Erotische Geschichten :: Dziwka - część 9 - Taksi

Mówią, że wszystko dobre co się dobrze kończy. Nie wiem, czy mogę się zgodzić. Wracając spod Monachium większość drogi przespałem. Do głosu doszło zmęczenie. Rzadko sypiam w samochodzie. Podświadomy lęk zmusza do wpatrywania się w światła. Nawet tylne siedzenie nie przynosi ulgi. Aśka również nie spała. Większość drogi wierciła się obok, jadła pistacje, szeleściła słabo widocznymi kartami tygodnika, jakby na złość, żeby zaakcentować że nie śpi. Muszę przyznać jedno. Nigdy nie powiedziała o tym, co działo się przez te kilka dni. Zapytana uciekała w branżowe ogólniki, było ok, nic nadzwyczajnego, wyszło w porządku. Bałem się, że powie coś więcej? Nie. We wszystkim co robimy jest nie nazwana solidarność. Im więcej się dzieje tym mocniej zamykamy nawias wspomnień oscylując wokół trywialnie brzmiącego „to co za drzwiami zostaje za drzwiami”.
Bezpośrednim efektem wycieczki był fakt, że kurwienie się na pokojach pani Ewy znacznie częściej urozmaicały wizyty w hotelowych pokojach, wynajętych apartamentach i podmiejskich willach. Referencje od Tomasza otwierały kolejne drzwi wrzucając półkę wyżej z czego skwapliwie i ja i moja szefowa korzystaliśmy. Pierdolenie się za wyższą stawkę różni się tylko opakowaniem. Musisz o siebie bardziej zadbać, założyć lepsze ciuchy, rozmowę ubarwić odrobiną ogłady a później, gdy siadasz okrakiem na kutasie cena jaką zapłacono za twoje ciało nie ma znaczenia. Jebiesz się tak samo.
Na wyjazdy woził Naręczem, taksówkarz. W przeszłości milicjant, dwukrotny rozwodnik, hazardzista. Zdrobnienie było żartem. Mareczek dawno już przekroczył mickiewiczowskie czterdzieści i cztery. Grzeszył nadwagą choć masywna postura dodawała mu powagi i pasowała do funkcji kierowcy ochroniarza. Znał wszystkich, był wszędzie i tylko życie poskładało się nie tak jak powinno – jeździł taryfą oszukując na liczniku i woził dziwki do klientów. Dziewczyny komentowały erotoman gawędziarz. Rzeczywiście, dowcipy i anegdotki którymi ubarwiał podróż nie należały do grzecznych.
Był późny listopad. Miasto grzęzło w popołudniowych korkach potęgowanych mrokiem i opadem lepkiego śniegu. Blacharze zacierali ręce, co chwila mijaliśmy mrugające awaryjnymi ofiary drobnych stłuczek. Mareczek wiózł mnie pod Konstancin. Pracownik jednej z ambasad, korzystając z wyjazdu żony i dzieci postanowił przypomnieć sobie, całkiem wbrew swojej religii smak moich ust i zalety tyłka. Cała nocka, wspólne łóżko, chrapanie, rano szybka powtórka na dobry początek dnia i o dziewiątej romantyczne pożegnanie, do następnego razu.
Zanim minęliśmy Trasę Łazienkowską poznałem wyniki kolejki ligowej wraz z komentarzem na temat sędziowania, złodziei, marnych piłkarzy biegających po burdelach – tu akurat miał sto procent racji i podsumowanie wydarzeń w polityce. Z trzech opowiedzianych kawałów dwa znałem już wcześniej, ale sposób w jaki opowiadał każdorazowo skłaniał do śmiechu. Zawsze jechał z dużym zapasem czasu. Stawał w okolicy i czekał pilnując, by na miejsce spotkania przyjechać idealnie minutę przed czasem.
- Powiem ci jedno młody człowieku. Różnie w życiu było ale nie z facetem.
Zamurowało mnie. Jak na standardy jego pikantnych opowiastek posunął się kilka kroków dalej.
- Rozumiesz – ciągnął – nie, że jestem jakimś pedałem. Znałem cioty, kurwa, nic mi do tego kto z kim sypią.
- A ja?
- Co ty?
- Ty chłopcze jesteś dziwką. To inna para kaloszy. Bzykasz się za kasę. Nawet nie wiem czy to lubicie, chuj, nie mój problem.
- Lubię.
- Bzykać się? No to dobrze. Twoje życie, twoja dupa. Bo ty, jak to mówicie? Pasyw?
- Różnie, ale raczej tak.
- W sumie racja. Musi być różnie, dziewczyny zapinasz.
Wisłostrady stała. Na lewym pasie trzy stuknięte auta potęgowały korek.
- No ale powiem Ci, że kiedyś bym spróbował.
- Z facetem?
- Tak.
- Zdradzić ci mój sekret?
Spojrzał zdziwiony.
- Nigdy nie robiłem tego w samochodzie.
Zaczął się śmiać.
- Chłopczyku, podrywasz mnie? Nie stać mnie na ciebie.
- Powiedziałem poważnie. Chcesz?
- Obciągniesz? Za friko?
- Dla zabawy. Nie chcesz to nie.
Zastanawiał się przez jeden skok świateł.
- Jak nie ma korka za Chełmską to zdążymy na chwilę gdzieś stanąć. Ja raczej długo nie .. nie wiesz.
- Jak zdążymy. Tylko zatrzymaj się na stacji, kup mi wodę, chusteczki i ogarnij tę swoją niespodziankę w spodniach. Nie lubię brudasów.
- No oczywiste..
Skręcił na stację i biegiem wtargnął do środka. Wrócił szybko, rozporek dopinał truchtając w stronę auta.
- Ty na serio?
- Na serio.
- Ok.
Jechał jak wariat. Lawirował pomiędzy pasami, wciskał się w luki, trąbił, złorzeczył. Do Wilanowa zgromadził kolekcję większości możliwych wykroczeń drogowych. Skręcił na Powsin.
- Przy pętli jest parking. W taką pogodę nikogo nie powinno być. Zresztą, jest ciemno.
- Dla mnie bez znaczenia.
- Nie chciałbym, żeby ktoś ..
Wzruszyłem ramionami skoncentrowany bardziej na zastanawianiu się jak to najwygodniej zrobić. Nie kłamałem. Pieprzyłem się w różnych miejscach ale wnętrza samochodu na liście nie było.
Zaparkował w najodleglejszym, ciemnym zakątku parkingu. Oprócz naszego stały dwa samochody. Jeden przykryty cienką warstwą śniegu musiał stać już od dawna. W drugim, idę o zakład, rozgrywała się akcja podobna do tej, która za chwilę miała się zdarzyć pomiędzy nami. Zgasił światła, silnik zostawił włączony.
- Masz wodę i chusteczki?
Wyciągnął z kieszeni paczkę i małą butelkę niegazowanej wody. Napiłem się łyk zwilżając usta, butelkę odstawiłem do bocznej kieszeni. Otworzyłem paczkę chusteczek kładąc je na kokpicie.
- Tak to się nie zmieszczę.
Chciałem, żeby zabrzmiało to żartobliwie, ale speszył się, powiedział no tak, przepraszam i gwałtownym ruchem odsunął swój fotel maksymalnie do tyłu. Ze swoim zrobiłem to samo. Mogłem teraz klęknąć po swojej stronie i wygodnie sięgnąć do ..
Stał mu. Sięgając do rozporka poczułem kształt twardego fiuta. Nie żaden mega okazja, solidną, normalna pałka, nie za duża, nie za mała.
- Ściągnij trochę spodnie.
Niezdarnie uniósł biodra zsuwając spodnie do pół uda. Zreflektował się, że krępują nogi i zsunął niżej do kostek. Nogi i brzuch porastały kruczoczarne włosy. Nad łąkę wzbijał się obelisk chuja. Splunąłem na dłoń i delikatnie zamknąłem na nim palce.
- Piękny, masz czym się chwalić.
Zbliżyłem twarz nie przestając drażnić go dłonią. Położył rękę na mojej głowie i przymknął oczy. Robienie laski wymaga tylko jednej rzeczy – uwagi. Na te kilka, kilkanaście minut świat kurczy się do penetrującego usta penisa. Tylko on jest ważny. On i okolica po której wędrujesz językiem. Tak, to ważne by dać zajęcie słoniom, pieścić uda, brzuch, piersi ale na końcu wszystko sprowadza się do zaciśniętych na kutasie warg, zmian rytmu, głębokości, wirowania języka. Dwie piosenki, nieco ponad pięć minut. Docisnął mocniej i trysnął wydając przeciągły jęk. Ciało drżało krótkimi, szarpanymi spazmami. Połknąłem i wylizałem resztki.
- Nie pobrudzisz fotela.
Sięgnąłem po chusteczki.
- Sam to zrobię.
- Proszę bardzo panie nieśmiały.
Piłem wodę, on wytarł fiuta i niezdarnie wciągnął majtki i spodnie.
- Dziękuję. Teraz wiem ..
- Nic nie wiesz. Jedź, bo się spóźnimy.
Prowadził milcząc, pożegnał zdawkowym powodzenia, jak zawsze. Słusznie, nic szczególnego się nie wydarzyło. Seks w samochodzie jest przereklamowany.


60%
5373
Hinzugefügt MeskaDzivka 25.03.2018 17:13
Abstimmung

Komentarze (0)
Um einen Kommentar hinzuzufügen, müssen Sie eingeloggt.

Ähnliche Beiträge

Brat

Część 1 Bardzo lubiłem, kiedy przyjeżdżał do mnie brat cioteczny. Jak byliśmy sami namawiałem go na walki zapaśnicze miałem wtedy z 19 lat on był trochę młodszy. Zawsze starałem się być na górze byłem starszy i silniejszy więc nie miałem z tym problemu, ocierałem swojego kutasa przez spodnie o niego bawiłem się z nim do puki się nie spuściłem i od razu wychodziłem do łazienki wyczyścić spodnie, żeby nie było widać plamy od spermy. Był tylko zaskoczony, że ja... Weiterlesen...

Cwel kolegi 2

Bartek poszedł otworzyć drzwi, uprzednio wsadzając mi gwałtownie dość spore wibrujace dildo. Myślałem, że zaraz zemdleje taki byłem wykończony, wiedziałem, że to dopiero początek. Chwile mijały a ja przyzwyczajony do wibra zacząłem odczuwać przyjemność, jednak nie długo to miało trwać, ponieważ moi oprawcy właśnie schodzili schodami. - Hejo Lukiiii dawno sie słodki nie widzieliśmy hahahah, kto by pomyślał, że w takiej sytuacji się spotkamy - powiedział Paweł, to... Weiterlesen...

Nowo poznany 4

Życie jednak jest niesprawiedliwe... Chłopak w którym się zakochałem od pierwszego wejrzenia musiał wylądować w szpitalu, co to ma znaczyć ?? Pewnie to, ze nie jest mi pisane bycie z osobą na ktorej mi cholernie zależy. Po wizycie wyszedłem z pokoju w którym leżał mój mężczyzna, wyglądał jakby spal: słodko jak małe niemowlę, Usiadłem sobie na korytarzu, i z oczu poleciały mi łzy, były to łzy smutku rozpaczy i żalu, ktory mnie ogarniał. Po kilku chwilach użalania... Weiterlesen...