Erotische Geschichten :: Niezapomniane wakacje (cz. I)

Odetchnąłem z ulgą i spojrzałem na zegarek, który uświadomił mi, że jest już po północy. W końcu udało nam się zakończyć pakowanie i przygotować wszystko na wyjazd. Nie miałem pojęcia, że to może być tak męczące. Pozostało się wykąpać i przespać, bo za niecałe pięć godzin mieliśmy wyruszyć do rodziny na tydzień. Rodzice myśleli o tym jeszcze przed zakończeniem roku szkolnego. Stwierdzili, że skoro oni mają jeszcze urlop do wykorzystania, to wszyscy razem pojedziemy najpierw na ponad tydzień do rodziny, a potem na weekend nad morze. Wciąż w myślach odtwarzałem naszą rodzinną rozmowę sprzed miesiąca i argumenty rodziców: „W tym roku praktycznie wszyscy się mijaliśmy. My w pracy, ty w szkole, a ty na uczelni. Powinniśmy spędzić, chociaż trochę czasu razem, bo zaraz wy też będziecie jechać na swoje wakacje.”. Pomysł średnio przypadł mi do gustu, chciałem spędzić początek wakacji ze znajomymi. Tym bardziej, że wszyscy później gdzieś wyjeżdżali i byśmy się nie widzieli. Z drugiej strony, pomimo zniechęcenia, nie mogłem odmówić rodzicom, bo mieli rację. W tym roku rzadko na siebie wpadaliśmy, nawet w weekendy. Cały czas się mijaliśmy. Prawdę powiedziawszy, to byłem trochę podekscytowany. Spędzimy razem wakacje. I w dodatku nie widziałem się z chrzestnym i pozostałymi od paru lat. Nie mogłem się doczekać, żeby ich zobaczyć.
Ledwo, co się położyłem, a już musiałem wstawać – przynajmniej tak mi się wydawało, pomimo tego, że spałem parę godzin. Jak zwykle nie obyło się bez sprzeczki o nic nieważną pierdołę z Łukaszem - moim bratem. Jednak tym razem, gdy zobaczyłem ten błysk wściekłości w jego oczach, wolałem ustąpić i się nie narażać. Pomimo, że był szczupły, to miał skubany siłę. W dodatku był wyższy ode mnie, co często przechylało szalę na jego stronę. W szczególności, jak usiłowała się z nim rozprawić taka „pchełka” jak ja – metr siedemdziesiąt w kapeluszu o wadze piórkowej nie było dla niego wyzwaniem. Oczywiście przez resztę podróży usiłowaliśmy się nie drażnić albo raczej starałem się go specjalnie nie prowokować. Czasami z nudów wpadałem na strasznie głupie pomysły, a siedmiogodzinna jazda samochodem z trzema przerwami może być naprawdę nudna…
W końcu, koło południa dojechaliśmy do Bydgoszczy.
Od progu powitała nas Zmora skacząc na nas, liżąc i wymachując radośnie ogonem. Z trudem utrzymałem się na nogach, gdy oparła się łapami o moją klatkę piersiową.
- Dosyć Zmora, daj im wejść! - zagrzmiał stojący w przedpokoju wujek.
Nic się nie zmienił, tak samo ciotka stojąca obok niego. Z pokojów wyszli kuzyni, Artur i Daniel, prawie ich nie poznałem. Artur był w wieku mojego brata, sześć lat starszy ode mnie. Z niskiego i przy tuszy nastolatka zrobił się wysoki, dobrze zbudowany dwudziestolatek. Byłem zadziwiony, jak bardzo się zmienił. Słyszałem, że przeszedł na dietę i ćwiczył na siłowni, ale nie podejrzewałem takiej zmiany. Czarne, średniej długości włosy i ciemne oczy wraz z tym kilkudniowym zarostem i bladą skórą robiły wrażenie. Daniel, starszy ode mnie o dwa lata, także się zmienił. Identycznie jak Artur wyskoczył do góry, chociaż sylwetką przypominał bardziej Łukasza. Tylko ja i mama różniliśmy się wyglądem od reszty. Czasami żartowałem z rodzicami, że chyba tato się nie starał, bo praktycznie większość cech wyglądu odziedziczyłem po mojej mamie. Jasne włosy i zielone oczy, a także delikatniejsze rysy twarzy niż u reszty mojej rodziny. Naprawdę, wyglądałem tam jak jakiś podrzutek.
Przez dobre parenaście minut witaliśmy się i komentowaliśmy, jak to się zmieniliśmy, urośliśmy,…
Łukasz szeptał z Arturem w kącie i po chwili już wiedziałem, o co chodzi. Oznajmili, że idą na miasto, chociaż wiedziałem, tak samo jak Daniel i wujek, którzy się uśmiechali, że próbują uciec przed wylewnością mojej cioci. Na moje nieszczęście, zostałem sam na linii boju. Ciotka od razu zaczęła mnie ściskać i przytulać, niczym pluszaka. Prawie zabrakło mi oddechu. Wodząc wzrokiem zauważyłem kuzyna, który stał jak gdyby nigdy nic i przypatrywał się moim usilnym staraniom, żeby wyrwać się z uścisków cioci. Nie ukrywał, że bardzo go to bawi. Od razu zmroziłem go wzrokiem. Poskutkowało.
- Mamo, daj mu odetchnąć. – Złapał mnie za rękę i wyrywał z rąk cioci. – Weź torbę i chodź. Pokażę Ci, gdzie śpisz.
- Bawiło Cię, gdy Twoja mama pozbawiała mnie powietrza, co? – powiedziałem z wyrzutem, gdy tylko znaleźliśmy się w jego pokoju.
- Wybacz, ale to naprawdę śmiesznie wyglądało.
- Nie, nie wybaczę – próbowałem być poważny, ale jego figlarny uśmiech i oczy mnie rozbroiły – Wszyscy, jak tylko mnie widzą, to mają ochotę mnie tarmosić i miętosić, a ja nie jestem żadnym pluszakiem.
- Cóż, to nie Nasza wina, jesteś słodki.
- Słodki?! – od razu złapałem za najbliższą rzecz, która okazała się małą poduszką.
- Hola, hola! – powstrzymał mnie, wymachując rękami przede mną - Co się pieklisz. Sam powiedziałeś, że wyglądasz jak maskotka – wystawił mi język i rzucił się na łóżko uciekając przed nadlatującym jaśkiem.
- Ciesz się, że nie trafiłem.
- Krzywdy mi nie zrobisz, pchełko – przedrzeźniał mnie. Wiedziałem o tym i chciałem mu się odszczeknąć, ale jakoś zabrakło mi słów. Odwróciłem od niego wzrok, udając obrażonego. Dopiero teraz przyjrzałem się pokojowi. Mały pokój, wręcz pokoik. W jednej ścianie, naprzeciw drzwi była wnęka. W większości wypełniała ją zabudowana szafa z przesuwanymi drzwiami i dużym lustrem. Resztę zajmował mały, podłużny (od podłogi do sufitu) regał z książkami, magazynami i płytami. W rogu przy oknie znajdowało się narożne biurko z laptopem. A przy ścianie z drzwiami stało jednoosobowe łóżko.
- Czekaj, a gdzie ja będę spał?
- Jak to gdzie? W łóżku.
- Przecież zmieści się na nim tylko jedna osoba.
- Nie przesadzaj, jakoś się zmieścimy.
- Dobra, ale ja zajmuję sobie miejsce przy ścianie. - widząc jego minę, dodałem - Śmiałeś się ze mnie i nie starałeś się mi pomóc, więc musisz mi pozwolić.
- Niech Ci będzie – westchnął – Ciuchy możesz włożyć do szafy. Jest tam parę wolnych półek. Albo wcisnąć torbę w kąt. Tak w ogóle, grasz? Bo mam w szafie konsolę i telewizor.
- Z chęcią, a co masz?
- Przejrzyj płyty na trzeciej półce i coś wybierz, a ja podłączę telewizor i konsolę. – rozsunął drzwiczki szafy i zaczął ustawiać wszystko. Miał niezłą kolekcję gier, ale także albumów muzycznych. Większość z nich sam miałem w swojej kolekcji.
- Słuchamy tych samych zespołów.
- To świetnie, w takim razie puszczę coś z laptopa, bo wieża niestety się spaliła, ostatnio.
Części gier w ogóle nie znałem, więc wybrałem coś na chybił trafił i zaczęliśmy grać. Zleciało nam całe popołudnie na graniu i rozmawianiu. Okazało się, że z Danielem łączy mnie dużo rzeczy, chociaż nie mogłem zrozumieć jego zamiłowania sportem, a zwłaszcza piłką nożną, za którą nie przepadałem. Zeszło nam tak, aż do osiemnastej. W międzyczasie wujek przyniósł nam obiad. Byłem już zbyt zmęczony, więc poszedłem wziąć szybki prysznic. Gdy wróciłem, do pokoju łóżko było już zaścielone. Od razu wskoczyłem pod kołdrę, przepraszając siedzącego przy laptopie kuzyna, że nie mam już sił. Zasnąłem snem kamiennym, jak tylko przyłożyłem głowę do poduszki.
Przebudziło mnie lekkie sapanie i jęczenie. W pokoju panował półmrok. „Pewnie od lampki albo laptopa” – pomyślałem przewracając się na drugą stronę, żeby móc rozejrzeć się po pokoju i zlokalizować źródło dźwięków. Znieruchomiałem. Przy biurku siedział prawie całkowicie nagi Daniel. Poruszał prawą ręką, ugniatając nią dosyć dużą wypukłość w bokserkach. Po torsie spływały mu kropelki potu, które kierowały się w dół – po brzuchu, po ścieżce rozciągającej na podbrzuszu od pępka, aż w końcu ginęły w gąszczu wystających z bielizny włosów. Twarz miał bardzo zarumienioną, a powieki półprzymknięte. Zamglonym wzrokiem wpatrywał się w ekran laptopa. Dopiero po chwili, po otrzeźwieniu się z lekkiego szoku, uzmysłowiłem sobie, że patrzę na masturbującego się kuzyna… i, o zgrozo, jestem nieziemsko podniecony widokiem.
Z łóżka nie widziałem dokładnie, co wyświetlało się na ekranie. Zdołałem, bez zwracania na siebie uwagi, zauważyć tylko dwie poruszające się postacie. Wolałem się za bardzo nie poruszać. Pomimo, że miał na sobie słuchawki, wciąż istniało ryzyko, że przyłapie mnie na podglądaniu.
Wsunąłem dłoń we własne bokserki, ciasno obejmując nieźle już nabrzmiałego penisa. Powoli poruszałem ręką, w górę i w dół, nie spuszczając z Daniela wzroku, który zaczął wyjmować swojego, odpinając guziki w bokserkach i rozwierając szerzej rozporek. Twardy, z połyskującą główką penis praktycznie wyskoczył, jakby chciał się wyrwać z bokserek. Do moich nozdrzy doszedł piżmowy zapach, od którego zaschło mi w gardle. Daniel wziął z biurka butelkę o owalnym kształcie. Domyśliłem się, że to lubrykant, który zaczął już rozprowadzać po swoim dosyć dużym penisie. Gdy skończył smarować śliniącą się główkę, zjechał dłonią wzdłuż penisa i zajął się moszną. Widziałem, jak bawi się każdym jądrem z osobna, lekko uciska i masuje, cały czas cicho wzdychając i zwilżając usta. Sam, wgryzając się w poduszkę powstrzymywałem wydawanie jakichkolwiek dźwięków. Do akcji wkroczyła druga dłoń – lewa delikatnie masowała główkę, a prawa wędrowała jeszcze niżej. Daniel podniósł prawą nogę i oparł ją o biurko, wtedy spostrzegłem, że schowane w bokserkach palce poruszają się, co chwilę robiąc małe wybrzuszenia. Jego oddech przyśpieszył, tak samo jak oplatająca ciasno główkę penisa dłoń i znikające, pojawiające się palce. Nim zdołałem się zorientować, cała klatka piersiowa, brzuch, bokserki, uda, dłonie, a nawet biurko było pokryte w spermie. Cholera, co za rozbryzg – pomyślałem i usłyszałem lekko zachrypnięty głos – Mam nadzieję, że podobało Ci się show, słodziaku.

40%
15681
Hinzugefügt phOx 29.08.2016 21:28
Abstimmung

Komentarze (0)
Um einen Kommentar hinzuzufügen, müssen Sie eingeloggt.

Ähnliche Beiträge

Sportowe adidasy

Mój tata jest nauczycielem polskiego. Jak wiadomo w polskich publicznych szkołach dużo nie płacą, więc musiał dorabiać sobie udzielając korepetycji. Najczęściej przychodzili do niego licealiści oraz studenci. Tym razem, w piątkowe popołudnie było tak samo. Do mojego taty przyszedł nieznany mi student trzeciego roku. Gdy wszedłem do domu On był już w środku. Na werandzie zostawił swoje przepocone, niebieskie adidasy. Już z daleka można było wyczuć, że są przepocone, bowiem... Weiterlesen...

Dwóch masterów gnoi cwela !

Sobotni wieczór. Dzwoni telefon: „Za pół go­dziny masz być u mnie, szmato, będziesz dzi­siaj wyjebany jak nigdy. I się nie spóźnij, bo dostaniesz wpierdol! - powiedział mój Pan. Przyszedłem punk­tualnie. Zadzwoniłem do drzwi i po chwili zostały otwarte, za­praszając mnie do środka. Pan był wkur­wiony, bo przeszko­dziłem mu w piciu browca. Widząc jego minę padłem na kola­na i zacząłem cało­wać jego stopy w je­biących skarpetach. ... Weiterlesen...

Tato i ja, część I

Mieszkałem w małej, poniemieckiej wsi w zachodniopomorskim. Gdzieś w wieku 15 lat zorientowałem się, że jestem gejem. Pociągali mnie faceci, ale jak to na polskiej wsi, nie mogłem niestety się z niczym zdradzić. W domu byłem jedynakiem, co na realia wsi jest dość zaskakujące, zawsze miałem lepszy kontakt z mamą, choć ojciec był moją obsesją, od kiedy tylko zorientowałem się, że jestem gejem. Był od zawsze typem wiejskiego macho – może to kwestia tego, że wychowałem... Weiterlesen...