[opowiadanie fikcyjne]
Jakby mało było mi problemów na co dzień w domu to znalazłem je jeszcze poza nim. Bo jakby inaczej moje życie mogło mnie jeszcze udupić.
Kończąc drugą klasę liceum pomyślałem, że pora sobie dorobić przez te dwa miesiące i mieć na swoje zachcianki. Podzieliłem się tym pomysłem z moją przyjaciółką, która tylko pokiwała głową. Sama była niereformowalnym leniem do potęgi... tej najwyższej.
*LIPIEC*
Na początku wakacji, po rozesłaniu swoich CV nikt nie dzwonił postanowiłem pogrzebać trochę w sieci w oczekiwaniu, że a nóż coś znajdę. I tak też się stało. Już drugiego dnia poszukiwań online znalzałem całkiem interesujące ogłoszenie, jednak wymagało: odwagi - nie doświadczenia, wyglądu - nie miliona języków obcych na blache, poczucia rytmu - nie umiejętności obsługi kasy fiskalnej i... co gorsza 18 lat. Moje urodziny czekały mnie dopiero we wrześniu w związku z czym niemal się zniechęciłem. Z drugiej jednak strony pomyślałem, że może uda się coś zadziałać i mój 'ewentualny' szef nie to zrozumie. W końcu rocznikowo miałem już 18.
Zadzwoniłem pod podany numer, wcześniej wysyłając swoje zdjęcie - zamiast CV na e-mail miejsca, w którym chciałem zacząc pracę. Okej, nie żebym się nie bał. Ale pomyślałem, że jeśli nie spróbuję to się nie dowiem, czy stać mnie na to co miało mi przyjść robić. Mężczyzna, który odebrał telefon brzmiał niezwykle sympatycznie i zaprosił mnie na rozmowę o pracę. Pewnie mu się spodobałem. W końcu miał to być klub dla panów...
Ubrałem się niczym na sylwestra, a rozmowa przebiegła na tyle pozytywnie, że pracę mogłem zacząć od nadchodzącego weekendu. Rozmowa trwała mniej więcej piętnaście minut, później musiałem tylko udowodnić, że umiem tańczyć, co akurat było prawdą.
Przyznaję... Miałem treme jak diabli, no ale skoro powiedziałem A trzeba było powiedzieć B.
Wszedłem do nieco zadymionej od papierosów garderoby i zdjąłem swoje ubranie zostając w samych bokserkach, gdy nagle do środka wszedł nieco starszy ode mnie blondyn.
- Cześć, Michał jestem - przedstawił się. - jak widzę ty to ten nowy. Szef kazał cię wprowadzić w szczegóły i tajniki naszego zawodu. Przede wszystkim zdejmij tej poplamione bokserki. Pewnie nosisz rozmiar S jak ja, więc załóż jedne z moich gaci są w tej czerwonej szufladzie - wskazał palcem z lekkim uśmiechem przyglądając się mojemu ciału.
Zamarłem. Spojrzałem na niego zupełnie nie wiedząc co robić. Miałem się rozebrać przed zupełnie obcym chłopakiem [???]. W końcu nie spełna piętnaście minut później miałem zatańczyć i rozebrać się przed tłumem napalonych panów, więc chyba nie robiło mi to większej różnicy, czy jest to jeden chłopak, pięciu czy piętnastu.
- yyy...jasne... - wydukałem speszony.
Zdjąłem bokserki i i zakrywając dłonią kroczę podszedłem do wskazanej przez Michała szuflady. Cały czas czułem na sobie jego wzrok.
- Dzisiaj mamy wieczór tematyczny. Musisz się przebrać za więźnia, więc weź te pomarańczowe z dziurą na tyłku - podpowiedział zbliżając się do mnie. - Reszta stroju w szafie. Musisz trochę pogrzebać.
Wyjąłem pomarańczowe bokserki wsunąłem je na siebie i stanąłem jak wryty. Były tak ciasne, że moje jądra gdyby mogły zachorowałyby na klaustrofobie. No ale cóż... Stanąłem przed lustrem bez słowa i uśmiechnąłem się głupio. Z szafy wyjąłem kostium więźnia i włożyłem go na siebie. Czułem się w nim niezwykle głupio, jednak myśl zariobionej za jeden występ kasy szybko mnie pocieszyła.
Usłyszałem z głośników znajomą nute. "Cell Block Tango" z musicalu 'Chicago'. No tak... idealna piosenka do stroju.
- Nie wiem jak to zrobiłeś, że dostałeś solówkę, młody, ale powodzenia na scenie. Szef ci zaufał więc daj z siebie wszystko - Michał poklepał mnie po ramieniu i wepchnął przez wąskie przejście prowadzące na scenę.
Oślepiło mnie światło reflektorów. Ledwo dotarłem pod rurę przy której, lub na której miałem tańczyć i zacząłem swoje 'dzieło'. Kilka sekund zajęło mi wczucie się w rytm jednak szybko je nadrobiłem i powoli zacząłem rozpinać swój uniform, gładząc swoje ciało. Przez połowę piosenki nie zwracałem uwagi na reakcje poubliczności. Dopiero po chwili zauważyłem przystojnego mężczyznę wsuwającego mi w bokserki banknot 200-złotowy. Puściłem mu oczko i wróciłem do tańca. Po kolejnych kilku piosenkach musiałem zdjąć z siebie bokserki... nawet nie wiedziałem, że przyjdzie mi to tak łatwo. Zwłaszcza nie odrywając wzroku od tajemniczego bruneta.
Przetańczyłem trzy kolejne piosenki kręcąc i twerkując tyłkiem. Kiedy ni z tego ni z owego zgasło światło, a na scenę wszedł oświetlony przez reflektor Michał. Ubrany był w strój strażnika. Tańcząc na róże obok złapał mnie i przyparł do niej przykuwając kajdankami do rury. Byłem w kompletnym szoku. Tańczył i ocierał się o mnie zdejmując z siebie swój strój. Kiedy nie miał na sobie już nic, a swoją twardą pałą smyrał po mojej, odpiął kajdanki i swoją gumową pałką klepnął mnie w pośladek i wygonił na zaplecze. Pewnie wyglądało na jakieś przedstawienie, tyle że dla dorosłych.
- No no... nie spodziewałem się, że taki z ciebie tancerz - Michał uśmiechnął się do mnie puszczając oczko. - Ile numerów masz na dzisiaj?
- Z tego co mówił szef to chyba tylko ten na próbę. Później pewnie będą twoi - odwzajemniłem uśmiech.
- Spoko, młody. To jak chcesz za końcu korytarza jest łazienka, a wniej prysznić. I wyjmij kasę z majtek i schowaj do złotej kasetki. Szef się z tobą rozliczy.
- Jasne... dzięki.
Michał wyszedł zostawiając mnie samego. Przebrałem się szybko i zgarnąłem sobie extra 100ke z kasetki i wyszedłem tylnim wyjściem by ominąć tłum napaleńców czychających w barze. Kiedy odpalałem papierosa podszedł do mnie mężczyzna i chrząknął.
- Niezły taniec jak na takiego młodzika - pochwalił stając w świetle latarni.
- Dzięki...- odparłem czerwieniąc się. - To ty wsunąłeś te 2 stówy? - Rozpoznałem go zabójczym uśmiechu.
- No cóż... podobało mi się - powiedział stając bardzo blisko mnie. - Wybacz trochę dzisiaj już wypiłem i nie mogę się powstrzymać by...
Nagle poczułem na podbródku jego dłoń i usta na moich. Nasze języki splątały się bawiąc śliną. Dawno nie czułem takiego podniecenia. Czułem jak ciepło rozpływa się w moim ciele. Mój penis stanął jak na zawołanie dając o sobie znać gwałtownymi ruchami w bokserkach. Jego dłonie zaczęły błądzić po moim ciele. Wsunął je w moje spodnie i zaczął masować pośladki. Po chwili zsunął ze mnie spodnie razem z bielizną. Nie mogłem go powstrzymać, a może nie chciałem [???]. Niespodziewanie odwrócił mnie tyłem do siebie nie pytając nawet o zgodę. Szeptał mi na ucho jak bardzo mnie pragnie i przystawił do mojej dziurki swojego wilgotnego twardego kutasa. Przypierając mnie do zimnej ściany budynku, przyparł do mojej dziurki swojego członka, który wsunął się we mnie główką. Jęknąłem z bólu przełykając ślinę. Jednym ruchem znalazł się we mnie cały. Zatkał mi usta dłonią bym nie krzyczał i zaczął całować moją szyję posuwając mnie rytmicznie. Przekręciłem głowę bardziej w jego stronę szepcząc "o tak..." czując jak jest mi dobrze. Nasze usta ponownie się złączyły w gorącym pocałunku. Zacząłem sobie walić nie mogąc się powstrzymać. Zaledwie kilka minut wystarczyło bym spuścił się na ścianę i dokładnie w tym samym czasie tajemniczy brunet doszedł we mnie.
Wtedy stało się coś dziwnego. Klepnął mnie w pośladek i szepnął:
- Było bosko. Dla ciebie będę wpadał częściej, ale teraz muszę już lecieć...
I jak powiedział tak zrobił.
_cdn
-A.D.
01.07.2017 12:51