Trener wydaje się być w ogóle nie zaskoczony moją obecnością, jak zawsze jest wyluzowany , podchodząc bliżej z lekkim uśmiechem mówi:
- co ty tu Kuba robisz tak późnym wieczorem ? mam nadzieję że pamiętasz że jutro z samego rana wybywamy w góry?
Jestem tak zaskoczony jego osobą że moja wypowiedź składa się z sylab…
-ja, tu, tu przyszedłem się zre, zre la, la ksować.
Czuje jak cały zaczynam się czerwienić, na szczęście jest za ciemno by cokolwiek zauważył.
- mogę się dosiąść ? zapytał.
- proszę bardzo. Mówiąc wysunąłem trochę bluzy by nie siedział na piasku.
Przez pierwszą minutę siedzieliśmy w milczeniu, czułem się tak dziwnie… cholernie nie swojo, a zarazem cała sytuacja mnie podniecała. Ja i on razem przy jeziorze, to tak jak w moich marzeniach brakowało tylko koca i wspólnego leżenia …
-Widać że Ci się podoba tutaj. Słychać jak próbuje narzucić temat, bo cisza zaczyna robić się nie zręczna.
- Mi bardzo, kocham takie miejsca, kiedy człowiek odpoczywa od tego całego betonowego świata. A pan co woli ? Zapytałem, czując jak atmosfera się rozluźnia.
- Po pierwsze to mam imię, ciągłe trener i pan już mnie tak postarzały że to kwestia czasu kiedy kupicie mi balkonik i wyślecie do domu starców.
Zaczynamy się dość głośno śmiać, co spłasza pobliskie kaczki.
- Rafał jestem
-Jakub, milo mi poznać . -To co Kuba lecimy do wody ?!
- słucham ?! teraz? Nie ma mam ręcznika, nawet ciuchów na przebranie.
-chłopie, żyj pełnią życia, szalej, korzystaj, baw się, a jeśli ktoś Ci coś takiego proponuje nie odmawiaj !
Przez chwile mam wrażenie, że to nie jest już propozycja, a rozkaz, tak stanowczo i głośno mówi trener. W głębi duszy, jak tylko usłyszałem propozycje już chciałem być z nim w wodzie cały goły, ale twardo udawałem i szukałem problemów, żeby nic nie było podejrzane.
-dobra, jak szaleć to szaleć. Odpowiedziałem z uśmiechem.
Rozebraliśmy się w pięć sekund, już czułem jak mój mały zaczyna się cisnąc w bokserkach.
- raz, dwa, trzy ! Wbiegamy ! Krzyczy Rafał.
Woda wydawała się jeszcze cieplejsza niż przed kilkoma godzinami, zaczynamy pływać, chlustać się, popychać w wodzie, nasze zabawy trwają jakieś 20minut, kiedy nagle trener pyta czy może wejść mi „na barana”. Nie mam nic przeciwko, obracam Się do niego plecami i czuje jak jego dłonie zaczynają się splatać na mojej klatce piersiowej , jego uda zaczynają się dotykać z moimi biodrami a jego penis wraz z cała posiadłością głaszcze moje plecy, zaczynam się wygłupiać dzięki czemu coraz częściej ociera mnie swoim sprzętem, mam wrażenie że trwa to wiecznie. Mija kolejne 20 minut… Trener mówi że już mu zimno i pyta się czy wychodzimy, przystaje na jego propozycje bo sam odczuwam już dreszcze na całym ciele.
Prosi mnie żebym zaniósł go pod same ubrania, bo nie chce mu się już schodzić, od razu się zgadzam wiem że dzięki temu będę miał dłuższy kontakt z jego świetnym wyposażeniem .
Po wyjściu z wody, zamiast zeskoczyć z pleców delikatnie się zsuwa, robi to bardzo powoli, a jego penis zaczyna wędrować od połowy pleców aż po same pośladki , mam wrażenie że wszystko trwa kilka minut i robi to jakby specjalnie. Zaczynam się dygotać z zimna, przyznaje że jest mi cholernie zimno…
- to był głupi pomysł. Wypalam takim niepotrzebnym zdaniem. Mówię to tylko dlatego że jest mi tak cholernie zimno.
- nie mamy ani koca, a ni żadnych ręczników, a zakładanie ciuchów nie ma najmniejszego sensu bo i one zrobią się mokre. Zaczynam znów szukać problemu , tam gdzie go nie ma… - chłopie spokojnie, chodź tu do mnie, bo się zachowujesz jak jakaś rozpieszczona nastolatka. Odpowiada z uśmiechem, widać było że miał ubaw słuchając mojego narzekania.
Idę w jego stronę i widzę jak wyciąga zza drzewa ręcznik, nie wierze… od samego początku wiedział że będzie się kąpał… zaczynam mieć milion myśli, zastanawiam się czy chodziło o mnie, czy po prostu chciał się pokąpać, ale czemu ukrył ten ręcznik ? Wyciągam rękę do niego po ręcznik ale zamiast jego słyszę:
- no i tu mamy problem, bo mamy tylko jeden ręcznik. Znów się uśmiecha.
-jak na obozy przystało, dzielimy się wszystkim . Chodź tu, pół ręcznika jest twoje.
Wygląda to dość komicznie, kiedy ciągnę za jeden koniec ręcznika próbując wytrzeć głowę, a za drugi koniec ciągnie trener wycierając tors. -dobra tak to nie ma najmniejszego sensu, dawaj go, obtulimy się nim, dawaj chodź bliżej, żebyśmy mogli w dwójkę się nim okryć.
Robie to co mi każe. Zaczynamy się do siebie zbliżać, aż w końcu jesteśmy do siebie „przyklejeni” czuje jak nasze penisy się ocierają, czuje jego wielkiego potwora i właśnie czuje jak zaczyna się mój podnosić… zaczynam panikować, boje się żeby tego nie wyczuł, zaczynam się wiercić nie wiem co zrobić z wzrokiem gdzie patrzyć on jak by to wszystko prowokował prowokował , jeszcze bardziej się mnie przybliża JEDEN MOMENT, JEDNA CHWILA czuje jego wargi , pocałował mnie, trwało to kilka sekund PRZESTAŁ patrzy mi w oczy, czeka na moją reakcje. Nie robię nic jestem w totalnym szoku, lekkiej panice i ogromnym podnieceniu . Mija kilka sekund i znów zaczyna całować, o wiele bardziej namiętnie, wtedy i ja zaczynam też się do tego przykładać, jego dłonie w mgnieniu oka znalazły się na moich pośladkach i ściskają je jak opętane. Całujemy się jak dzikie młode pary, które nie widziały się od miesięcy, towarzyszą nam temu rozkoszne jęki. Moje ręce, powoli, mimo wszystko z lekkim strachem wędrują ku najbardziej pożądanej rzeczy przeze mnie, docieram tam i łapie go za krocze, czuje jego ogromnego kutasa, wyczuwam na nim każdą żyłę i ogromne jaja, Jego uda są bardzo owłosione jeżdżę wszystko powoli o spokojnie „badam”, mam wrażenie że zaraz będę eksplodował. Jestem tak mega podniecony, zarazem bardzo zaskoczony całą sytuacja, ale nie mam czasu teraz myśleć o tej całej akcji.
Jego dłonie przesuwają się powoli z pośladków w stronę mojego kutaska. Nie jest on ogromny ani nadzwyczajny, ale mimo wszystko nie mam z nim kompleksów. Jeździ dłonią po moim całym mokrym ciele, zaczyna pieścić moje sutki, całując mnie po szyi… zjeżdża niżej, moje podniecenia już prawie sięga zenitu, schodzi coraz niżej, jest na wysokości pępka kiedy nagle słychać z daleka „Kuuuuba! Kuuuba!” to chłopaki z klubu… Szukają mnie. W sekundę, odskoczyliśmy od siebie, byłem cholernie zmieszany całą sytuacją. Ale dalej mega podniecony. Od trenera usłyszałem tylko:
- cicho, nie mogą mnie zauważyć, lecę do ośrodka, tam się spotkamy.
Kończąc szarpnął mnie za rękę i powiedział pewnym głosem „Musimy to dokończyć” W pełni zadowolony z uśmiechem odwróciłem się i zacząłem szybkim iść w stronę chłopaków.
- tu jestem ! co wy chłopaki zasnąć beze mnie nie potraficie ?
- nareszcie Cię znaleźliśmy!
- Wiecie chłopaki jak to jest ze mną, lubię takie klimaty jak to jeziorko i chciałem sobie trochę odpocząć , popływać.
-nawet nie powiedziałeś nam gdzie wychodzisz i o której masz zamiar wrócić, Zbliż się pierwsza, więc zaczęliśmy cię szukać. Jestem zaskoczony godziną. No tak.. strąciliśmy poczucie czasu… ale warto było, jestem cholernie szczęśliwy, mimo wszystko nie daje tego po sobie poznać. – chłopaki nie bójcie się, 10 lat nie mam, ale dzięki za troskę.
- 10 lat to ty może nie masz, ale dać znać następnym razem mógłbyś, na twoje szczęście trenera jeszcze nie ma, więc dawaj szybko wracamy.
Mam nadzieję że nie było rażących błędów, za wszystkie przepraszam.
10.09.2015 13:19
p.s Mam nadzieję że błędy i kilka pomyłek w zapisie nie zmienią doznań :)
27.07.2015 23:34