Erotische Geschichten :: Dziwka - część 24 - Zegar

Leżę na łóżku. Dobiegający z łazienki szum wody szeleści jak sypiący się z klepsydry piasek. Za chwilę koniec. Ostatnie kilka zdań. Odprowadzę go na dół, pożegnamy się. Powie „do zobaczenia”. Pocałuje. Może nie pocałuje. Tak, jeżeli w salonie będą dziewczyny nie pocałuje. Z połową z nich się pierdolił ale będzie się wstydzić pocałunku ze mną.
Leżę na łóżku. Sukienka wisi na poręczy fotela. Rzucony w tamtą stronę stanik zwisa z siedziska jak bluszcz oplatający frontową ścianę firmy. Obok majtki. Promyk światła przeciska się przez żaluzje i kończy podróż zaplątany w koronkowej aplikacji. Świeczki nadal się palą.
Leżę na łóżku. Nie zdjął ze mnie pończoch. Narzucę sukienkę, odprowadzę go do drzwi i wrócę posprzątać pokój. Zbiorę trzy opakowania po gumkach. Zmienię torebkę w koszu wynosząc do śmieci wilgotne chusteczki, wylinki prezerwatyw, papierki po belgijskich czekoladkach. Zmienię poszewki, prześcieradło, pościelę łóżko. Ustawię nowe świeczki. Przyniosę wodę i czyste szklanki. Posprzątam łazienkę, wytrę kabinę, zmienię ręczniki. Na umywalce postawię nowe, jednorazowe kubeczki, szczoteczkę do zębów. Przetrę blat i ściany kabiny prysznica.
Leżę na łóżku. Szum wody drapie po jego ciele. Purpurowy Rycerz zmywa z siebie mój zapach. Nie żartuję. Purpurowy Rycerz. Tak ktoś zapisał go w telefonie. M[..] Purpurowy Rycerz. Ksywki są różne. P[..] Pachnidełko. T[..] Rajstopek. L[..] całuśnik. Purpurowy Rycerz przebija wszystkie. Trafił do mnie cztery miesiące temu. Nie wiedział, skąd niby miał wiedzieć, że umawiając spotkanie wywołał trwającą dwa dni burzę. Huragan piątej kategorii.
- Nie do mnie?
Jolka wyglądała, jak rażona piorunem. Pani Ewa obojętnym tonem potwierdziła.
- Nie. Do kogoś innego. Będzie w czwartek o 14:30.
- Do kogo się umówił?
- Do naszej panienki.
Pani Ewa wskazała na mnie. Z obrzeży fabuły wpadłem w sam środek akcji.
- Bez żartów!
Jolka przesadziła. W rozmowach z panią Ewą funkcjonuje niepisana granica, za którą rozciągają się pola minowe, zasieki a nad wszystkim górują wartownicze wieżyczki. Wchodzisz na własną odpowiedzialność. Albo inaczej: wejdź, a już nie wyjdziesz.
- Jolu, świat nie kręci się wokół ciebie skarbie.
Groźba, z jaką pani Ewa wysyczała „skarbie” nie została dostatecznie dobrze usłyszana.
- Nie wierzę, ze sam z siebie umawia się do jakiegoś chudego pedałka, który ..
- Spokój! Jak ci się nie podoba to się wynoś! Nie będę tolerowała takich komentarzy! Rozumiesz gówniaro?
Jolka cisnęła niesione ręczniki na sofę i manifestacyjne odwróciła na pięcie. Poszła na dół. Trzasnęły drzwi garderoby. Huknęło zdrowo.
- Pani Ewo ..
Chciałem jakoś wybrnąć z niezręcznej sytuacji.
- Nie wtrącaj się. Chce w czwartek spotkać się z Marysią to się spotka. Mam dość humorów Jolki.
Dwa dni na froncie. Ekipa podzieliła się. Jedne wspierały nieutuloną w żalu Jolkę, inne trzymały stronę pani Ewy. Ja tkwiłem w epicentrum zamieszania i wcale nie było mi z tym dobrze. Dzisiaj nie żałuję.
Leżę na łóżku. Poplamiliśmy prześcieradło. Oparty o poduszki i patrzę na drzwi łazienki. Uda i pośladki mam jeszcze wilgotne. Zawsze, kiedy kończy we mnie zdejmuję z niego gumkę, wiąże na supełek i wrzucam do stojącego przy stoliku kosza. Później delikatnie zsuwam usta przez tors, podbrzusze, w stronę gasnącego po wysiłku penisa. Drugi raz na spotkaniu kosztuję smak jego spermy. Liżę po mokrych jajkach. Pot, nasienie, żel. Błądzę wzdłuż mięknącej pałki. Obejmuję ustami purpurową główkę, ssę jak bym chciał więcej. Jego sperma jest słodka. Kojarzy mi się ze smakiem mango lassi. On śmieje się, że zaraz postawię go znowu do pionu, tylko nie mamy już czasu. Chciałbyś? Mówi tak, ale wstaje z łóżka i idzie w stronę łazienki. Z rozpychanej przez ostatnie pół godziny cipki wycieka żel dodając kolejną plamę wspomnienia na mapie prześcieradła.
Leżę na łóżku. Poplamiliśmy prześcieradło. Bardziej niż zazwyczaj. Zmienił scenariusz. Przychodząc, w salonie wypija małą kawę i plotkuje z panią Ewą. Dziewczyny, jeżeli nie są na pokojach, kręcą się od niechcenia po piętrze licząc, że koło fortuny zakręci się jeszcze raz. Jolka tak nie robi. Obraziła się.
- Nawet jak chuj będzie prosił na kolanach niech spierdala.
- Najwyraźniej nie masz już kotku nic do zaproponowania.
Nie pamiętam, która to powiedziała. Przez burdel przetoczyła się kolejna, krótka ale wściekła intensywnym gradem zdań i obelg burza.
Schodzę po niego na dół. Nie przypadkowo siedzi na krześle. Większość gości siada na sofie, ale z niej nie widać schodów. Schodzę powoli. Kadr odkrywa stukające szpilki, nogi w pończochach, sukienkę, moje ręce i w końcu widzi mnie całą. Przedłużam scenę poprawiając niesfornie uciekające na dekolt blond włosy. Uśmiecham się. Kilka kroków przez salon, w tle zadowolona mina pani Ewy. Żadnych pocałunków przy dziewczynach. Jeżeli jesteśmy sami, pochylam się, unoszę jego podbródek i kradnę jednego, szybkiego buziaka. Podaję rękę i czekając, aż wstanie mówię do pani Ewy „pójdziemy już”.
- Bawcie się dobrze dzieciaki.
Pani Ewa zna Purpurowego Rycerza na tyle długo, że może pozwolić sobie na poufałość.
Trzymając go za rękę zawracam w stronę schodów. Idę pierwsza. Wiem, że patrzy na tyłek, którym lekko kręcę. Kiedyś, idąc na górę dotknął moich pośladków. Odwróciłam się i nie myśląc co robię warknęłam „nie”. Zaczerwienił się, wydukał przeprosiny. Nigdy już tak nie zrobił.
Na pokoju nareszcie mogę do niego przylgnąć. Oprzeć na jego ramionach dłonie, wspiąć się na palce. Pocałować. Trwamy chwilę zaplątani językami. Rozpinam koszulę, całuję po torsie. Odrywa się, „zaraz wrócę” i znika w łazience.
Za pierwszym razem myślałem, że oszaleję. Siedziałem na krawędzi łóżka, wstawałem poprawiając poduszki, przestawiałem świeczki, sprawdzałem czy gumki będą pod ręką, macałem w majtkach jakbym nie czuł, że i tak mam kisiel w tyłku i można mnie rżnąć tu i teraz, od zaraz i nie minuty a godziny. Czas dłużył się niemiłosiernie. Prysznic ucichł. Otworzyły się drzwi. Stał na progu owinięty w pasie granatowym ręcznikiem. Zapytałam „podejdziesz?”. Poprosiłam „podejdziesz?”. Zbliżył się do łóżka.
Nie wyglądał na swoje pięćdziesiąt coś lat. Wysoki, prawie metr dziewięćdziesiąt, pomimo wieku wciąż wysportowany, bez brzuszka. Ex-sportowiec, któremu koniec kariery nie zaszkodził. Nie roztył się, nie skapcaniał. Kilka siwych włosów dodało szlachetności uśmiechowi, z którym kiedyś podnosił w geście zwycięstwa kolejne medale. Ze sportu poszedł w biznes i znów wygrywał. Dwoje dzieci, piękna żona. Nieprzerwane pasmo sukcesów.
Dotknęłam silnych, umięśnionych nóg. Podniosłam dłonie wyżej czując twarde, jędrne pośladki. Zsunęłam ręcznik. Dziewczyna, która pierwsza wymyśliła ksywkę Purpurowy Rycerz trafiła w punkt. Rycerz i purpurowa kopia, która od delikatnego muśnięcia moich ust szybko zaczęła unosić się, twardnieć, prostować na wprost mojej twarzy by osiągnąć rozmiar, od którego zrobiło mi się słabo. Miałam różnych facetów ale on był wyjątkowy. Gruby, żylasty chuj sterczał jak trzon dzidy, której ostrzem była duża, purpurowa główka. Do kompletu piękne jajka, nad wszystkim sześciopak brzucha. Zawiesiłam się. Zapytał „Coś nie tak?”. Odpowiedziałam najbardziej rozanielonym uśmiechem jakim kiedykolwiek kogoś obdarowałam. Oblizałam wargi i wzięłam do ust.
Leżę na łóżku. Poplamiliśmy prześcieradło. Bardziej niż zazwyczaj. Zmienił scenariusz. Zawsze był prysznic, laska do końca, odpoczynek, plotki, śmiechy, żarty, znów laska, żeby Rycerz obudził swojego rumaka – bardziej symbolicznie, rumak i tak stał wierzgając nogami gotowy do dalszej drogi – pierdolenie, przytulanki, prysznic i wkurwiające pożegnanie. Dzisiaj inaczej. Spuścił mi się w usta. Połknęłam. Ułożyłam się obok. Pieściłam uda, błądziłam palcami po jego ciele. Poczułam, że dotyka mojego penisa.
- Ładny.
Odpowiedziałam nic nie znaczącym mruknięciem.
- Mogę?
Oderwałam język od jego jajek i spojrzałam w stronę wezgłowia. Trzymał mojego kutaska w dwóch palcach delikatnie poruszając dłonią. Przekręciłam się na plecy. Rozchylając nogi podkurczyłam jedno kolano. Penis żył już własnym życiem i zachęcony pieszczotą ładnie się prężył. Zbliżył twarz.
- Naprawdę mogę?
Zachęcająco westchnęłam odpowiadając opadającej dłoni ruchem bioder. Wziął do ust. Ssał bardzo czule, jakby bał się, że zrobi mi krzywdę. Język rozgarnął napletek. Dotknął główki. Głośno jęknęłam. Wystraszony cofnął usta.
- Nie przerywaj głuptasie.
Położyłam rękę na jego głowie. Znów zaczął ssać, teraz mocniej, poddając się naciskowi dłoni. Bez finezji, pracował góra-dół, trochę lizał. I tak mi to wystarczało. On, Purpurowy Rycerz z moim fiutkiem w ustach. Lubił lizać tyłek, czasami pieścił jajka ale nigdy wcześniej mi nie trzepał, o robieniu laski nawet nie śniłam. Wczuwał się coraz bardziej w nową rolę. Ślina moczyła mój penis, szybciej poruszał językiem, coraz mocniej ciągnął cofając głowę. Od czasu do czasu przerywał, trzepał i znów brał głęboko w usta. Ciężko oddychałam czując nadciągający finał.
- Zaraz dojdę, uważaj.
Zgadłam, nie chciał połykać. Wciąż z twarzą przy moim chuju trzepał już naprawdę szybko. Skurcz nóg, pośladków, wbiłam paznokcie w jego ramię. Seria fontann uniosła się ponad moje ciało zraszając mlecznymi plamami brzuch, uda, pończochy, prześcieradło i jego czoło. Jak tylko wszystko minęło spojrzałam na niego. Przekręciłam się uwalniając z objęć penisa i zlizałam spermę z jego czoła. Przyciągnął mnie do siebie i głęboko pocałował, jakby chciał skosztować smak mojej spermy wprost z ust.
- Teraz muszę się wytrzeć.
Śmiejąc się opadł na łóżko kładąc się na plecach.
- Szybko, ktoś już na ciebie czeka.
W zamieszaniu nie zauważyłam, że jego kutas sterczy prezentując bezmiar swojej potęgi i uroku. Przetarłam brzuch i uda. Pończochy po spotkaniu nadawać się będą do kosza.
- Powinnam się obmyć.
- Nie trać czasu.
Czas, czas, ciągle ten czas, bezdusznie odliczane minuty spotkania. Sama zapłaciłabym ci za ten pierdolony czas. Złamałabym wszystkie reguły, żebyś został dłużej. Zamknęła bym cię Rycerzu w wieży i broniła dostępu pieprzonym królewnom .. Usiadłam okrakiem na jego torsie i sięgnęłam po gumkę. Mężczyźni lubią ten widok, wiem. Mówi, że mam piękne pośladki a cipka w niczym nie ustępuje kobiecym. Czasami mnie liże wiercąc językiem do środka. Czasem wsunie palec i zaczynam poruszać biodrami czekając aż dołoży drugi, trzeci .. Dziś był niecierpliwy. Ledwo nałożyłam gumkę dał klapsa mówiąc „wskakuj”. W jego oddechu czułam podniecenie. Zsunęłam się niżej, uniosłam biodra. Opakowany w lateks drąg nacisnął wejście wilgotnej jamki. Drażniłam się. Rozchyliłam dłońmi pośladki by dokładnie widział jak powoli zagłębia się w mojej cipie. Anatomia jego kutasa sprawia, że pierwszy ruch, przebicie się zgrubieniem główki zawsze jest trudne. Stęknęłam czując napór twardej pałki, nacisnęłam mocniej. Wszedł. Mięśnie ciasno opięły wetknięty w mój tyłek trzon. Wiedziałam, że już go mam. Wszedł. Rozepchana cipka każdy kolejny raz przyjmie lżej, z każdym ruchem jazdy w górę i w dół którą właśnie zaczęłam będzie mościć sobie we mnie miejsce, obłędnie rozpychać, wyciskać z płuc powietrze sekwencją spazmatycznych jęków. Jeździec tyłem, jeździec przodem. Na takim chuju okręcałam się bez trudu. Oparłam dłonie przy jego kolanach i dalej pracowałam biodrami a on patrzył na mnie spod przymrużonych powiek. Gładził po udach, bawił się podskakującym fiutkiem, który bezwładnie, w ślad za moim ruchem odbijał się od jego brzucha. W końcu chwycił mnie w pasie i nie wysuwając położył na plecach. Zadarłam nogi, biodra uniosły się ponad łóżko. cała siła ruchu pompowała we mnie jego energię. Wbijał mnie w pościel szybkimi, głębokimi pchnięciami doprowadzając na skraj obłędu. Później na boku, dla chwili oddechu. Piesek z dźwiękiem uderzającego o pośladki ciała, znów na plecach. Gwałtownie wyszarpnął kutasa, zerwał gumkę. Nie zdążyłam wziąć do ust. Strzelił kilkoma salwami na mój brzuch, piersi i twarz. Oblizałam z ust spermę. Dyszał. Położył się obok. Zsunęłam się i wzięłam do ust czując jak resztki pulsu i napięcia zastępuje spokój. Smak lassie, jego i mój pot.
Leżę na łóżku. Dobiegający z łazienki szum wody cichnie. Krząta się.
- Marysia?
Głos wyrywa mnie z błogiego odrętwienia. Wstaję. Czuję zmęczenie. Solidnie mnie wyruchał. Będę musiała dobrze wypłukać tyłek, inaczej bielizna będzie wyglądać jak po defiladzie ślimaków. Podchodzę do drzwi. Stoi w otwartej kabinie prysznica. On, Purpurowy Rycerz. Coś mówi a ja patrzę na jego ciało. Ciemne włosy na torsie, prostą sylwetkę, silne nogi. Myślę, czy jeśli teraz podejdę i klęknę purpurowa kopia ponownie uniesie się w bojowym szale a ja będę mogła nadziać się z samobójczą desperacją głęboko, mocno, silnie.
- Marysia, podaj mi ręcznik, nie wziąłem z pokoju. Kończy nam się czas.
Wracam do rzeczywistości. Pierdolony czas. Za godzinę mam następne spotkanie.
60%
8771
Hinzugefügt MeskaDzivka 08.11.2018 07:27
Abstimmung

Komentarze (0)
Um einen Kommentar hinzuzufügen, müssen Sie eingeloggt.

Ähnliche Beiträge

SISSI, SPEŁNIENIE MARZEŃ, BYĆ KOBIETĄ

Wyjechałem, z domu w bagażniku miałam przebrania i kosmetyki, seksowną sukienkę i rudą perukę, wszystko pozostałe miałem na sobie, seksowne stringi, błyszczące rajstopy, a dupce wibrujący i penetrujące moją muszelkę jajeczko, zastanawiałem się jak i czy dojadę do hotelu w którym miałem zapłacony pokój, ale jako Ona, jako Kasia. Podniecenie sięgało zenitu....., mimo ogromnego podniecenia i podjętej decyzji bardzo się bałem, co dalej, lecz podniecenie było większe........ Weiterlesen...

Matylda

Mamie powiedziałem, że będę nocować u kolegi. Co lepsze, uwierzyła w to. Tak jak wierzy w to, że nadal biorę tabletki spłukiwane w toalecie, bo źle się po nich czuje i nie przynoszą efektów. Pani Wanda powiedziała jednak, że jeśli ona się zgodzi, to mogę zostać dzisiaj na noc. Pierwszy raz w życiu mam spać poza domem. Ale nie to jest ekscytujące. Dreszcz podniecenia wywołuje wiklinowy koszyk stojący na szafce do butów, do którego przypięto karteczkę „Czekam w ogrodzie... Weiterlesen...

Hotel cz. 7 1/2

Następny dzień upłynął pod znakiem przygotowań. Aim, zresztą tak jak Anna, nie wiedział na co miał się przygotować, lecz posłusznie wykonał rozkaz Lady. Anna pomogła mu się dokładnie umyć, wybalsamować i ubrać. Aim dostał nową obrożę, z większą ilością miejsc na zapięcie łańcucha oraz z tabliczką z imieniem i jakimś dziwnym numerem. Ponadto dostał porządne szaty, na tyle przyzwoite że spokojnie mógł w nich wyjść do miasta, ale na tyle swobodne że jednym ruchem... Weiterlesen...