Witam wszystkich, chciałbym tutaj opisać historię swojego życia, zbierałem się wiele lat aby ją ujawnić. Nie będzie to opowiadanie typowo o seksie ale z jego elementami. Tak wiec jeśli liczysz tylko na opis seksu to możesz od razu przestać czytać.
Jest to opowiadanie całkowicie prawdziwe, które wydarzyło się wiele lat temu.
Na początku trochę o mnie obecnie mam 25 lat, jestem wysokim brunetem z długimi włosami i niestety sporym brzuszkiem. Jestem osobą skryta w sobie, typem samotnika, nie jestem duszą towarzystwa. Pochodzę z biednej i konserwatywnej rodziny, nigdy mi to nie odpowiadało zawsze miałem większe ambicje i zawsze chciałem osiągnąć więcej niż moja rodzina. Od małego szukałem swojej drogi, już w wieku około 10 lat, starałem się coś zrobić ze swoim życiem. Przechodząc do meritum.
Kiedy miałem 11 lat rodzice podjęli decyzję o tym, że przeprowadzamy się z wielkiego miasta do małego miasteczka na obrzeżach, niby nie daleko ale dla chłopca w tym wieku była to olbrzymia odległość. Na początku miałem dużo problemów aby się zaaklimatyzować. Nie potrafiłem dogadać się z innymi dziećmi, aż do pewnego dnia, kiedy po sąsiedzku wprowadziła się pewna rodzina, widać było od razu, że dobrze sytuowana i bogata. Była to rodzina pięcio osobowa. Rodzice, którzy wzbudzali strach w około siebie i trójka dzieci najmłodsza córka na około góra 3 latka i dwóch synów. W sumie na początku nie zbyt mnie oni zainteresowali, żyłem dalej nie przejmowałem się ich towarzystwem. Kilka dni później zauważyłem, że chłopcy zaczęli chodzić do mojej szkoły. Na początku nie wracaliśmy na siebie uwagi, tzn oni nie zwracali uwagi na innych, bracia trzymali się razem na każdej przerwie, byli praktycznie nie rozłączni. Jakiś czas później, zaczęli się rozglądać wokół siebie, widać chcieli poznać nowych ludzi, ja siedząc sobie na podłodze ze słuchawkami w uszach, popijałem sobie sok i byłem pogrążony w swoim świecie, w pewnym momencie poczułem czyjąś rękę na swoim ramieniu, pomyślałem że to jakiś nauczyciel, chciał się zapytać czy wszystko w porządku, uniosłem wzrok i zobaczyłem starszego z braci, który się do mnie uśmiechał.
- Cześć! Czemu sam tutaj tak siedzisz? Wszystko w porządku?
Ja za bardzo nie wiedząc co powiedzieć. Chamsko odpowiedziałem:
- Bo mi się tak podoba, a co Cię to interesuje?
- Przepraszam, nie chciałem się wtrącać, ale jestem tu nowy i nie znam nikogo a ty wyglądasz na fajnego chłopaka, nie to co mój brat.
- Czekaj! A czy to przypadkiem nie ty wprowadziłeś się po sąsiedzku na moim osiedlu?
- Możliwe, przeprowadziłem się kilka tygodni temu, mieszkam na Os. Staszica.
-Ja też. Ty masz młodszego brata i malutką siostrzyczkę prawda?
- Tak. Fajnie cię poznać jestem Michał a ty?
-Kamil.
- To co powiesz mi dlaczego tak sam tu siedzisz?
- Naprawdę cię to interesuję?
- Tak.
- Dobra, jak chcesz to pogadamy po szkole, nie chce tutaj wszystkiego opowiadać tym bardziej, że zaraz będzie dzwonek.
- Jak wolisz, mi tam się nie śpieszy na lekcję, nie lubię szkoły.
- Ja też nie. Ale i tak już mam na pieńku z nauczycielami, więc wolę nie ryzykować, bo rodzice mnie zabiją. Kończę lekcję o 13.20 i wracam na piechotę do domu.
- Ok, kończysz jak młody, ja co prawda mam dłużej lekcję ale się zerwę, nie zależy mi.
W tym momencie rozległ się głośny dzwonek, ja od razu zerwałem się z podłogi, a Michał jeszcze klęczał i dziwnie mi się przyglądał kiedy wstawałem, ale nie zwróciłem w tedy na to uwagi, tylko krzyknąłem "Na razie" i pobiegłem do klasy. Nie bardzo przypadł mi do gustu ten chłopak , wydawał się taki beztroski, który kompletnie gdzieś miał swoją przyszłość, zupełnie nie tak jak ja, ja byłem mocno zamknięty w sobie co powodowało, że kiedy ktoś cos ode mnie chciał stawałem się opryskliwy. Reszta lekcji przebiegła bez większych niespodzianek więcej tez nie spotkałem Michała, po lekcjach udałem się pospiesznym krokiem do szatni, a tam już na mnie czekał on w raz ze swoim bratem, dopiero w tedy mu się przyjrzałem. Był to dosyć wysoki chłopak jak na swój wiek, bardzo wręcz przeraźliwie chudy, przez koszulkę było widać mu żebra, miał króciutkie blond włosy i piękne wręcz czarne oczy. Długie nogi na których opinały się rurki (dopiero wchodzimy w modę)
Zawołał za mną „W końcu jesteś!”, nie zwróciłem na to uwagi i poszedłem do szatni swojej klasy i zacząłem się przebierać, kiedy zakładałem buty usłyszałem za sobą dziecięcy głosik.
-Michał mówi abyś się pospieszył bo nie chce aby tata go zobaczył ze ucieka ze szkoły.
Spojrzałem na właściciela tego dosyć drażniącego głosu i ujrzałem chłopca niskiego niższego ode mnie o bardzo dziecięcej posturze z owalna duża głową, nie był gruby ale miał brzuszek podobny do mojego i króciutkie nogi, zakrywane przez workowate dżinsy, był on zupełnym przeciwieństwem swojego brata.
Odpowiedziałem do niego:
- Ok, zaraz będę gotowy. A dlaczego ucieka ze szkoły?
- A skąd ja mam wiedzieć, powiedział, że ma cos do załatwienia.
Nie odpowiedziałem na to, tylko skończyłem się przebierać, i zacząłem wychodzić, zauważyłem, że Michał wychodzi z bratem zaraz za mną, wyszliśmy ze szkoły, kiedy zauważyłem że pod bramą stoi samochód a z niego wysiada dorosły potężny mężczyzna, dokładnie w tym samym momencie zauważyłem, że Michał ukrywa się za krzakami i macha do mnie abym do niego przyszedł, kiedy jego brat pobiegł do mężczyzny i wsiadł do samochodu. Podszedłem w miejsce, w którym ukrywał się Michał, było to dla mnie bardzo dziwne zachowanie.
- Co ty sprawiasz? – Zapytałem go.
- Ja zgodnie z planem mam jeszcze 2 lekcje i nie chciałem aby tata mnie zauważył, bo byłby bardzo zły na mnie, a chciałem z Tobą pogadać i cię odprowadzić.
- Ok. Ale nie musisz mnie odprowadzać świetnie sam sobie poradzę.
- ale ja chciałem Cię poznać, nie znam tu nikogo i nie mam z kim się bawić, a mój brat woli siedzieć przy komputerze.
- No dobrze to chodźmy!
I ruszyłem powolnym krokiem w kierunku swojego domu, a miałem około godziny drogi na piechotę.
Michał ruszył za mną i szybko się ze mną wyrównał i obioł mnie ramieniem, od razu je straciłem i zapytałem:
- Co ty robisz?
- Ja?? Nic. – odpowiedział szybko i zauważalnie się speszył.
Szliśmy tak dłuższą chwilę nic do siebie nie mówiąc. Michał ewidentnie miał już dosyć tego milczenia i zaczął:
- Miałeś mi powiedzieć dlaczego, się z nikim nie bawisz.
- Po prostu nie mam kolegów ani przyjaciół, jestem samotnikiem. – I zamilkłem, pomimo tego że on nalegał i dalej dopytywał dlaczego itd, ja nie zwracałem na to uwagi. W pewnym momencie miałem dosyć jego dociekliwości i dałem mu to wyraźnie do zrozumienia:
- Mam dosyć twoich pytań, nie lubię ludzi! A ty jesteś bardzo wkurzajacy i denerwujesz mnie. Weź daj mi spokój. – Wiem byłem bardzo oschły i Michał bardzo mocno to odczuł, bo aż go wryło, zatrzymał się i zauważyłem łzę w jego oku, ja nie potrafiłem się powstrzymać i znowu mu dopiekłem:
- No nie mogę, jesteś starszy a płaczesz?? Co ty mała dziewczynka jesteś? Ogarnij się! Jak chcesz to chodź ze mną ale się ogarnij i nie płacz. – Zaczęło mnie bawić jego wrażliwość, ja sam uczuć nie okazywałem w tedy w ogóle, wręcz mogę powiedzieć, że byłem pozbawiony jakich kolwiek uczuć.
Michał, głośno przełknął ślinę i wyciągnął z kieszeni chusteczkę wytarł już w tym momencie zapłakana twarz i powiedział, drżącym głosem:
- Czemu jesteś taki nie miły? Ja chciałem się z Tobą tylko zaprzyjaźnić. Ale wiem już dlaczego nie masz kolegów, nikt nie lubi takich ludzi jak ty!
- Jak bym nie wiedział i bardzo mi to odpowiada, kto powiedział że ja szukam przyjaciół?
- Dobrze rozumiem, ale ja nie dam ci się tak łatwo spławić, polubiłem cię mimo to, i chciałbym ci pomóc.
- Mi pomóc? Niby w czym? Ja nie potrzebuje pomocy.
- Owszem potrzebujesz. Pomogę Ci zmienić swoje podejście do ludzi, bo to musi być bardzo smutne, nie mieć żadnych kolegów.
- Mi to nie przeszkadza, ale się uparłeś. Dobrze chodźmy już, bo jestem głodny i chciałbym być już w domu.
- Dobrze.
I poszliśmy dalej, nie rozmawiając już ze sobą. Nie powiem nawet miło było iść z kimś a nie samemu, ale w tamtym okresie nic sobie z tego nie robiłem. Kiedy doszliśmy do naszego osiedla, pożegnaliśmy się ze sobą, tzn. Ja tylko powiedziałem „Cześć „ I poszedłem w swoim kierunku, nie zwracając na niego uwagi.
On jeszcze tylko za mną krzyknął:
- Czekaj! A jak się nazywasz? Bo nawet nie zapytałem?
Odpowiedziałem tylko:
- Kamil
I zniknąłem za rogiem, nie zwracając uwagi na jego słowa.
To koniec 1 części co kilka dni będę upublicznial kolejne, od razu ostrzegam, będzie to bardzo długa historia. I jak wspomniałem na początku jest ona calkowicie prawdziwa, to co opisuje wydarzyło się naprawdę. Podejrzewam że trochę pamietam to inaczej niż miało to miejsce, ale mam nadzieję, że mimo wszystko jest to w pełni zgodne, ale tego już się nigdy nie dowiem.
Pozdrawiam wszystkich, i bądźcie laskawi w swoich ocenach.