Erotische Geschichten :: Życie i Śmierć cz. 2

Wróciłem do domu, moi rodzice już byli, nawet się nie przywitalem, tylko poszedłem prosto do swojego pokoju. Nie miałem z nimi dobrego kontaktu, traktowalem ich obojętnie, oni mnie zreszta też, miałem co jeść i w co się ubrać, miałem komputer, książki, telefon jako jeden z pierwszych w szkole. I to mi wystarczyło, im zreszta też, uważali że spełnili swoje obowiązki rodzicielskie, nie nauczyli mnie miłości do bliźniego ani jak zachowywać się w stosunku do ludzi, jak już wspomniałem byłem samotnikiem, odludkiem. Aż tu nagle pojawił się Michał, na początku nie interesowało mnie to, mówiąc otwarcie mialem to gdzieś, nawet myślałem, że się mnie uczepil jak rzep psiego ogona. Ja robiłem swoje, chodziłem do szkoły, starałem się wyjść z dobrymi ocenami, aby mieć spokój od rodziców, a w między czasie rozwijalem swoje pasje i zainteresowania (o tym w przyszłości), i tak sobie żyłem.
Następnego dnia budząc się rano, zacząłem się szykować do szkoły, nigdy nie jadalem śniadań, więc tylko szybki prysznic i już wychodziłem, na początku droga była spokojna jak zawsze, ale nie na długo za rogiem zauważyłem jak stoi Michał, nie miałem jak się przed nim schować (wąskie uliczki o gęstej zabudowie), poszedłem dalej, najpierw próbowałem go minąć nie zwracając na niego uwagi, ale on nie dał za wygraną, tylko od razu zablokował mi przejście, pomimo że był on bardzo chudy, to i tak był silniejszy ode mnie, i nie sprawiło mu problemu zatrzymanie mnie:
-Uparty jestes! - powiedziałem do niego ze złością w głosie.
- Mówiłem Ci wczoraj, że nie pozbedziesz się mnie tak łatwo. - powiedział śmiejąc się.
- Czego ty ode mnie chcesz? Nie dociera do Ciebie, że nie lubię ludzi, a ty mnie denerwujesz? - Tak tez było w rzeczywistości (gdyby ktoś w tedy mi powiedział jakie beda nasze relacje w przyszłości to bym go zabił samym śmiechem.
- Kiedyś ci powiem, a narazie chcialem sie z toba zakolegować. Ty nie masz kolegów, a ja tu jestem nowy i nie znam nikogo, poza młodym.
- Mam to gdzieś. Ja tez tu jestem nowy, mieszkam tu ledwo od 4 miesięcy. A gdzie zostawiłeś swojego brata?
- Pojechał z Ojcem samochodem. - Odpowiedział, ale ja już nie miałem ochoty go słuchać, ale mimo to kontynuował:
- Widzę jakie masz podejście, do ludzi to jest bardzo krzywdzące dla innych ale przede wszystkim dla Ciebie samego! Jak myślisz jak długo odciagniesz bez znajomych i przyjaciół?
- jeszcze parę lat wytrzymam. - Odburknalem będąc coraz bardziej poirytowany jego gadaniem.
-Młody jesteś, to i narazie tego nie rozumiesz, a ja jestem starszy od Ciebie i wiem o życiu troche więcej.
- Ta jasne! Ty też jesteś dzieckiem jak ja, więc nigdy ci w to nie uwierzę.
- Kiedyś uwierzysz. Serio! Już moja w tym głowa. - Odpowiedział z jakąś dziwną pewnością siebie, tak jakby naprawdę wiedział i był przekonany do swoich racji.
Tak też minęła nam cała droga, powiedziałem do niego aby dał mi dzisiaj spokój i uciekłem do szatni potem do klasy, przez cały dzień było spokojnie, ja spędzałem je w swoim stylu, czyli siedząc na podłodze ze słuchawkami, pochłonięty w swoim świecie, ale mimo wszystko było coś, co było inne, mianowicie On, pomimo że się do mnie nie odzywał to albo caly czas mnie obserwował i się mi przyglądał, albo siadal obok i tak siedział, zwrócony w moją stronę, ja go ignorowalem, po zakończonych lekcjach, to samo udałem się do domu, a on za mną nic nie mówiąc, tylko mnie obserwował i tak też działo się przez kilka kolejnych dni, dokladnie tak samo, tylko był caly czas blisko obserwował ale się nie odzywał ani mi nie przeszkadzał. Po tych kilku dniach miałem, już tego dosyć bo było to bardzo dziwne zachowanie i czułem się nie swojo, na pewnej przerwie, podszedłem do niego, będąc kompletnie wyprowadzony z równowagi, najpierw popatrzylem na niego, lekko sie usmiechnalem i... uderzylem go pięścią w twarz. Bardzo się zdziwił, złapał sie za policzek, w który go uderzylem, powiedział tylko, że to bolało i momentalnie uciekł, myślałem że pójdzie na skargę do jakiegoś nauczyciela, ale nie do końca dnia juz go nie widziałem, ani na przerwach ani w drodze do domu, co mnie bardzo ucieszyło bo miałem spokój, ależ ja się pomyliłem, wróciłem do domu, przebralem sie, zjadłem obiad i poszedłem do siebie, po około godzinie, usłyszałem dzwonek do drzwi, co było dziwne bo do nas nigdy nikt nie przychodził, ale olalem to, usłyszałem jak moja matka rozmawia z kimś w korytarzu. W pewnym momencie usłyszałem otwierane drzwi do mojego pokoju, i słowa mojej matki:
- Kolega do Ciebie przyszedł! - powiedziała i od razu wyszła, ja się odwrocilem i zobaczyłem Jego tj. Michała, w tym momencie byłem już wściekły, nie dość, że nie dawał mi spokoju to jeszcze zaczął nachodzic mnie w domu.
- Co ty tu robisz? - wściekły zapytałem.
- Przyszedłem z Tobą porozmawiać o tym co sie stalo w szkole.
- A co sie stalo? - Zapytałem udając ze nie wiem o co mu chodzi
- Uderzyles mnie dzisiaj bez powodu, a to naprawdę zabolało.
- I co z tego, nie mam zamiaru Cię przepraszać bo nic ci nie zrobiłem. - Odpowiedziałem i wstałem, podchodząc do niego, z zamiarem wyprowadzenia z mojego domu. Ale nic z tego, on znowu mnie złapał tym razem mocniej, nie byłem w stanie się uwolnić, a ramiona juz zaczęły mnie boleć od jego uścisku.
- Jak wolisz, ja tu nie przyszedłem, po to abys mnie przepraszał. - Powiedział i w tym momencie stalo sie cos, czego się nigdy nie spodziewałem. Michał po prostu zbliżył głowę do mojej twarzy i pocałował w usta. Szybko, też przestał i się odsunal, ja byłem kompletnie zaskoczony, nie wiedziałem co mam zrobić, cofnalem sie i upadlem na łóżko, patrząc na niego i mając mętlik w głowie, o co w tym chodzi. Spojrzałem na niego, on się uśmiechnął i usiadł obok mnie, i powiedział:
- Przyjmuje to jako twoje przeprosiny. I nie gniewaj się na mnie, kiedyś zrozumiesz co sie stało.
Tutaj miał rację, nie wiedziałem o co mu chodzi, ja też w tedy nie wiedziałem co to znaczy miłość, seks a nie mówiąc już o homoseksualizmie. Nie wiedziałem co powiedzieć, tylko patrzyłem przed siebie. On spojrzał na mnie, powiedział, otrzasnij sie ja idę nie będę ci przeszkadzał, i po prostu wstał i wyszedł, jak gdyby nigdy nic. Ja jeszcze tak siedziałem przez chwilę.


60%
5550
Hinzugefügt Mikki121 24.07.2018 06:54
Abstimmung

Komentarze (6)
Um einen Kommentar hinzuzufügen, müssen Sie eingeloggt.
Pawelek69 A dzięki dzięki
02.08.2018 23:10
Mikki121 Pawełek tego ci życzę.
25.07.2018 00:28
Pawelek69 Ja jestem podobny z zachowania do ludzi i mam nadzieję że też się znajdzie taki chłopak jak Michał
24.07.2018 23:43
Mikki121 Mialem 15 lat.
24.07.2018 21:42
MrX Takie pytanie: ile lat miałeś na końcu tego opowiadania? Ciągle 11 czy ile?
24.07.2018 19:29
Mikki121 Tytuł trochę podpowiada, stanie się wiele, ale potrzebuje czasu aby wszystko napisać.
24.07.2018 12:03

Ähnliche Beiträge

Brat

Część 1 Bardzo lubiłem, kiedy przyjeżdżał do mnie brat cioteczny. Jak byliśmy sami namawiałem go na walki zapaśnicze miałem wtedy z 19 lat on był trochę młodszy. Zawsze starałem się być na górze byłem starszy i silniejszy więc nie miałem z tym problemu, ocierałem swojego kutasa przez spodnie o niego bawiłem się z nim do puki się nie spuściłem i od razu wychodziłem do łazienki wyczyścić spodnie, żeby nie było widać plamy od spermy. Był tylko zaskoczony, że ja... Weiterlesen...

Spotkanie po latach

To była bardzo spontaniczna akcja. Marka poznałem kilka lat wcześniej na uczelni. Fajny i przystojny facet. Pewnego dnia znaleźliśmy się wspólnie z jednych z gejowskich czatów. Spotkaliśmy się najpierw na mieście. Wypiliśmy razem piwo. W barze mówił mi czułe słówka, już nie wspomnę o podrywaniu mnie, komplementowaniu mojego wyglądu. Był ubrany w jeansy i błękitną koszule, do tego te nieziemskie perfumy, które otwierały w moim umyśle drzwi do tajemniczego i nieznanemu pokoju... Weiterlesen...

Tato i ja, część V

Po wyjściu pani Danusi chwilę siedziałem w pokoju, jednak zaraz zawołał mnie tato i kazał przyjść do sypialni. Wciąż byłem w lekkim szoku. Szczerze powiedziawszy nie miałem ochoty na seks ani nawet na wspólne leżenie, bo chciałem przemyśleć to co usłyszałem. Jakoś nigdy problem tego, że ojciec jest moim ojcem nie został przeze mnie, czy też przez kogokolwiek, tak dobitnie wyartykułowany. Zawsze gdzieś tam kołatała mi się myśl: „jak to możliwe, że ten facet jest... Weiterlesen...