Cała historia będzie miała kilka części, a ta jest tylko spokojnym wstępem. Wszystko rozkręci się z czasem.
Listopadowy poranek a raczej noc, budzi mnie mama. Musimy już wstawać bo za półtorej godziny mamy autobus. Przeciągam się jakieś pięć razy, siadam na łóżku i przez dobre 10 minut dochodzę do siebie, wczesne wstawanie z pewnością nie jest dla mnie. Pocieszam się faktem że chociaż nie idę do szkoły, nawet się trochę cieszę przede mną w końcu piękna Ukraina. Ubieram się, idę zrobić sobie śniadanie, choć tak naprawdę nie mam wgl ochoty jeść, coś jednak trzeba przekąsić… czeka mnie 5 godzin jazdy. Myje zęby, twarz – zaczynam pomału wracać do żywych. Żegnamy się z tatą i wybywamy na PKP. Tam czeka na nas już autobus, dość szybko zleciało te półtorej godzinki, choć jak pomyśle że przecież zanim wstałem i dotarłem do kuchni to mama zdążyła się cała naszykować. W autobusie widzę same starsze osoby… nawet się cieszę, nie lubię hałasów, krzyków. Zabrałem ze sobą słuchawki i zamierzałem między przerwami w rozmowach posłuchać swojej ulubionej muzyki. Jadę zawieźć mamę na Ukrainę na ślub najlepszej koleżanki która poznała tam jakiegoś faceta. Mam kupiony już powrotny bilet, więc cały czwartek spędzę w autobusie, kiedy wysiądziemy na Ukrainie mam godzinę czasu do powrotnego, więc nie nacieszę się samym krajem a ni ich kulturą, zwyczajami.. co najwyżej zobaczę czy trawa u nich jest bardziej zielone, a niebo mniej niebieskie .. tyle zdążę zwiedzić przez godzinę.. mimo wszystko jestem zadowolony, wszystko jest lepsze od czwartku i 8 lekcji w tym 4 matematyk.. po za tym lubię podróżować, przejazdem zawsze dużo można zobaczyć.. nie byłem nigdy na Ukrainie ani w tamtych stronach polski, więc taki wypad to super przygoda. Podróż przebiega idealnie.. piękne widoki, świetna muzyka w słuchawkach, rozmowy z mamą. Dojeżdżamy do granicy, od razu można zauważyć że to inne państwo, mam wrażenie że jest mniej zadbane, nie sadziłem że to kiedyś powiem.. coś może być mniej zadbane od polskich dróg ? a jednak. Choć tak naprawdę tylko na początku, im bliżej miasta tym bardziej wszystko wraca do normy i dorównuje naszym polskim standardom. Z głośników słychać komunikat, żebyśmy pomału zaczynali szykować nasze walizki bo za kilka minut będziemy na miejscu. Sięgając po walizki, zahaczam łokciem o tors jakiegoś faceta, obracam się żeby go przeprosić i nagle widzę jak się na mnie przewraca zadbany, jasnowłosy, około trzydziestki z lekką brodą, zielonooki … wpada na mnie z impetem, z otwartymi ramionami bo akurat w momencie kiedy autobus zaczął gwałtownie hamować ręce miał je rozłożone do sięgnięcia po walizkę, kiedy leci już na ziemię, otula mnie żeby całkowicie się nie wywrócić, zjeża po moim ciele w dół… za lekko mnie objął, aż zostaje na kolanach a jego twarz leży prosto w moim kroku .. cała sytuacja mnie cholernie podnieca, jego ciepłe dłonie przez chwile wędrowały po moich plecach i pośladkach a jego tors i twarz wędrują po mojej klatce aż do samego rozporka… sytuacja z boku musi wyglądać komicznie, obydwoje jesteśmy zmieszani, choć on wygląda na bardziej speszonego. Cała akcja trwa zaledwie kilka sekund, a ja cały jestem już podniecony. On wygląda też na takiego któremu się podobało, uśmiecha się do mnie i przeprasza za sytuacje ale to nie jego wina, nie wiedział że autobus zahamuje tak gwałtownie, puszcza mi oczko i się odwraca.. wystraszony że jest taki otwarty, automatycznie przekręcam głowę na mamę, żeby mieć pewność czy czegoś nie widziała, na szczęście podczas całej sytuacji była tak przejęta swoja walizką że ledwo zauważyła że sie zatrzymaliśmy . Wszyscy wysiadamy, na parkingu rozglądam się za pięknym blondynem, kolegą, panem sam nie wiem jak go nazwać… zauważam go jak wsiada do taksówki, wpatrując się we mnie i ruchem głowy pokazując ma wolne miejsce… chciałem tak bardzo razem z nim wsiąść i pojechać.. nie ważne gdzie, byle z nim. Miał tak piękną ukraińską urodę.. nic nie mogłem zrobić.. odmówiłem mu, kiwając głową, od razu żałowałem decyzji, ale nic nie mogłem zrobić.. mama cały czas mówiła do mnie cos nad uchem, ale całkowicie byłem wyłączony i wkurzony cała sytuacją, więc tylko przytakiwałem, nie miałem zamiaru wsiadać w następną taksówke i go szukać jak jaki zdesperowany, napalony nastolatek, chciałem jak najszybciej założyć słuchawki i obejrzeć miasto. Po mamę podjechała koleżanka, jak tylko wysiadła byłą ją słychać na kilometr, tak głośno krzyczała i się śmiała widząc moja mamę, mama to samo.. widać że dawno się nie widziały. Po 10 minutowej rozmowie, mam mnie przedstawiła, opowiedziałem kilka słów o sobie i dorzuciłem szybkie „lecę na miasto, musze jak najwięcej zwiedzić” .… pożegnałem się z mamą i szybkim krokiem poszedłem pozwiedzać tutejszą okolice, nie oddalałem się zbytnio, zwiedziłem kościół, rynek i zahaczyłem o przepiękny duży most kolejowy, widoki zapierały dech, niestety zostało mi kilka minut żeby znaleźć się w powrotnym autobusie.. na szczęście zdążyłem. Zająłem swoje miejsce, włączyłem ulubioną piosenkę cały czas myśląc o wcześniejszej sytuacji …
Opowiadanie pisane w przerwie od obowiązków i pracy, na szybko. Proszę o wyrozumiałość.