(Opowiadanie nie powstałoby bez kochamsperme. Jego fantazja momentami była naprawdę chora... ;))
Zbliżał się dzień targowy – wszyscy handlarze niewolników zjeżdżali się do Grai ze swoimi cennymi towarami. Wczesnym rankiem na targu panował już wielki ruch. W tle słychać było licytacje, krzyki handlarzy i jęki miejscowych prostytutek. Również i Gary, prawa ręka Yarkanda, wybrał się na targ. Nie rozglądał się jednak za silnymi niewolnikami przeznaczonymi do kopalni, ani za jeńcami wojennymi. Kierował się do dobrze znanego sobie czerwonego namiotu, w którym sprzedawali najdroższy towar. Asystowało mu dwóch ochraniarzy – Murzynów wzrostu około dwóch metrów, silnie umięśnionych i prawie nagich. Gary wszedł do namiotu. W środku panował zaduch, powietrze było gęste od dymu opium wydobywającego się z fajek klientów. Właśnie odbywał się pokaz jednej z dziewczynek, elfki z widocznymi domieszkami ludzkich cech. Półelfki były cenionym towarem lecz były ciężkie w treningu – dlatego nie nadawały się do burdelu, a raczej jako osobista dziwka. Garego interesowały bardziej różne indywidua, dodatkowo podatne na trening. Żywiołaczki, mroczne elfki, orkijskie szamanki, czy nimfy. Wysłannik Yarkanda rozsiadł się wygodnie na ostatniej ławie namiotu i oglądał pokaz. Półelfka wiła się seksownie, cała błyszcząca się od oliwy, oczywiście bez żadnych szat na sobie. Pokaz był niezwykle pociągający ale to nie było to na co liczył Gary. Zaczął się wiercić, tak jakby ława zrobiła się nagle niewygodna. Półelfka skończyła pokaz i właśnie trwała licytacja gdy do do Garego podszedł krasnolud ze słuszną, długą brodą i równie słusznie drogim odzieniem.
-Widzę że pokaz się nie spodobał.
-Spodobał, ale nie tego szukam. Ktoś pan?
-Girhard Długobrody, najlepszy krasnoludzki handlarz niewolników, do usług.
-Gary. Kolekcjoner rzadkich okazów.
-Rzadkich okazów, powiadasz. Otóż mam okazję nie do zaprzepaszczenia. Pan pozwoli za mną. – krasnolud jak szybko się pojawił, tak szybko zniknął. Gary tylko westchnął, skinął ochroniarzom żeby zostali na miejscach i ruszył za krasnalem. Kluczyli długo między straganami i namiotami aż doszli do małej szopy na krańcu placu. Krasnolud wszedł do środka bez zatrzymywania. Gary miał mieszane uczucia, nie czuł się tak bezpiecznie bez swoich ochraniarzy, jednak w razie niebezpieczeństwa mógł użyć kilku prostych zaklęć obronnych. Gary wszedł do szopy. W środku zapach znacznie różnił się od tego z namiotu, było parno i ciemno. Zobaczył kilka boksów dla koni przyjezdnych handlarzy. Gary miał już rzucić obelgą w kierunku krasnoluda, gdy usłyszał głos Girharda:
- Tutaj, tutaj pani Gary. Mój okaz.
Gary podszedł do krasnoluda i zajrzał do boksu. Jego zdziwienie musiało być wielkie gdyż krasnolud zaśmiał się i zaczął prezentacje:
-Oto przedstawicielka rasy horianów. Penie nie częsty to widok w tych krainach, dlatego spieszę z wyjaśnieniami. Oto Ashirmis, przynajmniej tak mi się przedstawiła. Wiesz co to są horianie?
- Tak, tylko ciekaw jestem skąd ją ukradłeś?
-Nic nie ukradłem! Znalazłem ją ranną w rowie przy takiej jednej gospodzie. Wykarmiłem, opatrzyłem… przetestowałem he he. Typowa horianka. Pewnie pracowała gdzieś na roli – nogi umięśnione, brzuch umięśniony, a kutas jak u byka rozpłodowego he he. Śmiało, pooglądaj, oceń, później przyjedziemy do interesów.
Gary podszedł do Ashirmis, która jeszcze bardziej wcisnęła się w ścianę, tak jakby chciała przez nią przeniknąć. Mężczyzna uśmiechnął się władczo i chwycił niewolnice mocno za twarz. Zamknęła oczy a Gary oglądał ją okiem eksperta. Twarz miała niezniszczoną, nadawał się do burdelu. Gładkie kobiece rysy z dodatkiem końskich elementów – była spełnieniem marzeń każdego fetyszysty. Gary puścił twarz Ashirmis i zaczął oględziny w innych miejscach. Zdarł z niej cienkie kawałki skóry zasłaniające jej „walory”. Cycki był naprawdę duże, jędrne, sutki nieco odstające. Ale prawdziwą wisienką był jej kutas, prawdziwie koński, ponad półmetrowy. Gary kazał niewolnicy wstać. Jej kutas zwisał między jej umięśnionymi nogami, ale i tak był imponujących rozmiarów. Odwrócił siłą Ashirmis. Pośladki jędrne, lekko umięśnione „idealne do tresury” . Gary klepnął lekko jeden pośladek, potem drugi, rozchylił je. Dziurka była nieznacznie rozciągnięta, gotowa do rżnięcia.
Garry oglądał horiankę jeszcze przez chwilę po czym zwrócił się do krasnoluda:
-Każdy towar przed kupnem testuję. Jak spisze się dobrze dorzucam premię.
-Oczywiście, jak pan Gary sobie życzy. Więc… zostawiam was samych. – Krasnolud uśmiechnął się zbereźnie po czym wyszedł zacierając ręce.
Tymczasem Gary znów odwrócił się do Ashirmis.
-Czysta?
Skinęła głową. Gary zdjął szaty jednym ruchem. Wypowiedział cicho zaklęcie, po czym jego kutas stał się dwukrotnie większy i twardy. Podszedł do Ashirmis. Zaczął ją obmacywać po piersiach i po tyłku. Po chwili obrócił ją i zdecydowanym ruchem zgiął ją wpół, po czym brutalnie wszedł. Wydała z siebie ni to jęk, ni to ciche parsknięcie. Oparła się o kolana i wypięła bardziej. Gary zaskoczony tym pozytywnie, wbijał się w nią jeszcze szybszymi ruchami. Mimo pewnego „luzu” jaki miał penis łowcy, Ashirmis była zaskakująco ciasna, jak na horiańskie warunki. Widocznie legendy odnośnie krasno ludzkich wielkich kutachów były tylko legendami. Gary zmienił pozycję. Ashirmis leżała teraz na plecach, jej sporych rozmiarów penis, już lekko twardawy, leżał na jej umięśnionym płaskim brzuchu. Gary rżnąc niewolnicę w tej pozycji nie mógł się powstrzymać i zaczął walić penisa Ashirmis. Ten w momencie stał się twardy i jeszcze większy, pojawiły się na nim liczne żyłki. Gary podkręcił tempo do granic możliwości, Ashirmis wręcz krzyczała, piszczała, parskała i rżała. Po chwili Gary wyciągnął penisa i wytrysnął z taką mocą, że większość ładunku znalazła się na twarzy Ashirmis. Dalej walił ogromnego penisa horianki, jej płaska końcówka była wręcz przy jego twarzy. Kutas stał się jeszcze większy i twardszy, stał się lekko czerwony, napletek zsunął się już do połowy. Długo to nie trwało i Ashirmis po chwili takich pieszczot wystrzeliła potężnym ładunkiem spermy. Na szczęście dla Garego, szybko skierował kutasa w twarz niewolnicy i to ona została zalana ładunkiem swojej spermy. Jej twarz była cała zalana spermą, oczy miała polepione a z nosa co jakiś czas wychodziły bańki ze spermy. Gary ubrał się szybko, zwołał karła, a telepatycznie poprosił swoich ochroniarzy o przybycie. Gdy krasnolud zobaczył jak Gary wiąże ręce z tyłu pleców niewolnicy oraz jej zaspermioną twarz uśmiechnął się tylko pod nosem. Gary tymczasem narzucił worek na głowę Ashirmis, tak że nic nie widziała, zrobił pętlę z liny zarzucił ją na szyję i ścisną.
-Oddychasz? – zapytał
Pokiwała głową na znak, że oddycha. Co prawda z powodu strachu który został spowodowany przez tą całą sytuację dusiła się trochę, ale nie traciła przytomności.
- No więc jak, dobijemy targu? – zapytał uradowany krasnolud
- Tak. Sto dukatów.
- Myślałem raczej o dwóch tysiącach. Czasy są ciężkie, a horiankę teraz ciężko spotkać. Więc jak?
-Tysiąc pięćset i bez dyskusji. I zapewnienie o kupnie reszty rzadkich okazów.
-Zgoda.
W momencie wypowiedzenia słowa „zgoda”, do szopy weszło dwóch osiłków. Jeden podarował całkiem spory mieszek krasnoludowi, a drugi brutalnie chwycił Ashirmis za ramię i począł ją prowadzić do haremu, nagą, przez środek miasta.
Część druga wkrótce.