Od kiedy rodzice założyli mi internet, szukałem coraz to innych stron. Na początku serwisy rozrywkowe, różne gierki, potem stronki o tematyce erotycznej. Gorące laski – to było coś, ale szybko mi się one znudziły. Któregoś wieczora zorientowałem się, że bardziej mnie kręcą faceci, którzy brali te panienki na sto przeróżnych sposobów, w tym z wytryskiem na twarz. Pomyślałem, że też tak bym chciał, ale... nie jako facet, lecz jako ta laska, na którą on się spuszcza.
Nie wiedziałem, co się ze mną dzieje. Zawsze leciałem na dziewczyny, podziwiałem je, i to ciągle jest aktualne, a tu naraz do tego doszli faceci! Kręciły mnie ich ciała, stojące pały, niejednego z nich widziałem w snach. I coraz częściej marzyłem o seksie z nimi!
Pewnego dnia nagle mnie olśniło. Przypadek. Usłyszałem, jak dziewczyna żartobliwie powiedziała do kolegi: „idź, ty geju”. Pomyślałem: takiego kogoś muszę znaleźć! Wróciłem do domu, zasiadłem do kompa, włączyłem neta i w Google’ach wpisałem słowo „gej”. Wyświetliło się mnóstwo stron! Nie wiedziałem, od czego zacząć! Przeglądam je jedną po drugiej, wszędzie „męsko-męska” pornografia – bo tak to w pierwszej chwili nazwałem. Na jednej ze stron znalazłem link do angielskiej ‘hot Gay list’, a tu takie filmiki, że mały raz po raz sam mi się dźwigał do góry! Kilka z nich zgrałem sobie na telefon i – biegiem do łazienki! Odkręciłem kurek z gorącą wodą i w trakcie, gdy wanna się napełniała, włączałem je sobie po kolei i masturbowałem się. Nie pamiętałem, czy kiedyś miałem tak mocny wytrysk i tyle spermy!
Następnego dnia znów szukałem linka do tej strony, w wyszukiwarkę wpisałem „gay” – i rozczarowanie: tej strony mi nie pokazało. A zamiast niej – gay.pl. Wszedłem. „Jeśli nie posiadasz jeszcze konta, zarejestruj się. Jeśli nie chcesz zakładać teraz konta, wejdź na portal jako niezalogowany.” Wszedłem. No nie...! Od razu założyłem konto! Potem doczytałem resztę informacji, jak i co zrobić, żeby w pełni z portalu korzystać. Wstawiłem fotki. Od razu miałem kilka wpisów, że przystojniak jestem, że pozdrowienia mi ktoś przesyła... Fajnie! Coraz fajniej!
Poprzeglądałem inne działy i znalazłem ogłoszenia. Czytałem je z wypiekami na twarzy. I postanowiłem dodać swoje, oczywiście w kategorii sex. Byłem tak niecierpliwy, że co chwilę sprawdzałem pocztę, czy już mi ktoś odpisał. Nikt... I tak cały dzień.
Następnego dnia rano... jest e-mail! Przeczytałem. Był od jakiegoś gościa, który nic o sobie nie napisał, ale zachęcił mnie tak skutecznie, że zgodziłem się na spotkanie z nim. Odpisałem. Umówiliśmy się. „Wysoki brunet, dobrze zbudowany” – tak mi odpowiedział na pytanie, jak mam go poznać. Marzyłem o takim facecie, więc już się nie mogłem tego dnia doczekać! Myślałem że wszystko będzie tak, jak we śnie.
Byliśmy umówieni w najbliższy weekend, koło nieczynnej fabryki „Polmosu”. Wiedział, gdzie to jest, więc nie był z jakiegoś odległego miasta. Musiał mieszkać gdzieś blisko!
Od rana myślałem tylko o tym spotkaniu. Z domu wyszedłem dużo, dużo wcześniej! Chodziłem koło tej fabryki w te i z powrotem i czekałem z niecierpliwością... Aż w końcu podjechał do mnie czerwony volkswagen, otworzyły się drzwi, usłyszałem tylko: „To na pewno ty, wsiadaj!” Więc to na pewno był on! Bez wahania wsiadłem i... zobaczyłem faceta zupełnie niepodobnego do opisu! Obok mnie siedział łysawy, tęgi jegomość, na pewno grubo po 40-ce, w okularach i zanim zdążyłem zaprotestować, że z nikim takim nigdzie nie pójdę! – samochód ruszył z piskiem opon. Zacząłem się bać! Wiedziałem, ze zostałem perfidnie oszukany! Teraz jadę nie wiem dokąd i nie wiem z kim! Najgorsze, że chyba wiem, po co! Co robić!
Zapytałem, dokąd mnie wiezie. Odpowiedział, że niedaleko. Że musiał mnie oszukać, bo inaczej nie zainteresowałbym się nim i nie zgodziłbym się na spotkanie, a on lubi młodych chłopców, dokładnie takich, jak ja. Obiecał, że będzie miło, ale mu nie wierzyłem.
Jechaliśmy daleko za miasto. Skręciliśmy. Wiem, gdzie jestem. Znowu skręciliśmy, teraz koło torów, przez przejazd... Myślałem, że wiezie mnie do sąsiedniego miasta, ale znowu skręcił. Nie zauważyłem tablicy, nie wiem, jaka to wioska. Domy daleko od siebie. Pomyślałem, że jak będę wysiadał, zacznę krzyczeć i wołać pomocy! Ale czy o tej porze będzie ktoś, kto mnie usłyszy, żeby wybawić mnie z opresji? Co mi zrobi, co będzie, jak zacznę krzyczeć? Zatka mi gębę i... A jak... a jak mi zrobi coś gorszego? Uderzy, żebym zemdlał, a potem... Miałem coraz większego stracha! Tym większego, że cała okolica świeciła pustkami! Nikogo nie widziałem! Znowu skręciliśmy i teraz wjechał przez otwartą przerdzewiałą bramę wprost na jakieś podwórze, i od tyłu prosto pod drzwi zaniedbanego, małego, drewnianego domku.
– Jesteśmy – powiedział. – Wysiadaj. Tylko żeby ci nic głupiego nie przyszło do głowy, bo pożałujesz!
– Niech mnie pan puści, sam wrócę, nikomu nie powiem...
– Kochany cwelik! – facet w głos się roześmiał. – Wiem, że nie powiesz. Bo co by to było, gdybym ja powiedział komuś z twoich znajomych, albo rodzicom, kim jesteś, na jakich stronach się ogłaszasz i po co?
Przerażony pomyślałem, że ojciec, gdyby się dowiedział, chyba by mnie zabił! Jak będę starszy i samodzielny, zwisa mi to! Wtedy sam mogę mu to powiedzieć prosto w twarz! Wszystkim powiedzieć! Ale nie teraz...!
– No, dalej, wchodź – wskazał mi ręką drzwi. – To tylko z wierzchu tak fatalnie wygląda, w środku jest całkiem przyjemnie.
Wiedziałem, że jestem przegrany. Naiwnie głupio przegrany! Nic nie zrobię, nic! Bo teraz nic już nie mogę zrobić!
Wewnątrz – czysto, ładnie, firanka w oknie i... kanapa zaścielona czystą kapą. No to już po mnie...
– To co, nie będziemy zwlekać…. Od razu przejdziemy do rzeczy, nie? Rozbieraj się, cwelu!
– Nie, proszę pana, proszę, błagam... Nie chcę... Ja jeszcze nigdy tego... z nikim... boję się! – prosiłem o litość, chociaż wiedziałem, że nadaremnie.
– Domyślam się, że nigdy – uśmiechnął się w poczuciu swojej wyższości. – Dlatego potrzebujesz kogoś doświadczonego, takiego, jak ja. A ja najbardziej lubię takich niewinnych, jak ty. Jesteś taki słodki. No, nie zrobię ci krzywdy. Zasługujesz tylko na przyjemność i taką chcę ci dać – powiedział, zdjął okulary, które położył na stoliku i zaczął rozpinać koszulę. Po chwili patrzyłem na jego masywny tors, gęsto pokryty ciemnym włosem. Zarośnięty jak...! Nie lubię takich! Chyba już miałem łzy w oczach... Zdjął koszulę. Brzuch też cały zarośnięty!
– Proszę pana, nie... bardzo proszę...!
– Przecież chciałeś to zrobić. I nadal chcesz, prawda? – mówił, a uśmiech dalej nie schodził mu z twarzy.
– Ale nie...
– Ale nie ze mną? – dokończył. – Szukałeś starszego.
– Ale pan mnie oszukał!
– Nie. Przecież ci odpisałem, że mi się podobasz i że chętnie się z tobą spotkam i wyrucham, a ty się zgodziłeś.
– Ale...! – pomyślałem o ucieczce. Poderwałem się, lecz jego silne ramiona udaremniły mój zamiar. Po prostu pchnął mnie na kanapę.
– Pójdziesz, jak już będziemy po wszystkim cwelu! Nie będę cię tu trzymał. Mogę cię potem odwieźć z powrotem.
I zaczął mnie rozbierać. Koniec. To już koniec... Jeszcze prosiłem, żeby tego nie robił, żeby mnie puścił, że ja naprawdę nikomu o tym nie powiem, ale wiedziałem, że na próżno. Czułem się bezbronny.
– Możesz zamknąć oczy, jak nie chcesz na mnie patrzeć – powiedział z jakąś drwiną, a ja tylko zacisnąłem zęby. Oczy co chwilę zamykałem, ale znowu je otwierałem, żeby widzieć, co robi.
Zdjął mi koszulę i obmacywał mnie po sutkach, potem po kroczu, a ja leżałem nieruchomo, jakbym był nieprzytomny i jakbym nie wiedział, co się ze mną dzieje. Po chwili ściągnął ze mnie spodnie i majtki. Byłem goły. Wiedziałem, ze już wszystko przegrane... On popatrzył na mnie jak pan na targu niewolników, trochę kpiąco, trochę szyderczo.
– Śliczny cwelik... Zrobię ci dobrze, zobaczysz – powiedział, odwrócił mnie na brzuch i wsadził mi palec w tyłek... Spiąłem się. To nie było przyjemne. Zabolało!
– Damy trochę kremu i pójdzie suko...
Znów poczułem jego palec, ale zimny i śliski! To ten krem... Więc... zaraz mi wsadzi... Zacząłem drżeć ze strachu. Jeszcze chciałem go prosić, żeby tego nie robił, ale wiedziałem, że to się na nic nie zda, że i tak to zrobi!
Usłyszałem brzęk klamry u paska. A więc rozpina spodnie. Bałem się! Kładzie się na mnie... Koniec! Żebym tylko wytrzymał! Rozchylił mi pośladki, dotknął... to chyba ten jego... i wszedł we mnie tak ostro, że jęknąłem z bólu...
Nic więcej nie pamiętam, tylko jakby mi się nagle zrobiło bardzo gorąco, jakbym zasłabł czy zemdlał... Nie wiem, ile to trwało. Może kilka minut, a może tylko kilka sekund... Ocknąłem się, kiedy poczułem potężnego klapsa w tyłek. Jakbym nagle złapał oddech. On ruchał mnie na całego... a mnie się chciało wyć z bólu! Sapał nade mną, na plecach czułem krople jego potu, jak kapią na mnie...!
Nagle poderwał się, wyskoczył, odwrócił mnie na plecy i podsunął mi kutasa do twarzy, złapał mnie za policzki tak, że musiałem otworzyć usta, wepchnął mi go i spuścił mi się w gardło. Nie połknąłem, wszystko wyplułem. Wypchnąłem go językiem. Zbryzgał mi całą twarz... Sapał i pojękiwał z rozkoszy, a ja przed oczami miałem jego grubego, zarośniętego kutasa…. Czułem obrzydzenie... Jednak byłem posłuszny. Bałem się go! Przestał sapać, wytarł kutasa w moją twarz, rozmazując tą cała resztę spermy i powiedział:
– Sztywny jesteś, jeszcze dużo musisz się nauczyć cwelu…
Odpowiedziałem:
– Puść, bo się porzygam... – zerwałem się i zdążyłem tylko dobiec do umywalki, którą zobaczyłem obok zwykłego kaflowego pieca. Haftowałem niczym, taką pustką prosto z samego żołądka. I tylko mocny, ostry zapach jego spermy... Umyłem twarz...
Gdy się odwróciłem, on patrzył na mnie twardym wzrokiem. Był goły. Zarośnięty jak małpa. Kutas już mu wisiał, długi, czerwony, a wór z jajami jeszcze dłuższy... Kazał mi się ubierać i spierdalać do domu.
Nie pamiętam, jak stamtąd wyszedłem. Szedłem jak na szczudłach. Byłem jak manekin. Nic nie wiem, nic nie czułem, nic nie umiem sobie przypomnieć. Intuicyjnie skręcałem w lewo i w prawo, żeby trafić do głównej drogi. Stamtąd na stopa zabrała mnie jakaś ciężarówka.
Dopiero w domu zaczęła mi wracać pamięć. Czułem się okropnie. Bolała mnie dupa i czułem się wykorzystany jak dziwka! W przedpokoju powiedziałem głośno, że jestem po kolacji, że u kumpla zjedliśmy pizzę i nic już nie chcę. Matka coś tam mruknęła, ale nie słuchałem. Gdy wszedłem do swojego pokoju, rzuciłem się na łóżko i padłem ze zmęczenia.
Następnego dnia wieczorem sprawdziłem pocztę. Miałem mnóstwo wiadomości z propozycjami spotkania, niektóre ze zdjęciami bardzo przystojnych kolesi. Ale na nic już nie maiłem ochoty. Nie chciałem się z nikim spotkać. Bałem się, że będzie tak samo, że znów okaże się, że ten, kogo widzę, to nie ten, którego znam ze zdjęcia, że to nie ten, z którym się umówiłem i zostanę wyruchany jak cwel.
Usunąłem swój profil, skasowałem konto, podany adres e-mail i chciałem o tym zapomnieć…
30.08.2018 19:15