Moja żona do niedawna uczyła w szkole podstawowej języka polskiego. Jednak nie tylko zła atmosfera w pracy, lecz również wypadek, zadecydował o tym, że postanowiła się zwolnić. To, że była 29-letnią blondynką o błękitnych oczach, ponętnej figurze z dużymi piersiami i długimi nogami też jej zapewne nie pomagało – babskie grono pedagogiczne bywa surowsze niż jury w konkursie Miss Świata. Ale przeważyło jedno, ów szkolny wypadek, a w zasadzie jego następstwa. Podczas przerwy zepchnięto ucznia ze schodów, złamał nogę. Chłopca zabrało pogotowie, powiadomiono rodziców lecz trzeba było również rozmawiać z policją, a to rola Pani dyrektor. Dyrektorki nie było w tym dniu w pracy. Dzień wcześniej poinformowała, że będzie pod telefonem:
- Jak by się coś działo - zaznaczyła.
Telefoniczny kontakt był jednak niemożliwy, wicedyrektorka chciała posłać po nią konserwatora, ale ten gdzieś się zawieruszył. Koniec-końców, moja żona musiała pojechać do domu szefowej. Ta jej dyrektorka to stara panna, 53 lata – taki typowy okaz matematyczki wiejskiej kierowniczki szkoły. Około 170 cm wzrostu, trwała brąz ondulacja, wielkie cycki, szerokie biodra. Zawsze ostro wymalowana i pachnąca przesadnie ciężkimi wieczornymi perfumami.
Po pięciu minutach żona podjechała pod dom kierowniczki, energiczne zastukała do drzwi - nikt nie otworzył. Spróbowała od podwórka, pukanie do tych drzwi również nic nie dało. Złapała za klamkę - drzwi nie były zamknięte. Postanowiła wejść do środka. Już chciała zawołać ,,Dzień dobry! Pani dyrektor!” ale usłyszała z piętra coś, jakby jęczenie i stękanie oraz głos podobny do głosu naszego konserwatora szkolnego – emerytowanego górnika – Pana Włodka. Głos mówił:
- Zaroz ci to zrobia do końca, jeżeś tako mokro, że ci wsadzym cało rynka do tej twojij wielkij cipy. Siadej na fotel i rozkrocz się jak u dochtora. Pokoż mi jak se tam wsadzosz palce.
Żona zakradła się na górę i dość łatwo zobaczyła o co chodzi. Układ pokoi pozwalał na skryte obserwowanie co dzieje się w ostatnim z nich, zapewne w sypialni. Dyrektorka leżała prawie naga na wielkim skórzanym fotelu klubowym przywiezionym zapewne z wystawki w Holandii. Nogi miała przewieszone przez oparcia, była w czarnych pończochach podtrzymywanych przez szeroki pas, który równocześnie zgrabnie zakrywał jej brzuch. Miała też założone szpilki. Piersi trzymały się w solidnym półgorsecie krytym gęsto koronką z wielkimi srebrzystymi kwiatami. Wyglądały jak malowane na lace. Żona pomyślała: skąd ta baba ma taki dobry gust? Jak można było pobieżnie ocenić, nie były to szmaty z targu. Dwie wielkie kule – piersi dyrektorki, teraz były tak ułożone, że można było podziwiać wystające ponad koronką spore sutki otoczone ciemnymi aureolami. Sutki wystawały i miały grubość małych palców u ręki. Włodzio konserwator zaczynał właśnie badanie. Rozpoczął jednak od biustu, który w brutalny sposób wyciągnął z gorsetu. Ujął mianowicie pomiędzy trzy palce stojące wielkie sutki i wpychając biust poderwał go jednym mocnym szarpnięciem. Cycki dyrektorki wyskoczyły z miseczek, a ona sama zajęczała potężnie. Wymierzyła mu uderzenie w twarz.
- Co to robisz knurze pierdolony!? Miałeś się zająć moją cipką. Teraz wyliż mi sutki delikatnie, końcem języka – zarządziła. Potem je wsadź delikatnie skąd wyszarpałeś. No już , do roboty! Jak jeszcze raz tak zrobisz bez mojego polecenia to dostaniesz kopa w jaja. Pokaż jeszcze czy ci stanął. Tak to bolało – powiedziała uderzając zewnętrzną częścią dłoni w jego stojącego fiuta.
Konserwator jęknął tylko ,,o kurwa” i zaraz lizał sutki tak, aż dyrektorka zaczęła pojękiwać. Potem wsunął dyrektorce trzy palce do środka, a potem dalsze dwa. Wszystko przy jej jękach. Gmerał w jej pochwie. Była, o dziwo porządnie wygolona i wydepilowana. Teraz wsunął też palce z d**giej ręki - tak, że pochwa dyrektorki miała ich we wnętrzu już dziesięć. Kiedy zaczął jakby rozcierać swoje dłonie w jej cipce odezwały się głośniejsze dźwięki rozkoszy.
- O, tak. To jakaś nowość knurze. O taaaak. Mam być grzeczna? Wiem, że muszę być grzeczna, ale nie traktuj mojej cipy jak umywalki. Ale jesteś zboczony, rozciągniesz mi ją strasznie. Ooooo! Nie podoba mi się to świński ryju. Weź knurze i włóż mi tam jedną rękę, ale wyjeb mnie za to porządnie. Żona, kiedy mi to opowiadała, mówiła że podnieciła się już na mokro. Zaczęła masować sobie wargi i łechtaczkę, obserwowała dalej. Po chwili Włodek wyciągnął jedną rękę, a w zasadzie te pięć palców. Teraz zrobił jak mu kazała -włożył w jej cipę jedną rękę po nadgarstek. Kiedy cała łapa Włodka była już w środku, dyrektorka zaczęła głośniej jęczeć, przy tym zaczęła się znowu tak wulgarnie odzywać, że moją żonę to zadziwiło. Z tego co mówiła, o tym komorniku, o pieniądzach było widać, że są to jej fantazje. Pani Dyrektor wyjęczała między innymi:
- Ty pierdolony knurze, ruchaj mnie tą łapą! Taki z ciebie doktor, jak ze mnie baletnica. Pierdol, nie przestawaj knurze! W końcu się do mnie dobrałeś bo wiesz, że nie mam pieniędzy. Ale jesteś zboczony, nie dziwię się, że twoja stara nie chce ci tego robić. Pierdolę te twoje zboczenia, przynajmniej mam komornika z głowy. Tylko temu dałam ci się wyruchać łapskiem. Ale dobrze! Ruchaj mnie! Jak sukę! Stanął ci, jak się wtedy zgodziłam przez telefon na ten cały kurewski układ? Poszedłeś go sobie zwalić, czy wsadziłeś tej twojej starej babie? Rób dalej, powiem ci kołku kiedy masz skończyć.
Po dziesięciu minutach i, jak mogła dostrzec żona, kilku orgazmach syknęła naraz:
– Dość! Wyjmuj łapkę powoli, obliż ją sobie teraz, spróbuj moje soki, no już Włodku! Aleś mnie wydupczył, stary knurze. Dobry, stary knur Włodek. Połóż się na podłodze, zrobię ci coś co mi się ostatnio spodobało na internecie, te nowinki technologiczne nie są wcale złe.
Włodek położył się na dywanie, był goły, owłosiony,ale miał na sobie też ciągle slipy, co bardzo zdziwiło moją żonę. Widać znał mores przed szefową, a ta rozkraczyła się nad nim i … puściła na niego strumień moczu:
- Tego żeś się chyba knurze nie spodziewał? Co się tak, kurwo wiercisz? Jak by ci nie pasowało to możesz się zwolnić. Pełno jest takich, którzy sobie chcą dorobić obijając pół dnia lagą gruchy i pijąc kawy ze sprzątaczkami – bo co ? jest tak? A może też je tam jebiesz knurze, no co? Zaraz skończę prysznic, sporo mi się tego nazbierało! Gadaj, może tę młodą rozwiedzioną kurwę, co już ma czwórkę bachorów, a każdego z innym? Ale chyba byś jednak nie był kołku taki głupi. Bo by cię też dopisała do rodziny Ha, Ha, ha! Może ty ją masujesz jak mnie przed chwilą, a ona ci obciąga? Pamiętaj Włodeczku, że taka suka to weźmie ci do buzi, potem twoją spermą wymasuje w środku swoją pizdę i tatuś jak ta lala – górnik strzałowy Włodzimierz B. Ha, ha, ha. A może tą co przyjęłam na zastępstwo pół roku temu, tę Brygidę - cycatą blondynkę. Macasz ją knurze jak sprząta? Taka wdówka to na pewno potrzebuje pomocy w domu, a cipa też ją swędzi! No kurwa mów! Jebiesz te głupie kurwiszony - sprzątaczki? Jak która lubi? Tę Brygidę to na pewno żeś też od tyłu walił i dobierał się do jej dupy – zauważyłam, że to lubisz knurze! Wygląda na taką co obciągnie huja wyjętego prosto z tyłka, no mów! Zrobiłeś jej podmiankę: dupa, cipa, buzia?
Włodek wybałuszył na nią oczy i stał mocno wystraszony. Zaczął się tłumaczyć, że absolutnie, że w ogóle, że on jest przeważnie rano, a one po południu, że ma swoją robotę - tłumaczył się jak dzieciak.
- Jo się prawie nie odzywóm do tych lampucer. Pieroński babska jyny godajom o warzyniu i kiero jakigo złego chłopa miała – powiedział między innymi.
- Dobra. Chodź tu stary knurze. Jak jesteś taki wierny swojej pani Dyrektorce prosiaczku to ona ci jeszcze da soczku. Mam resztkę, a nie będę z taką drobnostką chodzić do łazienki. Ty to Włodeczku łykniesz – i puściła krótki zrzut moczu do wąsatych ust Włodka. Po tym był jeszcze jeden i jeden. Po tej akcji Włodek wymamrotał:
– Chuja to wert, taki loci komuś do pyska, ale na władza nie poradza.
Na koniec dyra powiedziała Włodkowi już grzeczniej:
- No co, napiła się świnka trzy kubeczki soczku? Nie jęcz, masz chyba ze mną dobrze ? Finansowo ,,oficjalnie” i ,,do ręki” też , co? Zaraz ci go jeszcze obciągnę. Powiedz, ta twoja stara baba to by chyba umarła z emocji jak byś jej go próbował dać polizać, a nie daj Boże obciągnąć z spustem do ust? No Włodku powiedz, jak wy to mówicie między sobą na tej ,,grubie” ? : ,,wydupczyłeś ta swoja baba jakoś inaczyj niż na misjonorza pod pierzynom i po ćmoku”? Włodek milczał, tylko coraz głośniej sapał w miarę walenia mu konia przez dyrektorkę. Miał go takiego dość sporego z owłosionymi jajami. Dyra jedną ręką przytrzymywała zsunięty silnie napletek, a d**gą robiła mu główkę na okrągło. Zaczął głośniej jeszcze sapać i mamrotać ,,kurwa, wal go mocnij, zwal mi tego huja aż się wyrzygo, wytrzep mi …. kurwa!”.
Wtedy mojej żonie, chyba z tego patrzenia się, coś pomieszało się w głowie. Cofnęła się parę kroków na korytarz, a potem pędem weszła niby zziajana do pokoju i powiedziała:
- Pani dyrektooor! Wypadek w szkole! O przepraszam …. nie wiedziałam… ale policja kazała przyjechać … . Bardzo przepraszam, witam Panie Włodku.
Dyrektorka skoczyła jak oparzona, potem wybałuszyła na moją żonę oczy. Włodkowi z niedowalonego fiuta poleciało właśnie kilka małych strzałów.
- Jak tu Pani weszła? Co to ma być? Nie macie mojego telefonu?! Ja Panią wyrzucę ze szkoły, to ma Pani pewne pani magister – dodała z złością.
Żona pracowała bowiem warunkowo - kończyła właśnie wymaganą podyplomówkę z pedagogiki. W moją żonę jakby diabeł wstąpił.
- Co wy tu robicie w godzinach pracy, od kiedy to dyrektorzy dyżurują w domu?! Nie na czegoś takiego. To Wymysł Pani dyrektor! A mnie nie próbuj straszyć – dodała.
- Zrobiłam wam parę fotek - będziesz miała co wyjaśniać na radzie pedagogicznej – to ja ciebie zgnoję. Posłała mnie tu ostatecznie, kurwa, policja! Ja tu nie przyjechałam z własnej woli!
W tym samym momencie dyra krzyknęła do Włodka:
- Łap ją Włodek, przytrzymaj, ją idę po linki.
Włodek podleciał i złapał żonę od tyłu w pasie i za ręce. Jego uspermiony fiut wycierał się o spódnicę żony, ale to było nic.
- Panie Włodku proszę mnie puścić, ja to zgłoszę na policji!!
Ale Włodek jej nie puścił, przy tym coś mamrotał o ,,pierdolonych inteligyntkach”.
- Tera, to bydziesz miała dziołcha szkolyni. Jak mi dyrektorka korze, to cie wydupcza.
Dyrektorka faktycznie przyszła szybko z dwoma grubymi sznurami i powiązali żonę dość chaotycznie, ale solidnie. Jak potem mówiła – była jak w kokonie. Położyli ją na dywanie.
- Pilnuj jej, a ja zadzwonię na policję i do szkoły – muszę się dowiedzieć co się dzieje.
Wyjaśniła sprawę z wypadkiem, zresztą dobrze znała komendanta policji, jak to się mówi, jeszcze z ,,dawnych czasów”. W tym czasie Włodek, włożył mojej żonie rękę do majtek. Palcem wymacywał jej pochwę, podsumowując badania- powiedział:
- Co mosz ta cipa tako obrośniynto? Ale paje! Twoigo chopa to w nos nie dropie jak ci liże? Dyć ci do nij nasmarko kiedysikej jak go tak na dobre poszmyrosz tymi pajami w nosie. Jo by ci to som wszycko obstrzygoł.
Wyciągnął z majtek swojego fiuta i zaczął zbliżać się do ust mojej żony, ale zaraz go schował bo dyrektorka przyszła do pokoju i powiedziała:
- W szkole wszystko w porządku, teraz my się pobawimy w fotografa. Zrobimy kilka zdjęć Pani magister – dodała.
Wyszła znowu z pokoju. Przyniosła prosta cyfrówkę i obrożę dla psa ze smyczą. Kazała Włodkowi najpierw zapiąć żonie smycz, a potem związali jej ręce i nogi na fotelu. Nogi miała rozkraczone, jak wcześniej dyrektorka, a ręce związane z tyłu, za oparciem. Żona, co jakiś czas, głośno protestowała, ale to nic nie pomogło. Dyrektorka wyciągnęła z szuflady jakieś koronkowe podarte majtki i wsadziła żonie knebel do ust. Zaczęła teraz instruować Włodka, cały czas była w pończochach na pasku i w półgorsecie. Jej cyce do połowy siedziały w miseczkach z wystającymi nabrzmiałymi sutkami -widać była dalej podniecona:
- Jak będziesz robił zdjęcia, to pamiętaj bez twarzy - ja nie umiem tego przycinać i obrabiać na komputerze, a komuś tego nie dam – zaśmiała się. Pomału wciskaj migawkę, żeby się ostrość ustawiała. Na pytanie Włodka o twarz mojej żony odpowiedziała:
- Jej twarz ma być widoczna głąbie, przecież o to chodzi! Będziemy mieli na nią kwity, to nie rozgada co tu widziała. A, ha wykasuję jeszcze te jej fotki. Trzeba też dać na meble prześcieradła, żeby nie skojarzyli że to u mnie w domu. Zrobimy ci sesję profesjonalną moja pani magister.
Pozawieszali te prześcieradła, zrobili jakby proste studio. Gdy mi to żona opowiadała , to nie mogłem się nadziwić, jaka pomysłowa była ta wiejska kierowniczka. Widocznie staropanieństwo zaowocowało fantazjami, a te w końcu się przydały. No i zabrała się za moją żonę. Muszę wyjaśnić, że my jesteśmy dość nowocześni w sprawach seksu, ale bez przesady. Dyrektorka porozpinała żonie bluzkę , wyciągnęła jej po kolei piersi ze stanika. Włodek posłusznie, tylko w slipkach, cykał fotki. Pierś na górę – fotka, wykręcanie sutka – fotka, d**ga pierś – fotka, sutek – fotka. Trzeba powiedzieć, że był sumienny ja prawdziwy górnik. Żona pojękiwała i jak potem mówiła zaczęła się podniecać. Wiedziała, że dyra i konserwator to nie zabójcy. Dyrektorka zaczęła gładzić cipę żony przez majtki. Potem wzięła do reki żel dureksa. Zsunęła na bok majtki zony. Bez ceremonii zaczęła wkładać tubę w średnio mokrą cipę żony. Wpakowała ją całą, dopchnęła w środku i ciasno podciągnęła majtki żony. Spytała Włodka:
- Jak ci idzie? Robisz fotki z buzią tej pindy i cyckami czy cipką? Zrobiłeś jak wsuwam do cipy ten żel? Ok, widzę że tak. Dobry jesteś, zrobię ci umowę na fotografowanie szkolnych imprez, będziesz miał na flachę. A teraz zrób jedno, przestaw aparat na sekwencję 10 fotek pod kolei , o tutaj to masz i uważaj głąbie. Wpakuję jej teraz rękę do gęby, jak zacznie ją naciągać to rób foty - tylko bez mojej twarzy, pamiętaj.
Tak też poszło - żona mówiła potem, że dyra włożyła jej od razu pięć palców, d**gą ręką unieruchomiając częściowo jej głowę. Posuwała ją w usta przy tym sycząc:
- Teraz cię wypierdolę za ten długi język, zobaczymy za którym razem rzygniesz kurwo.
Trwało to do razu siódmego, siódmego ostrego wpychania dłoni przez dyrektorkę. Żona, jak mi potem mówiła, zakrztusiła się i rzygnęła kawą ze śluzem i resztkami rannego sernika na piersi i rozchyloną bluzkę. Ciężko dyszała. Tak się to spodobało dyrze, że jeszcze zrobiła mojej żonie tak trzy razy. Za każdym razem żona miała lekki wymiot. Dyrektorka zapytała Włodka:
- Dasz radę na nią naszczać? Trzeba jej umyć buźkę. Chce ci się lać?
Włodek powiedział, że nie da rady bo ,,mo pustego ciulika”. Na to dyrektorka kazała mu pójść do kuchni i wypić sobie dwa, trzy piwa, jak to stwierdziła ,,na szybciocha”. Sama zaś postanowiła na razie coś innego. Przystawiła do fotela stołek siadła na nim, sprawdziła jak się ma żel w majtkach mojej żony – tuba była do połowy wypchnięta z cipy, wargi miała czerwone. Widać było czubka łechtaczki. Widać, że się mocowała w tą tubką, która była przytrzymywana przez majtki. Wepchnęła ją na nowo powtarzając to kilka razy. Żona zasyczała, ale dyrektorka powiedziała:
- Teraz zrobimy z twoimi fotkami porządek. Wiesz co, wykasujemy je, a potem włożę ci ten twój telefon w cipkę. Najpierw praca pani magister! Za to na koniec zrobię ci coś szczególnego, tylko się nie szarp, pamiętaj - jesteś dobrze związana. Ale teraz cię znowu zaknebluję.
Przed tym jednak pocałowała żonę w usta, a potem w nie napluła. Jeszcze w nagłym odruchu trochę podrażniła jej gardło trzema palcami. Jak sama stwierdziła, żeby żonie nie zaschło w gardziołku pod knebelkiem. Potem ściągnęła żonie majtki, ustawiała swój stołek w pewnej odległości od rozkraczonej cipy żony. Następnie wzięła zwisającą smycz, która była zakończona gałką dla lepszego przytrzymania i wepchnęła tak po prostu żonie do dupy koniec tej smyczy. Musiało ja to trochę zaboleć. Dyrektorka powiedziała;
- Taka mała zabaweczka, pamiętaj jak się będziesz stawiała to ci wsadzę w dupę coś większego, a to jak wiesz boli i piecze. Nie widać żebyś była posuwana w dupę. Teraz przejdziemy do twoich fotek – powiedziała. Wykasowała je zręcznie, a potem telefon żony, starszy typ wepchnęła do jej pochwy.
-Może teraz zadzwonię do ciebie pani nauczycielko? Rzeczywiście, poszła po swój telefon i zaczęła wydzwaniać.
-O widzę, że masz wibratora ustawionego, no wiadomo szkoła, lekcje - drwiła. Wypchnij go sobie teraz z pizdy, co nie chce ci się ?
Uderzyła żonę po wargach końcówkami palców ale bardzo dynamicznie, jak żona mi mówiła takie uderzenie w wargi bardzo boli. I powiedziała : Przyj pito! Rytmicznie! Żona za piątym parciem ,,urodziła” swoją komórkę.
- A teraz zapowiadana atrakcja dnia – powiedziała dyra.
- A teraz siadam za kierownicą i gaz do dechy! Zobaczysz pizdo, że takiej jazdy jeszcze nie miałaś. Trzeba było się tu nie wpierdalać, wyszedł po ciebie ktoś? . Co to? Ja miałam tego ucznia gipsować? A przesłuchać można zawsze później, no nie? Ale cię ciekawość kurewko tak naprawdę zżerała - co to się dzieje u tej starej mendy twojej szefowej ?! A jak by było wszystko ok, to przynajmniej byś zobaczyła jak ma urządzone w domu, a potem byś ją obgadywała. Ale dostaniesz zaraz naukę na całe życie - cipo grochowa, mendo zajebana! - Zawołała:
– Włodek choć tu już. Opiłeś się już tych swoich piw czy nie? Czas się wysikać. Pamiętaj, zrobisz to wtedy jak ci powiem - najpierw na gębę tej szmaty, a potem sobie go złapiesz żebyś się nie zlał do końca i miał d**gą porcję i przejdziesz lać na jej cipę. Ja będę siedziała na stołku przed nią, zaraz naciągam na pończochę dwa kondomy i wypierdolę panią magister stopą. Ja będę robić teraz fotki - z mojej perspektywy będzie to najlepsze.
Żona wspomina, że jak to usłyszała to zaczęła się szamotać i wypchnęła knebel. Zaczęła krzyczeć, ale nie było tego krzyku dużo. Knebel poszedł z powrotem do jej ust, a na niego dyrektorka nałożyła przyniesiony z kuchni plaster. Dodatkowo przyniosła średni młynek do soli, taki z główką na końcu. Bez ceremonii wepchnęła go żonie w odbyt wyciągając przy tym smycz. Powiedziała:
- To w nagrodę za ten koncert, uważaj cipo bo mam jeszcze taki dwa razy większy młynek.
Po tych słowach dyrektorka siadła na stołku , wciągnęła na stopę, aż za piętę po kolei dwie gumy. Wyglądało to jak skarpetka do czółenek. Żona miała już majtki zdjęte, a żel poszedł teraz obficie na całą cipę. Potem bez ceregieli dyra zaczęła wciskać w cipę żony swoją nogę. Moja żona zaczęła się wić z podniecenia. Dyrektorka zakomenderowała do Włodka, żeby zlał się żonie na twarz. Przy tym powiedziała, ze teraz żona będzie miała wyjęty knebel i ma spijać, a jak zacznie krzyczeć to dostanie tego grubego do dupy. To poskutkowało. Żona wypiła część sików Włodka. Zakneblowana porządnie, dalej się wiła w rozkoszy brutalnej bo dyra, dalej waliła żonę swoją nogą wpychając ją ostatecznie do linii kostki ale bez pięty. Żona zaczęła bezwiednie lać, wyła też przy tym przez knebel, ale nie było tego prawie słychać. Nie był to słynny kobiecy wytrysk, po prostu popuścił jej zwieracz i się posikała. Jak to zobaczyła dyra, to ją to widać podnieciło i kazała Włodkowi polać własną jej cipę. Cały czas miała nogę w piździe żony i lekko nią poruszała. Potem dała mu polecenie:
-Weź stary śmierdzący knurze żel, nasmaruj moją cipkę i zrób mi tak jak w zeszłym tygodniu, tak żebym też popuściła szczochy.
Włodek zaczął masować jej cipę wkładając palce jak hakiem. Po paru minutach lała jak z kranu. Była strasznie podniecona, kazała sobie zrobić palcówkę na trzy palce w dupę. Po tym wszystkim wyjęła z pochwy mojej żony nogę, zdjęła te kondony włożyła w nie telefon żony i wcisnęła jej go do jej pochwy.
- Żebyś go nie zapomniała przy wyjściu i pamiętaj cipo jakie mamy fotki. Pracy to byś chyba musiał szukać nie wiem gdzie. Internet jest wszędzie, pamiętaj. I załóż majtki potem, albo nie wyszykuję moją panią magister do końca. Wyjęła z dupy żony tę solniczkę, potem powycierała jej cipę. O zgrozo, wpakowała jej jeszcze majtki w cipę, przy tym rzuciła:
-Włodek, głąbie pofotografuj jeszcze trochę panią magister. Zrobię dla ciebie powtórkę. Wyciągnęła z jej cipy telefon w kondomach i majtki - położyła na fotelu, gdzie moja żona już d**ga godzinkę była przywiązana. Potem powiedziała do siebie:
- A nie, tego już nie będziemy wkładać w dupkę- żona odetchnęła z ulga, ale dyra zaraz dodała- taka jebana kurwa zasługuje na więcej.
Dyrektorka poszła do kuchni, przyniosła wielki czarny młynek. Włodek już cykał fotki. Tego drąga nażelowała porządnie. Po dziesięciu minutach męczarni moja żona miała w odbycie tą wielką pałę, przy tym poluzowali lekko prawą rękę i nogę, żeby mogła się nieco obrócić. Jak mówiła mi potem, czuła cały czas jak by miała zaraz puścić wielką lewatywę i tak bez końca.
- No, to teraz kurwo, masz dupę zaspokojoną, co? Trochę bolało, ale jest ładnie. Nie przejmuj się, twój maż cię pochwali. Będzie miał trzecią dziurę gotową.
Potem już poszło gładko, sfotografowali wpychanie do pochwy żony komórki i majtek. Odwiązali ją, a dyrektorka powiedziała:
- Pamiętaj co mówiłam, do końca miesiąca ma cię nie być. Jak jeszcze raz do nas przyjdziesz, to dam ci w nagrodę kurewko zwolnienie za porozumieniem stron. Na razie masz dyscyplinarkę na podstawie donosu z tymi fotami. Naruszenie dobrego imienia szkoły i zawodu i tym podobne
pani magister. A jak coś strzelisz z pizdy o tym co tu widziałaś to już wiesz, fotki pójdą do neta.
Moją żona wychodziła z sypialni rozkraczona jak po konnej jeździe. Komórka i majtki w jej pochwie nie pomagały. Odbyt miała tak rozciągnięty, że bała się jakiejś niemiłej przygody.
Dyrektorka rzuciła:
- Odprowadź ją Włodek i przypilnuj żeby odjechała. Idę się położyć.
Włodek poszedł za moją żoną i na parterze złapał ją nagle z rękę, a d**ga zakrył jej usta.
- Jo żech ci godoł, że cie wydupcza. Teroz ci to zrobiym.
Wciągnął żonę do dolnej łazienki. Posadził ją na muszli i zaczął od razu walić ją w usta. Trzymał ja za włosy jedna ręka, a d**gą dopychał jej głowę do swojego krocza. Zaczęła się krztusić, mówiła ,,puść mnie, puść minie”. Reakcja była taka, że przyśpieszył i z wielkim jękiem spuścił się jej w gardło. Żona zwymiotowała do umywalki, gdyż Włodek, widząc co się świeci pociągnął ja za włosy w jej kierunku. Mył jej twarz ręką i wytarł do ręcznika. Potem posadził ją na pralce i zaczął od razu wciskać jej dłoń do cipy. Żona zrozumiała, że się mu spieszy żeby nie podpaść dyrze. Wyciągną jej mokre majtki z cipy i wpakował je żonie do ust. Wypchnęła je językiem, poniósł je z ziemi i włożył znowu palce do jej cipy. Zaczął wyciągać jej telefon, ciągnął za kondomy ale złapał ze złej strony – ześlizły się z niego. Trzeciej próbie towarzyszyły sapania żony, która chciała jak przedtem go wypchnąć. Udało się, poleciał z trzaskiem na posadzkę. Po tej operacji zaczął robić mojej żonie ręką. Już po chwili miała ja bez kciuka, potem z kciukiem, a za chwilę po jego zegarek. Żona przyznała mi otwarcie, że puściły jej wtedy emocje i wymamrotała:
- Ty jesteś dobry knurze! Jak potrafisz dogodzić takiej suce jak dyra to naprawdę jesteś dobry. Ty pierdolony, kosmaty, wielki knurze daj mi tu tego twojego palanta. Ale już stojącego. Wal go jedną ręką a d**gą mnie pierdol. Uniosę teraz biodra, a ty wsadź mi go do dupy. No już, ręka w cipie, pała w dupie. Na koniec spuścił się mi dość nieoczekiwanie w odbyt. Pozbierałam swoje rzeczy i wróciłam do domu.
Moja żona do niedawna uczyła w szkole podstawowej języka polskiego. Jednak nie tylko zła atmosfera w pracy, lecz również wypadek, zadecydował o tym, że postanowiła się zwolnić. To, że była 29-letnią blondynką o błękitnych oczach, ponętnej figurze z dużymi piersiami i długimi nogami też jej zapewne nie pomagało – babskie grono pedagogiczne bywa surowsze niż jury w konkursie Miss Świata. Ale przeważyło jedno, ów szkolny wypadek, a w zasadzie jego następstwa. Podczas przerwy zepchnięto ucznia ze schodów, złamał nogę. Chłopca zabrało pogotowie, powiadomiono rodziców lecz trzeba było również rozmawiać z policją, a to rola Pani dyrektor. Dyrektorki nie było w tym dniu w pracy. Dzień wcześniej poinformowała, że będzie pod telefonem:- Jak by się coś działo - zaznaczyła.Telefoniczny kontakt był jednak niemożliwy, wicedyrektorka chciała posłać po nią konserwatora, ale ten gdzieś się zawieruszył. Koniec-końców, moja żona musiała pojechać do domu szefowej. Ta jej dyrektorka to stara panna, 53 lata – taki typowy okaz matematyczki wiejskiej kierowniczki szkoły. Około 170 cm wzrostu, trwała brąz ondulacja, wielkie cycki, szerokie biodra. Zawsze ostro wymalowana i pachnąca przesadnie ciężkimi wieczornymi perfumami. Po pięciu minutach żona podjechała pod dom kierowniczki, energiczne zastukała do drzwi - nikt nie otworzył. Spróbowała od podwórka, pukanie do tych drzwi również nic nie dało. Złapała za klamkę - drzwi nie były zamknięte. Postanowiła wejść do środka. Już chciała zawołać ,,Dzień dobry! Pani dyrektor!” ale usłyszała z piętra coś, jakby jęczenie i stękanie oraz głos podobny do głosu naszego konserwatora szkolnego – emerytowanego górnika – Pana Włodka. Głos mówił: - Zaroz ci to zrobia do końca, jeżeś tako mokro, że ci wsadzym cało rynka do tej twojij wielkij cipy. Siadej na fotel i rozkrocz się jak u dochtora. Pokoż mi jak se tam wsadzosz palce. Żona zakradła się na górę i dość łatwo zobaczyła o co chodzi. Układ pokoi pozwalał na skryte obserwowanie co dzieje się w ostatnim z nich, zapewne w sypialni. Dyrektorka leżała prawie naga na wielkim skórzanym fotelu klubowym przywiezionym zapewne z wystawki w Holandii. Nogi miała przewieszone przez oparcia, była w czarnych pończochach podtrzymywanych przez szeroki pas, który równocześnie zgrabnie zakrywał jej brzuch. Miała też założone szpilki. Piersi trzymały się w solidnym półgorsecie krytym gęsto koronką z wielkimi srebrzystymi kwiatami. Wyglądały jak malowane na lace. Żona pomyślała: skąd ta baba ma taki dobry gust? Jak można było pobieżnie ocenić, nie były to szmaty z targu. Dwie wielkie kule – piersi dyrektorki, teraz były tak ułożone, że można było podziwiać wystające ponad koronką spore sutki otoczone ciemnymi aureolami. Sutki wystawały i miały grubość małych palców u ręki. Włodzio konserwator zaczynał właśnie badanie. Rozpoczął jednak od biustu, który w brutalny sposób wyciągnął z gorsetu. Ujął mianowicie pomiędzy trzy palce stojące wielkie sutki i wpychając biust poderwał go jednym mocnym szarpnięciem. Cycki dyrektorki wyskoczyły z miseczek, a ona sama zajęczała potężnie. Wymierzyła mu uderzenie w twarz.- Co to robisz knurze pierdolony!? Miałeś się zająć moją cipką. Teraz wyliż mi sutki delikatnie, końcem języka – zarządziła. Potem je wsadź delikatnie skąd wyszarpałeś. No już , do roboty! Jak jeszcze raz tak zrobisz bez mojego polecenia to dostaniesz kopa w jaja. Pokaż jeszcze czy ci stanął. Tak to bolało – powiedziała uderzając zewnętrzną częścią dłoni w jego stojącego fiuta.Konserwator jęknął tylko ,,o kurwa” i zaraz lizał sutki tak, aż dyrektorka zaczęła pojękiwać. Potem wsunął dyrektorce trzy palce do środka, a potem dalsze dwa. Wszystko przy jej jękach. Gmerał w jej pochwie. Była, o dziwo porządnie wygolona i wydepilowana. Teraz wsunął też palce z d**giej ręki - tak, że pochwa dyrektorki miała ich we wnętrzu już dziesięć. Kiedy zaczął jakby rozcierać swoje dłonie w jej cipce odezwały się głośniejsze dźwięki rozkoszy. - O, tak. To jakaś nowość knurze. O taaaak. Mam być grzeczna? Wiem, że muszę być grzeczna, ale nie traktuj mojej cipy jak umywalki. Ale jesteś zboczony, rozciągniesz mi ją strasznie. Ooooo! Nie podoba mi się to świński ryju. Weź knurze i włóż mi tam jedną rękę, ale wyjeb mnie za to porządnie. Żona, kiedy mi to opowiadała, mówiła że podnieciła się już na mokro. Zaczęła masować sobie wargi i łechtaczkę, obserwowała dalej. Po chwili Włodek wyciągnął jedną rękę, a w zasadzie te pięć palców. Teraz zrobił jak mu kazała -włożył w jej cipę jedną rękę po nadgarstek. Kiedy cała łapa Włodka była już w środku, dyrektorka zaczęła głośniej jęczeć, przy tym zaczęła się znowu tak wulgarnie odzywać, że moją żonę to zadziwiło. Z tego co mówiła, o tym komorniku, o pieniądzach było widać, że są to jej fantazje. Pani Dyrektor wyjęczała między innymi:- Ty pierdolony knurze, ruchaj mnie tą łapą! Taki z ciebie doktor, jak ze mnie baletnica. Pierdol, nie przestawaj knurze! W końcu się do mnie dobrałeś bo wiesz, że nie mam pieniędzy. Ale jesteś zboczony, nie dziwię się, że twoja stara nie chce ci tego robić. Pierdolę te twoje zboczenia, przynajmniej mam komornika z głowy. Tylko temu dałam ci się wyruchać łapskiem. Ale dobrze! Ruchaj mnie! Jak sukę! Stanął ci, jak się wtedy zgodziłam przez telefon na ten cały kurewski układ? Poszedłeś go sobie zwalić, czy wsadziłeś tej twojej starej babie? Rób dalej, powiem ci kołku kiedy masz skończyć. Po dziesięciu minutach i, jak mogła dostrzec żona, kilku orgazmach syknęła naraz:– Dość! Wyjmuj łapkę powoli, obliż ją sobie teraz, spróbuj moje soki, no już Włodku! Aleś mnie wydupczył, stary knurze. Dobry, stary knur Włodek. Połóż się na podłodze, zrobię ci coś co mi się ostatnio spodobało na internecie, te nowinki technologiczne nie są wcale złe.Włodek położył się na dywanie, był goły, owłosiony,ale miał na sobie też ciągle slipy, co bardzo zdziwiło moją żonę. Widać znał mores przed szefową, a ta rozkraczyła się nad nim i … puściła na niego strumień moczu:- Tego żeś się chyba knurze nie spodziewał? Co się tak, kurwo wiercisz? Jak by ci nie pasowało to możesz się zwolnić. Pełno jest takich, którzy sobie chcą dorobić obijając pół dnia lagą gruchy i pijąc kawy ze sprzątaczkami – bo co ? jest tak? A może też je tam jebiesz knurze, no co? Zaraz skończę prysznic, sporo mi się tego nazbierało! Gadaj, może tę młodą rozwiedzioną kurwę, co już ma czwórkę bachorów, a każdego z innym? Ale chyba byś jednak nie był kołku taki głupi. Bo by cię też dopisała do rodziny Ha, Ha, ha! Może ty ją masujesz jak mnie przed chwilą, a ona ci obciąga? Pamiętaj Włodeczku, że taka suka to weźmie ci do buzi, potem twoją spermą wymasuje w środku swoją pizdę i tatuś jak ta lala – górnik strzałowy Włodzimierz B. Ha, ha, ha. A może tą co przyjęłam na zastępstwo pół roku temu, tę Brygidę - cycatą blondynkę. Macasz ją knurze jak sprząta? Taka wdówka to na pewno potrzebuje pomocy w domu, a cipa też ją swędzi! No kurwa mów! Jebiesz te głupie kurwiszony - sprzątaczki? Jak która lubi? Tę Brygidę to na pewno żeś też od tyłu walił i dobierał się do jej dupy – zauważyłam, że to lubisz knurze! Wygląda na taką co obciągnie huja wyjętego prosto z tyłka, no mów! Zrobiłeś jej podmiankę: dupa, cipa, buzia? Włodek wybałuszył na nią oczy i stał mocno wystraszony. Zaczął się tłumaczyć, że absolutnie, że w ogóle, że on jest przeważnie rano, a one po południu, że ma swoją robotę - tłumaczył się jak dzieciak. - Jo się prawie nie odzywóm do tych lampucer. Pieroński babska jyny godajom o warzyniu i kiero jakigo złego chłopa miała – powiedział między innymi. - Dobra. Chodź tu stary knurze. Jak jesteś taki wierny swojej pani Dyrektorce prosiaczku to ona ci jeszcze da soczku. Mam resztkę, a nie będę z taką drobnostką chodzić do łazienki. Ty to Włodeczku łykniesz – i puściła krótki zrzut moczu do wąsatych ust Włodka. Po tym był jeszcze jeden i jeden. Po tej akcji Włodek wymamrotał: – Chuja to wert, taki loci komuś do pyska, ale na władza nie poradza. Na koniec dyra powiedziała Włodkowi już grzeczniej:- No co, napiła się świnka trzy kubeczki soczku? Nie jęcz, masz chyba ze mną dobrze ? Finansowo ,,oficjalnie” i ,,do ręki” też , co? Zaraz ci go jeszcze obciągnę. Powiedz, ta twoja stara baba to by chyba umarła z emocji jak byś jej go próbował dać polizać, a nie daj Boże obciągnąć z spustem do ust? No Włodku powiedz, jak wy to mówicie między sobą na tej ,,grubie” ? : ,,wydupczyłeś ta swoja baba jakoś inaczyj niż na misjonorza pod pierzynom i po ćmoku”? Włodek milczał, tylko coraz głośniej sapał w miarę walenia mu konia przez dyrektorkę. Miał go takiego dość sporego z owłosionymi jajami. Dyra jedną ręką przytrzymywała zsunięty silnie napletek, a d**gą robiła mu główkę na okrągło. Zaczął głośniej jeszcze sapać i mamrotać ,,kurwa, wal go mocnij, zwal mi tego huja aż się wyrzygo, wytrzep mi …. kurwa!”.Wtedy mojej żonie, chyba z tego patrzenia się, coś pomieszało się w głowie. Cofnęła się parę kroków na korytarz, a potem pędem weszła niby zziajana do pokoju i powiedziała:- Pani dyrektooor! Wypadek w szkole! O przepraszam …. nie wiedziałam… ale policja kazała przyjechać … . Bardzo przepraszam, witam Panie Włodku. Dyrektorka skoczyła jak oparzona, potem wybałuszyła na moją żonę oczy. Włodkowi z niedowalonego fiuta poleciało właśnie kilka małych strzałów. - Jak tu Pani weszła? Co to ma być? Nie macie mojego telefonu?! Ja Panią wyrzucę ze szkoły, to ma Pani pewne pani magister – dodała z złością.Żona pracowała bowiem warunkowo - kończyła właśnie wymaganą podyplomówkę z pedagogiki. W moją żonę jakby diabeł wstąpił.- Co wy tu robicie w godzinach pracy, od kiedy to dyrektorzy dyżurują w domu?! Nie na czegoś takiego. To Wymysł Pani dyrektor! A mnie nie próbuj straszyć – dodała.- Zrobiłam wam parę fotek - będziesz miała co wyjaśniać na radzie pedagogicznej – to ja ciebie zgnoję. Posłała mnie tu ostatecznie, kurwa, policja! Ja tu nie przyjechałam z własnej woli!W tym samym momencie dyra krzyknęła do Włodka:- Łap ją Włodek, przytrzymaj, ją idę po linki.Włodek podleciał i złapał żonę od tyłu w pasie i za ręce. Jego uspermiony fiut wycierał się o spódnicę żony, ale to było nic. - Panie Włodku proszę mnie puścić, ja to zgłoszę na policji!!Ale Włodek jej nie puścił, przy tym coś mamrotał o ,,pierdolonych inteligyntkach”.- Tera, to bydziesz miała dziołcha szkolyni. Jak mi dyrektorka korze, to cie wydupcza.Dyrektorka faktycznie przyszła szybko z dwoma grubymi sznurami i powiązali żonę dość chaotycznie, ale solidnie. Jak potem mówiła – była jak w kokonie. Położyli ją na dywanie. - Pilnuj jej, a ja zadzwonię na policję i do szkoły – muszę się dowiedzieć co się dzieje. Wyjaśniła sprawę z wypadkiem, zresztą dobrze znała komendanta policji, jak to się mówi, jeszcze z ,,dawnych czasów”. W tym czasie Włodek, włożył mojej żonie rękę do majtek. Palcem wymacywał jej pochwę, podsumowując badania- powiedział:- Co mosz ta cipa tako obrośniynto? Ale paje! Twoigo chopa to w nos nie dropie jak ci liże? Dyć ci do nij nasmarko kiedysikej jak go tak na dobre poszmyrosz tymi pajami w nosie. Jo by ci to som wszycko obstrzygoł.Wyciągnął z majtek swojego fiuta i zaczął zbliżać się do ust mojej żony, ale zaraz go schował bo dyrektorka przyszła do pokoju i powiedziała:- W szkole wszystko w porządku, teraz my się pobawimy w fotografa. Zrobimy kilka zdjęć Pani magister – dodała.