Przepraszam że na trzecią część musieliście tyle czekać… (sprawy osobiste) mam nadzieję że nie zapomnieliście o całej historii, jeśli jednak chcielibyście sobie przypomnieć dwie wcześniejsze części czekają one na was na moim profilu.
Zachęcam do czytania.
Wracamy do hotelu, chłopaki co chwile mi dogadują jaki to jestem nieodpowiedzialny, sam w środku nocy kąpać się w jeziorze. Nic nie wiedza, więc przytakuje na każdą ich uwagę. Zbliżamy się do do Hotelu, widać już, zostawione w prawie każdym pokoju zapalone światła i trenera całego mokrego który stoi na schodach wejściowych z wkurzoną miną.
- gdzie to się pan podziewał panie Jakubie ? pyta już z daleka. Zaczynam się w sobie śmiać, widząc jak udaje.
- aa wie pan, potrzebowałem chwile spokoju, a hotelu nie da rady, bo chłopaki zachowują sie jak by mieli ADHD. Mój żart wszystkich rozśmiesza, oprócz trenera który ma kamienną twarz. Zaczyna mnie to trochę wkurzać, że ja muszę improwizować i udawać idiotę, wiec teraz to ja szybko zadaję pytanie.
- a pan czemu taki cały mokry ? aż tak się pan spocił, szukając mnie ?
- bardzo śmieszne Kuba, naprawdę zabawne, brałem prysznic… za dzisiejsze wygłupy będę musiał zorganizować Ci jakąś karę; Te słowa wypowiedział z tajemniczym uśmiechem. Znam ten uśmiech, czeka mnie krótka, nieprzespana noc.
- marsz chłopaki do łóżek, bo ja za was wstawać nie będę.
- niech się pan nie spina, damy radę. Wszyscy pomaszerowaliśmy w stronę swoich pokoi.
Wbiłem do siebie, wiedząc że mam max 30 minut, zanim zjawi się trener, Rafał musi załatwić jeszcze kilka spraw przed jutrzejszym treningiem, biorę szybki prysznic, szukam moich białych bokserek, ubieram się w nie i wbijam się szybko do łóżka, mija minuta a ja dochodzę do wniosku że boksy dzisiaj w nocy się wgl nie przydadzą, więc ściągam je już teraz. Kładę się z lekkim rozkrokiem, koc kładę na siebie tak by odkryć jedną nogę aż do biodra, w ten sposób wyglądam dość pociągająco kiedy końcówka koca leży w kroku, lekko wszystko zasłaniając, najlżejszy ruch a wszystko zjedzie mi z moich klejnotów. Już wtedy ciężko opanować mi podniecenie. Mija jakieś 10 minut, wchodzi Rafał, chce dojść do łóżka, ale po drodze zahacza o stolik i krzesła, zawraca i zaświeca światło…
Udaje że śpię, jestem zadowolony wiem że z pewnością zobaczył jak leże nagi, muśnięty lekko kocem. Czekam co się stanie… słyszę jego kroki i sapanie, brzmi jak by był lekko zdenerwowany.
Boje się otworzyć oczu, nie chce wyjść na debila który udaje ze śpi, słyszę go coraz lepiej, i nagle poczułem pocałunek, pocałunek w okolicach pępka. To chyba jedna z najlepszych chwil w moim życiu, pocałunek tak delikatny, uczuciowy, subtelny, że nie mam nawet chwili na zastanowienie się co zrobić, a mój kutas już twardnieje. Mam wrażenie że jest twardy jak skała, a mimo wszystko dalej się podniecam. Mimo wszystko dalej udaje że śpię, czuje jego pocałunki w różnych częściach ciała, całuje po udach, bicepsie, sutkach, policzkach, szyi… nagle zaczyna zjeżdżać językiem z szyi coraz niżej, aż dociera do miejsca przykrytym kocem, łapie koc zębami i tak samo subtelnie ściąga go z mojego nadprzyrodzeni. Zaczyna całować, moje jądra.. aż dochodzi do główki penisa, ciągnie za nią.. coraz bardziej, głębiej i szybciej. To jest najlepszy moment na to by się „obudzić” nareszcie mogę swobodnie wyginać się na łóżku, pojękiwać. Robię szeroki rozkrok leżąc, by mógł złapać mnie za uda i do siebie przyciągnąć, wsysa się w mojego kutasa coraz mocniej, czuje że zaraz będę eksplodował, więc szybko sugeruje zmianę miejsc. Zmieniając miejsca całujemy się jak byśmy buli dzicy. Ściągam powoli jego slipy, ale już czuje jak jego kutas jest naprężony, biorę się za robotę, zaczynam na ostro, biorę go całego do buzi, czuje jak moje gardło nie chce współpracować, ale nie przestaje, narzucam szybkie tempo, ciągle przyspieszając, w końcu miałem na niego ochotę od tylu miesięcy, więc wykorzystuje czas najlepiej jak się da. Słyszę między jękami:
- młody zwolnij, przyspiesz, zwolnij – trener sam nie wie czego chce.
Sam też wiem że musze zwolnic, bo inaczej za chwile będzie koniec zabawy, a moja dziurka czeka na kolegę. Ostatni raz ciągnę dość porządnie i bez słowa obracam się, Rafał wie czego chce, od razu wyczuł sytuacje, zaczyna bawić się moją dziurką, językiem. Od razu czuć że ma wprawę, jego język jest wszędzie, czuje jak dokłada palce.. każe mi się rozluźnić, zaczynam odczuwać podniecenie, ekscytacje, zalecam się do jego wskazówek i odprężam się jak najbardziej możliwie. Czuje jak wchodzi we mnie jego potężny kutas.. powoli spokojnie, co chwile pyta mnie czy wszystko jest w porządku, ale ja jestem tak podekscytowany sytuacją że mogę tylko wydusić krótkie jęki, przyspiesza aż w końcu posuwa mnie w kosmicznie szybkim tempie. Rucha mnie w kilku różnych pozycjach, co chwile całując mnie w usta, albo szyje. Zadaje mi pytania, czy na pewno jest dobrze, czy nie przesadza z prędkością. Odpowiadam mu, że wszystko co robi jest idealne. Sex trwa i trwa, a ja czuje że za chwilę się spuszczę, trener przyspiesza, wyjmuje szybko swojego kutasa, schyla się nade mną, całując mnie w usta spuszcza mi się na klatę , ja czując ciepło jego spermy, wybucham spermą, prosto na jego pośladki. Jesteśmy wykończeni i zadowoleni jak nigdy, trener wplątuje nogę w moje krocze, sapiemy z podniecenia, ciesząc się przy tym, całujemy się jeszcze kilka razy, dziękując sobie nawzajem. Po kilku minutach lecimy wspólnie pod prysznic, myjąc się wzajemnie. Po prysznicu zamykamy drzwi od pokoju, trochę przestraszeni że ktoś mógł wejść i nas zobaczyć, lecimy do łóżka Rafała, zostały nam jeszcze 3 godzinki snu. Kładąc się, obejmuje mnie swoim męskim uściskiem i zasypiam w cieple jego ciała. Rano wiem tylko, jedno. To był mój pierwszy i najlepszy sex w życiu. Obóz też.
Mam nadzieję że się podobało.
Przepraszam za wszystkie błędy i niedopatrzenia.
Jeśli chcecie bym dalej pisał, zostawcie komentarz. ;)