Noc faktycznie była ciężka. Choć byłem diabelnie zmęczony, nie mogłem zasnąć. Leżąca na mnie noga ojca i jej ciężar były fajne, może jakieś 5 minut, później zaczęła mi doskwierać, do tego kołdra, mimo że na lato, to jednak ciepła. Ja w lato lubiłem spać nago, ojciec mnie opatulił. Leżałem więc grzecznie i wspominałem co się stało. Moje życie nabrało barw, a ojciec zmienił się w moich oczach. Teraz za moimi plecami leciutko pochrapywał. Czułem się spełniony i szczęśliwy i zastanawiałem się nad tym fenomenem. Kurczę! Dziś rano widziałem mojego ojca zupełnie inaczej, niż widzę teraz, a przecież to ten sam człowiek – egoistyczny, wyrachowany, nastawiony tylko na swoje dobro, piękny, męski, rozjuszony pan i władca. Nic się w tym aspekcie nie zmieniło, a jednak zmieniło się tak wiele. Nawet teraz, przez sen musi mieć mnie zniewolonego, bo liczy się tylko Jego poczucie kontroli i władzy. Co za typ. Za to dla mnie jest to słodka niewola. Tak bym chciał, żeby teraz się przebudził i zapakował swojego fiuta w moją dupę. Znów mi stoi, tym bardziej nie mogę zasnąć… Gdy myśli w mojej głowie się kotłowały, ciągle nie mogłem zasnąć. Poszliśmy spać ok. północy, a ostatnią godziną którą zarejestrowałem była 2:17. Mniej więcej o tej godzinie zasnąłem. Niestety o godzinie 5:30 obudził mnie budzik. Ojciec wstawał do pracy. Przebudził się. Klepnął budzik, przytulił mnie mocniej, zobaczył że się przebudziłem i powiedział:
- Skarbie na mnie już czas. Ty sobie śpi, do 8:00 maksymalnie. Wiem, że ciężko Ci było zasnąć, ale jesteś maksymalnie grzeczny.
- Tatusiu mogę wstać z Tobą.
Ojciec się uśmiechnął.
- Możesz. Tylko po co? Wyśpij się grzecznie. O 8:00 zadzwonię do Ciebie, żeby Cię obudzić. Dziś wieczorem musimy zasnąć maksymalnie o 22:00, więc kotłować się zaczniemy ok. 20:00…
Znów ten uśmiech…
- A i jeszcze jedna prośba Synku. Jak będziesz się dziś ubierał, to ubierz tylko swoje spodenki na dupę i tylko to. Chcę mieć łatwy i szybki dostęp do mojej dziurki jak przyjdę. Żadnych slipów, czy czegoś tam. Ściągamy spodnie i mam wszystko na wierzchu.
No i już mi stał, a ja chciałem, żeby mi zapakował fiuta w dupę. Ojciec się uśmiechnął.
- Dobrze tato, tak będzie.
- Dobrze, a teraz śpij. To rozkaz.
Ojciec jeszcze na odchodne mnie pocałował. Czułem nieświeży zapach po nocy, mimo to pocałunek mi się podobał. Ojciec wsadził język głęboko, zacząłem go ssać, a mój fiut zaczął mi już naprawdę sztywnieć. Już byłem gotowy do dalszych działań. Wreszcie odkleiliśmy się od siebie i widziałem po fiucie ojca, że Jemu też jest ciężko.
- Synku ja naprawdę muszę wstawać i wyjść do pracy. Chętnie bym Cię teraz zapiął i się z Tobą popieścił, ale nie mam na to czasu. Śpij słonko i słuchaj rozkazów, a będzie dobrze. Kolorowych snów. Najlepiej o mnie, bo będę zazdrosny…
I znów ten zniewalający uśmiech ojca i puszczone do mnie oczko. Jednak ja naprawdę byłem zmęczony, oczy mi się kleiły i w sumie całkiem szybko udało mi się usnąć. Nawet nie wiem kiedy usłyszałem telefon. Odebrałem go ledwie kojarząc rzeczywistość.
- Tak słucham – powiedziałem.
- Cześć synuś. Tu Twój kochany tatuś – już widziałem oczyma wyobraźni ten szyderczy uśmiech i satysfakcję, że mnie budzi. Też się uśmiechnąłem – wiem, że są wakacje, ale ze mną nie ma tak dobrze. Wstawaj i ogarniaj mieszkanie.
- Cześć tato. Już wstaję. Dzięki, że mnie obudziłeś.
- Tak się umawialiśmy. Ja już wracam do roboty. Na razie.
- Na razie…
I nastąpiło rozłączenie. Wstałem i pierwsze co zrobiłem, poszedłem pod prysznic. Moje życie zmieniło się o 180 stopni, to wszystko było jakieś takie nierzeczywiste. Umyłem się, wytarłem, ubrałem spodenki dresowe, oczywiście bez żadnych gaci, tak jak chciał tatuś, koszulkę i zabrałem się za porządki. Z samego rana nigdy nie potrafiłem jeść. Wstawiłem pranie, poodkurzałem, pozmywałem podłogi, pościerałem kurze i już była 12:00. Postanowiłem przygotować obiad. Rozdzieliłem kurczaka tak jak mama mnie nauczyła. Z piersi kurczaka przyrządzę jutro kotlety w panierce. Dziś upiekę udka i skrzydełka, a z pozostałej części ugotuję rosół. Zacząłem od rosołu, bo wiedziałem, że zupa musi się długo warzyć. Cały czas byłem zajęty, w tle leciała muzyka – dobre polskie lata 90. i nawet nie miałem czasu przemyśleć tego, co się wczoraj wydarzyło. Po prostu gotowałem obiad. Nawet nie zauważyłem, kiedy minęła 15:00. Na szczęście obiad był już praktycznie gotowy. Tylko nakładać. Wiedziałem też, że ojciec może wrócić z pracy wcześniej. Wyłączyłem muzykę i zacząłem myśleć. Byłem podekscytowany – moje marzenia się spełniły i było lepiej niż w marzeniach. Trochę głupio mi się zrobiło na wspomnienie rozmowy z mamą, bo nigdy nie miałem przed Nią tajemnic, a teraz mam.
Myślę, że podczas rozmowy niczego nie zauważyła, ale zauważyłem, że będę musiał teraz kontrolować każde swoje słowo. No i ciekawe jak będzie wyglądało nasze życie, gdy mama wróci. Trochę mnie to niepokoiło, ale doszedłem do wniosku, że co ma być, to będzie. Nagle usłyszałem, że traktor wjeżdża na podwórze. Wiedziałem że ojciec wraca z roboty. Zdjąłem sobie spodenki, złożyłem je na krześle i podszedłem do kuchni sprawdzając czy wszystko jest gorące. Było perfekcyjnie. Usłyszałem jak ojciec wchodzi do domu. Patrzyłem na Jego wejście. Gdy mnie zobaczył, stężała mu Jego twarz, patrząc na Niego w lekkim zakłopotaniu powiedziałem:
- Cześć tato…
Nie usłyszałem odpowiedzi. Ojciec tylko zdjął buty, podszedł do mnie i widziałem, że jest wściekły. Złapał mnie za włosy i pociągnął odchylając moją głowę. Ugryzł w ucho, po czym powiedział:
- Co Ci kurwa powiedziałem? Miałeś mieć spodnie na dupie, a nie stać nagi i mnie kusić. Jestem dla Ciebie za mało męski? Chcesz udowodnić, że Cię nie zaspokajam?! Po co ta dupa na wierzchu? Kwestionujesz moją męskość i intensywność seksu? Mało Ci kurwo? To zaraz poczujesz…
Mówił to jednym potokiem słów, nie dając mi nic powiedzieć:
- Klękaj suko i zacznij ssać, bo muszę Cię zaspokoić!
Ojciec szarpnął mnie za włosy do dołu, ze łzami w oczach klęknąłem przed nim, drugą ręką, zdjął sobie gacie i moim oczom pokazał się Jego na wpół pobudzony kutas. Już był gruby.
- Bierz go w usta i ssij!!!
Tak też zrobiłem. Nie chciałem, żeby tatuś był bardziej niezadowolony. Chciałem go udobruchać. Ssałem jak wczoraj z całych sił patrząc błagalnym wzrokiem na ojca, szukając z Nim kontaktu, ale nawet na mnie nie spojrzał. Jego fiut już był w pełnej gotowości. Znów się nim dławiłem.
- Podnieś dupę szmato, wstań na nogi i cały czas rób dobrze Panu ustami!!!
Jak ojciec kazał, tak zrobiłem. Ojciec się pochylił i wsadził mi w dupę palca. Jęknąłem. Po chwili wsadził drugiego palca i zaczął mi wiercić nimi w dupie. Bolało, więc trochę jęczałem. Miałem zatkane usta Jego kutasem i łzy zaczęły mi płynąć z oczu. Ja naprawdę nie wiem dlaczego to przyjęło taki obrót. Ściągając spodenki nie spodziewałem się, że tatuś tak to odbierze. „Dlaczego ja kurwa muszę być takim debilem?”.
- Wystarczy obciągania, odwróć się do mnie dupą.
Zrobiłem jak ojciec kazał. Nagle poczułem potężne wejście Jego kutasa w moją dupę. Ojciec wszedł we mnie z impetem i zaczął mnie ruchać nie patrząc mnie. Krzyknąłem z bólu i łzy mi same płynęły. Ojciec złapał mnie za włosy, pociągnął do góry głowę i z mściwą satysfakcją powiedział:
- Wreszcie masz kurwo prawdziwego faceta, co?! Jęcz i pokazuj jak Ci ze mną dobrze. Przecież Pan nie może mieć wyrzutów sumienia – zacząłem jęczeć i mówić:
- O tak! Super! Mocniej tatusiu – choć wcale nie chciałem mocniej, było naprawdę za mocno. Ojciec mnie gwałcił i kompletnie nie patrzył na moje uczucia.
- Chcesz jeszcze mocniej dziwko?! To masz – ojciec puścił moją głowę i złapał mnie w pasie i jeszcze przyspieszył. Teraz pierdolił mnie tak, że czułem tylko ból, ale jęczałem i krzyczałem, że jest mi wspaniale. Pilnowałem się, żeby nie powiedzieć „mocniej”, albo czegoś w tym stylu. Nagle ojciec zwolnił tępo, wbił się we mnie i zaczął się wylewać. Spuszczał się znów w moją dupę, głęboko. Wreszcie ze mnie wyszedł. Myślałem, że to już po wszystkim, ale ojciec złapał mnie za włosy i powiedział:
- Idziemy do łazienki kurwo!!! – zobaczył moje łzy – widzę szmato, że się wreszcie popłakałeś ze szczęścia. Zaspokoiłem Cię wreszcie?
Usłyszałem pełne szyderstwa pytanie. Nie mogłem uwierzyć w oblicze mojego ojca. Przecież musiał wiedzieć, że nie są to łzy szczęścia. Czułem się sponiewierany, znieważony i obolały, ale bałem się, że coś się może stać.
- Tak.
Odpowiedziałem znękany na Jego pytanie. Ojciec otworzył drzwi do łazienki, włączył światło, pchnął mnie i powiedział:
- Siadaj na kiblu i sraj. Na moim fiucie jest trochę Twojego gówna. Zacznij go czyścić i polerować.
Gdy ja się napinałem, żeby się wypróżnić, ojciec podetknął mi swego fiuta pod twarz. W gardle rosła mi coraz większa gula. Wziąłem Jego fiuta, zacząłem lizać i polerować. Musiałem po chwili przełknąć ślinę, bo gula była coraz większa. Gdy ojciec to zobaczył, nagle szarpnął mnie za włosy i podniósł głowę w górę:
- Bierzesz sobie co najlepsze, kurwa? A pan pozwolił Ci połknąć. Otwórz buzię…
Patrząc na Niego przerażony otworzyłem buzię, ojciec zebrał ślinę i plunął mi prosto w usta. Pochylił się nagle i zaczął mnie zachłannie całować, szukając czegoś językiem w mojej buzi, tak jakby chciał zabrać to, co ja wcześniej wylizałem. Byłem naprawdę znękany i nie bardzo wiedziałem co się dzieje.
- Skończyłeś srać? To podcieraj się i idziemy pod prysznic.
Ojciec przeszedł pod prysznic, ja się szybko podtarłem i poszedłem za nim, ojciec już się mydlił i opłukiwał. Namydlił mnie:
- Odwróć się i wypnij, muszę sprawdzić, czy z Twoją dupą wszystko OK.
Znów spełniłem polecenie. Ojciec ponownie wsadził w moją dupę palce, wyczyścił ją i powiedział:
- Wszystko jest OK. Wycieraj się. Dziś będziesz chodził nago po mieszkaniu i będziesz na każde moje zawołanie. Kara musi być. Chciałeś mnie kusić? To będziesz kusił. Podaj mi szlafrok.
Gdy się wytarliśmy dokładnie, podałem tacie szlafrok.
- Teraz idziemy zjeść obiad.
-Nie jestem głodny – odrzekłem łamiącym się głosem.
Ojciec złapał mnie mocno ręką za twarz. Jego rysy znów stężały w grymasie wściekłości:
- Słuchaj kurwo! Ja się nie pytam czy jesteś głodny, ja powiedziałem, że teraz idziemy zjeść obiad i zeżresz go ze mną, bo ja tak chcę. Czy Ty kurwa wyobrażasz sobie, że masz tu cokolwiek do powiedzenia?
Gula w gardle znów mi zaczęła rosnąć, proporcjonalnie do mojego przerażenia.
- Nie Tatusiu. Przepraszam.
- To dobrze. Idź teraz nałóż sobie i mi zupę i drugie danie. Ja za chwilę podejdę do kuchni, teraz muszę się wyszczać.
Ja poszedłem do kuchni. Gorączkowo myślałem jak podzielić obiad. Wiedziałem, że nie dam rady dużo zjeść. Ojcu nałożyłem obfitą porcję. Dałem dwa udka, nałożyłem rosół. Sobie wziąłem pieczone skrzydełko i rosół. Ojciec przyszedł i od razu powiedział:
- Czy Ty masz mnie kurwa za głupca? Dlaczego ja mam udka, a Ty skrzydełka?
Byłem przygotowany na te pytanie i szybko odpowiedziałem:
- Tatuś Ty pracujesz w lesie, ciężko, fizycznie, ja nie. Ty musisz zjeść więcej.
- No dobrze. Masz rację, ale zjesz dwa skrzydełka.
I dołożył mi z brytfanny drugie skrzydło. Zaczęliśmy jeść, ale miałem skurczony żołądek, a gula w gardle wcale nie robiła się mniejsza. Jadłem wolno.
- Słuchaj synu ja nie chcę czekać tutaj za długo na Ciebie. Będę czekał aż zjesz do końca. Ty też nie chcesz, żebym ja się znów zdenerwował. Żryj jak człowiek.
Nie chciałem Go widzieć w takim stanie jak wcześniej. Zacząłem jeść wcześniej, ale gula w gardle „pękła”, zaczęły mi lecieć łzy.
- Czemu wyjesz? Żryj…
- Tato przecież jem. Nie da rady tego powstrzymać.
- Dobra, to wyj, ale zjedz równo ze mną.
Płacząc jadłem, nie mając kompletnie z tego przyjemności. Ojciec patrzył na mnie z mściwą satysfakcją. Jakimś cudem udało mi się zjeść to razem z Nim. Gdy wstał od stołu, powiedział:
- Teraz idę do dużego pokoju oglądać telewizję. Ty tutaj posprzątaj i za maksymalnie 5 minut masz do mnie dołączyć.
Ojciec wreszcie wyszedł. Cały się trzęsąc zastanawiałem się co zaszło, co ja czuję. Wczoraj był takim cudownym romantykiem i czułym facetem, teraz jest zimnym skurwysynem bez emocji. Z emocji i jedzenia cały czas miałem uczucie, że się porzygam. Wiedziałem, że nie mogę się nad sobą roztkliwiać, mam tylko 5 minut. Szybko oczyściłem talerze z resztek, opłukałem i włożyłem wszystko do zmywarki. Zmyłem stół gąbką, przetarłem do sucha. Szybko wyczyściłem kuchnię, przemyłem gąbką piekarnik. Omiotłem wszystko wzrokiem – chyba było czysto, nie ma się do czego przyczepić. Zgasiłem światło i poszedłem do pokoju. Ojciec spojrzał na mnie i już bardziej czułym głosem powiedział:
- Patryś weź koc i podejdź do mnie.
Wziąłem koc i podszedłem do Jego fotela ze spuszczonym wzrokiem. Ojciec rozłożył swój szlafrok:
- Rozłóż koc i usiądź mi na kolana – gdy rozłożyłem koc, ojciec wziął go za dwa końce, ja się usadowiłem na Jego kolanach – ale masz zmarzniętą dupeczkę – powiedział tatuś i dopiero do mnie dotarło jak jest mi zimno. Tato oplótł mnie kocem – dalej mnie kochasz?
Nie patrząc na nic, odruchowo mocno tatę przytuliłem i łkając powiedziałem:
- Kocham Cię tatuś najmocniej na świecie.
- To czemu płaczesz?
- Bo Cię zdenerwowałem, bo zawiodłem, ja nie chciałem… Przepraszam.
I już nie dałem rady. Zacząłem wyć, nie mogąc się powstrzymać. Tato się uśmiechnął, przytulił mnie mocniej:
- Nie martw się synku. Błędy się każdemu zdarzają. Kocham Cię mimo wszystko. Strasznie mnie wkurwiłeś, podważając moją męskość. Trochę też oberwałeś, bo mój pracownik mnie wkurwił w pracy i musiałem go zwolnić, ale pamiętaj, czasem jak będę czuł taką potrzebę to Ci zgwałcę, nawet jeśli niczemu nie zawinisz. Jako moja suka po prostu będziesz musiał czasem rozładować moje negatywne emocje. I pamiętaj, że zawsze musisz słuchać bezwzględnie moich rozkazów i nigdy nie podważaj mojej męskości, nie drażnij mnie, nie sugeruj, że jesteś niezaspokojony, bo wtedy skończy się jak dziś. Co Ci w ogóle przyszło do głowy z tą dupą na wierzchu?
Słuchając tej przemowy, trochę się uspokoiłem:
- Chciałem Ci pokazać jak bardzo Cię kocham, jak bardzo potrzebuję, jak pragnę się z Tobą kochać. Nie miało to nic wspólnego z brakiem zaspokojenia. Tatuś przepraszam.
- Dobrze synku, że zdajesz sobie sprawę z tego, że to co zaszło, to Twoja wina – powiedział ojciec i mnie namiętnie pocałował.
Już było mi dobrze. Cieszyłem się, że wróciliśmy do relacji z wczoraj, a ja teraz muszę wyciągnąć lekcję z dzisiejszego dnia.
- Chodź synku idziemy spać. Trochę jestem zmęczony i przyda nam się sjesta. Musimy nabrać sił na kolejne bzykanko – uśmiechnąłem się widząc, uśmiech taty. Chciałem już wstać, ale tato powiedział – mówiłem Ci przecież, że będę Cię nosił na rękach. Dziś też Cię zaniosę do naszego królestwa, choć nie zasłużyłeś. Tato wziął mnie na ręce i zaniósł do łóżka.
Ułożyłem się na boku, tak jak wczoraj kazał mi tato, tatuś położył się koło mnie. Nie chciało mi się wprawdzie spać, ale wiedziałem, że jak ojciec mówi „idziemy spać”, to ma rację. Ojciec położył się za moimi plecami i powiedział:
- Synku, ale nawet się do mnie nie przytulisz przed drzemką, nie pocałujesz?
Słyszałem uśmiech w Jego głosie, natychmiast się odwróciłem i przytuliłem do taty. On wepchnął swój mięsisty język w moje usta i zaczął mnie nim penetrować. Oddawałem się temu z zachwytem, radością i nadzieją. Mój kutas już zaczął nabrzmiewać.
- Synu, a jak Ci się podobało zlizywanie Twojego gówna z mojego fiuta?
- W zasadzie nie wiem, wtedy skupiałem się na czymś innym, nie chciałem Cię zranić.
- Cieszy mnie to, że patrzysz głównie na moją przyjemność. A miałbyś coś przeciw temu, żeby w przyszosi to powtórzyć? Gdyby np. na moim kutasie zostało trochę Twojego gówna, byłbyś w stanie to wylizać?
Gdy ojciec tak mnie pytał, zaczęło mnie to nawet podniecać.
- Tak tato. Na pewno nie chciałbym, żeby tego gówna było za dużo, ale taką odrobinę z Twojego fiuta chętnie wyliżę.
- To właśnie miałem na myśli, mówiąc, że seks pomiędzy facetami może być brudny. No przecież nie będę Ci dawał gówna do jedzenia. Kiedyś to powtórzymy, tylko pamiętaj, wszystko co najlepsze suka musi dzielić ze swoim panem. Więc jak kiedyś spuszczę Ci się w usta, to część spermy możesz oczywiście połknąć, nie dasz rady inaczej, ale musisz jak najwięcej zostawić dla mnie i tak samo zrobisz z resztkami kału z Twojej dupy. Czy to jest dla Ciebie jasne?
- Tak tatusiu, oczywiście.
- Dobrze. To teraz idziemy spać. Odwracaj się do mnie dupcią.
Odwróciłem się do tatusia, On rzucił na mnie swoją nogę, tak jak wczoraj. Myślałem, że teraz pomyślę o tym co zdarzyło się dzisiejszego i wczorajszego dnia. Zacząłem wszystko analizować. Na pewno chciałem być w tej relacji z tatą, chciałem być Jego suką. Wiedziałem, że będzie to relacja totalna – nie wahał się mnie zgwałcić. Najdziwniejsze jest to, że w sumie było to nawet przyjemne. Chociaż nie, no nie było to przyjemne, bo cierpiałem, czułem się zbrukany, ale najbardziej doskwierało mi to, że to moja wina, że to ja zawiodłem tatusia, zraniłem Go, zdenerwowałem. Tak naprawdę, gdy już na fotelu przytulił mnie i było jak wczoraj, cały ten gwałt przestał mieć aż takie znaczenie. Nawet gdy zapowiedział, że będzie mnie czasem gwałcić, żeby wyrzucić swoje emocje, ucieszyłem się, bo zrozumiałem, że to nie musi być moja wina. Dziś była moja wina, ale tatuś mi wybaczył. Poczułem pewną lekkość – jestem prawdziwą suką tak jak zawsze marzyłem. Moje marzenia nie były nawet w połowie tak piękne, jak piękna jest rzeczywistość. Ostatnie co sobie pomyślałem, to fakt, że jestem mocno pojebany, skoro nie mam problemu z gwałtem, ale zapadłem w sen…
06.09.2017 11:28
27.10.2016 22:01
27.10.2016 20:40
27.10.2016 20:38
27.10.2016 15:58
26.10.2016 16:42