Erotische Geschichten :: Jaki ojciec taki syn

Nie wierzę. W lipcu skończyłem dwadzieścia jeden lat, a wciąż to kurwa robię! Walę konia wypełniając nozdrza zapachem przepoconej koszuli Ojca i spuszczam się w Jego schodzone skarpety. I za każdym razem próbuje tłumić łomot w klatce piersiowej, wywołany ogarniającą mnie za każdym razem paniką, że ktoś wejdzie i nakryje na tym chorym rytuale. A rytuał ten wygląda zawsze prawie tak samo. Rozbieram się, wyciągam z pralki Jego skarpety i inne ubrania, dzięki którym mógłbym Go poczuć. Jedną skarpetą mocno obwiązuję genitalia u samej nasady, a drugą zakładam na lekko wygięty od urodzenia drąg. Upajam się resztkami kropel potu z Jego ciuchów (czasami to koszulka, sweter, a czasami, gdy szczęscie dopisze, śmierdzące bokserki), a potem… Sami wiecie.
Po obfitym wytrysku i chorej fantazji, jak zwykle próbuję wymazać z głowy obraz człowieka, którego zwykłem nazywać Ojcem, choć tak naprawdę wiem o nim w zasadzie niewiele. Nie mogę powiedzieć, że mnie wychował, bo byłoby to lekkim nadużyciem. Towarzyszył On raczej w tym żmudnym procesie, który całkowicie pochłonął jedynie matkę. Nie uczestniczył w moim życiu tak jak bym tego oczekiwał. Był wiecznie nieobecny.
Kocham matkę nad życie. Natomiat Ojca… Jego dażę dziwnym, bliżej nie określonym uczuciem, którego nie potrafię opisać. Czasami odnoszę wrażenie, że nie czuję do Niego właściwie nic, tak samo jak On do mnie. Nie mamy nawet wspólnych tematów. Zawsze staram się unikać jego wzroku, gdy już coś do mnie mówi. Nie mówię mu nawet głupiego cześć, gdy wraca po długim tygodniu z delegacji.
Może dlatego po orgazmie tak mi głupio, że to o Nim fantazjuę, by osiągnąć seksualną satysfakcję. Zawsze mam jakieś dziwne wyrzuty sumienia i przypominam sobie, że nigdy, ale to p r z e n i g d y, nie mógłbym przecież uprawiać z nim… Nie, to przecież istna patologia! I na całe szczęscię niemożliwa do zrealizowania.

Było chłodne sierpniowe popołudnie. Ponieważ był weekend, umówiłem się z moim kumplem M. (też pedałem, jak się zapewnie domyślacie) niedaleko centrum na zwykłą pogawędkę. Naprawdę zwykłą pogawędkę - nie łączyła mnie z nim żadna erotyczna relacja. Tak naprawdę jeszcze nigdy z nikim tego nie robiłem, a bardzo często o tym myślałem. Po prostu nie nadażył się odpowiedni partner. A bycie prawiczkiem jakoś nieszczególnie mi uwłaczało.
M. dziwiła moja słabość do starszych facetów. Ale przecież każdy ma jakieś upodobania, czyż nie? Długo godził się z faktem, że chłopacy w jego wieku mnie nie kręcą, i że prawdopodobnie nigdy nie będziemy parą, że prawdopodobnie nigdy mnie nie przeleci. Ale w końcu zaakceptował smutną rzeczywistość i zostaliśmy dobrymi kupmalmi. Kumplami, którzy na powitanie dają sobie buziaka w policzek i mocny uścick na pożegnianie. Aż tyle i tylko tyle.

Do spotkania zostało niecałe półtorej godziny. Musiałem się jeszcze wykąpać, ubrać, itd. O jedzeniu nie myślałem, bo spotkania zawsze wywołują u mnie dziwny stres, który zaciska się jak pętla na moim przełyku. A i tak nie przepadałem za jedzeniem i żadko bywałem głodny. Przy około stu siedemdziesięciu pięciu centymetrach wzrostu ważyłem mniej więcej sześćdziesiąt pięć kilogramów, co nie było zbyt zadowalające. Zdjąłem z siebie ubrania i rzuciłem niedbale na kosz z ręcznikami. Wpatrzony w lustro i całkiem roznegliżowany mogłem podziwiać te swoje kształty, szczupłe ręce i niezbyt szerokie ramiona. Obróciłem się. Tyłek był całkiem spoko, było za co złapać.
Wanna była już napełniona, a piana sięgała prawie po brzegi, więc rozsiadłem się wygodnie i miałem ochotę zostać w tej pozycji już do końca życia. Dlatego, że kąpiel tak na mnie działa, tak mnie rozleniwia, o stokroć wolę brać prysznic, którego w domu niestety brak.
Przymnknąłem oczy i miałem niepochamowaną ochotę się w tej wannie zdrzemnąć, gdy spokój przerwał dzwonek do drzwi.
- Damian, otwórz! – Dobiegł mnie stłumiony krzyk Ojca zza ściany. Pewnie spał i dzonwek wyrwał go ze snu. Spał w samych gaciach więc dlatego wolał bym to ja otworzył.
- Jestem w wannie! – odpowiedziałem lekceważaco ze spokojem w sercu, że to argument nie do przebicia. Przecież nie wyskoczę nagle z wanny i nie pobiegnę otworzyć drzwi. Niech Ojciec jakoś sobie radzi.
Po około dwuch minutach byłem już wystarczająco wymoczony. Zanurzyłem się jeszcze trzy razy całkowicie pod mętną wodą i wyskoczyłem z wanny. Ledwno zdążyłem okryć się ręcznikiem i stąd nizowąd do łazienki wkroczył Ojciec. Bezwstydnie zaczął wyciągać fujarę i lać. Odwróciłem się pospiesznie i zacząłem dokłądnie wycierać głowę. Nic nie zobaczyłem i nic widziałem, więc nasłuchiwałem jak kropelki moczu stopniowo przestają uderzać w ściankę sedesu. Coś zaszemrało i drzwi wreszcie się zatrzasnęły. Ojciec nareszcie wyszedł, a ta krępująca dla mnie sytuacja, otoczona aurą niedorzeczności, dobiegła końca. Odwróciłem się spowrotem i ku mojemu zdziwieniu On nadal tu był! Podskoczyłem w miejscu, ale On jakby i tak nie zwracał na mnie uwagi tylko stał przy umywalce i wptarywał się w mniejsze lusterko. Jakby szukał na swojej twarzy ostatnich przebłysków intelektu. Zirytowałem się i postanowiłem, że to ja wyjdę. Chciałem sięgnąć po ubrania, które zostawiłem na koszu, ale co zastanawiające, wcale ich tam nie było. Udałem się do wyjścia, ale szarpnięcie za klamkę nie dało oczekiwanego efektu. Jebane drzwi były zamknięte… Jak głupi stałem z ręcznikiem owiniętym wokół pasa i szarpałem za tą cholerną klamkę jeszcze kilka razy. Rzuciłem Ojcu oczysiwste pytanie.
- Dlaczego te drzwi nie…?
I wtedy, poczułem jego oddech, sapanie wręcz, na swoim mokrym jeszcze karku. Nie drgnąłem nawet, bez żadnego ruchu głową próbowałem zerknąć za siebie. Padał na mnie jego cień.
- One… - wydukałem po cichutku. – się zacięły. Chyba.
Zapadła niezręczna cisza.
- Wiem wszystko – rzekł Ojciec swoim pewnym i niskim tonem.
- To znaczy… co? – Zdziwiłem się nadal stojąc jak wryty.
- O tym z kim się spotykasz, gdzie się spotykasz i co razem robicie.
I wtedy oparł ręce, jedną na ścianie, a drugą na framudze tak, że uniemożliwił mi ewentualną ucieczkę na tył łazienki. Zostawił mi naprawdę niewielką przestzreń, przywierając do mnie swoim ciałem coraz bardziej. Było gorąco, duszno jak w tropikach. Niewielka łazienka cała zaparowana. A ja nadal nie wiedziałem gdzie popełniłem błąd. Czy naprawdę odkrył mój sekret czy tylko się ze mną droczył. Może zapomniałem zablokować ekran smartfona i odczytał moją konwersację z M. W mojej głowie kotłowało się tysiące myśli.
- Przed chwilą był tu listonosz. – Zaczął tłumaczyć – Tak, do drzwi dzwonił listonosz. Przyniósł białą kopertę, zaadresowaną do mnie. Wiedziałem kto ją przysłał i wiedziałem co w niej będzie. Były w niej zdjęcia. Zdjęcia twoje i tego chłopaka, wykonane przez płatnego detektywa, którego wynająłem, żeby cię śledził. Chciałem się przekonać, gdzie tak często wychodzisz i znikasz na wiele godzin bez słów wyjaśnienia.
Przełknąłem głośno ślinę. Cóż za nagły przejaw troski z jego strony. A może po prostu kolejna obsesja? Nie miałem pojęcia co zrobić i zacząłem się intensywnie pocić. Znów zapadła jakaś straszna cisza, przerywana jego ciężkim oddechem. To chyba już taka przypadłość ludzi z nadwagą, że oddychają tak ciężko i głośno. Ojciec był ode mnie wyższy o głowę i ważył około dziewięćdziesiąt kilogramów.
Nagle zadrżałem, bo poczułem jego dużą i gorącą dłoń wsuwającą się pod ręcznik wprost do mojego krocza. Objął moje przyrodzenie i delikatnie masował. Druga włochata ręka objeła mnie w pasie i przesuwała się mozolnie w kierunku klatki piersiowej. W końcu napotkała mój lewy sutek i jego grube palce zaczęły pieścić ten bardzo czuły punkt. Drżałem cały, jak oszalały. W głowie miałem już nie burzę myśli, a kompletną próżnię.
- Nie wiem, co ja teraz z tobą zrobię… - syknął mi do ucha, a mnie przeszył dreszcz.
I zaraz potem gwałtownie ściągnął ze mnie ręcznik, jedyne co mnie dotąd okrywało, rzucając nim w kąt. Przywarł do mnie tak mocno, że chyba nawet pojedynczy atom nie wcisnąłby sę między jego mokre od potu ciało, a moje chłodne plecy. Czułem się taki mały, taki bezbronny w jego silnym uścisku.
I tym razem jedną dłonią miętolił moje jądra, a drugą bawił się moim sterczącym od kilku minut fiutem. Skończył to robić tak szybko jak zaczął i obrócił mnie gwałtwnie, by spojrzeć mi w oczy. Zobaczyłem przed sobą Go takim, jakim widziałem zazwyczaj, tylko, że ze znacznie bliższej niż dotąd perpektywy. Tuż przede mną wyrastał pięćdziesięcioletni byczek, szeroki w barkach, z owłosionym ciałem i delikatnie siwiejącą czuprynką. Nie dość, że miał ciemną karnację, to był jeszcze trochę opalony, przez co musiałem wyglądać przy nim jak duch. Ojciec wydawał mi się teraz groźny i uroczy jednocześnie. Wytrzymałem jego surowe spojrzenie tylko przez dwie, może trzy sekundy i onieśmielony, trochę też zawstydzony, spóściłem głowę w dół. Nieuchronnym było, iż mój uciekający wzrok natrafił w końcu na jego krocze. Kutas omal nie wystrzelił mu z bokserek, co zrobiło na mnie ogromne wrażenie i jeszcze bardziej mnie podnieciło. Nie nacieszyłem się tym widokiem długo, bo targnął mnie za włosy odchylając głowę do tyłu i przysunął się do mojej szyji, by za chwilę muskać ją ustami, językiem i kłującymi wąsami, których nigdy nie golił.
- Nie powinniśmy. To nie powinno mieć miejsca – wyjąkałem niepewnie, a on nie przestawał całować, ssać, lizać. Zachowywał się jak jakieś wygłodniałe zwierzę, a podniecało mnie to ogromnie.
- Wiem. Wiem, że nie powinniśmy – wyszeptał mi do ucha i przygryzł je namiętnie. – Tym bardziej chcę to robić… - dodał bez namysłu.
Miał takie ogromne łapska, że mieścił w nich całe moje pośladki, przygniatając i głaskając je raz po raz. To wszystko trwało jeszcze przez około minutę, a ja zacząłem wydawać z siebie pierwsze, ciche pojękiwania.
Odsunął się i dał mi odetchnąć, ale tylko na moment. Odsunęliśmy się od tych pieprzonych drzwi (którcyh zatrzaśniecię nadal stanowiło dla mnie zagadkę), a mnie pokierował na ścianę. Przywarłem do niej i instynktownie wypiąłem tyłek, podczas gdy On uklęknął tuż za mną. Złapał mnie poniżej bioder i zaczął całować uda. Wspinał się coraz wyżej i wyżej, aż dotarł do pośladków. Zaskoczył mnie, gdy zaczął pocierać je wąsami i szorstką od dwudniowego zarostu brodą. Kątem oka mogłem podziwiać te Jego poczynania. Byłem też święcie przekonany, że jedną rękę wsadził sobie w majtki, ale przez niewielki kąt widzenia, nie miałem stuprocentowej pewności.
I w końcu zrobił coś do czego prędzej czy później musiało dojść – rozwarł moje pośladki szeroko silnymi dłońmi i poczułem jego wilgotny język na mojej dziurce. Sprawiało mi to ogromną przyjemność. Taką, że nawet wykrzywiałem usta w subtelnym uśmiechu. On nie przestawał i chlastał jęzorem jak oszalały. I być może wyolbrzymiam, może dla niego było to czymś w rodzaju rutyny, ale ja tak to właśnie odbierałem. Należałem teraz do Niego, pozwoliłem, by robił z moim świeżo umytym i pachnącym ciałem, co tylko zechce.
Znów obrócił mnie ku sobie i już myślałem, że weźmie teraz mojego penisa do ust, ale… Wstał i chwycił mnie za rękę.
- Chodź – zawołał i zaczął wchodzić do wanny.
Weszliśmy oboje, ja zupełnie nagi, a on w tych bokserkach, jakby z tego wszystkiego zapomniał, nie wiem. Woda była jeszcze ciepła, ale po pianie nie było nawet śladu. Usiadł pierwszy, a potem ja – między jego nogami. Mogłem się o niego oprzeć, a on wyciągnąc ręce przede mnie, by za chwilę pieścić pod wodą okolice mojego krocza. Odczuwałem wszystko jeszcze mocniej i każdy następny bodziec był silniejszy i intesywniejszy od poprzedniego. Za chwilę miałem eksplodować, a On jakby ojcowskim instynktem to wyczuł i chwycił wreszcie mojego penisa i zaczął wykonywać szybkie ruchy w górę i w dół. Jego druga ręka ściągała moje jądra do dołu, by wzmocnić doznania. Prącie zrobiło się czerwone, woda głośno pluskała, a on pracował, nie przestawał. Jakby tego było mało, kąsał moje ucho i sporadycznie je lizał, aż w końcu zarzuciłem głowę tyłu w jakimś niespodziewanym spazmie, który zawładnął moim drobnym ciało. Moja głowa leżała odchylona na jego potężnym, pokrytym włoskami ramieniu, a penis pulsował mi niemiłosiernie. On siedział sztywno i jak maszyna coraz szybiej pracował dłonią, a ja jęczałem i drżałem, aż w końcu podniosłem wzrok i zobaczyłem białą eksplozję. Sperma strzeliła, a razem z nią ja wystzreliłem – gdzieś w kosmos, do nieopisanego raju. Zapomniałem o bożym świecie, o wczorajszym dniu, o tym co jadłem na śniadanie i nawet o tym, że miałem się dzisiaj spotkać z j a k i m ś kumplem. Nie było mnie przez moment, stałem się nieobecnym, moje wiotkie i bezwładne ciało spoczywało w objęciach kolosa, którego nazywam na co dzień Ojcem. W końcu umysł mi wrócił, a obcy mi jeszcze bardziej niż przed tem mężczyzna, gładził mnie po brzuchu i wewnętrznej stronie uda. Sperma zmieszała się z wodą.
Ta chwila nie mogła trwać w nieskończoność. On wstał i wyszedł, zaczął się wycierać. Ja jeszcze leżałem i dochodziłem do siebie. Teraz spojrzałem na Niego, już bez wstydu i niezrozumiałego lęku. Myślałem, że śnię. Wyciągnął swojego gnata, by oddać mocz. Nawet w stanie spoczynku wydawał się ogromny. Żałowałem, że nie było mi dane się nim pobawić.
Tata wziął nagle do ręki kubek do mycia zębów i wprost na jego dłoń wypadał z niego niewielki kluczyk. Otworzył nim zamknięte wcześniej drzwi. Nie trudno było się teraz wszystkiego domyślić…
Tuż za drzwiami dostrzegłem moje ubrania rzuocne niedbale na podłogę i już było jasne dlaczego wcześniej nagle zniknęły. On natomiast stanął w przejściu i powiedział:
- Ogarnij się i za pięć minut chcę cię widzieć w swoim pokoju. – Miał już odejść lecz zatrzymał się i dorzucił jeszcze jedno zdanie. – To dopiero początek.
I nie wiem, czy to w nagrodę, czy może raczej za karę.
Tak czy inaczej, nie mogłem się doczekać tego, co wkrótce miało nastąpić.

60%
42010
Hinzugefügt NaughtyBoy 02.06.2016 07:00
Abstimmung

Komentarze (3)
Um einen Kommentar hinzuzufügen, müssen Sie eingeloggt.
chuckygore Ocenka 5/5 bo nie chce zaniżać. Ogólnie git :)
31.07.2016 21:24
chuckygore Powiem tak, fabuła spoko ale niepotrzebnie chłopaka tak postarzałeś, fajniej by się to czytało jakby był młodszy powiedzmy 16-18 lat i niepotrzebna wzmianka o detektywie. Po co ojciec sprawdzałby 21-letniego pełnoletniego syna? nie trzyma się to kupy
31.07.2016 21:24
yake01 HAHAHAHA, DOBRZE SIĘ TO CZYTAŁO
02.06.2016 17:46

Ähnliche Beiträge

Nauczyciel Biologii

Trochę krótkie lecz po reaktywacji problem z weną, lecz zapraszam do miłej lektury i życzę miłego walenia :D Mam na imię Paweł, w tym roku kończę 19 lat i oczywiście razem z tym nadchodzi decydujący czas matur. I właśnie dlatego postanowiłem podzielić się historią, która wydarzyła się właśnie na koniec mojej drogi w tej szkole. Chodziłem do prestiżowego liceum w moim mieście, rodzice byli lekarzami więc nie było to nic niezwykłego, tym bardziej że sam chciałem zostać... Weiterlesen...

Dziwka - część 16 - Nad kanałami

Nie bawmy się w chronologię. - Marcinku, jedziemy na zakupy. - Tadeusz przywiózł wczoraj zamówienie z Makro. - Nie kochanie, nie Makro. Tobie chcę coś kupić. O ile moja mina wyrażała bezbrzeżne zdziwienie miny dziewczyn zdradzały, że los rzucił je na sam środek Oceanu Zdumienia. Garderobę pani Ewa odwiedzała raczej w celu wyrażenia dezaprobaty dla panującego w niej bałaganu a wizyty kończyły się nakazem doprowadzenia naszej norki do porządku z nakazem natychmiastowej wykonywalności... Weiterlesen...

Hotel cz. 4 2/2

Aim przyczołgał się do Anny tylko gdy hrabia wyszedł. Nie ruszała się, jej pusty wzrok skierowany był ku niewidocznemu punktowi na suficie. Z nosa i brwii leciała jej krew, na całym ciele miała ślady delikatnych cięć. -Słyszysz mnie? - wyszeptał Aim -Aim... on... jest chory. Lubi ostro... - wybełkotała wręcz Anna i zemdlała. Aim nie wiedział co zrobić. Próbował ją ocucić, podtrzymywał jej głowę. Wtedy usłyszał skrzypnięcie drzwi. -Kundel lubi sukę. - wycedził hrabia... Weiterlesen...