawstwo w temacie! - skomentował sytuację Maciek.
- Poliż go jeszcze po jajach - dodał.
- Właśnie! Wyliż mi teraz klejnoty.
Kaśka spełniła polecenie i jeździła mu językiem po mosznie. Cieszyła się, że przynajmniej jest tam ogolony, czego nie można było niestety powiedzieć o Beniu, który miał tam długie zakręcone łoniaki i zaraz zaczął się domagać dalszej części pieszczot:
- To niesprawiedliwe, że tej kurwie bardziej smakuje twój.
- Już ja się postaram, żeby ci posmakował - mówiąc to, wepchnął jej swojego kutasa, aż do samego gardła. Kasia dławiła się i odczuwała niewypowiedziany dyskomfort, zwłaszcza, że włochate jajca zaraz też znalazły się w jej buzi. Nie mogła jednak nic zrobić. Wciąż miała scyzoryk na gardle.
- Teraz weź oba naraz - zarządził Maciek. Kasia spełniła polecenie i ssała je tak długo, aż pierwszy z nich wytrysnął. Był to Benio. Kasia cieszyła się, że jego pierwszego będzie miała z głowy (czy raczej z buzi). Świadomość, że ma w ustach spermę Benia była jednak trudna do zniesienia. Starała się więc skupić całkowicie na penisie, którego pieściła w chwili obecnej. Nawet całkiem jej odpowiadał grubością i długością (14, 16). Poza tym Bartek był już najprzystojniejszy z całej czwórki (szczęśliwym zbiegiem wypadków najbrzydszy Wojtek akurat stał na czatach). Wreszcie spuścił jej się do środka.
- Teraz zdziro wszystko posłusznie połkniesz, a jak spróbujesz komukolwiek powiedzieć o tym, co się tutaj wydarzyło, to wylądujesz w piwnicy u mnie w domu, gdzie zostaniesz do końca życia. Będę cię codziennie tak dymać w tyłek, że już nikt nigdy nie usłyszy, jak pierdzisz. Grzecznie pójdziesz do domu zanim zadzwoni dzwonek, żeby jak najmniej osób zobaczyło w jakim jesteś stanie - obwieścił Maciek.
Rozwiązali ją, naciągnęli leginsy i zostawili leżącą obok swoich rzygowin. Rozdygotana Kasia z trudem się podniosła i podeszła do umywalki obmyć twarz. Potem udała się do domu.
==
Przez kilka dni nie chodziła do szkoły, bo musiała uporządkować sobie w głowie, to co jej się przytrafiło. Gdy rozpoczął się kolejny tydzień, wreszcie zdecydowała się pójść do budy.
- Hej! - zawołał do niej Marek. Kasia nie odpowiedziała.
- Sorry, że wtedy zostawiłem cię z nimi.
Dziewczyna nadal milczała.
- Czemu nie odbierałaś telefonu przez kilka dni? Nie wiedziałem, co się dzieje.
- Pogadamy po szkole - w końcu się odezwała i oddaliła się od Marka szybkimi krokami. Zdziwiony chłopak nie gonił jej. Stanął w miejscu, rozmyślając, co się dzieje. Na kolejnej lekcji Kasia nie uważała, podobnie zresztą, jak i na poprzednich. Teraz jednak w ogóle nie wyjęła książek i leżała na ławce.
- Kasiu? Źle się czujesz? - spytał nauczyciel angielskiego.
- Kasiu, zadałem ci pytanie?
Ona jednak ignorowała pytania. Nauczyciel podszedł do niej.
- Czy mam wezwać twoich rodziców?
To pytanie już kompletnie rozjuszyło Kasię. Chamsko odpowiedziała:
- Dzwoń se, gdzie chcesz!
- No no! Nieładnie! Za tę odzywkę porozmawiasz sobie na przerwie z pewnym panem.
Dziewczyna nadal nie zwracała uwagi na to, co ma miejsce wokół niej i do końca lekcji nie wyjęła książek z plecaka. Na przerwie miała się zgłosić do dyrektora. Nie miała na to najmniejszej ochoty, zwłaszcza, że był to ojciec Maćka. Już myślała, że przeczeka następną przerwę, gdy nagle usłyszała za sobą głos:
- Zapraszam do gabinetu.
Kasia ani drgnęła.
- Zapraszam do gabinetu!
Po wznowieniu prośby, a raczej rozkazu dziewczyna z niechęcią odwróciła się i poszła za dyrektorem. Jednak gdy, zobaczyła, że po wejściu do gabinetu, dyrektor przekręca klucz w drzwiach i chce go schować do kieszeni, zdziwiła się i ruszyła w stronę drzwi.
- A dokąd to się pani wybiera?
Dyrektor chwycił ją mocno za nadgarstek.
- Chcę wyjść! Proszę mnie natychmiast wypuścić!
- Jeszcze czego! O tym, czy stąd wyjdziesz i kiedy stąd wyjdziesz, zadecyduję wyłącznie ja.
Wtedy Kasia straciła panowanie nad sobą:
- Puszczaj mnie! Zajmij się lepiej swoim synalkiem - gwałcicielem!
- Jak śmiesz smarkulo mówić do mnie na ty! I jeszcze wypowiadać te bezczelne pomówienia pod adresem mojego syna.
Po tonie w jakim to powiedział i jego spojrzeniu, Kasia poznała, że wie o tym, co wydarzyło się w zeszłym tygodniu.
Tymczasem dyrektor pchnął ją na swoje biurko. Gdy zerwała się do ucieczki, chwycił ją za włosy i szarpnął z całej siły, że aż musiała krzyknąć. Z powrotem przyłożył ją do biurka i warknął:
- Zostajesz tu!
Dziewczyna już wiedziała, że jest na przegranej pozycji, ale nie miała pojęcia do czego posunie się dyrektor. On natomiast bez ceregieli zadarł jej spódniczkę do góry i ściągnął koronkowe majtki. Począł okładać jej pupę siarczystymi klapsami. Nastolatka była pod wrażeniem jego siły, aż musiała stęknąć. Z jej tyłka wydobył się lekki wiaterek. Jednocześnie pośladki coraz bardziej zabarwiały się na czerwono. Lanie na chwilę ustało.
- Może teraz usłyszę z twojej strony magiczne słowo?
- Tak, usłyszysz! Pierdol się!
- W takim razie kontynuujemy - powiedział dyrektor beznamiętnym głosem i wyjął pas ze spodni. Choć początkowo uderzenia były lekkie, stopniowo stawały się coraz bardziej zamaszyste.
- To się nazywa dostać porządnie w dupsko, co?
Jej pupa cała pulsowała głęboką czerwienią. Dziewczyna miała poczucie, że jej godność znów brutalnie została zszargana. Jednocześnie ból stawał się coraz trudniejszy do wytrzymania i zaczęła krzyczeć. Jednak drzwi w gabinecie były dźwiękoszczelne. Poza tym tego typu kary były tu stosowane.
- Doproszę się w końcu, czy nie?
- A może powinienem użyć czopa, by cię zmiękczyć? - rzekł perwersyjnym tonem, jednocześnie przerywając na chwilę lanie i przejeżdżając palcem po jej kakaowej szparce. Kasia przeraziła się. Nie miała tego nigdy w sobie, ale znała to z opowieści Marka. Wiedziała, że czop wywołuje straszne pieczenie, nudności i chęć wypróżnienia.
- Nie proszę! Niech pan tego nie robi! Przepraszam za wszystko!
- O! Jaka pokorna i grzeczna się raptem zrobiła.
- Zatem dobrze dziecinko, ale w ramach zadośćuczynienia coś dla mnie teraz zrobisz.
Kasia nie wiedziała o co może mu chodzić. Nie przypuszczała, że jest, aż tak zdegenerowany. A jednak. Dyrektor otworzył jedną z szuflad, wyjmując stamtąd jakiś krem. Wycisnął go obficie na rękę i zaczął smarować Kaśce pośladki, a w końcu odbyt. Wsunął tam dwa palce na pełną długość i przez chwilę onanizował ją analnie, “naoliwiając” nastolatkę od środka. Dziewczyna była zbyt obolała i zszokowana, by cokolwiek zrobić. Wreszcie dyrektor, który był lekko otyłym siwym mężczyzną po pięćdziesiątce, wyjął ze spodni dużego penisa, podobnej długości i grubości, jak prącie jego syna. Go również nasmarował. Następnie zaczął napierać na odbyt Kasi. Dość gładko wchodził do środka.
- No, mała dziwko! Widzę, że masz już za sobą pierwsze kroki w tej materii. Widziałem w życiu tyle szparek, że rozpoznam nawet tą nieznacznie używaną.
Jego ruchy stawały się coraz bardziej regularne. Ślina napalonego mężczyzny kapała na seksowne młode ciałko. Macał ją namiętnie, coraz bardziej podwijając bluzkę, aż dostał się do stanika, który rozpiął. Zaraz jego łapska znalazły się na jej ślicznych piersiątkach. Zaciskał je na nich coraz bardziej, jednocześnie coraz szybciej posuwając jej tyłeczek. W końcu zaczął obleśnie dyszeć, a na plecach Kasi znalazła się spora porcja jego śliny, która ściekała w kierunku przedziałka na pośladkach i w końcu połączyła się z jego spermą, obficie wyciekającą z nastoletniej pupy. Dyrektor oddalił się, by wziąć coś z szafki. Wyciągnął z niej drogi aparat i zrobił kilka zdjęć, jak nasienie wypływa z jej dupy i ścieka po jej nogach. Kasia czuła, że to jeszcze nie koniec. Mężczyzna się onanizował. Starał się doprowadzić swego ptaka znów do stanu sztywności. Gdy mu się to udało, podszedł bliżej Kaśki. Obrócił ją drugą stroną i zmusił do klęknięcia. Przed jej oczyma znalazł się wielki owłosiony starczy człon.
- Zrób mi tak dobrze, jak mojemu synowi.
Zrezygnowana Kasia zabrała się do dzieła. Musiała pół godziny go obciągać. Próbować najrozmaitszych sztuczek. Dać z siebie wszystko, by doprowadzić go do kolejnego wytrysku. Gdy wreszcie jej się to udało, wypluła całą spermę, nie czekając, aż dyrektor każe ją połknąć i zwymiotowała na dyrektorski dywanik. Ku jej zdziwieniu dyrektor jeszcze ją podniósł i pocałował z języczkiem. Czuła odór z jego ust. Jemu najwyraźniej też nie przeszkadzało, że pachnie jej z buzi wymiocinami i kałem, którego resztki zlizała z fiuta swego oprawcy.
==
Tymczasem zaniepokojony Marek zmierzał do domu, zastanawiając się, czemu Kasia nie pojawiła się przed szkołą. Przeczekał tam na nią przeszło 40 minut. Myślał, co ją mogło zatrzymać, zwłaszcza, że nie miał z nią normalnego kontaktu od kilku dni. Miał też nadzieję, że mama już wróciła. Był już zmęczony nieustannymi dziwnymi wymysłami Marty. Przynajmniej dzisiaj już nie musiał pokazywać brudnych pośladków. Gdy wszedł do domu, to jednak znowu zobaczył Martę. Oświadczyła:
- Do naga! I kładź się brzuchem na łóżko!
- Co znowu? - spytał znużony Marek.
- Nic ci do tego. Kładź się!
Marek więc postąpił, tak jak powiedziała. Marta podeszła do stołu po jakieś akcesorium. Chłopak przyglądał się.
- Nie patrz się! To ma być niespodzianka.
Odwrócił wzrok i w napięciu czekał na to, co go miało spotkać. Po chwili poczuł coś strasznie gorącego na lewym pośladku. Zasyczał z bólu.
- Musi to, aż tak boleć?
- Musi! Podgrzałam odpowiednio sprzęt do tatuażu, byś czuł nie tylko kłucie, ale i pieczenie.
Marek z trudem znosił ból, który po chwili odczuł także na prawym pośladku. Gdy Marta skończyła, wymierzając mu mocnego klapsa, miał poczucie, jakby upłynęły całe wieki.
- Teraz możesz wstać i zobaczyć się w lustrze.
Marek podszedł się przejrzeć. Czuł, że zaraz wybuchnie płaczem. Na lewym pośladku widniał napis: “ZERŻNIJ MNIE”. Na prawym zaś: “MOŻE SIĘ NA CIEBIE NIE ZESRAM”. Cdn.
11.07.2019 16:20