Erotische Geschichten :: Upadek cz.2

Resztki przyzwoitości w połączeniu ze wstydem nakazywały Justynie powrót do domu. Jedyne o czym mogła teraz myśleć, to chęć zmycia z siebie zaschniętej spermy. Marzyła o tym, aby wypłukać usta i pozbyć się tego okropnego smaku... okropnego? Czy na pewno? Sama już nie wiedziała. Była tylko pewna tego, że to co się przed chwilą wydarzyło było złe, uwłaczające jej godności i takie... podniecające?
- NIE! – zrugała samą siebie w myślach. Justyna, nie możesz tak myśleć, nie jesteś przecież jakąś dziwką czy kurwą...
- Mam przynajmniej taką nadzieję. – wyszeptała sama do siebie. Czuła, że wbrew jej woli, zachodzą w niej jakieś dziwne zmiany.
- Nie mogę się poddać, mój ukochany na mnie liczy, nie mogę go zawieść. – powiedziała, aby dodać sobie odwagi.
Jeszcze raz poprawiła skąpe ubranie, wytarła usta dłonią i ruszyła w stronę wejścia do klubu.

"Lux" był jednym z najlepszych i zarazem najdziwniejszych klubów w mieście. Można było się do niego dostać tylko ze specjalną kartą VIP. Przed wejściem nie było nawet kolejki ludzi oczekujących na wejście. Nikt nie miał prawa się tam znaleźć przez przypadek. Niestety Justyna takiej karty VIP nie posiadała, co było poważnym problemem. Niepewnie podeszła do bramkarza przy wejściu.
- Przepraszam Pana bardzo.
- Tak? - zapytał, o dziwo dość uprzejmie, zwalisty ochroniarz. Miał ze 2 m wzrostu i 120 kg żywej wagi. Prawdziwy KOLOS.
- Wiem, że bez wejściówki nie wpuszczasz, ale jestem umówiona w środku ze znajomymi, a swoją kartę VIP gdzieś zapodziałam. czy byłbyś w stanie zrobić wyjątek i wpuścić mnie ten jeden raz?
- Imię i nazwisko?
- Justyna XXX (nazwisko utajniono z powodu ustawy o ochronie danych osobowych ;) ).
- Poczekaj chwilę, zaraz sprawdzę. - mówiąc to wyciągnął telefon, zrobił jej szybko 2-3 zdjęcia i gdzieś je wysłał.

Nasza bohaterka pełna złych przeczuć czekała potulnie na odpowiedź "z góry". W końcu, gdy już myślała że nic z tego nie będzie, usłyszała głos dzwonka w smartphonie olbrzyma. Ten odwrócił się do niej plecami, odszedł kawałek i chwilę z kimś rozmawiał przyciszonym głosem. Po chwili wrócił z niewesoła miną.
- Dlaczego kombinujesz tutaj jakieś dziwne historyjki, zamiast od razu powiedzieć, że jesteś tutaj w sprawie pracy?
- Pracy? ... No tak, sorry. Nie wiedziałam jak zacząć.
- Szef jest na 2 piętrze w swoim gabinecie. Idź prosto do niego. Pamiętaj, kolega na monitoringu będzie miał Cię na oku, więc koniec z dziwnymi numerami.
- Ok. Nie ma sprawy. Będę grzeczna.
- Wątpię... - powiedział cicho, jednocześnie tajemniczo się uśmiechając.

Wnętrze porażało i przygniatało luksusem. Zamiast obdrapanych stolików wszędzie były tylko wygodne, najczęściej skórzane, kanapy poustawiane w osobne loże. Całość tonęła w półmroku rozświetlanym tylko stonowanym, czerwonym światłem i porozstawianymi wszędzie świecami. Zakręcone schody po prawej i lewej stronie wiodły na piętro, gdzie znajdował się także parkiet do tańczenia. Na dole też był jeden, ale o dziwo mniejszy i otoczony kilkoma, lśniącymi rurami. Z piętra pojedyncze strzeżone schody prowadziły do tajemniczych, zamkniętych pokoi oraz biura SZEFA, właściciela lokalu. Justyna wiedząc że jest obserwowana, ruszyła wprost ku schodom na 2 piętro. Nie wiedziała o co chodzi z tą pracą, ale nauczona dzisiejszym doświadczeniem, nie liczyła na nic przyzwoitego. Jak się miało okazać, miała 100% rację.

Gabinet właściciela "Lux-a" najłatwiej można było opisać 2 słowami WYPASIONY i DZIWNY. Na środku stało wielkie mahoniowe biurko, na jednej ze ścian wisiały różne miecze, tarcze, pejcze i kajdanki, drugą za to zasłaniał ogromny regał wypełniony książkami. Natomiast w rogu, za biurkiem, było wielkie łoże z baldachimem.

- Witam. Pani Justyna XXX jak sądzę?

- Tak... ale zaszła tutaj chyba jakaś pomyłka.

- Nie. Wszystko jest w jak najlepszym porządku. Zresztą zaraz się Pani o tym przekona.

Gdy tylko SZEF dokończył zdanie, odezwała się komórka Justyny. Całkowicie o niej zapomniała, aż dziw, że nie wypadła z małej kieszonki na tyłku (pewnie dlatego, że była ona zapinana na zamek).

- Słucham?

- Cześć kurewko. - odezwał się znany, mechanicznie przetworzony głos.

- Nie jestem żadną...

- Zamknij się i słuchaj. Po pierwsze dla mnie jesteś kurewką, a ja dla Ciebie Panem. Zrozumiano?

- Jeśli myślisz, że będę...

- Mam w dupie co myślisz. Mówię Ci jak jest...zrozumiano kurewko?

- ...

- Zrozumiano?!

- Tak...Panie. - mówiąc to prawie się popłakała. Wiedziała, że przekroczyła kolejną niewidzialną granicę, zza której nie było powrotu.

- To dobrze, teraz słuchaj. Układ jest taki. Od dzisiaj będziesz pracowała dla SZEFA jako kelnerka w "Lux-ie". Zrobisz wszystko co Ci on karze. Dodatkowo jeśli stracisz tą pracę, to koniec zabawy. Twój mężulek ląduje w piachu. Rozumiemy się?

- Tak.

- To dobrze. Miłej pracy kurewko. - na tym zakończył rozmowę i się rozłączył.

Ze świeczkami w oczach Justyna spojrzała na swojego przyszłego pracodawcę.

- Wszystko jasne? - zapytał z uśmiechem.

- Tak. Będę bardzo szczęśliwa mogąc dla Pana pracować, jako kelnerka.

- Wspaniale. Możesz zacząć od razu. - Nacisnął przycisk przy biurku. Po chwili przez drzwi weszła bardzo ładna, filigranowa brunetka.

- Basiu. To jest Justyna, od dzisiaj dołączy do naszej wielkiej, szczęśliwej rodziny. Daj jej uniform oraz powiedz co i jak.

- Oczywiście Szefie.

- Świetnie. Mam nadzieję, że Ci się u nas spodoba Justynko. Jeszcze się zobaczymy.

Nie mając innego wyjścia Justyna ruszyła na przyszłą koleżanką.

- POMIESZCZENIE SOCJALNE -

- No to powiedz Justynko, co Cię tutaj sprowadza?

- Sprawy osobiste...

- Eeee... dobra, jak nie chcesz mówić to spoko. Bo wiesz, większość dziewczyn które tu pracują robi to dla niezłej kasy i przyjemności.

- Przyjemności?

- Jasne. Tylko tutaj taka nimfomanka i ekshibicjonistka jak ja, może się czuć jak w domu. Poza tym Szef to naprawdę fajny facet. Zresztą sama zobaczysz.

- A jak mam się do niego zwracać?

- Szef. Tutaj to zarówno Jego imię jak i pozycja.

- Rozumiem.

- To świetnie. Ale nie marnujmy czasu. Pora Cię przebrać.

Mówiąc to wyciągnęła z szafy klubowy "uniform pracowniczy". O ile można było tak to w ogóle nazwać, bo w rzeczywistości były to dwa bardzo małe i wyuzdane kawałki materiału. Na dole była to króciutka, skórzana mini spódniczka o długości ok. 10cm. Dodatkowo z lekkimi rozcięciami po bokach. Górę natomiast zakrywał egzotyczny niby-stanik, który składał się ze złotych łańcuszków i dwóch luźnych, lekko przeźroczystych i falujących skrawków jedwabiu. Kończyły się one tuż pod piersiami, tak, że dolna ich część wystawała spod materiału. Zgrabny brzuszek był na widoku, aby każdy mógł go pieścić (o czym jeszcze nie wiedziała) i podziwiać. Ogólnie rzecz biorąc, lepiej chyba byłoby być nagim, bo mniej by się prowokowało.

- Wyglądasz prześlicznie!

- Ja mam w czymś takim wyjść do ludzi?!

- No...

- Chyba żartujesz, równie dobrze mogłabym być naga!

- Oj nie przesadzaj. Do tego też dojdziemy.

- Co?

- Nic, nic. Acha, brakuje jeszcze jednaj, bardzo ważnej rzeczy.

- Czego?

- Firmowego "LUX-kolczyka". - Mówiąc to z uśmiechem wskazała na swój pępek, gdzie dumnie błyszczał lśniący kawałek metalu ze znakiem klubu.

- Chyba żartujesz? Nie dam sobie przekuć pępka. Nie nosze nawet kolczyków.

- Kochana, nie masz wyjścia. Jeśli go nie masz, nie możesz tutaj pracować.

- Nie ma innego sposobu?

- Nie, wszystkie je mamy.

- Jak to zrobimy?

- Mam tutaj cały zestaw. Maszynę do przekuwania, specjalnie dla Ciebie przygotowany kolczyk oraz znieczulenie.

- Ok. Nie chcę tego, ale widać nie mam wyboru. Dawaj.

- I o to chodziło mała. Nie ruszaj się przez chwilę.

Mówiąc to Basia przyłożyła automatyczną strzykawkę do podbrzusza Justyny i nacisnęła przycisk.

- Nie za nisko... Aaaa!!! - Nie zdążyła dokończyć Justyna. Ból trwał jedynie sekundę, natychmiast zastąpiony wspaniałym ciepłem, szybko rozlewającym się po całym ciele.

Justyna przestała się przejmować kolczykiem, czy nawet obecnością Basi. jej ręce żyły już własnym życiem i kierowały się w dół. Nie zauważyła nawet kolejnych dwóch ukłuć prosto w sutku. Odczuła jedynie dwie kolejne fale ciepła. Z tego też powodu jej lewa rączka pomknęła ku wrażliwym piersiom i sterczącym sutką, podczas gdy druga zaczęła pieścić mokrą cipeczkę. Nie czuła już strachu ani wstydu, jedynie pochłaniające wszystko pożądanie. Jak przez sen zarejestrowała moment zakładania kolczyka w pępku, dużo ważniejsze było to, co nastąpiło zaraz po tym. Delikatne usta Basi dotknęły jej wrażliwych piersi. Jej język bawił się sterczącymi sutkami, a obca dłoń gładziła rozgrzany do czerwoności brzuszek.

- Ach... - mimowolnie wyrwało jej się z ust.

- Jak cudownie. Jeszcze! Pieść mnie jeszcze!

Justyna miała wrażenie, jakby ktoś przejął nad nią kontrolę. Jej ręce chwyciły nową koleżankę na głowę i skierowały jej usta ku swoim, by złączyły się w namiętnym pocałunku. Czegoś jej jednak brakowało. Niewiele myśląc oderwała usta brunetki od swoich i skierowała ja niżej, dużo niżej. Tam gdzie rodził się ogień. Nigdy jeszcze żadna dziewczyna jej tam nie wylizywała, eksperymenty z tą samą płcią skończyła jeszcze w liceum na nieśmiałych pocałunkach i pokazywaniu sobie nawzajem piersi. Teraz było zupełnie inaczej. INTENSYWNIEJ!

Czuła jak język Basi pieści jej guziczek, jak lekko przygryza go ząbkami. Jak pomaga sobie palcami i spija każdą kropelkę wypływającego z niej obficie nektaru rozkoszy. Na wyniki nie trzeba było długo czekać. Krzycząc na całe gardło, z całej siły przyciskała twarz czarnulki do swojej zachłanne cipki.

- TAK!!! Ssij ty mała kurwo! Wyliż mnie całą! Do ostatniej kropelki. O TAK!

Był to chyba najsilniejszy orgazm w jej życiu, dodatkowo zaserwowany przez inną kobietę. Dopiero po chwili ochłonęła i wróciła do rzeczywistości. Basia wciąż ja wylizywała, jednak teraz już lekko, łagodnie. Jakby chciała uspokoić jej dzika cipkę.

- Przepraszam. - wyszeptała słabym głosem.

Jej partnerka wreszcie uniosła głowę, całą twarz miała w jej sokach.

- Nic się nie stało kochanie. Choć nie sądziłam, że jesteś taka dzika.

- Co się stało? To było niesamowite.

- To przez "znieczulenie". Ma specjalną formułę, nie tylko uśmierza ból, ale działa także...hmm jak by to ująć... rozgrzewająco.

- To afrodyzjak?!

- Można tak powiedzieć, ale to nie do końca prawda. Zresztą nie przejmuj się tym teraz. Jesteś gotowa do pracy?

- Chyba tak, ale daj mi jeszcze chwilę. Nogi tak mi drżą, że nie wiem, czy będę w stanie ustać.

- Ok. Dam Ci 15 min. Potem idź do barmana na parterze. On da Ci resztę instrukcji na dzisiejszy wieczór. Powodzenia. Cieszę się, że do nas dołączysz.

- Dzięki...chyba. Do zobaczenia po pracy.

CDN

Wiem, że jak na razie mało akcji, ale spokojnie, rozkręci się . Po prostu nasza protagonistka musi być bardziej... "zepsuta" i "skorumpowana". Im jest niegrzeczniejsza tym lepiej...oczywiście dla tajemniczych porywaczy, a nie dla niej. Choć z czasem i to może i to się zmienić, a niegrzeczna dziewczynka polubi bycie tą złą. ;)

60%
18846
Hinzugefügt marhen 13.12.2016 15:33
Abstimmung

Komentarze (2)
Um einen Kommentar hinzuzufügen, müssen Sie eingeloggt.
AgaG przyjemnie się czyta i fajne zwroty akcji ;)
11.03.2017 18:30
SZCZUpak27 Zaskakująca Akcja i Twe Zachowanie Justyno - Podczas Wprowadzania do Obowiązków Służbowych - Gratulacje i Całusy Całusy Całusy
13.12.2016 16:11

Ähnliche Beiträge

Wakacyjna przygoda w pociągu

Dzisiaj cofnę was 26 lat wstecz do wakacji po mojej maturze. Czekałam na te wakacje z utęsknieniem pamiętam i kiedy zdałam wszystkie egzaminy mogłam ruszyć nad morze. Mam tam ciotkę, która załatwiła mi pracę w barze bym sobie zarobiła przez wakacje. Rodzice byli bardzo przeciwni, byłam ich jedyną córką i nie chcieli bym jechała sama a do tego pociągiem. Jednak ja w dążeniu to jakiegoś celu jestem nieugięta i postawiłam na swoim. Spakowałam więc rzeczy. Rodzice ostrzegali... Weiterlesen...

Gwałt!?? Cz. 4 - Spółkowanie

Kręciłam dupą, jak karuzelą, w stojącej, ciemnej windzie pełnej ludzi w naszym biurowcu z...chujem nieznanego mężczyzny w swojej piździe. Chciałam, by zaczął mnie wreszcie ruchać...A on zarzucił mnie teraz bluzkę na głowę i położył się na moich plecach. Objął dłońmi moje cycuszki i pieścił je rozkoszując się sztywnością ich brodawek.Całował mnie przy tym po plecach mrucząc z zadowolenia...Naglę wziął głęboki oddech ...Serce waliło mu , jak młotem i...wstrząsnęły... Weiterlesen...

Upadek cz. 3

Barman okazała się 30 - letnim przystojniakiem o imieniu Marcin. Najwyraźniej "Lux" wyznawał zasadę równouprawnienia, gdyż miał on na sobie jedynie przepaskę biodrową spod której wystawał kawałek jego prącia. Najwyraźniej zupełnie nie przeszkadzało mu to w pracy. Sprawnie przygotowywał drinki i rozmawiał z klientami, no dobrze, głównie klientkami, bo w lokalu o dziwo było sporo kobiet. - Przepraszam bardzo. Miałam się chyba do Ciebie zgłosić. Jestem... - Justyna, zgadza... Weiterlesen...